Psychologia

Przestaliśmy zwlekać i poszliśmy w drugą stronę. Prekrastynacja to chęć jak najszybszego rozpoczęcia i zakończenia rzeczy. Zajmować się nowymi. Psycholog Adam Grant cierpiał na tę „dolegliwość” od dzieciństwa, aż przekonał się, że czasem warto się nie spieszyć.

Mogłem napisać ten artykuł kilka tygodni temu. Ale celowo odkładałem to zajęcie, bo uroczyście przysiągłem sobie, że teraz zawsze wszystko odłożę na później.

Zwykle myślimy o prokrastynacji jako o przekleństwie, które rujnuje produktywność. Ponad 80% uczniów z jej powodu siedzi przez całą noc przed egzaminem, nadrabiając zaległości. Prawie 20% dorosłych przyznaje się do chronicznego zwlekania. Niespodziewanie dla siebie odkryłam, że prokrastynacja jest niezbędna dla mojej kreatywności, choć przez wiele lat uważałam, że wszystko należy robić wcześniej.

Napisałem pracę doktorską dwa lata przed obroną. Na studiach prace pisemne oddawałam na dwa tygodnie przed terminem, pracę dyplomową kończyłam 4 miesiące przed terminem. Przyjaciele żartowali, że mam produktywny wariant zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego. Psychologowie wymyślili określenie tego stanu — „prekrastynacja”.

Prekrastynacja — obsesyjne pragnienie natychmiastowego rozpoczęcia pracy nad zadaniem i jak najszybszego jego zakończenia. Jeśli jesteś zapalonym prekrastynatorem, potrzebujesz postępu jak powietrza, utrapienie powoduje agonię.

Gdy wiadomości wpadają do Twojej skrzynki odbiorczej i nie odpowiadasz od razu, wydaje się, że życie wymyka się spod kontroli. Kiedy opuszczasz dzień przygotowań do prezentacji, o której masz mówić za miesiąc, czujesz straszną pustkę w swojej duszy. To tak, jakby dementor wysysał radość z powietrza.

Produktywny dzień na studiach wyglądał dla mnie tak: o 7 rano zacząłem pisać i nie wstawałem od stołu do wieczora. Goniłem za „przepływem” — stanem umysłu, w którym całkowicie pogrążasz się w zadaniu i tracisz poczucie czasu i miejsca.

Kiedyś byłem tak pochłonięty tym procesem, że nie zauważyłem, jak sąsiedzi urządzili przyjęcie. Napisałem i nic nie widziałem.

Prokrastynatorzy, jak zauważył Tim Urban, żyją na łasce Małpy Natychmiastowej Przyjemności, która nieustannie zadaje pytania typu: „Po co używać komputera do pracy, kiedy Internet czeka, aż go zawiesisz?”. Walka z nim wymaga tytanicznego wysiłku. Ale to samo wymaga wysiłku od prekrastynatora, żeby nie zadziałać.

Jiai Shin, jedna z moich najzdolniejszych uczennic, zakwestionowała przydatność moich nawyków i powiedziała, że ​​najbardziej kreatywne pomysły przychodzą jej do głowy tuż po przerwie w pracy. Domagałem się dowodu. Jiai przeprowadził małe badania. Zapytała pracowników kilku firm, jak często odwlekają, a szefów o ocenę kreatywności. Prokrastynatorzy byli jednymi z najbardziej kreatywnych pracowników.

Nie byłem przekonany. Więc Jiai przygotował kolejne badanie. Poprosiła studentów o wymyślenie innowacyjnych pomysłów na biznes. Niektórzy rozpoczęli pracę natychmiast po otrzymaniu zadania, innym po raz pierwszy dano zagrać w grę komputerową. Niezależni eksperci ocenili oryginalność pomysłów. Pomysły tych, którzy grali na komputerze, okazały się bardziej kreatywne.

Gry komputerowe są świetne, ale nie wpłynęły na kreatywność w tym eksperymencie. Jeśli uczniowie grali, zanim otrzymali zadanie, kreatywność nie poprawiła się. Uczniowie znajdowali oryginalne rozwiązania dopiero wtedy, gdy wiedzieli już o trudnym zadaniu i odkładali jego wykonanie. Prokrastynacja stworzyła warunki do myślenia rozbieżnego.

Najbardziej kreatywne pomysły przychodzą po przerwie w pracy

Myśli, które przychodzą na myśl jako pierwsze, są zwykle najzwyklejsze. W swojej pracy magisterskiej powtórzyłem wyświechtane koncepcje zamiast odkrywać nowe podejścia. Kiedy zwlekamy, pozwalamy się rozpraszać. Daje to większe szanse na natknięcie się na coś niezwykłego i przedstawienie problemu z nieoczekiwanej perspektywy.

Około sto lat temu rosyjska psycholog Bluma Zeigarnik odkryła, że ​​ludzie lepiej pamiętają niedokończone sprawy niż wykonane zadania. Kiedy kończymy projekt, szybko o nim zapominamy. Kiedy projekt pozostaje w stanie zawieszenia, tkwi w pamięci jak drzazga.

Niechętnie zgodziłem się, że prokrastynacja może pobudzić codzienną kreatywność. Ale wspaniałe zadania to zupełnie inna historia, prawda? Nie.

Steve Jobs nieustannie zwlekał, jak przyznało mi się kilku jego byłych współpracowników. Bill Clinton jest chronicznym prokrastynatorem, który czeka do ostatniej minuty przed przemówieniem, aby edytować swoje przemówienie. Architekt Frank Lloyd Wright spędził prawie rok zwlekając z tym, co miało stać się arcydziełem światowej architektury: Domami nad wodospadem. Aaron Sorkin, scenarzysta Steve Jobs i The West Wing, znany jest z tego, że odkłada napisanie scenariusza na ostatnią chwilę. Zapytany o ten nawyk, odpowiedział: „Ty nazywasz to zwlekaniem, ja nazywam to procesem myślowym”.

Okazuje się, że to prokrastynacja sprzyja kreatywnemu myśleniu? Postanowiłem sprawdzić. Najpierw ułożyłem plan, jak zacząć odkładać na później, i postawiłem sobie za cel nie robienie zbyt dużych postępów w rozwiązywaniu problemów.

Pierwszym krokiem było odłożenie wszystkich twórczych zadań na później. I zacząłem od tego artykułu. Walczyłam z chęcią jak najszybszego rozpoczęcia pracy, ale czekałam. Zwlekając (czyli myśląc), przypomniałem sobie artykuł o zwlekaniu, który przeczytałem kilka miesięcy temu. Uświadomiłem sobie, że potrafię opisać siebie i swoje doświadczenie — dzięki temu artykuł będzie bardziej interesujący dla czytelników.

Zainspirowany zacząłem pisać, od czasu do czasu zatrzymując się w środku zdania, by zrobić przerwę i wrócić do pracy nieco później. Po skończeniu szkicu odkładam go na trzy tygodnie. W tym czasie prawie zapomniałem o tym, co napisałem, a kiedy ponownie przeczytałem szkic, moją reakcją było: „Co za idiota napisał te bzdury?” Przepisałem artykuł. Ku mojemu zdziwieniu w tym czasie zgromadziłem wiele pomysłów.

W przeszłości, realizując szybko takie projekty, zablokowałem drogę do inspiracji i pozbawiłem się korzyści płynących z myślenia dywergencyjnego, które pozwala znaleźć różne rozwiązania problemu.

Wyobraź sobie, jak zawiedziesz projekt i jakie będą tego konsekwencje. Niepokój sprawi, że będziesz zajęty

Oczywiście prokrastynacja musi być pod kontrolą. W eksperymencie Jiaya była inna grupa ludzi, którzy rozpoczęli zadanie w ostatniej chwili. Prace tych studentów były mało twórcze. Musieli się spieszyć, więc wybierali te najłatwiejsze i nie wymyślali oryginalnych rozwiązań.

Jak ograniczyć prokrastynację i sprawić, by przynosiła korzyści, a nie szkodziła? Zastosuj sprawdzone w nauce techniki.

Najpierw wyobraź sobie, jak zawiedziesz projekt i jakie będą tego konsekwencje. Lęk może cię zajmować.

Po drugie, nie próbuj osiągać maksymalnych rezultatów w krótkim czasie. Na przykład psycholog Robert Boyes uczył uczniów pisania przez 15 minut dziennie — ta technika pomaga przezwyciężyć blokadę twórczą.

Moją ulubioną sztuczką jest wstępne zaangażowanie. Powiedzmy, że jesteś zagorzałym wegetarianinem. Odłóż niewielką sumę pieniędzy i wyznacz sobie termin. Jeśli złamiesz termin, będziesz musiał przelać odroczone środki na konto dużego producenta mięsnych przysmaków. Strach, że będziesz wspierać zasady, którymi gardzisz, może być potężnym motywatorem.

Dodaj komentarz