Toks, narty, perwersy: jak nowy język sieci społecznościowych wpływa na naszą traumę

Czy jesteś nieszczęśliwy w związku? Możliwe, że chodzi o to, że są toksyczne, a twój partner jest narcyzem, a ponadto zboczony. Takie „proste” wyjaśnienie można często uzyskać kontaktując się z grupami wsparcia w sieciach społecznościowych. Ale czy spieszymy się z diagnozami i wnioskami, a takie etykiety zaostrzają i tak już trudną sytuację?

Sieci społecznościowe dały nam możliwość nie tylko komunikowania się z byłymi kolegami z klasy i krewnymi z outbacku, ale także znajdowania grup zainteresowań za pomocą jednego kliknięcia. To znak naszych czasów, że istnieje wiele grup wsparcia dla tych, którzy ucierpieli w romantycznych związkach. Mają własne zasady komunikacji, zwykle dość surowe, a nawet własny slang.

Dołączając do jednej z tych grup na pewno otrzymasz wsparcie i sympatię. Ale czy samotne przebywanie w grupie może nas wyleczyć z emocjonalnych ran otrzymanych w wyniku romansów? A w jaki sposób język, którym posługują się uczestnicy, pomaga im radzić sobie z żałobą, ale jednocześnie i czasami utrudnia rozwój osobisty?

Na półkach

Wpisując w wyszukiwarkę frazę „zboczony narcyz” otrzymujemy wiele szczegółowych materiałów z charakterystyką takich osób. I często te opisy różnią się od siebie, tak jakbyśmy mówili o różnych ludziach. Czy w oficjalnej psychologii jest coś takiego jak „zboczony narcyz”? A co właściwie oznacza słowo „przewrotność”?

„W związku z tym w psychologii naukowej nie ma pojęcia „przewrotnego narcyza” – mówi psycholog praktyczna Anastasia Dolganova. — Otto Kernberg, którego dziś można uznać za najważniejszego badacza narcyzmu i ojca języka naukowego, w którym opisuje się to zjawisko, ma określenia „łagodny narcyzm” i „złośliwy narcyzm”.

Narcyzm złośliwy, w przeciwieństwie do narcyzmu łagodnego, jest trudny do skorygowania i postępuje. Osoba cierpiąca na to jest niezwykle podejrzliwa i dochodzi do majaczenia: „Robisz wszystko, żebym poczuła się gorzej”. W złośliwym narcyzmie ludzie mają tendencję do krzywdzenia siebie, aby ukarać innych, nawet do popełnienia samobójstwa. Takie osoby cechuje nieuczciwość i jawny sadyzm, przejawiający się w postaci wściekłości i pogardliwego triumfu wymierzonego w drugiego człowieka.

Złośliwy narcyzm to poważne zaburzenie, które negatywnie wpływa na wydajność, zdrowie i relacje.

Ten rodzaj narcyzmu jest właśnie określany jako perwersyjny (od terminu „perwersja” — zniekształcenie, perwersja). Przewrotność w złośliwym narcyzmie to tendencja, choć nieświadoma, do przekształcania dobra w zło poprzez mowę i zachowanie. Wraz z pojawieniem się miłość zamienia się w nienawiść, dobro w zło, energia w pustkę.

Tak więc przewrotność jest jedną z cech złośliwego narcyzmu: poważne zaburzenie, które negatywnie wpływa na wydajność, zdrowie i relacje.

Ale ile osób o podobnych właściwościach jest obok nas? A może jest to raczej wyjątek niż reguła?

„Złośliwy narcyzm jest dość rzadki, zwłaszcza w codziennych kontaktach: styl życia, który prowadzą osoby z narcyzmem złośliwym, najprawdopodobniej doprowadzi do ich hospitalizacji, więzienia lub śmierci” – wyjaśnia Anastasia Dolganova.

Na poziomie

„Dla pełniejszego opisu naukowego języka narcyzmu warto wprowadzić termin „poziom funkcjonowania osobowości” – sugeruje psycholog. — Te poziomy są różne: neurotyczny, graniczny i psychotyczny. Różnią się od siebie stopniem dotkliwości naruszenia i poziomem przystosowania jednostki do świata zewnętrznego.

Osoby o neurotycznej strukturze generalnie zachowują się dość logicznie, potrafią oddzielić siebie i swoje uczucia od otaczających ich osób i swoich emocji, i generalnie żyją „w rzeczywistości”. Nie charakteryzują się nieodpowiednim zachowaniem i myśleniem. Osoby neurotyczne starają się poprawiać relacje ze światem i innymi oraz są zdolne (czasem nawet za bardzo) do samokrytyki.

„Strażnicy graniczni” nie cierpią złudzeń i pozostają w kontakcie z rzeczywistością, ale nie mogą w pełni zorientować się, co się z nimi dzieje

Psychotyczny poziom osobowości charakteryzuje się utratą tożsamości, brakiem związku z rzeczywistością. Na tym nie możemy być krytyczni wobec siebie. Psychoza, nielogiczne myślenie i zachowanie, majaczenie — wszystko to może być na razie nawet niezauważone przez innych. Jednak dewastacja wewnętrzna, dezorganizacja osobowości przejawia się w życiu człowieka na różne sposoby.

Pograniczny poziom organizacji osobowości jest opcją pośrednią między psychotycznym a nerwicowym. Jego „właściciele” są rzuceni z jednej skrajności w drugą. Pomimo tego, że „straż graniczna” ma problemy z tożsamością, wiedzą, że ona istnieje. Nie cierpią na urojenia i halucynacje, pozostają w kontakcie z rzeczywistością, ale nie mogą być w pełni świadomi tego, co się z nimi dzieje.

„Tendencje do zniekształcania rzeczywistości będą przejawiać się na wszystkich poziomach, ale przewrotność jest charakterystyczna dla głęboko pogranicznego i psychotycznego funkcjonowania” – dodaje Anastasia Dolganova.

Nazwij siostrę!

Wiemy, że diagnozę może postawić tylko lekarz, który osobiście komunikuje się z pacjentem. Jednak zarówno członkowie grup wsparcia, jak i psychologowie często dokonują „diagnozy według awatara”. Na przykład, czego chcesz, jest zdecydowanie narcyzem. Ale czy na podstawie opisu można stwierdzić, że ktoś cierpi na określone zaburzenie osobowości, kierując się jedynie krótkimi opisami?

„Tylko za pomocą znaków zewnętrznych — nie, poprzez kompleksową obserwację zachowania, mowy, działań, historii życia — tak, ale to nie jest łatwe” — mówi Anastasia Dolganova. „Jesteśmy teraz u szczytu popularności narcyzmu i dlatego wszystko, co wygląda na bolesne, nieodpowiednie lub destrukcyjne, określane jest jako „narcyzm”.

Terapeuta posługuje się specjalnymi narzędziami, a jego wiedza pozwala mu odróżnić jedno zaburzenie od drugiego

W rzeczywistości istnieje wiele zaburzeń osobowości i innych anomalii psychicznych. I każdy z nich, na swoim pograniczu czy psychotycznym poziomie, wnosi do związku wiele problemów. Są schizoidalne, paranoidalne, depresyjne i maniakalne postacie, histeria i tak dalej. Psychoterapeuta posługuje się specjalnie zaprojektowanymi narzędziami do diagnozy, a jego wiedza pozwala mu odróżnić jedno zaburzenie od drugiego. Taka diagnoza jest bardzo ważna, ponieważ różne zaburzenia osobowości mają różną dynamikę, a co za tym idzie różne strategie pomocy”.

Czy twój psycholog, nie mówiąc już o „kolegach” z grupy wsparcia, może ustalić, czy twój partner jest narcyzem, czy nie? „Przy tak złożonej pracy diagnostycznej nieetyczne i nieprofesjonalne jest dla psychologa zdalne mówienie o narcyzmie. Zamiast tego, praktyk może zauważyć, że to, co opisuje klient, jest podobne do narcystycznych cech partnera i powiedzieć trochę więcej o tym, co to jest.»

Świetne i piękne

Istnieje opinia, że ​​narcyz jest z konieczności osobą niewrażliwą, która w ogóle nie rozumie, że krzywdzi kogoś swoim zachowaniem. Czy tak jest?

„Osobowość narcystyczna ma pewne trudności z empatią. Istotą zaburzenia narcystycznego jest ego skierowane na samego siebie” – wyjaśnia Anastasia Dolganova. — Otoczenie interesuje taką osobę jako własne refleksje lub funkcje, a nie jako odrębne jednostki doświadczające uczuć, których sam narcyz nie doświadcza. Jednak na neurotycznym poziomie funkcjonowania osobowość narcystyczna jest całkiem zdolna do rozwijania empatii: przychodzi wraz z wiekiem, doświadczeniem lub terapią.

Neurotycy zwykle nie robią naprawdę złych rzeczy. A powiedzenie na przykład, że „to dobry człowiek, ale pedofil” jest absurdalne

Czasami dobrzy ludzie robią złe rzeczy. Czy to oznacza, że ​​są narcyzami i socjopatami? Czy istnieje jakieś niebezpieczeństwo w zredukowaniu całej osobowości człowieka do zestawu negatywnych cech?

„Jeżeli chodzi o ludzi i ich działania, lepiej moim zdaniem posługiwać się pojęciami poziomu funkcjonowania jednostki” – mówi ekspert. Naprawdę zły czyn może popełnić osoba o dowolnym charakterze, która znajduje się na pograniczu lub psychotycznym poziomie funkcjonowania. Neurotycy zwykle nie robią naprawdę złych rzeczy. I powiedzenie na przykład, że „to dobry człowiek, ale pedofil” jest absurdem!

Opowieść o życiu człowieka, w którym dochodzi do wielokrotnych łamania prawa, czynów nieetycznych, niszczenia związków, niekończących się zmian w karierze, nie jest opowieścią o narcyzmie jako takim, ale o pogranicznym poziomie organizacji osobowości — być może na pograniczu narcyzmu.

Toksyczny na całe życie

Niedawno przyszło do nas określenie „toksyczny związek”. Jego dystrybucja ma jeden niepodważalny plus: teraz bez wchodzenia w szczegóły możemy łatwo zadeklarować, że jesteśmy w związku problemowym. Wydaje się jednak, że w tę koncepcję staramy się wszystko dopasować. Z jego pomocą opisują zarówno historie jawnej przemocy, jak i przypadki, gdy partner ze względu na swoje cechy nie wie, jak wyrazić swoje zdanie lub zachowuje się biernie-agresywnie. I dlatego wydaje się, że sam termin rozprzestrzenił się i zajmuje teraz przestrzeń ograniczoną tylko przez nasze własne fantazje.

„Toksyczne związki” to termin popularnej psychologii, zwykle nie jest używany w oficjalnej nauce, wyjaśnia Anastasia Dolganova. — Pojawił się po przetłumaczeniu na rosyjski książki Susan Forward „Toksyczni rodzice”. Książka opisuje taką relację między dzieckiem a rodzicem, w której podstawą relacji w rodzinie, zamiast miłości i wsparcia, jest służba, powtarzające się próby zawstydzenia, wyzysku, poniżania i oskarżania.

Źli ludzie się zdarzają, to prawda. Ale problem złych związków jest znacznie głębszy niż ten niepodważalny fakt.

Toksyczny związek to, w ogólnym sensie, związek, w którym dziecko go kocha, ale go nie kocha. W przypadku związku dwojga dorosłych termin ten nie wygląda całkiem poprawnie: w końcu nie ma zadania i potrzeby bycia blisko tego, który cię zatruwa. Nie ma różnicy w statusie osoby dorosłej (odpowiedzialnej) — dziecka (niewinnej ofiary).

Czy warto więc nazywać każdy związek toksycznym, w którym z jakiegoś powodu źle się czujemy, jeśli mówimy o osobach dojrzałych? A może lepiej unikać pieczątek i rozumieć konkretną sytuację?

„Powiedzieć: 'To był toksyczny związek' jest w istocie stwierdzeniem, co następuje: 'Był zły, a ja cierpiałem z jego powodu. Powiedzenie „ten związek był zły” oznacza nieodmawianie zadawania sobie ważnych pytań o przyczyny i konsekwencje tego, co się stało”, psycholog jest pewien. „Źli ludzie się zdarzają, to prawda. Wierzę, że zrozumienie i rozpoznanie tego jest głównym zadaniem społecznym naszych czasów. Ale problem złych związków jest znacznie głębszy niż ten niepodważalny fakt. Znaczki nie powinny przeszkadzać nam w odkrywaniu własnego życia i psychiki.

Nowe słowa, nowy program

Dla tych, którzy są omawiani w grupach wsparcia, wymyśla się ich własny język: „toks” (ludzie toksyczni), „narcis” (żonkile), „kikuty” (zboczone żonkile). Do czego służą te nowe słowa? Jak sobie pomożemy, jeśli nadamy w pewnym sensie pogardliwy przezwisko temu, który nas skrzywdził?

„Myślę, że to próba zdewaluowania tego, który spowodował nam cierpienie. Dewaluacja jest jedną ze strategii obronnych potrzebnych, gdy uczucia, których doświadczamy, są zbyt silne i nie mamy umiejętności niezbędnych do radzenia sobie z nimi w pełni, mówi Anastasia Dolganova. „W końcu relacje z narcystyczną osobowością naprawdę wywołują wiele silnych uczuć: ból, złość, poczucie winy i wstydu, bezsilność, zagubienie, często własny sadyzm i triumf. Rodzi to wiele pytań o to, jak sobie z tym teraz radzić — zarówno w relacjach z partnerem, jak i w relacjach z samym sobą.

I nie każdy jest gotowy zmierzyć się z tymi pytaniami natychmiast po wejściu w traumatyczną sytuację. To samo dzieje się w terapii: pracując z klientem, który doświadczył takiej relacji, specjalista stara się go wspierać, współczuć mu.

Dlaczego teraz grupy poświęcone „kikutom”, „trucitom” i wszelkiego rodzaju „zboczeńcom” są tak popularne? Czy nie spotkaliśmy ich wcześniej?

„Perverznik” to szeroko rozpowszechniony społecznie popularny i bardzo demoniczny obraz — uważa Anastasia Dolganova. — Jest równie stereotypowy jak obrazy na przykład histeryczek, które za czasów Freuda nazywano „każdy w rzędzie”. Poza psychologią istnieją również podobne obrazy: sufrażystki pod koniec XX wieku, komuniści w XX wieku. Z grubsza mówiąc, jest to prymitywny sposób poznawania innych.

Poniżanie partnera tak protekcjonalną nowomową to prosta strategia unikania bólu.

«Perverznik» to znak naszych czasów. Dziś społeczeństwo stara się rozpoznać i zdefiniować nadużycia, przemoc, toksyczność w związkach i opracować nowe zasady ich regulacji. To normalne, że zaczynamy od prymitywnych obrazów — jak dzieci, które poznają kostki i piramidy. Ten obraz jest daleki od złożonej rzeczywistości, ale już do niej podobny.

Czego brakuje osobie, która skupia się na osobowości partnera i tłumaczy swoje działania zestawem cech tkwiących w innym? Czy są jakieś ślepe plamy, których nie zauważa ani u innych, ani u siebie?

„Ślepe plamy na tym obrazie dotyczą samej narcystycznej osobowości i narcystycznego związku oraz ofiary narcyza” – sugeruje psycholog. „Są to trudne pytania, na które będziesz musiał szukać odpowiedzi, jeśli chcesz zmienić strategię komunikacji z innymi. Na przykład, czym jest narcyzm? Czy narcyzami są jedynymi, którzy są destrukcyjni? W jakich warunkach narcyzm eskaluje, w jakich warunkach ustępuje?

Jak wychowuje się dziecko, że jego osobowość jest zniekształcona w tym kierunku? Co dzieje się w narcystycznym związku? Dlaczego mam narcystycznego męża, narcystyczne dziecko, narcystyczne dziewczyny i narcystycznych współpracowników? Czy mam w sobie narcyzm, a jeśli tak, to jak się objawia? Dlaczego żywię uczucia do osoby, która źle mnie traktuje? Dlaczego nie mogę wyjść? Dlaczego moje życie nie poprawiło się po zakończeniu związku?”

Będziemy w stanie znaleźć odpowiedzi, jeśli przeniesiemy uwagę z zewnętrznego na wewnętrzny, z partnera lub znajomego na siebie.

„Dewaluowanie partnera z tak pogardliwie protekcjonalną nowomową to prosta strategia na uniknięcie bólu” – podsumowuje psycholog. „Poprzez ekstremalne uczucia i sytuacje naprawdę pomoże nam przetrwać. W końcu istotą prostych strategii jest właśnie pomoc w sytuacjach ekstremalnych (np. gdy trzeba zdecydować się na zerwanie relacji z sadystą). Ale nie mają efektu rozwojowego.

Powtarzanie jest matką nauki?

Grupy, które dyskutują o „zboczeńcach” i „toksynach”, są pełne ludzi, którzy przeżyli naprawdę przerażające historie. Wielu z nich naprawdę potrzebuje pomocy. I właśnie w kwestii „pierwszej pomocy” takie społeczności są bardzo dobre w pokazywaniu się.

„Grupy wsparcia pełnią ważną funkcję: dają osobie możliwość poruszania się po tym, co się z nią dzieje. Wspierają go w najbardziej ekstremalnych momentach jego życia – wyjaśnia psycholog. — Jak powiedziałem powyżej, mechanizmy, które służą do takiego wsparcia, powinny być jak najprostsze, prymitywne, bo osoba w strasznej sytuacji nie będzie w stanie posługiwać się skomplikowanymi narzędziami. Stąd — demonizacja, uproszczenia, odcięcie od niepotrzebnych pytań i myśli: „jesteś dobry — on jest zły”.

Wydaje się, że te zespoły dają fałszywą nadzieję: po prostu powtórzę swoją historię wiele razy, będę z innymi w ich smutku – a sytuacja trochę się wyprostuje. Ale czy nie jest coś niebezpiecznego i destrukcyjnego dla osobowości w tym nieustannym gadaniu, gotującym się we własnym soku?

Strategię ekstremalnego przetrwania w pewnym momencie należy zastąpić skuteczniejszymi metodami

„Z czasem dla kogoś, kto chce iść dalej, ten zasób staje się niewystarczający: przy takim spojrzeniu na świat wszystko na świecie wydaje się albo niebezpieczne, albo niegodne”, podkreśla Anastasia Dolganova. — Zwykle ludzie stopniowo tracą zainteresowanie dyskusją w grupie, mniej piszą, mniej komentują. Poza wyjściem z kryzysu mają inne zadania, a agresywnie bolesna atmosfera tych przestrzeni staje się dla nich nieinteresująca.

Ci, którzy zostają, mają tendencję do utykania w fazie gniewu i dewaluacji. Trzymając się jasnego i prostego obrazu świata, blokują im drogę do wolności. Nie idą dalej, ponieważ nie dotykają swoich złożonych uczuć, a bez tego osobisty rozwój jest niemożliwy. W pewnym momencie strategię ekstremalnego przetrwania trzeba zastąpić skuteczniejszymi metodami, jeśli chcemy żyć w pełni i nie wpadać ponownie w takie historie.

Jeśli nadal pozostajemy w grupie wsparcia, ale nie ma zmian w życiu, pomimo regularnego opowiadania historii i pełnej empatii innych, jeśli czujemy, że „przesiadujemy”, warto rozważyć opcję terapii dla nas.

Unikaj prostych rozwiązań

Przewijanie postów społeczności dla tagu «narcissus» lub «tox» może sprawić, że poczujemy się lepiej. Nadajemy temu problemowi nazwę i faktycznie może to chwilowo złagodzić nasze cierpienie.

„Zredukowanie osobowości człowieka do zestawu cech negatywnych jest zdecydowanie nie do przyjęcia dla terapeuty” — wspomina Anastasia Dolganova. — Ale dla osoby, która jest w destrukcyjnym związku, w pewnym momencie taka demonizacja partnera może się przydać. Strach i złość, które towarzyszą postrzeganiu drugiej osoby jako całkowicie złej, rozczarowanie i dewaluacja mogą pomóc zakończyć związek. Jeśli tego nie ma, człowiekowi przeszkadza miłość, poczucie winy, złudzenia, usprawiedliwienia dla drugiego i tak dalej. A i tak lepiej jest wyjść z destrukcyjnych związków niż w nich pozostać. ”

Jednak praca nie powinna się na tym kończyć: istnieje duże ryzyko, że znajdziemy się w podobnej sytuacji z nowym partnerem — lub nawet wrócimy do ukochanej „toksy”.

„Niebezpieczeństwo polega na tym, że zostaniemy w tym procesie” – ostrzega psycholog. — Ci, którzy dewaluują, częściej idealizują — z czasem byłego partnera (i wracają do niego) lub nowego partnera, nie zauważając w nim niebezpiecznych znaków i zgadzając się na związek, który może stać się taki sam jak poprzednie. Głębsze postrzeganie ludzi, wykraczające poza „demonizację-idealizację”, pozwala na bardziej świadomy i właściwy wybór.

Dodaj komentarz