Nie tylko słodycze: dlaczego snus jest niebezpieczny dla naszych dzieci

Rodzice wpadają w panikę: wydaje się, że nasze dzieci są w niewoli nowej trucizny. A ma na imię snus. Istnieje wiele odbiorców w sieciach społecznościowych, które udostępniają memy i żarty na temat snusu, a proces jego używania jest szybko zarośnięty terminologią. Reklamują ją popularni wśród nastolatków blogerzy wideo. Co to jest i jak chronić dzieci przed pokusą, powie psycholog Aleksiej Kazakow.

Boimy się, częściowo dlatego, że nie możemy dokładnie zrozumieć, czym jest snus i dlaczego jest tak popularny wśród dzieci. Dorośli mają też własne legendy o snusie, którzy są pewni, że te saszetki i lizaki to narkotyk niczym osławiona „przyprawa”. Ale czy tak jest?

Narkotyk czy nie?

„Początkowo snus był powszechną nazwą różnych produktów zawierających nikotynę, które były stosowane w celu zmniejszenia uzależnienia od papierosów” – wyjaśnia psycholog Aleksiej Kazakow, specjalista od pracy z osobami uzależnionymi. A w krajach Skandynawii, gdzie wynaleziono snus, słowo to nazywa się głównie żuciem lub tabaką.

W naszym kraju powszechny jest snus nietytoniowy czy smakowy: saszetki, lizaki, marmolada, w których może nie ma tytoniu, ale nikotyna na pewno jest. Oprócz nikotyny snus może zawierać sól kuchenną lub cukier, wodę, napoje gazowane, aromaty, dlatego sprzedawcy często mówią, że jest to produkt „naturalny”. Ale ta „naturalność” nie czyni go mniej szkodliwym dla zdrowia.

Nowy lek?

Blogerzy Snus twierdzą, że to nie jest narkotyk. I, co dziwne, nie kłamią, ponieważ lek jest, zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia, „środkiem chemicznym, który powoduje otępienie, śpiączkę lub niewrażliwość na ból”.

Słowo „narkotyk” tradycyjnie odnosi się do nielegalnych substancji psychoaktywnych – a nikotyna, obok kofeiny czy ekstraktów z różnych ziół leczniczych, nie należy do nich. „Nie wszystkie substancje psychoaktywne to narkotyki, ale wszystkie narkotyki to substancje psychoaktywne i na tym polega różnica” – podkreśla ekspert.

Wszelkie substancje psychoaktywne wpływają na aktywność ośrodkowego układu nerwowego i zmieniają stan psychiczny. Ale porównywanie nikotyny, choć w wysokich dawkach, pod względem stopnia szkód wyrządzonych przez te same opioidy lub „przyprawę” nie jest zbyt poprawne.

Nastolatki nie są zbyt dobre w uczuciach. Co się z nimi dzieje, zwykle nazywają siebie „coś”

Snus, w przeciwieństwie do tego, co nazywamy narkotykami, jest legalnie sprzedawany w sklepach tytoniowych. Za jego dystrybucję nikt nie ponosi odpowiedzialności karnej. Co więcej, prawo nie zabrania nawet sprzedaży snusu nieletnim. Wyroby tytoniowe nie mogą być sprzedawane dzieciom, ale produkty zawierające główny składnik „tytoniowy” mogą.

To prawda, że ​​teraz zaniepokojona opinia publiczna zastanawia się, jak ograniczyć sprzedaż snusu. Tak więc 23 grudnia Rada Federacji zwróciła się do rządu o zawieszenie sprzedaży słodyczy i marmolad zawierających nikotynę w jasnych opakowaniach.

Blogerzy promujący snus twierdzą, że jest on podobno bezpieczny. „W jednej porcji snusu może być dużo nikotyny. Powoduje to samo uzależnienie od nikotyny co papierosy – i bardzo silne. I możesz zacząć cierpieć z tego powodu, ponieważ uzależnienie z kolei powoduje wycofanie. Ponadto snus cierpi na dziąsła i zęby” – wyjaśnia Alexey Kazakov.

W końcu rodzaj snusu, który jest sprzedawany w formie saszetki, należy trzymać pod wargą przez 20-30 minut, aby substancja czynna dostała się do krwiobiegu. Ponadto nikt nie odwołał indywidualnej reakcji na tak zachwalany przez blogerów „szok nikotynowy”. Zatrucie snusem jest całkiem realne – i dobrze, jeśli sprawa nie trafi do szpitala. Istnieją również inne zagrożenia. „Nie jest jasne, w jaki sposób snus jest faktycznie produkowany i w jakich warunkach to się dzieje. I nigdy nie dowiemy się na pewno, co tak naprawdę jest tam mieszane ”- mówi Aleksiej Kazakow.

Dlaczego tego potrzebują?

W wieku, w którym separacja od rodziców staje się priorytetem, dzieci zaczynają podejmować ryzyko. A snus wydaje im się świetnym sposobem na zrobienie czegoś buntowniczego, ale bez wiedzy starszych. W końcu używasz jakiejś „dorosłej” substancji, ale rodzice mogą tego w ogóle nie zauważyć. Nie pachnie dymem, palce nie żółkną, a smaki sprawiają, że smak produktu zawierającego nikotynę nie jest tak nieprzyjemny.

Dlaczego dzieci i młodzież na ogół łakną substancji? "Jest wiele powodów. Ale bardzo często szukają takich doświadczeń, aby poradzić sobie z uczuciami, które zwykle są określane jako negatywne. Mówimy o strachu, zwątpieniu, podnieceniu, poczuciu własnej niewypłacalności.

Nastolatki nie są zbyt dobre w uczuciach. Co się z nimi dzieje, zwykle nazywają siebie „coś”. Coś niewyraźnego, niezrozumiałego, niezidentyfikowanego – ale nie da się długo pozostać w tym stanie. A użycie jakichkolwiek substancji psychoaktywnych „działa” jako tymczasowe znieczulenie. Schemat jest utrwalany przez powtarzanie: mózg pamięta, że ​​w przypadku napięcia wystarczy wziąć „lekarstwo”, ostrzega Aleksiej Kazakow.

Trudna rozmowa

Ale jak możemy, jako dorośli, rozmawiać z dzieckiem o niebezpieczeństwach związanych z używaniem substancji? To trudne pytanie. „Myślę, że nie ma sensu organizować specjalnego wykładu: instruować, uczyć, transmitować o okropnościach i koszmarach tego świata. Ponieważ dziecko najprawdopodobniej już to wszystko słyszało i wie. Jeśli „zabiegasz” o krzywdę, to tylko zwiększy dystans między wami i nie poprawi relacji. Kiedy ostatnio sam czułeś miłość do kogoś, kto dzwonił ci w uchu?”, mówi Aleksiej Kazakow. Ale zdecydowanie możemy powiedzieć, że szczerość w takiej rozmowie nie zaszkodzi.

„Jestem za przyjaznym dla środowiska podejściem i zaufaniem. Jeśli dziecko ufa mamie i tacie, podejdzie i zapyta o wszystko sam – lub powie. Mówią: „Tak i tak, chłopaki rzucają się, oferują mi, ale nie wiem, co odpowiedzieć”. Lub – „Próbowałem, kompletne bzdury”. Lub nawet „Próbowałem i podobało mi się”. I w tym momencie możesz zacząć budować dialog – mówi Aleksiej Kazakow. O czym rozmawiać?

„Rodzice mogą dzielić się swoimi doświadczeniami z filmami snusowymi. Powiedz im, że martwią się i martwią o swoje dziecko. Najważniejsze, żeby nie wpaść, ale szukać wspólnej płaszczyzny ”- uważa psycholog. Jeśli nie potrafisz zbudować dialogu, możesz skorzystać z pomocy profesjonalistów z dziedziny psychoterapii.

Kiedy dziecko wchodzi w wiek dojrzewania, ma kryzys tożsamości, szuka siebie

„Najgłębszy powód naszych doświadczeń nie leży w dziecku i nie w tym, co robi, ale w tym, że nie radzimy sobie zbyt dobrze ze strachem. Staramy się natychmiast to wyeliminować – jeszcze zanim zidentyfikujemy nasze uczucie jako strach ”- wyjaśnia Aleksiej Kazakow. Jeśli rodzic nie „zrzuca” swojego strachu na dziecko, jeśli potrafi sobie z nim poradzić, mówić o tym, być w nim, zwiększa to szanse, że dziecko nie będzie uciekać się do używania substancji psychoaktywnych.

Często rodzicom zaleca się wzmocnienie kontroli nad dzieckiem. Zmniejsz ilość kieszonkowego, śledź interesujące go tematy w sieciach społecznościowych, zapisz go na dodatkowe zajęcia, aby nie było ani minuty wolnego czasu.

„Im większa kontrola, tym większy opór” – jest pewien Aleksiej Kazakow. — Kontrolowanie nastolatka, jak każdego innego, w zasadzie jest niemożliwe. Możesz tylko rozkoszować się iluzją, że masz kontrolę. Jeśli chce coś zrobić, zrobi to. Niepotrzebna ingerencja w życie nastolatka tylko doda oliwy do ognia”.

Czy przyjaciele i blogerzy są winni wszystkiego?

Kiedy jesteśmy przestraszeni i zranieni, naturalnie staramy się znaleźć „winnych”, aby złagodzić nasze uczucia. A blogerzy, którzy reklamują takie produkty na własnych kanałach i w grupach, odgrywają dużą rolę w historii snusa. No i oczywiście to samo „złe towarzystwo”, które „uczyło złych rzeczy”.

„Rówieśnicy i idole są naprawdę bardzo ważni dla nastolatka: kiedy dziecko wchodzi w wiek przejściowy, przechodzi kryzys tożsamości, szuka siebie” – mówi Aleksiej Kazakow. To my, dorośli, rozumiemy (i nie zawsze!), że ludzie reklamują wszystko, co im się podoba, i musimy pamiętać, że na tej reklamie po prostu zarabiają.

Ale kiedy dochodzi do eksplozji hormonalnej, naprawdę trudno jest myśleć krytycznie – prawie niemożliwe! Dlatego agresywna reklama może naprawdę na kogoś wpłynąć. Ale jeśli rodzice próbują komunikować się z dzieckiem, jeśli ludzie w rodzinie pracują nad budowaniem relacji – a muszą być zbudowane, nie wypracują sami – wtedy wpływy zewnętrzne będą nieistotne.

Podczas gdy politycy zastanawiają się, jak ograniczyć sprzedaż snusu i co zrobić z blogerami, którzy pod każdym względem chwalą osławione saszetki i lizaki, nie grajmy w obwinianie. Wszakże w ten sposób po prostu rozprasza nas „zewnętrzny wróg”, który zawsze będzie obecny w naszym życiu w takiej czy innej formie. A jednocześnie najważniejsza rzecz znika z centrum uwagi: nasza relacja z dzieckiem. A oni, oprócz nas, nikt nie zbawi i nie poprawi.

1 Komentarzy

  1. Ότι καλύτερο έχω διαβάσει για το Snus μακράν! Ευχαριστώ για την ανάρτηση!

Dodaj komentarz