Lekcje życia ze świniami i kurczakami

Jennifer B. Knizel, autorka książek o jodze i wegetarianizmie, pisze o swojej podróży do Polinezji.

Przeprowadzka na Wyspy Tonga zmieniła moje życie w sposób, jakiego nigdy sobie nie wyobrażałem. Zanurzony w nowej kulturze zacząłem inaczej postrzegać telewizję, muzykę, politykę, a relacje między ludźmi pojawiły się przede mną w nowym świetle. Ale nic nie wywróciło się we mnie do góry nogami, jak patrzenie na jedzenie, które jemy. Na tej wyspie świnie i kurczaki swobodnie wędrują po ulicach. Zawsze byłam miłośniczką zwierząt i od pięciu lat jestem na diecie wegetariańskiej, ale życie wśród tych stworzeń pokazało, że są one tak samo zdolne do kochania jak ludzie. Na wyspie zdałem sobie sprawę, że zwierzęta mają taki sam instynkt jak ludzie – kochać i edukować swoje dzieci. Mieszkałem przez kilka miesięcy wśród tych, których nazywa się „zwierzętami gospodarskimi”, a wszelkie wątpliwości, które wciąż tkwiły w mojej głowie, zostały całkowicie rozwiane. Oto pięć lekcji, których nauczyłem się otwierając serce i moje podwórko dla lokalnych żyjących mieszkańców.

Nic nie budzi mnie wczesnym rankiem szybciej niż czarna świnia o imieniu Mo, która puka do naszych drzwi codziennie o 5:30 rano. Ale co bardziej zaskakujące, w pewnym momencie Mo postanowiła przedstawić nas swojemu potomstwu. Mo starannie ułożyła swoje kolorowe prosięta na dywanie przed wejściem, abyśmy mogli je łatwiej zobaczyć. Potwierdziło to moje podejrzenia, że ​​świnie są tak dumne ze swojego potomstwa, jak matka jest dumna ze swojego dziecka.

Wkrótce po odsadzeniu prosiąt zauważyliśmy, że w miocie Moe brakowało kilku dzieci. Założyliśmy najgorsze, ale okazało się, że się myliliśmy. Syn Mo, Marvin, i kilku jego braci weszło na podwórko bez nadzoru dorosłych. Po tym incydencie całe potomstwo ponownie nas odwiedziło. Wszystko wskazuje na to, że ci zbuntowani nastolatkowie zebrali swój gang przeciwko opiece rodzicielskiej. Przed tym przypadkiem, który wykazywał poziom rozwoju świń, byłem pewien, że bunty nastolatków były praktykowane tylko u ludzi.

Pewnego dnia, ku naszemu zdziwieniu, na progu domu stały cztery prosięta, które wyglądały na dwudniowe. Byli sami, bez matki. Prosięta były za małe, aby wiedzieć, jak zdobyć własne pożywienie. Karmiliśmy je bananami. Wkrótce dzieci potrafiły samodzielnie znaleźć korzenie i tylko Pinky odmówił jedzenia z braćmi, stanął na progu i zażądał ręcznego karmienia. Wszystkie nasze próby wysłania go w samodzielną podróż kończyły się tym, że stał na macie i głośno płakał. Jeśli Twoje dzieci przypominają Ci Pinky, upewnij się, że nie jesteś sam, rozpieszczone dzieci też istnieją wśród zwierząt.

Co zaskakujące, kurczaki są również troskliwymi i kochającymi matkami. Nasze podwórko było dla nich bezpieczną przystanią, a jedna z samic kur została matką. Hodowała swoje kurczaki na podwórku, wśród innych naszych zwierząt. Dzień po dniu uczyła pisklęta kopać w poszukiwaniu jedzenia, wchodzić i schodzić po stromych schodach, jak błagać o smakołyki stukając przy drzwiach wejściowych i jak trzymać świnie z dala od jedzenia. Obserwując jej doskonałe zdolności wychowawcze, zdałem sobie sprawę, że opieka nad moimi dziećmi nie jest przywilejem ludzkości.

W dniu, w którym byłam świadkiem szalejącego kurczaka na podwórku, krzyczącego i płaczącego, bo świnia zjadła jajka, na zawsze zrezygnowałam z omletu. Kurczak nie uspokoił się i następnego dnia zaczęła wykazywać oznaki depresji. Ten incydent uświadomił mi, że jajka nigdy nie miały być spożywane przez ludzi (lub świnie), są już kurczakami, dopiero w okresie rozwojowym.

Dodaj komentarz