Syndrom „wiecznego studenta”: dlaczego nie mogą skończyć studiów?

Porzucają liceum lub robią sobie przerwę, a potem wracają. Mogą przechodzić z kursu na kurs przez lata, zanim uzyskają tytuł licencjata lub magistra. Czy są tak niezorganizowani lub leniwi, jak wiele osób o nich myśli? Czy przegrani, jak o sobie myślą? Ale według ostatnich badań sprawy nie są tak jednoznaczne.

Nazywani są również „uczącymi się podróżującymi” lub „studentami podróżującymi”. Wydają się krążyć po studenckim gronie, nie stawiając wszystkiego na szali – dyplom lub nic. Irytują kogoś. Ktoś budzi współczucie, a nawet zazdrość: „Ludzie wiedzą, jak się nie przemęczać i spokojnie odnosić do swoich niepowodzeń w szkole”.

Ale czy naprawdę są tak filozoficznie nastawieni do nieudanych egzaminów i testów? Czy to prawda, że ​​nie obchodzi ich, czy uczą się w tym samym tempie, czy nie? Na tle rówieśników prowadzących gorączkowe studenckie życie trudno nie czuć się przegranym. W ogóle nie pasują do ogólnej koncepcji „Szybciej, wyżej, silniej”.

Wieloletnie badania wykazały, że zjawisko wiecznego studenta ma wiele przyczyn. Jednym z nich jest to, że nie każdemu jest bliska idea bycia najlepszym i dążenia na wyżyny. Każdy z nas potrzebuje własnego, osobiście wyliczonego czasu na trening. Każdy ma swoje własne tempo.

Oprócz chęci odłożenia wszystkiego na później, przedłużonej nauce towarzyszą inne doświadczenia.

Według badania przeprowadzonego przez Federalny Urząd Statystyczny (das Statistische Bundesamt — Destatis) w semestrze letnim 2018 w Niemczech jest 38 studentów, którzy potrzebują 116 lub więcej semestrów, aby ukończyć studia. Odnosi się to do czasu studiów netto, z wyłączeniem urlopów, staży.

Z kolei statystyki uzyskane przez Państwowy Departament Informacji i Technologii Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) dają wyobrażenie o tym, jak duża może być liczba osób, które potrzebują więcej czasu na edukację od momentu wejścia na Uczelnia niemiecka, biorąc pod uwagę tylko semestr uniwersytecki.

Według analizy przeprowadzonej w semestrze zimowym 2016/2017, osobami, które potrzebują więcej niż 20 semestrów okazały się 74 osoby. To prawie 123% wszystkich studentów w regionie. Te liczby pokazują, że temat uczenia się długoterminowego nie jest tylko wyjątkiem od reguły.

Oprócz chęci zwlekania z długotrwałym uczeniem się towarzyszą inne doświadczenia.

To nie lenistwo jest winne, ale życie?

Być może niektórzy po prostu nie kończą studiów z powodu lenistwa lub dlatego, że wygodniej jest być studentem. Wtedy mają wymówkę, by nie wychodzić w świat dorosłych z jego 40-godzinnym tygodniem pracy, pozbawionymi radości obowiązkami biurowymi. Ale są też inne, bardziej przekonujące powody, dla których warto uczyć się długoterminowo.

Dla niektórych edukacja jest dużym obciążeniem finansowym, które zmusza uczniów do pracy. A praca spowalnia proces uczenia się. W efekcie okazuje się, że szukają pracy, aby studiować, ale z tego powodu tęsknią za zajęciami.

Może to być również obciążenie psychologiczne, gdy student, który wszedł na konkretną uczelnię, tak naprawdę nie wie, czego chce. Wielu uczniów cierpi na chroniczny stres: nie jest łatwo być przez cały czas w stanie wyścigu. Zwłaszcza jeśli rodzicom stale przypomina się, ile kosztuje ich studiowanie syna lub córki na uniwersytecie.

Niektórym tak trudno jest „przetrawić”, że wymagana jest pomoc medyczna i są zmuszeni do porzucenia szkoły. Często stres, niepokój o przyszłość, o stabilność finansową prowadzą do długotrwałej depresji.

Może wieczny student wątpi w wybraną drogę realizacji zawodowej, plany życiowe, potrzebę wyższego wykształcenia. Filozofia osiągnięć wydaje się mieć dość nawet najbardziej znanych perfekcjonistów i karierowiczów. Może „wieczny uczeń” jest bardziej rozsądny niż jego koledzy z klasy, skupieni na wynikach.

Zamiast złamać sobie kolano i za wszelką cenę dobiec do mety, przyznaje, że ważniejsze jest dla niego to, by nie dusił się książkowym kurzem w dusznej bibliotece i przygotowywał się do egzaminów w nocy, a raczej głęboko odetchnął gdzieś dalej. wędrówka z plecakiem na plecach.

A może miłość interweniowała w zwykły przebieg procesu edukacyjnego? A o wiele ważniejsze jest spędzenie weekendu nie przy stole z podręcznikami, ale w ramionach i towarzystwie ukochanej osoby.

„Co uczyniło cię bogatym?”

A jeśli przestaniemy traktować takich studentów jako „niepełnosprawność umysłową” i zobaczymy niewiele więcej niż serię banalnych wakacji akademickich? Być może kolega z klasy spędził dziesięć semestrów na studiowaniu filozofii, która go interesuje, a latem na udanej próbie zarobienia dodatkowych pieniędzy, a następnie spędził cztery semestry na studiowaniu prawa.

Oficjalnie przegapiony czas nie był stracony. Zapytaj tylko, co to dla niego znaczyło, co robił i czego nauczył się przez te wszystkie semestry. Czasami ktoś, kto się waha i pozwala sobie na przerwę i przerwę, zyskuje więcej doświadczenia życiowego niż ktoś, kto uczył się bez przerwy przez cztery lub sześć lat, a potem natychmiast został wrzucony na rynek pracy jak szczeniak do wody.

„Wieczny student” zdołał poczuć życie i jego możliwości, a po wznowieniu studiów bardziej świadomie wybrał kierunek i formę (stacjonarny, niestacjonarny, zdalny).

A może uznał, że nie potrzebuje wyższego wykształcenia (przynajmniej na razie) i lepiej byłoby zdobyć jakąś praktyczną specjalizację na studiach.

Dlatego teraz w Niemczech i innych krajach europejskich wśród absolwentów szkół i ich rodziców popularne stało się robienie rocznej lub dwuletniej przerwy, zanim ich syn lub córka wejdą na studia wyższe. Czasem okazuje się to bardziej opłacalne niż udział w wyścigu o dyplom.

Dodaj komentarz