Psychologia
Richard Branson

„Jeśli chcesz mleka, nie siadaj na stołku na środku pastwiska, czekając, aż krowy zaoferują ci wymię”. To stare powiedzenie jest całkiem w duchu nauk mojej matki. Dodawała też: „Chodź, Ricky. Nie siedź spokojnie. Idź i złap krowę.»

Stary przepis na ciasto z królika mówi: „Najpierw złap królika”. Zauważ, że nie mówi: „Najpierw kup królika lub usiądź i poczekaj, aż ktoś ci go przyniesie”.

Takie lekcje, których mama uczyła mnie od wczesnego dzieciństwa, uczyniły ze mnie samodzielną osobę. Nauczyli mnie myśleć własną głową i samemu podejmować się zadania.

Kiedyś była to zasada życia dla Brytyjczyków, ale dzisiejsza młodzież często czeka, aż wszystko zostanie im przyniesione na srebrnej tacy. Może gdyby inni rodzice byli tacy jak ja, wszyscy stalibyśmy się energicznymi ludźmi, jak kiedyś Brytyjczycy.

Kiedyś, kiedy miałam cztery lata, moja mama zatrzymała samochód kilka kilometrów od naszego domu i powiedziała, że ​​teraz muszę znaleźć drogę do domu przez pole. Przedstawiła to jako grę — a ja cieszyłem się, że miałem okazję w nią zagrać. Ale to było już wyzwanie, dorosłam, a zadania stały się trudniejsze.

Pewnego wczesnego zimowego poranka moja mama obudziła mnie i kazała się ubrać. Było ciemno i zimno, ale wstałem z łóżka. Dała mi zapakowany w papier lunch i jabłko. – Po drodze znajdziesz wodę – powiedziała mama i machnęła ręką, gdy jechałam rowerem na południowe wybrzeże pięćdziesiąt mil od domu. Było jeszcze ciemno, kiedy pedałowałem sam. Noc spędziłem u krewnych i następnego dnia wróciłem do domu, strasznie z siebie dumny. Byłam pewna, że ​​powitają mnie okrzyki radości, ale zamiast tego mama powiedziała: „Dobra robota, Ricky. Czy to było interesujące? A teraz biegnij do wikariusza, on chce, zebys mu pomógl siekac drewno.»

Niektórym takie wychowanie może wydawać się trudne. Ale w naszej rodzinie wszyscy bardzo się kochali i wszyscy dbali o innych. Byliśmy zżytą rodziną. Nasi rodzice chcieli, abyśmy dorośli silni i nauczyli się polegać na sobie.

Tata zawsze był gotów nas wspierać, ale to mama zachęcała nas do dawania z siebie wszystkiego w każdym biznesie. Od niej nauczyłem się robić interesy i zarabiać pieniądze. Powiedziała: „Chwała idzie zwycięzcy” i „Goń za marzeniem!”.

Mama wiedziała, że ​​każda strata jest niesprawiedliwa — ale takie jest życie. Nie jest mądrze uczyć dzieci, że zawsze mogą wygrać. Prawdziwe życie to walka.

Kiedy się urodziłem, tata dopiero zaczynał studiować prawo, a pieniędzy nie starczało. Mama nie jęczała. Miała dwa cele.

Pierwszym z nich jest znalezienie przydatnych zajęć dla mnie i moich sióstr. Bezczynność w naszej rodzinie wyglądała z dezaprobatą. Drugim jest szukanie sposobów na zarabianie pieniędzy.

Na rodzinnych obiadach często rozmawialiśmy o interesach. Wiem, że wielu rodziców nie poświęca swoich dzieci pracy i nie rozmawia z nimi o swoich problemach.

Ale jestem przekonany, że ich dzieci nigdy nie zrozumieją, ile naprawdę warte są pieniądze, i często, wchodząc w prawdziwy świat, nie wytrzymują walki.

Wiedzieliśmy, czym naprawdę jest świat. Moja siostra Lindy i ja pomogliśmy mamie w jej projektach. To było świetne i stworzyło poczucie wspólnoty w rodzinie i pracy.

Próbowałem wychować Holly i Sama (synów Richarda Bransona) w ten sam sposób, chociaż miałem szczęście, że miałem więcej pieniędzy niż moi rodzice w swoim czasie. Nadal uważam, że zasady mamy są bardzo dobre i myślę, że Holly i Sam wiedzą, ile warte są pieniądze.

Mama zrobiła małe drewniane pudełka na chusteczki i kubły na śmieci. Jej warsztat znajdował się w szopie ogrodowej, a naszym zadaniem było jej pomóc. Malowaliśmy jej produkty, a następnie składaliśmy je. Potem przyszło zamówienie z Harrodsa (jednego z najsłynniejszych i najdroższych domów towarowych w Londynie), a sprzedaż wzrosła.

W wakacje mama wynajmowała pokoje studentom z Francji i Niemiec. Praca z serca i zabawa z serca to cecha rodzinna naszej rodziny.

Siostra mojej matki, ciocia Claire, bardzo lubiła czarne walijskie owce. Wpadła na pomysł założenia firmy produkującej filiżanki herbaty z wzorami czarnych owiec, a kobiety z jej wioski zaczęły robić na drutach wzorzyste swetry z ich wizerunkiem. Sprawy w firmie poszły bardzo fajnie, do dziś przynosi to niezły zysk.

Wiele lat później, kiedy już prowadziłem Virgin Records, ciocia Claire zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ​​jedna z jej owiec nauczyła się śpiewać. Nie śmiałem się. Warto było posłuchać pomysłów cioci. Bez żadnej ironii podążałem za tą owcą wszędzie z dołączonym magnetofonem, Waa Waa BIack Sheep (Waa Waa BIack Sheep — „Beee, beee, black sheep” — piosenkę dla dzieci, znaną od 1744 roku, Virgin wydał ją w wykonaniu sama „śpiewająca owca” na „czterdzieści pięć” w 1982 r.) odniosła ogromny sukces, osiągając czwarte miejsce na listach przebojów.

Przeszedłem z małej firmy w szopie w ogrodzie do globalnej sieci Virgin. Poziom ryzyka bardzo wzrósł, ale od dzieciństwa nauczyłam się odważnie podejmować działania i decyzje.

Chociaż zawsze uważnie słucham wszystkich, ale nadal polegam na własnych siłach i podejmuję własne decyzje, wierzę w siebie i swoje cele.

Dodaj komentarz