Psychologia

Wywiad z Natalią Beryazevą, źródło madam-internet.com

Siedzi przede mną. Nie powstrzymuje się jak zwykle. Kąciki ust opadły. Ona jest bardzo zmęczona. Nie chce już grać. Nie ma potrzeby przede mną. Jestem taki jak ona. Już daleko od dziewczyny, która rozumie i akceptuje życie bez piękna. I nie potrzebuję jej lśniącej urody, widzę przed sobą zmęczoną kobietę, którą bardzo szanuję i nawet chcę być taka jak ona.

Rozumiem, że bardzo trudno jest codziennie wsłuchiwać się w szum prasy, młodych dowcipnisiów i ich kpiny z wiecznej młodości, zazdrość młodych, ale mniej utalentowanych aktorek, zniecierpliwienie młodych śpiewaczek tęskniących za jej zniknięciem ze sceny. Wszystko rozumiem i dlatego ogromnie podziwiam tę kobietę, która żyje jak może. Z pełnym poświęceniem.

„Proszę, przynajmniej nie pytaj mnie, jak udaje mi się dobrze wyglądać i ile przeszłam operacji. Ile piosenek napisałem, ile ról zagrałem — nikt już nie pisze, wszyscy dyskutują o moich szelkach.

— Jestem aktorką, wiesz, aktorką! I nadal chcę pracować. Kto chce oglądać starą ruinę? Na szczęście jestem tak blisko jak ty teraz i rzadko kto widzi mnie w takim stanie zmęczenia. Nie pozwalam sobie na relaks. Nie pytaj ile mnie to kosztuje. Kiedy złamałem nogę i dalej występowałem w filmach, było mi łatwiej. Byłem młody. Teraz każde wyjście jest jak wyczyn. Nie możesz malować na starość i nie możesz się nadrobić. Mogę przeciąć oczy, założyć perukę, ale nie mogę długo być w pełnym stroju. Robię się zmęczony. I o ile więcej chcę zrobić!

„Cóż, ile masz teraz lat?” Masz już ponad 50 lat? Ty też boisz się wieku? Nie odpowiadaj! Wszystkie kobiety jesteśmy takie same. Chcę dobrze wyglądać, być kochana, pożądana. A jeśli tak nie jest, to staramy się realizować w pracy, w zawodzie.

Czy wiesz już, jak trudno czasem wstać rano? Zmusić siebie i moje zmęczone ciało do poddania się sile woli… Nie, po 50 nadal byłam gwiazdą… Teraz bym wróciła tym razem. Zbyt wiele sił odeszło i odchodzi do walki o miejsce pod słońcem. W końcu po prostu umrę bez pracy, zamienię się w zwykłą staruszkę. Trudno to sobie wyobrazić.

„Czy ty też myślisz, że stałem się wulgarny, że nie ubieram się na swój wiek i że nie żyję na swój wiek?” Że jestem starą i pozbawioną głosu babcią, która wyrobiła sobie nazwisko 100 lat temu…

Ludmiła Markowna wzdycha.

Tak, nie dojdę do stu, to na pewno.

„A dlaczego mnie potrzebujesz?” Dlaczego jechałeś tak daleko? Dlaczego szukałeś randki? Potrzebujesz mojego wsparcia? Dlaczego mój? Tylko dlatego, że wyłamuję się ze wszystkich wyobrażeń i stereotypów? A może chcesz na mnie zarobić?

I mówię Ludmile Markownej, że poczęłam księgę pokoleń. Że przeprowadzam wywiady z kobietami, które są dla mnie przykładem w życiu. W tej serii zajmuje jedno z pierwszych miejsc. I nie jako młoda performerka w Carnival Night, ale dzisiaj jako bohaterska kobieta walcząca i podbijająca siebie, swój wiek. Najbardziej interesuje mnie dzisiejsza Gurchenko.

Tak, nigdy nie kłamię. Żyję uczciwie. Moim jedynym kobiecym kłamstwem jest chęć oszukania twojego ciała. Zachowaj go młodym. To walka nie o życie, ale o śmierć. Ale dla kobiety to nie jest kłamstwo. Nikt też nie obwinia Sophii Loren za pozowanie nago do magazynu w jej średnim wieku. We Włoszech jest dumą narodową. Często jestem pośmiewiskiem.

- Czemu? Chociaż od dawna nie zwracam uwagi na to, co o mnie mówią. Cóż, chłopaki z Klubu Komediowego oczywiście przekroczyli już wszelkie granice. Z drugiej strony oznacza to, że wciąż żyję, wzbudzam emocje nawet wśród przedrzeźniaczy.

— Niedawno przeczytałem, że w Indiach jest kobieta, która nie postarzała się od wielu, wielu lat. Wygląda jak 30-letnia kobieta. Przepowiada przyszłość. Mówiąc dokładniej, opowiada o osobie, która przychodzi do niej po radę. Na jej twarzy malował się permanentny uśmiech. Mówi się, że pochodzi z niego światło. Po prostu mówi, jak człowiek musi żyć, aby czuł się szczęśliwy. Daje prostą radę życiową. Oznacza dzielenie się swoją mądrością. Na Wschodzie, w krajach azjatyckich, szanuje się starość. Bo to bezcenne przeżycie i wskazówka, aby uniknąć błędów. Szanujemy tylko młodzież. Ilu utalentowanych aktorów zginęło w biedzie i zapomnieniu. Tak więc moja walka o wygląd jest próbą pozostania w zapomnieniu. Nikt nie chce mojej mądrości. Dlatego robię wszystko odwrotnie. Wiek, czas, trendy, moda. Muszę mieć czas na rozmowę. Oddaj to, co dał mi Bóg. Nie wiem, prawdopodobnie nie. Ciało przestaje mnie słuchać. Za długo go gwałcę. Stara naga. Całkiem dobrze.

„Wybacz mi, że jestem dzisiaj otwarty. Jesteś z daleka, nie jesteś z partii metropolitalnej, jesteś mniej podatny na plotki, które tu krążą. Masz jaśniejszą wizję i dokładniejszą percepcję. Możesz mnie idealizować, ale to lepsze niż ciągłe oczernianie.

Nie pytasz o swoją córkę. O rodzinie. I słusznie. Tutaj nie ma potrzeby szukać winnych. I nikt nie ukarze mnie bardziej niż ja. Dziękuję, że nie oceniasz. Tak, popełniłem błędy. Są sytuacje, które chciałbym zmienić. Ale mądra myśl przychodzi później, czy nie tak mówią na Syberii? Jestem bardzo impulsywna, potrafię być nieskrępowana. Jestem żywą osobą. Ale jeśli chcesz mnie naśladować, to moje zalety przeważają nad wadami. Czy mam rację?

— Wiesz, teraz mam sny, jak kawałki ze spektakli. Rano nie mam czasu na spisywanie wszystkiego. A niektóre melodie kręcą się i wirują w mojej głowie, wydaje mi się, że gdzieś je słyszałem. Dzwonię do kompozytorów, których znam, mówią, Ludmiła Markowna, to są twoje prawa autorskie… A oto kolejna piosenka Zemfiry, która mnie prześladuje. Czuję się, jakbym to napisał. Skąd dziewczyna ma tak potężny sens życia?

— Lubię się przebierać. Te pióra, cekiny, koronki. To takie kobiece. A dla nas, Sowietów, to też zakaz, tajemnica. Był. A teraz lubię się ubierać, kiedy tylko jest to możliwe. Może się zginam, kiedy.

Ludmiła Markowna zamilkła. Jakoś zagubiłem się w sobie.

Wiesz — zacząłem — wracam do mojej matki w prowincjonalnym miasteczku, zagubionym na stepie Baraba. Ma ponad 80 lat dla mojej mamy. Pozostaje silna, nie poddaje się. Czy wiesz, co ona do mnie cały czas mówi? Co mam zepsuć? Nie chodzę do ludzi. Kto mnie widzi w domu, kto potępi, że dom nie jest tak czysty jak wcześniej. Nic. Jestem sam. Ale patrzę na Lucy, och, już nie jest dziewczyną, ale co ona robi na scenie! Taniec, śpiew. W końcu to już jest trudne. Ale rozumiem ją. Pamiętamy ją młodą iz talią osy. Ona jest naszą młodością. Patrząc na nią, wierzymy też, że jesteśmy jeszcze młodzi. Niech Bóg ją błogosławi! Jeśli się spotkasz, jeśli będziesz miał szczęście, powiedz to. Niech nie słucha, co ludzie mówią o niej złe rzeczy. I nie zwracaj uwagi na młodych ludzi. Żyj w naszych czasach...

Czy tak mówi twoja mama? Dziękuję jej za miłe słowa. I życz jej dobrze. Cóż, musimy zebrać siły. Sięgnij przyzwoicie do auta.

Ludmiła Markowna sięgnęła po swoje buty na wysokim obcasie, które podczas rozmowy stały obok krzesła.

— Noga coraz bardziej przypomina mi o złamaniu. Ale kiedy wychodzę na scenę, słyszę oklaski — zapominam o wszystkim. I pójdę do garderoby, a ból natychmiast wraca. Lepiej umrzeć na scenie — uśmiecha się smutno Ludmiła Markowna. I umieraj pięknie, w makijażu, z fryzurą. Tak, okej, będę żył dłużej… Coś, o czym jestem dzisiaj zupełnie bezwładny. Dziękuję Ci. Dla zrozumienia.

Ludmiła Markowna wstała z krzesła. Wyprostowała plecy, poprawiła falbankę na bluzce. Podziękuj też swojej mamie. Za wiarę we mnie. Postaram się jej nie zawieść.

Odwróciła się do mnie plecami. Ta sama talia osy. Ta sama dziewczyna z twojego ulubionego kina radzieckiego.

Obróciłem się.

- Pamiętać! Zawsze trzymaj plecy. Jeśli przynajmniej jeden nieznajomy cię obserwuje.

Zapach perfum, jej perfum, długo utrzymywał się w garderobie. Usiadłem i pomyślałem: „Skąd nasze kobiety czerpią taką siłę? Taki upór? Gdzie? Jakie są w nas geny, które sprawiają, że robimy to, co jest po prostu niewyobrażalne dla innych…

Często oglądam filmy z piosenką «Want». Tam razem z nią tańczą ci, których kochamy i którzy już dawno od nas odeszli. Są tam Andrey Mironov, Yuri Nikulin, Evgeny Evstigneev, Oleg Yankovsky i wielu innych. Nasze zmarłe gwiazdy. Teraz jest wśród nich kobieta, która śpiewała i tańczyła na przekór wszystkim i wszystkiemu. Która by nie dała się uznać za słabą. Dla mnie była sobą, słabą, zmęczoną i wyglądającą na swój wiek. Przemówiłem do jej duszy. Puściła ciało na chwilę. Ale ja, podobnie jak moja matka, zapamiętam Ludmiłę Markowną jako młodą, psotną, pogodną, ​​energiczną, zalotną, wietrzną, zabawną — którą była dla wszystkich do końca życia. Czy nie jest to przykład do naśladowania? Ona jest moją gwiazdą przewodnią.

Dodaj komentarz