Mamo, tato, czy jestem rodziną kontraktową?

Pobrali się z miłości, mieli dziecko i żyli długo i szczęśliwie. Ten scenariusz wydaje się zanikać. Pokolenie nowych rodziców wybiera formy partnerstwa, w których dzieci pojawiają się nie jako pochodna miłości, ale jako projekt docelowy. Jakie są perspektywy instytucji rodziny w najbliższej przyszłości?

Poznali się, zakochali, pobrali się, rodzili dzieci, wychowywali je, wypuszczali w świat dorosłych, czekali na wnuki, świętowali złote wesele… Ten dobry stary obraz przyjaznej i szczęśliwej rodziny wydawał się nigdy nie zostać obalony z piedestału. Dziś jednak rozwód stał się powszechny i ​​nie jest tak dramatyczny jak dwadzieścia lat temu.

„Zerwaliśmy z matką moich dzieci jako para, ale nadal dbamy o nie w równych proporcjach i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, podczas gdy każdy ma swój własny związek” – mówi 35-letni Vladimir. „Dzieci mają dalszą rodzinę i dwa domy”. Takie relacje rodziców w separacji stały się niemal normą.

Ale oto, do czego Rosja nie jest jeszcze przyzwyczajona, to rodzicielstwo kontraktowe. W dzisiejszej Europie ten model relacji staje się coraz bardziej powszechny, podczas gdy w naszym kraju dopiero zaczyna się go próbować. Czym różni się od tradycyjnego związku i jak jest atrakcyjna?

Małżeństwo dla przyjaźni i wygody

Istnieje kilka opcji takiej umowy. Na przykład dwoje tworzy relacje nie jako partnerzy, ale jako rodzice – wyłącznie po to, by urodzić, wychować i wychować dziecko. To znaczy bez miłości i bez seksu. Tyle, że oboje chcą mieć dzieci i zgadzają się na projekt „Dziecko”, kalkulowanie budżetów, prowadzenie domu.

Oto, co zrobił 32-letni Giennadij i jego dziewczyna: „Znamy się od szkoły, nigdy nie mieliśmy romansu, jesteśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Oboje naprawdę chcą dzieci. Myślę, że będziemy super mamą i tatą. Znam jej rodziców, ona moich. Dlatego nie spodziewamy się przykrych niespodzianek pod względem dziedziczności, charakterów czy złych nawyków. Czy to nie wystarczy? Teraz przeszliśmy do realizacji naszego projektu. Oboje przechodzą badania i przygotowują się do ciąży za pomocą zapłodnienia in vitro”.

Albo mogło być tak: żyli i byli jak para, kochali się, a potem coś się zmieniło, a dziecko już istnieje i oboje rodzice go kochają. Inaczej jest, gdy partnerzy żyją razem „ze względu na córkę lub syna” w poczuciu winy, dręcząc się nawzajem skandalami i nienawiścią, i czekając 18 lat, by w końcu uciec. I po prostu racjonalnie decydują się być razem pod tym samym dachem co rodzice, ale osobno prowadzić swoje życie osobiste. I żadnych roszczeń do siebie.

Taką decyzję podjęli 29-letnia Alena i 30-letni Eduard, którzy 7 lat temu pobrali się z miłości. Teraz ich córka ma 4 lata. Uznali, że brak miłości nie jest powodem do rozpędzania się i rozchodzenia ze wspólnego mieszkania.

„Wyznaczyliśmy obowiązki w domu, ułożyliśmy harmonogram sprzątania, zakupy spożywcze, na zmianę dbaliśmy o naszą córkę i jej zajęcia. Zarówno ja, jak i Edik pracujemy – wyjaśnia Alena. – Jesteśmy dobrymi ludźmi, ale już nie kochankami, chociaż mieszkamy w tym samym mieszkaniu. Zgodziliśmy się tak, bo córka ma prawo do jednego domu i oboje rodzice w pobliżu. To sprawiedliwe wobec niej i siebie nawzajem.

„Cieszę się, że moje jajko pomogło moim przyjaciołom stać się szczęśliwymi”

Ale para 39-letniego Andrieja i 35-letnia Katerina nie była w stanie począć dziecka od ponad 10 lat, pomimo wszystkich możliwości nowych technologii. Koleżanka Kateriny zaproponowała, że ​​urodzi dziecko Andreya.

„Nie mam okazji go sama wychować” – mówi 33-letnia Maria. – Prawdopodobnie Bóg nie dał mi czegoś w zakresie instynktu macierzyństwa, jakichś ważnych składników duchowych. A są ludzie, którzy tylko o tym myślą. Cieszę się, że moje jajko pomogło moim przyjaciołom stać się szczęśliwymi. Widzę, jak mój syn dorasta, uczestniczy w jego życiu, ale są dla niego najlepszymi rodzicami.

Na początku nowe relacje rodzinne mogą być szokujące: ich różnica w stosunku do tego, co wcześniej uważano za model, jest zbyt wielka! Ale mają swoje zalety.

„Niefortunne” zdjęcia

Nowe relacje między partnerami oznaczają uczciwość. Dorośli „na brzegu” zgadzają się na odpowiedzialną decyzję, aby zostać mamą i tatą i rozdzielić obowiązki. Nie oczekują od siebie miłości i wierności, nie mają nieuzasadnionych żądań.

„Wydaje mi się, że to usuwa ogromny ból głowy z rodziców i nadaje dziecku: „Nie gramy w żadne gry, nie przebieramy się za kochającą się parę. Jesteśmy Twoimi rodzicami – komentuje Amir Tagiyev, trener biznesu, specjalista ds. pracy z dziećmi i młodzieżą. „Jednocześnie rodzice mogą być całkiem szczęśliwi”.

A dziecko w tym przypadku widzi wokół siebie maksymalnie szczęśliwych i spokojnych – przynajmniej – dorosłych.

W klasycznej wersji rodziny zakładano, że wspólne życie jest możliwe bez miłości.

Sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana w tradycyjnych rodzinach: tam, według Amira Tagijewa, często „kwitnie w niesamowitych bukietach”, relacje są pełne zdrad, obelg, roszczeń. Mężczyzna i kobieta rozwiedliby się dawno temu, ale są „trzymani” przez dziecko. W rezultacie cały gniew rodziców na siebie wylewa się na niego.

„W moich rozmowach z nastolatkami często pojawia się temat albumów ze zdjęciami”, wyjaśnia Amir Tagiyev. – Tutaj na zdjęciu są szczęśliwi młodzi tata i mama, a tutaj są nieszczęśliwi, gdy pojawiło się dziecko. Mają zaniepokojone twarze. Ty i ja rozumiemy, że dojrzeli, naprawdę mają zmartwienia. Ale dziecko tego nie rozumie. Widzi, jak było i jak się stało. I podsumowuje: „Zniszczyłem im wszystko swoim wyglądem. To przeze mnie ciągle przeklinają”. Zastanawiam się, jakie twarze zobaczymy w albumach fotograficznych rodzin „kontraktowych”…

Zmiana wartości

W klasycznej wersji rodziny zakładano, że wspólne życie jest możliwe bez miłości – mówi Alexander Wenger, psycholog dziecięcy i specjalista klinicznej psychologii rozwojowej.

Dużo większą rolę odgrywały względy obowiązku, przyzwoitości, stabilności: „Emocjonalnej stronie związku przywiązywano znacznie mniejszą wagę niż dzisiaj. Wcześniej wiodącą wartością w społeczeństwie, nieuchronnie rzutowaną na model rodziny, był kolektywizm. Zasada zadziałała: ludzie to trybiki. Nie dbamy o uczucia. Zachęcano do konformizmu – zmiany zachowania pod wpływem presji społecznej. Teraz zachęca się do aktywności, samodzielności w podejmowaniu decyzji i działań, indywidualizmu. 30 lat temu my, Rosjanie, doświadczyliśmy potężnego społecznego przełomu, kiedy stary system faktycznie wymarł, a nowy wciąż jest budowany”.

A w tym nowym modelu, który powstaje, na pierwszy plan wysuwają się interesy jednostki. Miłość stała się ważna w związku, a jeśli jej tam nie ma, wydaje się, że nie ma sensu być razem. Wcześniej, jeśli mąż i żona się odkochali, uważano to za naturalne: miłość przemija, ale rodzina pozostaje. Ale wraz z nowymi wartościami w nasze życie wkroczyła niestabilność, a świat został zatomizowany, uważa psycholog. Skłonność do „rozpadu na atomy” przenika także rodzinę. Coraz mniej skupia się na „my”, a coraz bardziej na „ja”.

Trzy składniki zdrowej rodziny

Niezależnie od formatu rodziny, dla zdrowej relacji rodzic-dziecko konieczne są trzy warunki, mówi psycholog dziecięcy Alexander Wenger, specjalista w dziedzinie klinicznej psychologii rozwojowej.

1. Traktuj dziecko z szacunkiem, niezależnie od jego wieku i płci. Dlaczego komunikujemy się tak różnie: z dorosłymi jako równymi sobie, a od góry do dołu z dziećmi? Nawet jeśli dziecko dopiero się urodziło, warto traktować je jak osobę, na równi.

2. Otwarcie emocjonalnie komunikuj się z dzieckiem. Przede wszystkim dotyczy pozytywnych emocji. Jeśli rodzic jest szczęśliwy, warto się nim podzielić. Jeśli jesteś zdenerwowany, zdenerwowany, to można i należy podzielić się tym z dzieckiem, ale ostrożnie. Rodzice często boją się znów przytulić, być uprzejmym, a nie surowym, boją się rozpieszczać dziecko, jeśli mocno go przytulają. Nie, nie pozwalają sobie na to, ale kiedy spełniają jakiekolwiek wymagania. A czułości i miłości nie można zepsuć.

3. Pamiętaj, że dziecko nie tylko przygotowuje się na przyszłość, ale żyje w teraźniejszości. Ma teraz zainteresowania dzieci oprócz tych skierowanych do przyszłości. Żeby nie okazało się, że dziecko uczy się czegoś od rana do wieczora, żeby później iść na studia. Szkoła nie jest jedyną treścią jego życia. Postulat „niech będzie nieciekawe, ale pożyteczne i przydatne później” nie sprawdza się. Tym bardziej, że zamiast zabawy i rozrywki nie należy zmuszać go do uczęszczania na zajęcia w cyklu szkolnym w wieku przedszkolnym. Teraz musi czuć się komfortowo, bo to wpłynie na jego przyszłość: odporne dzieciństwo zwiększa odporność na stres w dorosłym życiu.

Zdezorientowani dorośli

W nowym systemie ładu światowego „ja” naszych dzieci stopniowo zaczęło się wyraźniej manifestować, co wpływa na ich relacje z rodzicami. Tak więc współcześni nastolatkowie twierdzą, że mają większą niezależność od swoich „przodków”. „Z reguły są lepsi od ojców i matek w wirtualnym świecie” – wyjaśnia Alexander Wenger. „Ale ich codzienna zależność od dorosłych tylko rośnie, co zaostrza konflikt nastolatków. A stare sposoby rozwiązywania konfliktów stają się nie do przyjęcia. Jeśli poprzednie pokolenia regularnie biły dzieci, teraz przestało to być normą i stało się społecznie nieakceptowaną formą edukacji. A potem, jak sądzę, będzie coraz mniej kar fizycznych.

Konsekwencją szybkich zmian jest dezorientacja rodziców, uważa psycholog. Wcześniej model, który był wychowywany z pokolenia na pokolenie, był po prostu odtwarzany w kolejnej rundzie systemu rodzinnego. Ale dzisiejsi rodzice nie rozumieją: jeśli syn wdał się w bójkę, czy powinniśmy go skarcić za napaść, czy chwalić za zwycięstwo? Jak odpowiedzieć, jak właściwie przygotować dzieci na przyszłość, gdy w teraźniejszości stare postawy natychmiast stają się przestarzałe? W tym idea potrzeby bliskiej komunikacji między członkami rodziny.

Dziś zarówno w Europie, jak iw Rosji istnieje tendencja do minimalizowania załączników.

„Człowiek łatwo porusza się w kosmosie, nie trzyma się domu, miasta, kraju”, mówi Amir Tagiyev. – Mój niemiecki znajomy szczerze zastanawiał się, po co kupować mieszkanie: „A jeśli chcesz się przeprowadzić? Możesz wynająć!” Niechęć do przywiązania do określonego miejsca rozciąga się na inne przywiązania. Dotyczy to partnerów, gustów i nawyków. W rodzinie, w której nie ma kultu uczucia, dziecko będzie miało więcej wolności, wyraźniejsze poczucie siebie jako osoby i prawo do mówienia tego, co myśli, do życia tak, jak chce. Takie dzieci będą bardziej pewne siebie.

Lekcje szacunku

Pewność siebie u dziecka, według Amira Tagijewa, pojawia się, gdy rozumie: „Ten świat mnie potrzebuje, a świat mnie potrzebuje”, gdy dorasta w rodzinie, w której dokładnie wie, czego potrzebują jego rodzice, a oni potrzebują jego . Że przychodząc na ten świat, zwiększył radość innych ludzi. I nie odwrotnie.

„Nowe modele relacji budowane są na otwartej umowie i miejmy nadzieję, że wszyscy uczestnicy będą mieli wystarczająco dużo wzajemnego szacunku. Nie widzę żadnego ryzyka dla dzieci. Możesz się spodziewać, że jeśli ludzie będą mieszkać razem ze względu na dziecko, to przynajmniej zajmą się nim wystarczająco poważnie, ponieważ jest to ich główny cel ”- podkreśla Alexander Wenger.

„W związku między ojcem a matką w rodzinie typu kontraktowego nie chodzi o podporządkowanie (mąż jest głową rodziny lub odwrotnie), ale o partnerstwo – szczere, otwarte, wypowiadane w najdrobniejszych szczegółach: od dziecko do wkładu finansowego każdego”, mówi Amir Tagiyev. – Tu wartość jest inna – równe prawa i obowiązki oraz wzajemny szacunek. Dla dziecka to jest prawda, w której dorośnie. To antyteza modelu, który panuje teraz, kiedy rodzic lepiej wie, jak mieszka syn lub córka, z kim się przyjaźnić, co robić, o czym marzyć i co robić po szkole. Gdzie nauczyciel lepiej wie, co czytać, czego się uczyć i co jednocześnie czuć.

Rodzina w zmieniającym się świecie znajdzie miejsce zarówno dla dziecka, jak i miłości

Czy powinniśmy oczekiwać, że przyszłość należy do rodzicielstwa kontraktowego? Jest to raczej „rosnący ból”, etap przejściowy, trener biznesu jest tego pewien. Wahadło przesunęło się z pozycji „Dzieci są owocem miłości” na „W trosce o dziecko jestem gotowa na związek bez uczuć do partnera”.

„Ten model nie jest ostateczny, ale wstrząśnie społeczeństwem i zmusi nas do ponownego rozważenia relacji w rodzinie. I zadajemy sobie pytania: czy umiemy negocjować? Czy jesteśmy gotowi słuchać siebie nawzajem? Czy potrafimy szanować dziecko od kołyski? Amir Tagijew podsumowuje.

Być może na takich rodzinach społeczeństwo będzie mogło nauczyć się, jak na symulatorze, umiejętności budowania partnerstwa w inny sposób. A rodzina w zmieniającym się świecie znajdzie miejsce zarówno dla dziecka, jak i miłości.

Co jest nie tak z niedzielnym tatą?

Dziś jest wiele dzieci, które po rozwodzie rodziców mają dwie rodziny – ojcowski i macierzyński. To również stało się nowym formatem rodzicielstwa. Jak dorośli mogą budować relacje, aby dziecku było wygodnie? Doradza psychologowi dziecięcemu Alexandrowi Wengerowi.

Konieczne jest, aby dziecko utrzymywało kontakt z obojgiem rodziców. W przeciwnym razie ryzykujesz, że pewnego dnia, gdy twój syn lub córka dorośnie, otrzymasz oskarżenie, że postawiłeś go przeciwko jego ojcu lub matce i pozbawiłeś drugiego rodzica, i że nie chce już się z tobą komunikować.

To, co nie jest dobre dla dzieci, to format rodzinny „niedzielny tata”. Okazuje się, że codzienność, przepełnioną wczesnym wstawaniem do przedszkola i szkoły, sprawdzaniem prac domowych, wymagań reżimowych i innych nie zawsze przyjemnych rutyn, dziecko spędza z mamą, a tata jest świętem, prezentami, rozrywką. Lepiej jest równo podzielić obowiązki, aby oboje rodzice otrzymali zarówno „kije”, jak i „marchewki”. Ale jeśli tata nie ma możliwości opiekowania się dzieckiem w dni powszednie, trzeba odłożyć weekendy, kiedy mama będzie się bawić z dzieckiem.

Rodzice nie powinni mówić o sobie źle, bez względu na to, jak bardzo są urażeni i źli. Jeśli jeden z nich nadal źle mówi o drugim, musisz wyjaśnić dziecku: „Tata (lub mama) jest przeze mnie obrażony. Bądźmy dla niego mili”. Lub „Wyszedł i czuje się winny. I chce udowodnić wszystkim i sobie, że to nie on jest winien, ale mnie. Dlatego tak o mnie mówi. Jest w tym upale, on po prostu nie może poradzić sobie ze swoimi uczuciami. Ten, kto źle mówi o innym rodzicu, krzywdzi swoje dziecko: w końcu odbiera nie tylko słowa, ale i emocje, a wrogość go rani.

Dodaj komentarz