Szóste spotkanie wolnych podróżników Sunsurferów w Indonezji

 

Od 15 kwietnia do 29 kwietnia 2016 roku odbył się szósty zlot, którego miejscem spotkania była maleńka wyspa Gili Air w Indonezji. A wybór ten nie był przypadkowy.

Po pierwsze, nie jest łatwo dostać się na wyspę Gili Air. Jeśli zaczynasz z Rosji (a większość sunsurferów to Rosjanie), to najpierw musisz polecieć na wyspy Bali lub Lombok z przesiadką, następnie dostać się do portu, a stamtąd promem lub łodzią motorową. Tym samym uczestnicy rajdu szkolili swoje umiejętności samodzielnego podróżowania. Po drugie, na Gili Air nie ma transportu mechanicznego, tylko rowery i zaprzęgi konne, dzięki czemu panuje tam najczystsze powietrze i woda, a także cisza i spokój, więc wyspa świetnie nadaje się do praktyk duchowych i fizycznych.

Tym razem na zlocie zgromadziło się ponad 100 osób z 15 krajów świata. Co sprawiło, że ci wszyscy ludzie polecieli tysiące kilometrów do zakątka Ziemi odległego od ich domów i co tam robili przez całe 15 dni?

Zachód słońca rozpoczął się od wieczoru inauguracyjnego, gdzie założyciel ruchu Marat Khasanov przywitał wszystkich uczestników i opowiedział o programie wydarzeń, po czym każdy szybowiec wygłosił krótką przemowę o sobie, o tym, jak się tu dostał, co robi i jak może być użyteczny.

Każdego ranka dokładnie o godzinie 6 sunsurferzy zbierali się na jednej z plaż na wspólną medytację nad techniką Anapanasati, która polega na obserwacji własnego oddechu. Praktyka medytacji miała na celu uspokojenie umysłu, uwolnienie go od obsesyjnych myśli i skupienie się na chwili obecnej. Po medytacji w całkowitej ciszy uczestnicy rajdu udali się na przyjemny zielony trawnik na zajęcia hatha jogi pod okiem doświadczonych nauczycieli Marata i Aleny. Dzięki wczesnym wstaniom, medytacji i jodze sunsurferzy odnaleźli spokój i harmonię, a także dobry nastrój na kolejny dzień.

  

Większość lotników jadła owoce na śniadanie – na Gili Air można znaleźć świeżą papaję, banany, ananasy, mangostany, smocze owoce, salak i wiele innych tropikalnych przysmaków.

Dzień na Sunslut to czas na wypady i wycieczki. Wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na 5 grup prowadzonych przez najbardziej doświadczonych surferów i udali się na zwiedzanie sąsiednich wysp – Gili Meno, Gili Trawangan i Lombok, a także spróbowania swoich sił w snorkelingu i surfingu.

Warto zauważyć, że np. na wycieczkę do wodospadów wyspy Lombok różne grupy wybierały zupełnie inne sposoby poruszania się. Jedni wynajmowali cały autobus, inni wynajmowali samochody, jeszcze inni korzystali z najpopularniejszego środka transportu w Azji Południowo-Wschodniej – motocykli (skuterów). W efekcie każda grupa otrzymała zupełnie inne wrażenia i inne wrażenia z wizyty w tych samych miejscach.

 

Ponieważ wyspa Gili Air jest dość mała – jej długość z północy na południe wynosi około 1,5 kilometra – wszyscy uczestnicy rajdu mieszkali w niewielkiej odległości od siebie i mogli bez problemu odwiedzić się nawzajem, zebrać się na wspólną rozrywkę i ciekawa komunikacja. Wielu zjednoczyło się, wynajmując razem pokoje lub domy, co zbliżyło ich do siebie. 

W tamtych czasach, gdy nie było podróży bojowych, lotnicy organizowali różne kursy mistrzowskie. Sunsurferzy mieli szczęście nauczyć się szybko zapamiętywać dużą liczbę obcych słów, ćwiczyć aktorstwo i orację, zagłębiać się w mądrość wedyjską, praktykować dynamiczną medytację kundalini, dowiedzieć się wszystkiego o królu owoców duriana, a nawet spróbować tantry jogi!

 

Wieczory słoneczne to czas na wykłady edukacyjne. Dzięki temu, że Gili Air zgromadziło ludzi z zupełnie różnych środowisk, z zupełnie innych dziedzin działalności, udało się znaleźć wykład na każdy gust i nauczyć się czegoś nowego nawet dla najbardziej wyrafinowanych i doświadczonych słuchaczy. Sunsurferzy opowiadali o swoich podróżach, praktykach duchowych, zdrowym stylu życia, sposobach zdalnego zarabiania pieniędzy i budowania biznesu. Były wykłady o tym, jak i dlaczego trzeba głodować, jak dobrze się odżywiać według ajurwedy, czym jest ludzki projekt i jak pomaga w życiu, jak przetrwać w indyjskiej dżungli, co zabrać ze sobą w podróż autostopem, wulkany warto odwiedzić w Indonezji, jak podróżować samotnie po Indiach, jak otworzyć własny sklep internetowy, jak promować swoje usługi poprzez marketing online i wiele, wiele więcej. To tylko niewielka część tematów, po prostu nie sposób wymienić wszystkiego. Niesamowity magazyn przydatnych informacji, nowych pomysłów i inspiracji!

 

W weekend, który był w środku rajdu, najbardziej odważnym i odważnym sunsurferom udało się nawet wspiąć na wulkan Rinjani, który znajduje się na wyspie Lombok, a jego wysokość to aż 3726 metrów!

 

Na zakończenie rajdu odbył się tradycyjny maraton dobrych uczynków sunsurferów. To taki flash mob, kiedy uczestnicy wiecu spotykają się, aby wspólnie przynieść korzyści wszystkim wokół nich. Tym razem dobre uczynki spełniano w grupach, tych samych, które zbierały się na wspólne podróże.

Niektórzy z chłopaków pomogli dzikiej przyrodzie wyspy Gili Air – zebrali kilka dużych worków śmieci z plaż i nakarmili wszystkie zwierzęta, jakie udało im się znaleźć – konie, kurczaki z kogutami, kozy, krowy i koty. Inna grupa sprawiła mieszkańcom wyspy miłe niespodzianki – obdarowali ich białymi ptakami z papieru z ciepłymi wiadomościami w lokalnym języku bahasa. Trzecia ekipa sunsurferów, uzbrojona w słodycze, owoce i balony, zachwyciła dzieciaki. Czwarta grupa rozweselała turystów i gości wyspy, składając prezenty w postaci naszyjników z kwiatów, częstując bananami i wodą, a także pomagając nosić plecaki i walizki. I wreszcie jedna piąta ulotek pracowała jako dżin dla reszty sunsurferów – spełniając ich życzenia, schowana do specjalnego pudełka. Zarówno okoliczni mieszkańcy, jak i małe dzieci, a także turyści i sunsurferzy, a nawet zwierzęta byli mile zaskoczeni takim wydarzeniem, z radością i wdzięcznością przyjęli pomoc i prezenty. A sami uczestnicy flashmobu byli szczęśliwi mogąc skorzystać z innych stworzeń!

Wieczorem 29 kwietnia odbyła się impreza pożegnalna, na której podsumowano wyniki zlotu, a także koncert „nietalentów”, na którym każdy mógł wystąpić z wierszami, piosenkami, tańcami, mantrami, gra na instrumentach muzycznych i wszelkie inne prace twórcze. Sunsurferzy wesoło gawędzili, wspominali jasne momenty rajdu, które w zupełności wystarczały i jak zawsze mocno i ciepło się przytulali.

Zakończył się szósty sunslet, wszyscy uczestnicy zdobyli wiele nowych bezcennych doświadczeń, praktykowali praktyki duchowe i fizyczne, nawiązali nowe przyjaźnie, poznali piękne wyspy i bogatą kulturę Indonezji. Wielu sunsurferów po rajdzie będzie kontynuowało swoje podróże, aby ponownie spotkać się w innych częściach Ziemi, ponieważ dla większości ci ludzie stali się rodziną, jedną wielką rodziną! A siódmy rajd ma się odbyć w Nepalu jesienią 2016 roku…

 

 

Dodaj komentarz