Międzynarodowy ruch na rzecz ochrony zwierząt 269 zaczął nabierać rozpędu po tym, jak w 2012 r. w Tel Awiwie trzech aktywistów zostało publicznie spalonych piętnem, które zwykle nakłada się na wszystkie zwierzęta hodowlane. Liczba 269 to liczba cielęcia widziana przez obrońców praw zwierząt na jednej z ogromnych izraelskich farm mlecznych. Obraz bezbronnego byczka na zawsze pozostał w ich pamięci. Od tego czasu co roku 26.09. aktywiści z różnych krajów organizują akcje przeciwko wykorzystywaniu zwierząt. W tym roku kampanię wsparło 80 miast na całym świecie.
W Tel Awiwie miała miejsce prawdopodobnie jedna z najdłuższych i najtrudniejszych technicznie akcji pod nazwą „Bydło”. Trwało to 4 dni, a poczynania uczestników można było obserwować online.
4 działaczy na rzecz praw zwierząt, wcześniej ogolonych i ubranych w szmaty, z metkami „269” w uszach (aby jak najbardziej wymazać własną indywidualność, zamieniając się w bydło), dobrowolnie uwięziło się w celi symbolizującej rzeźnię, laboratorium , klatkę dla zwierząt cyrkowych i jednocześnie fermę futerkową. Miejsce to stało się zbiorowym obrazem, naśladującym warunki, w jakich wiele zwierząt musi istnieć przez całe życie. Zgodnie ze scenariuszem więźniowie nie wiedzieli na pewno, co z nimi zrobią, „pobiją”, umyją wodą z węża, „przetestują na nich leki” czy przywiążą do patyków na ścianie, aby stali spokojnie. Naturalizm akcji nadał efekt zaskoczenia.
„W ten sposób staraliśmy się śledzić przemianę, jaka dokonuje się w człowieku, stworzeniu z prawami i wolnościami, w podobnych warunkach, zmieniając go w zwierzę” – mówi Zoe Rechter, jedna z organizatorek kampanii. „Chcemy więc rzucić światło na hipokryzję ludzi, którzy wspierają produkcję mięsa, produktów mlecznych, jaj, odzieży i testów na zwierzętach, a jednocześnie być może uważają się za dobrych i pozytywnych obywateli. Widząc osobę w takich warunkach, większość z nas odczuje strach i obrzydzenie. Wyraźnie nieprzyjemne jest dla nas patrzenie na naszych braci przykutych łańcuchami do haków w płótnie. Dlaczego więc zakładamy, że jest to normalne dla innych istot? Ale zwierzęta są zmuszone tak istnieć przez całe życie. Jednym z głównych celów akcji jest skłonienie ludzi do dyskusji, skłonienie ich do myślenia.
– Czy mógłbyś opowiedzieć nam o sytuacji w pokoju?
„Włożyliśmy dużo energii w proces projektowania i przygotowania, który trwał kilka miesięcy”, kontynuuje Zoe. „Ściany i przyćmione oświetlenie, tworzące przygnębiające wrażenie, miały przyczynić się do większego efektu wizualnego i wzmocnić główny przekaz. Wnętrze połączyło różne aspekty sztuki współczesnej i aktywizmu. W środku można było zobaczyć brud, siano, półkę laboratoryjną ze sprzętem medycznym, wiadra z wodą i jedzeniem. Toaleta była jedynym miejscem, które nie znajdowało się w polu widzenia kamery.
– Jaki był scenariusz, czy można spać i jeść?
„Tak, mogliśmy spać, ale nie wyszło z powodu ciągłego strachu i niepewności co do tego, co będzie dalej”, mówi Or Braha, uczestnik akcji. – To było bardzo trudne doświadczenie. Żyjesz w ciągłym strachu: słyszysz ciche kroki za ścianą i nie wiesz, co się z tobą stanie za minutę. Nasze posiłki składały się z bezsmakowych płatków owsianych i warzyw.
– Kto przyjął rolę „strażników”?
„Inni członkowie 269” kontynuuje Or. – I muszę powiedzieć, że był to prawdziwy test nie tylko dla „więźniów”, ale także dla „strażników”, którzy musieli robić wszystko w sposób naturalny, nie wyrządzając przy tym realnej krzywdy własnym przyjaciołom.
– Czy były chwile, kiedy chciałeś wszystko zatrzymać?
„Możemy to zrobić w każdej chwili, gdybyśmy chcieli”, mówi Or Braha. „Ale ważne było dla nas dotarcie do końca. Muszę powiedzieć, że wszystko odbyło się pod okiem lekarza, psychiatry i zespołu wolontariuszy.
Czy ta akcja cię zmieniła?
„Tak, teraz fizycznie przynajmniej w niewielkim stopniu doświadczyliśmy ich bólu” — przyznaje Or. „To silna motywacja do dalszych działań i walki o prawa zwierząt. W końcu czują to samo co my, mimo że tak trudno nam się zrozumieć. Każdy z nas może już teraz zaprzestać tortur. Przejdź na weganizm!