Mamom trudno jest delegować

Dla niektórych matek przekazanie części opieki i edukacji dziecka jest równoznaczne z jego porzuceniem. Te kobiety, które wydają się mieć matczyną moc do tego stopnia, że ​​czasami nie pozwalają ojcu zająć jego miejsca, cierpią z powodu tej trudności, że nie mogą odejść. Możliwym wyjaśnieniem jest ich związek z własną matką, a także poczucie winy związane z macierzyństwem.

Trudności w delegowaniu … lub w separacji

Pamiętam lato, kiedy powierzyłam synów mojej teściowej mieszkającej w Marsylii. Płakałem całą drogę do Awinionu! Albo Marsylia-Awinion to 100km… odpowiednik setki chusteczek! „Aby opowiedzieć o pierwszych rozstaniach z synami (dziś w wieku 5 i 6 lat), 34-letnia Anne wybrała humor. Laure, nadal się nie udaje. A kiedy ta 32-letnia matka opowiada, jak pięć lat temu próbowała umieścić swojego małego Jeremiego – wówczas 2 miesiąca – w przedszkolu, czujemy, że temat jest nadal wrażliwy. „Nie mógł wytrzymać godziny beze mnie, nie był gotowy” – mówi. Bo tak naprawdę, nawet jeśli zostawiłam go od urodzenia mężowi lub siostrze, nigdy nie zasypiał bez mojej obecności. »Dziecko uzależnione od matki czy raczej na odwrót? Jakie to ma znaczenie dla Laure, która następnie postanawia wycofać syna ze żłobka – poczeka, aż skończy rok, by zostawić go tam na stałe.

Kiedy nikt nie wydaje się do tego zdolny…

Wspomnienia, które bolą, jest wiele, gdy podchodzisz do kwestii separacji. 47-letnia Julie, opiekunka w żłobku, coś o tym wie. „Niektóre matki tworzą schematy obronne. Dają nam wskazówki, jak rozumieć „Wiem” ”, mówi. – Trzymają się szczegółów: takimi chusteczkami trzeba czyścić dziecko, usypiać o takiej a takiej porze – kontynuuje. Ukrywa cierpienie, potrzebę trzymania w uścisku. Dajemy im do zrozumienia, że ​​nie jesteśmy tutaj, aby zająć ich miejsce. Dla tych matek przekonanych, że tylko one „wiedzą” – jak karmić dziecko, przykrywać je czy usypiać – delegowanie jest o wiele większym sprawdzianem niż tylko skrystalizowanie opieki nad dzieckiem. Ponieważ ich potrzeba kontrolowania wszystkiego tak naprawdę idzie dalej: powierzenie tego, choćby na godzinę, mężowi lub teściowej, jest skomplikowane. W końcu nie akceptują tego, że ktoś inny opiekuje się ich dzieckiem iz definicji robi to inaczej.

…nawet tata

Tak jest w przypadku 37-letniej Sandry, matki małej Lisy, która ma 2 miesiące. „Od narodzin córki zamknęłam się w prawdziwym paradoksie: oboje potrzebuję pomocy, ale jednocześnie czuję się bardziej skuteczna w opiece nad córką. albo z domu, mówi, trochę przygnębiona. Kiedy Lisa miała miesiąc, dałem jej tacie kilka godzin na pójście do kina. I wróciłem do domu godzinę po rozpoczęciu filmu! Nie da się skoncentrować na fabule. To tak, jakbym nie należał do tego kina, że ​​byłem niekompletny. W rzeczywistości zwierzenie się mojej córce to dla mnie porzucenie jej. Niespokojna Sandra jest jednak przytomna. Dla niej jej zachowanie jest związane z jej własną historią i lękami separacyjnymi, które sięgają jej dzieciństwa.

Spójrz na własne dzieciństwo

Według psychiatry dziecięcego i psychoanalityka Myriam Szejer właśnie w tym miejscu musimy szukać: „Trudność w delegowaniu zależy po części od jego więzi z własną matką. Dlatego niektóre matki powierzają swoje dziecko tylko matce, a inne wręcz przeciwnie, nigdy jej nie powierzą. Wraca do nerwicy rodzinnej. Czy rozmowa z matką może pomóc? ” Nie. Potrzebny jest wysiłek, aby zakwestionować powody, dla których nam się nie udaje. Czasami wystarczy nic. A jeśli separacja jest naprawdę niemożliwa, trzeba uzyskać pomoc, bo to może mieć psychiczne konsekwencje dla dziecka – radzi psychoanalityk.

A po stronie nieuniknionej winy matek”

Sylvain, lat 40, próbuje przeanalizować, przez co przechodzi ze swoją żoną, 36-letnią Sophie i ich trójką dzieci. „Stawia poprzeczkę bardzo wysoko, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nagle zaczyna czasami chcieć zrekompensować sobie nieobecność w pracy, samodzielnie wykonując wszystkie prace domowe. „Zofia, od lat mozolnie samozatrudniona, gorzko potwierdza:” Kiedy byli mali, nawet z gorączką kładłem ich do żłobka. Nadal czuję się winny! Wszystko to do pracy… „Czy możemy uniknąć poczucia winy? „Przekazując delegacje, matki mierzą się z rzeczywistością ich niedostępności związanej z pracą – nawet nie będąc karierowiczami. To nieuchronnie prowadzi do poczucia winy, komentuje Myriam Szejer. Ewolucja obyczajów jest taka, że ​​wcześniej, z delegacją wewnątrzrodzinną, było łatwiej. Nie zadawaliśmy sobie pytania, było mniej poczucia winy. A jednak, bez względu na to, czy trwają godzinę, czy dzień, czy są okazjonalne czy regularne, te rozstania pozwalają na niezbędne przywrócenie równowagi.

Separacja, niezbędna dla jej autonomii

W ten sposób dziecko odkrywa inne sposoby robienia rzeczy, inne podejścia. A matka na nowo uczy się myśleć o sobie społecznie. Jak więc najlepiej zarządzać tym obowiązkowym przejściem? Najpierw trzeba rozmawiać z dziećmi – przekonuje Myriam Szejer, nawet z niemowlętami „które są gąbkami i które odczuwają cierpienie matki. Dlatego zawsze musimy przewidywać rozłąkę, nawet małą, słowem, wyjaśnić im, kiedy zamierzamy ich opuścić iz jakiego powodu. »A co z matkami? Jest tylko jedno rozwiązanie: zbagatelizować! I zaakceptuj, że dziecko, które urodzili… im ucieka. „To część„ kastracji ”i wszyscy z niej zdrowieją”, zapewnia Myriam Szejer. Oddzielamy się od naszego dziecka, aby dać mu autonomię. A przez cały jego rozwój musimy stawić czoła mniej lub bardziej trudnym separacjom. Praca rodzica przechodzi przez to, aż do dnia, w którym dziecko opuści rodzinne gniazdo. Ale nie martw się, możesz mieć jeszcze trochę czasu!

Dodaj komentarz