Psychologia

Przez cały rok środki masowego przekazu i sieci społecznościowe dyskutowały o problemie istnienia „grup śmierci”, które zachęcają nastolatki do popełnienia samobójstwa. Psycholog Katerina Murashova jest pewna, że ​​histerię na ten temat tłumaczy chęć „dokręcenia śrub” w Internecie. Mówiła o tym w wywiadzie dla Rosbalta.

Tylko 1% samobójstw wśród nastolatków w Rosji jest związanych z grupami śmierci w sieciach społecznościowych. Poinformował o tym Wadim Gajdow, zastępca szefa Głównej Dyrekcji ds. Porządku Publicznego MSW Rosji. Nie zgadzają się z nim eksperci zajmujący się trudnymi nastolatkami. Według psychologa rodzinnego, autorki książek dla młodzieży, nominowanej do międzynarodowej nagrody literackiej im. Astrid Lindgren Katarzyna Muraszowa, w ogóle nie ma „grup śmierci”.

Od prawie roku temat nastoletnich grup śmierci nie opuścił łamów prasy. Co się dzieje?

Katarzyna Muraszowa: Histeria nad tak zwanymi grupami śmierci jest powszechnym zjawiskiem społecznym. Okresowo jesteśmy objęci takimi „falami”.

Tu trzeba mówić o trzech zjawiskach. Pierwsza to reakcja grupowania u nastolatków. Występuje również u zwierząt. Na przykład młode pawiany i wrony gromadzą się w grupach. W grupach młodzi ludzie są szkoleni w zakresie interakcji społecznych i odpierania ataków.

Drugim zjawiskiem jest to, że dzieci i młodzież uwielbiają niebezpieczne tajemnice. Przypomnij sobie przerażające historie, które chłopaki opowiadają sobie w obozach pionierów. Z kategorii „jedna rodzina kupiła czarną zasłonę i co z tego wyszło”. Może to również obejmować spory, „czy to słabe, czy nie” sam idziesz na cmentarz w nocy. To wszystko są tajemnice z mistycznym nastawieniem.

Trzecie zjawisko jest charakterystyczne dla niedojrzałej inteligencji — poszukiwanie teorii spiskowych. Ktoś musi robić te wszystkie złe rzeczy. Na przykład w moim dzieciństwie krążył pomysł, że szklanki w automatach z napojami zostały celowo zarażone kiłą przez zagranicznych szpiegów.

W przypadku grup zgonów wszystkie trzy czynniki były zbieżne. Jest reakcja grupowania: wszyscy noszą ćwieki – a ja noszę nity, wszyscy łapią pokemony – a ja łapię pokemony, wszyscy zakładają awatary niebieskiego wieloryba – a ja powinienem mieć awatara niebieskiego wieloryba. Znowu jest jakaś niebezpieczna tajemnica z myślami o śmierci, marchewkami miłości i nakręcaniem się na temat, że nikt mnie nie rozumie.

W zasadzie człowiek nie może zostać doprowadzony do samobójstwa przez Internet.

I oczywiście teoria spiskowa. Za tymi wszystkimi grupami śmierci musi być ktoś, jakiś Doktor Zło z taniego hollywoodzkiego filmu. Ale większość z tych zjawisk będzie działać przez jakiś czas — i umrzeć samoistnie.

Aby ta histeria stała się naprawdę masowa, chyba też potrzebna jest prośba o nią?

Musi być też prośba. Na przykład histerię wokół grup śmierci można wytłumaczyć chęcią „dokręcenia śrub” w Internecie. Albo powiedzmy, rodzice chcą jakoś wytłumaczyć swoim dzieciom, że surfowanie po Internecie jest szkodliwe. Możesz ich straszyć grupami śmierci. Ale to wszystko nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Nie ma masowych samobójstw inspirowanych internetem. Nie były i nie będą! W zasadzie człowiek nie może zostać doprowadzony do samobójstwa przez Internet. Mamy bardzo silny instynkt samozachowawczy. Nastolatkowie, którzy popełniają samobójstwo, robią to, ponieważ ich życie nie układało się w prawdziwym życiu.

Dzisiaj ogarnęła nas histeria na temat „grup śmierci”, ale przedtem jakie były fale?

Można sobie przypomnieć sytuację z „dziećmi indygo”, które, jak twierdzono, reprezentują niemal nową rasę ludzi. Mamy zaczęły grupować się w Internecie i wymieniać opiniami, że ich dzieci są najlepsze. Ale istnieje teoria spiskowa — nikt nie rozumie tych dzieci. To były bredzenia szaleńca. A gdzie są teraz „dzieci indygo”?

Kilka lat temu poruszany był temat „Co powinniśmy zrobić z klubami komputerowymi”.

Były zabawne przypadki. Po wydaniu piosenki „They Won't Catch Us” grupy Tatu dziewczyny zaczęły masowo do mnie przychodzić. Twierdzili, że są lesbijkami i nikt ich nie rozumie.

Kilka lat temu zostałam zaproszona do Smolnego na spotkanie jako ekspert. Omówiono temat „Co powinniśmy zrobić z klubami komputerowymi”. Mówiło się, że dzieci to w nich zombie, że uczniowie kradną pieniądze, żeby wydać je na gry komputerowe, aw ogóle, że w tych klubach ktoś już umarł. Zaproponowali, że wpuszczą ich tylko z paszportem. Spojrzałem na publiczność okrągłymi oczami i powiedziałem, że nic nie trzeba robić, tylko czekać. Już niedługo każdy dom będzie miał komputer, a problem klubów zniknie sam. I tak się stało. Ale dzieci masowo nie opuszczają szkoły ze względu na gry komputerowe.

Teraz Philip Budeikin, administrator jednej z tak zwanych „grup śmierci”, siedzi w areszcie śledczym w Petersburgu. W swoich wywiadach wprost stwierdził, że zachęcał nastolatków do popełnienia samobójstwa. Podał nawet liczbę osób, które popełniły samobójstwo. Mówisz, że nic nie istnieje?

Facet wpadł w kłopoty, a teraz dmuchają mu policzki. Nikogo do niczego nie doprowadził. Nieszczęsna ofiara imbecyla, podłączona do „lajków”.

Ogólna histeria zaczęła się od artykuły w Nowej Gazecie. Stwierdzono, że każdy rodzic ma obowiązek zapoznać się z materiałem…

Straszny materiał, bardzo nieprzyjemny. Zrobiliśmy kompilację wszystkiego, co jest możliwe. Ale fakty zostały zebrane profesjonalnie. W tym sensie, że efekt został osiągnięty. Powtarzam raz jeszcze: nie da się walczyć z grupami śmierci, bo one po prostu nie istnieją. Nikt nie zmusza dzieci do samobójstwa.

Co zatem może skłonić młodego człowieka do włożenia na siebie rąk?

Przewlekle niekorzystna sytuacja w prawdziwym życiu. Nastolatek jest wyrzutkiem w klasie, ma złą sytuację w rodzinie, jest niestabilny psychicznie. A na tle tej chronicznej niestabilności powinna się wydarzyć jakaś inna dotkliwa sytuacja.

Rodzice tak łatwo wychwytują tę histerię, ponieważ są nią zainteresowani. Konieczne jest przeniesienie na kogoś odpowiedzialności za to, że ich dzieci są nieszczęśliwe. To jest bardzo wygodne

Na przykład dziewczyna mieszka ze swoim tatą alkoholikiem, który nękał ją przez lata. Potem poznała faceta, który, jak jej się wydawało, zakochał się w niej. I na koniec mówi do niej: „Nie pasujesz do mnie, jesteś brudna”. Plus niestabilna mentalność. W tym miejscu nastolatek może popełnić samobójstwo. I zrobi to nie dlatego, że jakiś uczeń utworzył grupę w Internecie.

I dlaczego ta histeria jest tak łatwo wychwytywana przez rodziców?

Ponieważ są tym nieco zainteresowani. Konieczne jest przeniesienie na kogoś odpowiedzialności za to, że ich dzieci są nieszczęśliwe. To jest bardzo wygodne. Dlaczego moja dziewczyna jest cała pomalowana na niebiesko i zielono? Dlaczego przez cały czas obcina sobie ręce i mówi o samobójstwie? A to dlatego, że jest do tego doprowadzony w Internecie! A rodzice nie chcą widzieć, ile razy dziennie rozmawiają ze swoją dziewczyną o pogodzie i przyrodzie.

Kiedy twoi rodzice przyprowadzają do ciebie swoich „samobójczych ludzi” na spotkanie i mówisz im: „Uspokój się, nie ma grup śmierci”, jak reagują?

Reakcja jest inna. Czasami okazuje się, że w szkole odbyło się spotkanie rodziców. Nauczyciele zostali poproszeni o zachowanie czujności. A rodzice mówią później, że myśleli, że to wszystko bzdury, chcieli tylko uzyskać potwierdzenie swoich myśli.

A ludzie z niedojrzałą psychiką twierdzą, że w Internecie siedzą straszni złoczyńcy, którzy chcą tylko zniszczyć nasze dzieci, a ty po prostu nie wiesz. Ci rodzice po prostu zaczynają panikować.

Jest powieść Douglasa Adamsa „Przewodnik po Galaktyce Autostopowicza” — to taka „hipisowska biblia”. Głównym hasłem tej pracy jest: „Nie panikuj”. A w naszym kraju dorośli, wpadli w pole masowej histerii, nie rewidują swoich rodzicielskich zachowań. Nie kontaktują się już z dziećmi. Zaczynają panikować i żądać zakazów. I nie ma znaczenia, co zakazać — grupy śmierci czy ogólnie Internet.

Źródło: ROSBALT

Dodaj komentarz