Kryzys starzenia się: w poszukiwaniu nowego znaczenia

Po co mam coś robić, jeśli nikt już tego nie potrzebuje? Jak odczuwać radość, gdy nie ma już przyszłości? Dlaczego to wszystko? Nierozwiązywalne pytania zadają wszyscy, gdy czas życia dobiega końca. Ich wyzwalaczem jest kryzys wieku, o którym niewiele wiemy — kryzys starzenia się. Konieczne jest zaakceptowanie nadchodzącego odejścia i znalezienie celu, aby nadal się radować, mówi psycholog egzystencjalny Elena Sapogova.

Kryzys ten objawia się zwykle w wieku 55-65 lat, co oznacza, że ​​większość z nas będzie musiała się z nim zmierzyć. W końcu na świecie jest coraz więcej osób starszych.

Granice kryzysu nie są związane z pewnymi procesami fizjologicznymi, silnie zależą od naszej indywidualnej linii życia — od tego, jakie wydarzenia się wydarzyły, jakimi podzielaliśmy wartości, jakich dokonaliśmy wyborów.

Ogólnie rzecz biorąc, dopóki wszystko idzie dobrze — jest praca, koledzy, przyjaciele, każdy dzień jest zaplanowany, dopóki jest potrzeba wstawania i pracy — kryzys przesuwa się w nieskończoność. Ale kiedy nic z tego się nie stanie? Co wtedy?

Etapy kryzysu

Nagła zmiana stylu życia — zwykle związana z przejściem na emeryturę — ​​i/lub seria strat bliskich, narastające problemy zdrowotne — wszystko to może „rozpocząć” łańcuch bolesnych doświadczeń, które determinują ten okres przejściowy. Czym oni są?

1. Szukaj własnych znaczeń

Znalezienie partnera, założenie rodziny, realizowanie się w zawodzie — większość naszego życia skupiamy na zadaniach, które są zapisane w naszym programie społecznym. Czujemy, że mamy pewne zobowiązania wobec świata zewnętrznego i bliskich. A bliżej wieku 60-65 lat nagle spotykamy się z tym, że społeczeństwo nie jest już zainteresowane. Wydaje się mówić: „To wszystko, już cię nie potrzebuję. Jesteś wolny. Następnie na własną rękę.»

Utrata pracy staje się takim wskaźnikiem braku popytu. Po raz pierwszy człowiek czuje, że jest teraz pozostawiony sam sobie. Nie ma już zadań do rozwiązania. Nikt inny nie podziwia tego, co zrobił. A jeśli czegoś nie zrobiłeś, no dobrze, to nie ma znaczenia. Teraz człowiek musi określić swoje życie i pomyśleć: co sam chcesz zrobić?

Dla wielu okazuje się to problemem nie do naprawienia, ponieważ są przyzwyczajeni do przestrzegania zewnętrznych zdarzeń. Ale późniejsze życie odnajdzie radość i sens tylko wtedy, gdy sam wypełnisz je sensem.

2. Zaakceptuj zmianę perspektywy

W wieku 60-65 lat człowiek coraz częściej ma takie „potykanie się” o życie: coraz bardziej istotne tematy, wydarzenia i innowacje postrzega jako obce. Pamiętaj, jak w starym romansie — „Wiosna po mnie nie przyjdzie”.

I tu też jest poczucie, że dla mnie dużo już nie jest — te wszystkie portale internetowe, terminale płatnicze. Ktoś zadaje pytanie: po co rozwijać, zmieniać, uczyć się i doskonalić, skoro zostało mi 10 lat życia? Już tego nie potrzebuję.

Życie odchodzi na bok, to nie dla mnie. To uczucie odchodzącej natury, przynależności do innego czasu — tragicznie przeżywane. Stopniowo ma coraz mniej związków z nową rzeczywistością — tylko to, co wcześniej nagromadziło.

A to zmienia osobę z perspektywy na retrospektywę, z powrotem do przeszłości. Rozumie, że wszyscy idą w drugą stronę. A on sam nie wie, jak się tam skręcić i, co najważniejsze, nie chce na to tracić czasu i wysiłku. I tak okazuje się, że nie ma czasu.

3. Zaakceptuj swoje życie jako zakończenie

Wyobrażenie sobie świata, który istniałby beze mnie — bez moich emocji, żądań, aktywności — jest trudnym zadaniem. Przez wiele lat życie wydawało się pełne możliwości: mam jeszcze czas! Teraz musimy ustalić, w pewnym sensie, ramy — nakreślić linię horyzontu życia i na nim się skoncentrować. Nie ma już wyjścia poza granice tego magicznego kręgu.

Znika możliwość wyznaczania długoterminowych celów. Człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że w zasadzie pewne rzeczy nie są realizowane. Nawet jeśli czuje, że może i chce się zmienić, nawet jeśli ma zasoby i intencje, to nie da się zrobić wszystkiego, co chciał.

Niektóre wydarzenia nigdy się nie wydarzą, teraz na pewno. A to prowadzi do zrozumienia, że ​​życie w zasadzie nigdy nie jest kompletne. Strumień nadal będzie płynął, ale nas już w nim nie będzie. Życie w sytuacji, w której wiele się nie spełni, wymaga odwagi.

Wytyczenie horyzontu czasowego, oderwanie się od życia, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, które nam się podobało i w którym czuliśmy się komfortowo, aby zrobić miejsce dla innych — to zadania, które stawia nas do rozwiązania kryzys starzeniowy.

Czy w tych ostatnich latach można czerpać choć trochę przyjemności z życia? Tak, ale tutaj, jak w każdej pracy osobistej, nie można obejść się bez wysiłku. Szczęście w dorosłości zależy od asertywności — zdolności osoby do nie polegania na zewnętrznych wpływach i ocenach, samodzielnego regulowania swojego zachowania i odpowiedzialności za nie.

Strategie akceptacji

Pod wieloma względami zalecenia te skierowane są do osób bliskich — dorosłych dzieci, przyjaciół, a także psychoterapeuty — w tej pracy osoba starsza pilnie potrzebuje spojrzenia z zewnątrz, ciepłego, zainteresowanego i akceptującego.

1. Uświadom sobie, że większość znaczeń, które chciałem zrealizować, mimo wszystko się spełniła. Przeanalizuj główne etapy życia: czego chciałeś, na co liczyłeś, co się udało, co się stało, a co się nie udało. Uświadom sobie, że nawet jeśli osiągnięcia są minimalne, w chwili, gdy je uświadomiłeś, miały dla Ciebie wartość. Zrozumienie, że właściwie zawsze robiłeś to, czego chciałeś w życiu, pomaga przezwyciężyć rozpacz.

2. Zaakceptuj swoje przeszłe doświadczenia jako poprawne. Starsi często lamentują: byłem zajęty jedną rzeczą, a drugiej nie zrobiłem, brakowało mi najważniejszej!

Należy pomóc osobie przemyśleć najbardziej negatywne aspekty swojego doświadczenia (nie udało się czegoś zrobić, zrobić coś źle, niewłaściwie) jako jedyne możliwe w warunkach, w jakich żył. I pokaż, że tego nie zrobiłeś, bo zrobiłeś coś innego, w tej chwili ważnej dla Ciebie. A to znaczy, że decyzja była słuszna, najlepsza w tamtym momencie. Wszystko, co się robi, jest na lepsze.

3. Ujawnij dodatkowe znaczenia. Nawet jeśli człowiek wiódł bardzo proste życie, można w nim dostrzec więcej znaczeń, niż on sam widzi. W końcu bardzo często nie doceniamy tego, co zrobiliśmy. Na przykład osoba starsza mówi: miałam rodzinę, jedno dziecko, drugie i byłam zmuszona do zarabiania pieniędzy zamiast kreatywności czy robienia kariery.

Kochający ukochany może wyjaśnić: słuchaj, musiałeś dokonać wyboru. Wybrałeś swoją rodzinę — dałeś dzieciom możliwość dorastania i rozwoju, uratowałeś żonę przed pójściem do pracy i dałeś jej możliwość spędzania więcej czasu w domu, tak jak chciała. Ty sam wraz z dziećmi opracowałeś i odkryłeś dla siebie wiele nowych rzeczy…

Człowiek ponownie zastanawia się nad swoim doświadczeniem, dostrzega jego wszechstronność i zaczyna bardziej doceniać to, czym przeżył.

4. Zobacz nowe zadania. Utrzymujemy się na powierzchni, dopóki jasno rozumiemy, dlaczego żyjemy. Jest to trudniejsze dla kogoś, kto nie ma rodziny, wnuków, a kariera się skończyła. Na pierwszy plan wysuwają się „dla siebie” i „dla siebie”.

I tu znowu trzeba „zakopać się” w przeszłość i pamiętać: co chciałeś zrobić, ale nie dostałeś tego w swoje ręce, nie miałeś czasu, nie miałeś okazji — a teraz jest morze je (w dużej mierze dzięki Internetowi). Każdy ma swoje „dlaczego tego potrzebuję”.

Jeden zgromadził listę nieprzeczytanych książek, inny ma ochotę odwiedzić określone miejsca, trzeci ma ochotę posadzić jabłoń określonej odmiany i czekać na pierwsze owoce. W końcu przez całe życie dokonujemy małych wyborów, odrzucając jeden na rzecz drugiego, a coś zawsze pozostaje za burtą.

A na starość wszystkie te „może”, „jakoś później” stają się dobrym zasobem. Jednym z nich jest uczenie się, uczenie się czegoś nowego. Teraz nie ma już postawy na naukę, żeby zdobyć zawód i zarabiać pieniądze. Teraz możesz dowiedzieć się, co jest naprawdę interesujące. Dopóki istnieje ciekawość, utrzyma Cię na powierzchni.

5. Rozmawiaj o przeszłości. Dorosłe dzieci muszą jak najwięcej rozmawiać z osobą starszą o jej przeszłym życiu, o sobie.

Nawet jeśli po raz setny opowiada ci wrażenia z dzieciństwa, nadal musisz słuchać i zadawać pytania: co wtedy czułeś? Co myślałeś? Jak radziłeś sobie ze stratą? Jakie były wielkie zwroty akcji w twoim życiu? A co z triumfami? Jak zachęcili cię do robienia nowych rzeczy?

Te pytania pozwolą osobie w tych retrospekcjach nie chodzić po uboczu, ale poszerzyć swój pogląd na to, co się stało.

6. Poszerz horyzonty. Starsi rodzice często z nieufnością przyjmują nowe doświadczenia. Poważne zadanie dla wnuków: usiąść obok nich i spróbować opowiedzieć, co je fascynuje, wyjaśnić, pokazać na palcach, spróbować wprowadzić osobę starszą w życie, które wymyka mu się z rąk, i jeśli to możliwe, pomóc wyjść poza granicami własnej osobowości.

7. Pokonaj strach. To chyba najtrudniejsza rzecz — iść samotnie do teatru lub na basen, dołączyć do jakiejś społeczności. Trzeba przezwyciężyć strach i uprzedzenia. Wszystkie dobre rzeczy w życiu zaczynają się od przezwyciężenia. Żyjemy tak długo, jak pokonujemy bezwład nie robienia czegoś.

Wymyśl powody dla siebie: nie pójdę na basen sam — pójdę z wnukiem i będę się dobrze bawić. Zgodzę się z koleżankami na spacer po parku, zapisanie się do pracowni, w której rysują i tańczą. Im jesteśmy starsi, tym bardziej musimy wymyślać nasze życie.

Kiedy możemy powiedzieć, że kryzys się skończył? Kiedy człowiek przyjmuje dane: tak, jestem stary, odchodzę, robiąc miejsce nowym pokoleniom. W psychologii nazywa się to „uniwersalizacją”, czyli poczuciem zlania się ze światem. A potem, w wieku 75 lat, przychodzi nowe zrozumienie i akceptacja: przeżyłem swoje życie z godnością i teraz mogę z godnością odejść. Wszystko będzie dobrze beze mnie.

Dodaj komentarz