Wegetarianizm i islam

Już ci kiedyś mówiłem, mój tata ma 84 lata – wow, co za fajny facet! Niech Allah pobłogosławi go ponownie! Zawsze jadł mięso i dużo. Nie pamiętam dnia bez mięsa, nawet nie wiem, że ugotowaliśmy coś bez mięsa, oprócz placków z ziemniakami i serem, zapiekanych w oleju roślinnym, potem jedliśmy albo z masłem, albo domową kwaśną śmietaną.

A mięso zawsze było jego, tata sam kroił je na podwórku. Kiedyś nawet pomagałem tacie wieszać jagnię na haczyku… cóż, jakoś nawet nie pomyślałem, że jest „przepraszam za jagnię” czy coś innego, a potem dosypałem więcej soli na świeżo oskórowaną skórę i wyniosłem ją na słońce, żeby wyschła… No i miskę krwi dali też psom, ja spokojnie wziąłem miskę w ręce i zaniosłem do ogrodu – no jak pies się błąka (my t mieć własne).

A jako dziecko i jako uczennica, a już jako dorosły – nigdy mnie to naprawdę nie zszokowało, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. A teraz przeczytałem tę stronę, spojrzałem na zdjęcia i… cóż, w ogóle wszystko wywróciło się we mnie do góry nogami… nie wyobrażam sobie, żeby kawałek mięsa prześlizgnął mi się przez gardło…

Oni, zwierzęta, są tacy sami jak my: też się rodzą, rodzą, karmią dzieci… Ale co? Tutaj na przykład lwy – jedzą ludzkie mięso. Dlaczego nie uspokoimy się? Dlaczego jeśli wściekły pies gryzie osobę (Allah saklasyn), nie mówimy, że pies był „szalony” i nie wybaczamy jej śmierci brata? Dlaczego ten pies zostaje zastrzelony, a właściciel zostaje ukarany grzywną, a nawet bardziej – są sądzeni za niezauważenie psa?

Skoro możemy jeść innych, to czy logiczne jest, że inni mogą jeść nas? A jeśli inni nie mogą nas zjeść, to my nie możemy jeść innych… W ogóle nie wiem, jak dokładnie jest i jak długo będę żyć z takimi myślami, ale jedno wiem na pewno: ta strona się przewróciła wszystkie moje poglądy na jedzenie, o celu jedzenia i ogólnie o tym, kto jest dla kogo – jedzenie dla mnie czy ja na jedzenie, jedzenie musi mnie zjeść (w sensie pochłaniania mojego czasu, sił, pieniędzy, niszczenia moich zdrowe ciało i niszczenie zdrowego ducha), albo zjem jedzenie (żeby mi to zrobiło dobrze, a nie zaszkodziło); Czy powinienem pozwolić, aby jedzenie zdusiło we mnie dobro, zrobić ze mnie łupieżcę, czy powiedzieć jej, że jestem dobry, że nie będę jadł mięsa tych, którzy się tak urodzeni, że wystarczy mi inne jedzenie?

Ale tutaj jest tylko jedna kwestia, która mnie myli: Koran mówi, że oprócz wieprzowiny, osła, coś jeszcze, może psa (nie pamiętam dokładnie), można jeść każde inne mięso… Chociaż, jeśli się nad tym zastanowić , mówi, że i 4 żony możesz mieć… Ale to jest „możliwe”, a nie konieczne…

W sumie okazuje się, że nie naruszam swojej religii – islamu, jeśli nie jem mięsa. Jak dobrze jest być rozsądną osobą – kiedy tłumaczysz sobie, to ułatwiasz i dodajesz pewności siebie.

Dodaj komentarz