Nasz mózg nie rozumie, dokąd trafiają pieniądze. Czemu?

Kolejna szminka, szklanka kawy przed pracą, śmieszne skarpetki… Czasem sami nie zauważamy, jak wydajemy dużo pieniędzy na niepotrzebne drobiazgi. Dlaczego nasz mózg ignoruje te procesy i jak nauczyć go śledzić wydatki?

Dlaczego pod koniec miesiąca czasami nie rozumiemy, gdzie zniknęła nasza pensja? Wygląda na to, że nie zdobyli niczego globalnego, ale znowu trzeba strzelać od bardziej przenikliwego kolegi do dnia wypłaty. Art Markman, profesor psychologii i marketingu na Uniwersytecie w Austin, uważa, że ​​problem polega na tym, że dzisiaj znacznie rzadziej niż wcześniej sięgamy po zwykłe papierowe pieniądze. A kupowanie czegokolwiek stało się znacznie łatwiejsze niż 10, a jeszcze bardziej 50 lat temu.

Kredyt wielkości Galaktyki

Czasami sztuka przepowiada przyszłość. Art Markman podaje jako przykład pierwszy film Gwiezdne Wojny, wydany w 1977 roku. Publiczność była zdumiona, że ​​bohaterowie taśmy sci-fi nie używają gotówki, płacąc za zakupy jakimś „galaktycznym kredytem”. Zamiast zwykłych monet i banknotów na koncie znajdują się wirtualne kwoty. I jest zupełnie niezrozumiałe, jak można za coś zapłacić, nie mając czegoś, co fizycznie personifikuje same pieniądze. Wtedy ten pomysł autorów filmu zszokował, ale dziś wszyscy robimy coś takiego.

Nasze wynagrodzenie przelewane jest na konta osobiste. Płacimy za towary i usługi kartami plastikowymi. Nawet za telefon i rachunki za media po prostu przelewamy pieniądze z jednego konta na drugie, bez zbliżania się do banku. Pieniądze, które w tej chwili mamy, nie są czymś namacalnym, a jedynie liczbami, o których staramy się pamiętać.

Nasze ciało to nie tylko system podtrzymywania życia, który wspiera mózg, przypomina Art Markman. Mózg i ciało ewoluowały razem — i przyzwyczaiły się do wspólnego robienia rzeczy. Najlepiej, aby te działania fizycznie zmieniały środowisko. Po prostu trudno jest nam zrobić coś całkowicie spekulacyjnego, coś, co nie ma materialnej manifestacji.

Nie musimy nawet podejmować wysiłku, aby gdzieś się zarejestrować – wystarczy znać numer karty. To jest za łatwe

Dlatego rozwinięty system rozliczeń raczej komplikuje niż ułatwia nasze relacje z pieniędzmi. W końcu wszystko, co nabywamy, ma formę materialną – w przeciwieństwie do pieniędzy, którymi płacimy. Nawet jeśli płacimy za jakąś wirtualną rzecz lub usługę, jej wizerunek na stronie produktu wydaje nam się o wiele bardziej realny niż kwoty, które opuszczają nasze konta.

Poza tym praktycznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby dokonać zakupów. Hipermarkety internetowe mają opcję „zakupu jednym kliknięciem”. Nie musimy nawet podejmować wysiłku, aby gdzieś się zarejestrować – wystarczy znać numer karty. W kawiarniach i centrach handlowych możemy uzyskać to, czego chcemy, po prostu umieszczając kawałek plastiku na terminalu. To jest za łatwe. O wiele łatwiejsze niż śledzenie dochodów i wydatków, planowanie zakupów, pobieranie inteligentnych aplikacji do śledzenia wydatków.

Takie zachowanie szybko staje się nawykiem. I nie ma się czym martwić, jeśli jesteś zadowolony z ilości wydanych pieniędzy i kwoty, którą uda ci się zaoszczędzić. Jeśli chcesz mieć jeszcze wystarczająco dużo pieniędzy na tygodniowy zapas jedzenia po nieplanowanej wycieczce do baru ze znajomymi (zwłaszcza jeśli jest to tydzień przed wypłatą), musisz nad czymś popracować. Jeśli dalej będziesz zachowywać się w tym samym duchu, lepiej nie marzyć o oszczędnościach.

Nawyk wydawania, nawyk liczenia

Bardzo prawdopodobne, że często nie masz pojęcia, gdzie podziały się pieniądze: jeśli jakieś działanie stanie się nawykiem, po prostu przestajemy to zauważać. Ogólnie rzecz biorąc, nawyki to dobra rzecz. Zgadzam się: wspaniale jest po prostu włączać i wyłączać światło bez zastanawiania się na każdym kroku. Albo umyj zęby. Albo noś dżinsy. Wyobraź sobie, jak trudno byłoby za każdym razem opracować specjalny algorytm do prostych codziennych zadań.

Jeśli mówimy o złych nawykach, pierwszą rzeczą do rozpoczęcia drogi do zmiany jest próba śledzenia tych działań, które zwykle wykonujemy „na maszynie”.

Art Markman sugeruje, aby ci, którzy mieli problemy z kompulsywnymi i niepozornymi wydatkami, na początek śledzą swoje zakupy przez miesiąc.

  1. Weź mały notatnik i długopis i miej je przy sobie przez cały czas.
  2. Umieść naklejkę z przodu karty kredytowej przypominającą, że każdy zakup musi być „zarejestrowany” w notatniku.
  3. Ściśle rejestruj każdy wydatek. Zapisz datę i miejsce „przestępstwa”. Na tym etapie nie musisz poprawiać swojego zachowania. Ale jeśli po namyśle odmówisz zakupu – niech tak będzie.

Wszystkie zmiany zaczynają się od tak prostego, a zarazem złożonego kroku, jakim jest poznanie własnych nawyków.

Markman sugeruje przeglądanie listy zakupów co tydzień. Pomoże Ci to ustalić priorytety wydatków. Kupujesz rzeczy, których w ogóle nie potrzebujesz? Czy wydajesz pieniądze na rzeczy, które faktycznie możesz zrobić sam? Masz pasję do zakupów jednym kliknięciem? Jakie przedmioty pozostałyby w magazynie, gdybyś musiał ciężej pracować, aby je zdobyć?

Opracowano różne strategie i metody walki z niekontrolowanymi zakupami, ale wszystkie zmiany zaczynają się od tak prostego i jednocześnie złożonego kroku, jakim jest poznanie własnych nawyków. Prosty notes i długopis pomogą przenieść nasze wydatki ze świata wirtualnego do świata fizycznego, patrzeć na nie tak, jakbyśmy wyciągali z portfela ciężko zarobione pieniądze. I może odmówić kolejnej czerwonej szminki, fajnych, ale bezużytecznych skarpetek i trzeciego americano dnia w kawiarni.


O autorze: Dr Art Markman jest profesorem psychologii i marketingu na Uniwersytecie Teksańskim.

Dodaj komentarz