Wschodnia Ukraina: niewidzialne ofiary cudzej wojny

„Wyobraźmy sobie Yorka, który wylądował na ulicy i jest zmuszony sam szukać jedzenia i wody” – mówi ukraińska działaczka na rzecz praw zwierząt Maryana Stupak. „Jednocześnie walczy o życie wśród ruin wioski pozostawionej przez mieszkańców w strefie frontu. Jak długo będzie trwał? Nie mniej tragiczny jest los dużych psów w takich warunkach – one też bezradnie czekają na powrót właścicieli, a potem umierają z głodu lub odniesionych ran. Ci, którzy są bardziej wytrwali, zabłąkają się w stada i zaczynają polować. Ktoś ma więcej szczęścia, zostaje zabrany do ocalałych schronów. Ale sytuacja jest godna ubolewania. Przeznaczone dla 200-300 osobników, czasami zmuszane są do trzymania nawet tysiąca zwierząt. Oczywiście nie trzeba czekać na pomoc państwa. Mamy ludzi z dotkniętych obszarów, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, a co możemy powiedzieć o zwierzętach.

Maryana Stupak, aktywistka na rzecz praw zwierząt z Kijowa, pomaga naszym mniejszym braciom ze wschodniej Ukrainy. Zbiera pieniądze na żywność, organizuje jej transport do organizacji ochrony zwierząt oraz zachowanych schronów i mini-schronisk dla 30-40 osób, które z reguły utrzymywane są przez osoby starsze, które nie mogły samodzielnie wyjść i odebrać swoich podopiecznych. strefa konfliktu. Poprzez opiekuńczych ludzi Maryana znajduje nadmierną ekspozycję, a nawet właścicieli porzuconych kotów i psów.

Zdarzało się dziewczynie, że samodzielnie wyprowadzała zwierzęta ze strefy frontu i przewoziła je do Polski, do swoich kolegów obrońców praw zwierząt. Tak narodziło się kilkanaście kotów.

Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego razu, podczas wycieczki do swoich przyjaciół w Krakowie, Maryana opowiedziała polskiej działaczce na rzecz praw zwierząt Joannie Wydrych z organizacji Czarna Owca Pana Kota o strasznej sytuacji, jaka rozwinęła się zwierzęta w strefach konfliktu na Ukrainie.

„Joanna jest bardzo sympatyczną, miłą osobą” – mówi Maryana. Umówiła mi wywiad dla krakowskiej gazety. Artykuł wzbudził spore zainteresowanie czytelników. Ludzie zaczęli do mnie pisać i oferować pomoc. Tak narodził się pomysł inicjatywy pomocy zwierzętom, ofiarom wojny, która zaczęła działać w listopadzie ubiegłego roku. Wspaniała działaczka ruchu ochrony zwierząt Dorota Danowska zaproponowała zorganizowanie zbiórki pasz w największej i najstarszej wegańskiej restauracji w Polsce Vega. Odzew był niesamowity – około 600 kg paszy miesięcznie! Stworzyliśmy polskojęzyczną (po rosyjsku tłumaczenie jej nazwy brzmi jak „Pomoc zwierzętom, ofiarom wojny”), dla której opracowaliśmy logo i ekran powitalny. Za jej pośrednictwem użytkownicy wymieniają się tam informacjami, pomagają ofiarom pieniędzmi i jedzeniem. 

Obecnie w ratowanie zwierząt stale zaangażowanych jest około 2-4 osób. Organizacja Joanny pomaga pisać i wysyłać urzędowe pisma wyjaśniające na granicę. Oczywiście nic by się nie wydarzyło bez stałej, charytatywnej pomocy troskliwych ludzi.

– Jak konkretnie możliwe jest przekazywanie żywności, biorąc pod uwagę sytuację w kraju?

„To nie było łatwe” – mówi Maryana. „Na początku próbowaliśmy przenosić żywność do samej strefy działań wojennych. Musiałem osobiście negocjować z kierowcami autobusów z inicjatyw wolontariuszy pomocy humanitarnej. Jeśli pomożesz ludziom, możesz osobiście udać się na wschód z taką eskortą. Ale nikt nie zorganizuje takiej pomocy zwierzętom.

Obecnie żywność wysyłana jest pocztą do miast frontowych, a zebrane środki trafiają do osiedli, w których toczy się wojna lub które nie są pod kontrolą Ukrainy.

– Ile schronisk i jak często udaje Ci się pomóc?

– Niestety nie ma prawidłowości, bo wszystko zależy od dochodów. Zasięg nie jest zbyt duży: pieniądze wysyłamy do 5-6 mini-schronisk, jedzenie wysyłamy do kolejnych 7-8 miejsc. 

– Jaka pomoc jest dziś potrzebna w pierwszej kolejności?

– Na terenie Ukrainy potrzebni są wolontariusze, którzy są gotowi monitorować sytuację, pisać posty w grupie, dzwonić do schronów. Kierowcy są potrzebni do transportu żywności. Naprawdę potrzebni są aktywiści, którzy przez długi czas wzięliby na siebie odpowiedzialność za uruchomienie analogu polskiej grupy w języku rosyjskim i angielskim. W celu omówienia szczegółów możesz skontaktować się ze mną bezpośrednio przez e-mail     

     

I W TYM CZASIE

zamachowcy-samobójcy z Donbasu

Bardzo aktywnie i skutecznie zwierzęta ze strefy konfliktu zostały uratowane przez wolontariuszy z „projektu”, którego inicjatorem była organizacja OZZh „FOR LIFE” 379 ton paszy! Niestety, od września 653 r. podjęto decyzję o przeniesieniu projektu do pracy celowej ze względu na prawie całkowity brak funduszy. Istotą projektu jest dziś publikowanie postów potrzebujących, czytających, które ludzie mogą przekazać pieniądze na to lub inne schronisko. Oto, co jest dziś napisane na ścianie grupy:

„W ciągu roku projektu zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Teraz na Ukrainie wciąż jest wiele zwierząt potrzebujących Twojej pomocy, a my prosimy: monitoruj posty w naszej grupie i wspieraj je najlepiej, jak potrafisz! Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim za pomoc i wielu za współpracę, nawet jeśli jest to niewielki wkład, udało nam się uratować wiele istnień ludzkich i sprawić, by wojna wkrótce się skończyła”.

Dodaj komentarz