„Kochaj go za to, kim jest”: wielkie złudzenie?

O idealnej miłości powstały powieści i filmy. Dziewczyny marzą o niej… przed pierwszym ślubem. Teraz mówią o tym blogerzy. Na przykład wśród laików popularna jest idea bezwarunkowej akceptacji, która na pierwszy rzut oka jest bardzo piękna. Na czym polega zamieszanie? Porozmawiajmy z ekspertem od psychologii.

jak na obrazku

On ją kocha, ona kocha jego. Akceptuje ją taką, jaka jest — z tym urzekającym spojrzeniem, cellulitem i napadami złości podczas PMS. Akceptuje go takim, jakim jest — z życzliwym uśmiechem, oparami piwa o poranku i skarpetkami rozrzuconymi po mieszkaniu. Dlaczego nie sielanka?

Problem w tym, że nie jest to tylko idealny (a więc przeciwny do rzeczywistości) obraz relacji. To idealny obraz… relacji rodzic-dziecko. A jeśli dobrze byłoby, gdyby mama lub tata zaakceptowali swoje dzieci ze wszystkimi ich cechami, to życzenie tego od partnera, jeśli się nad tym zastanowić, jest nawet dziwne. Tak dziwne, jak oczekiwanie, że mąż lub żona spełnią nasze oczekiwania.

Niestety. Trudno zliczyć, ile relacji nie wyszło lub przyniosło rozczarowanie i ból ich uczestnikom z powodu tego, że ktoś czekał na bezwarunkową akceptację ze strony drugiego.

rola rodzica

Tak więc całkowita akceptacja, miłość bez żadnych warunków — do tego idealnie ma prawo każde dziecko. Mama i tata czekali na niego, on się urodził — i teraz cieszą się jego szczęściem. I kochają go, pomimo całej gamy trudności, z jakimi borykają się wychowawcy dzieci.

Ale dziecko jest zależne od rodziców. Odpowiadają za jego bezpieczeństwo, rozwój, zdrowie fizyczne i psychiczne. Misją rodziców jest edukacja i wychowanie. Bezwarunkowa akceptacja mamy i taty pomaga dziecku poczuć się kochanym i znaczącym. Dostaje komunikat, że bycie sobą jest w porządku, odczuwanie różnych emocji jest naturalne, bycie godnym szacunku i dobre traktowanie jest właściwe.

Ale dodatkowo rodzice muszą nauczyć go przestrzegać zasad społeczeństwa, uczyć się, pracować, negocjować z ludźmi i tak dalej. A to jest ważne właśnie dlatego, że w przyszłości budujemy z innymi nie dziecko-rodzic, ale inne relacje — przyjacielskie, sąsiedzkie, kolegialne, seksualne i tak dalej. I wszystkie są z czymś związane. Wszystkie z nich, łącznie z romantycznym połączeniem, reprezentują rodzaj „umowy społecznej”.

Gra nie według zasad

Co się stanie, jeśli ty i twój partner zaczniecie grę „bezwarunkowej akceptacji”? Jedno z was będzie w roli rodzica. Zgodnie z warunkami «gry» nie powinien okazywać niezadowolenia z powodu czynów lub słów kogoś innego. A to oznacza, że ​​jest pozbawiony prawa do obrony swoich granic, jeśli partner je naruszy, ponieważ ta gra nie oznacza krytyki.

Wyobraź sobie: śpisz, a twój partner gra w „strzelankę” na komputerze — z wszystkimi efektami dźwiękowymi, głośno krzycząc coś z podniecenia. Ach, to jest jego potrzeba — więc wyluzuj! Potraktuj to tak, jak jest, nawet jeśli musisz rano pracować, a zasypianie jest nierealne. Albo twoja żona wydała wszystkie pieniądze z twojej karty na nowe futro, podczas gdy twój samochód wymaga naprawy.

W obu przypadkach historia „bezwarunkowej akceptacji” zamienia się w dyskomfort dla jednego, a permisywizm dla drugiego. A potem te relacje będą coraz bardziej przypominać współzależność. To niezdrowe. Czym zatem jest „zdrowy” związek?

„Każdy ma prawo być sobą, a tu pragnienie bycia zaakceptowanym jest całkowicie naturalne”

Anna Sokolova, psycholog, profesor nadzwyczajny, National Research University Higher School of Economics

Krótko mówiąc, zdrowy związek to otwartość pary na dialog. Zdolność partnerów do jasnego wyrażania swoich pragnień, słuchania i słyszenia potrzeb innych, pomagania w ich zaspokojeniu, szanowania wzajemnych granic. Są to dwie równorzędne pozycje dorosłych, kiedy każdy bierze odpowiedzialność za swoje działania i to, jak wpływają na partnera.

W odniesieniu do akceptacji ważne jest rozróżnienie jej na dwóch poziomach. Na poziomie osobowości sama istota osoby — i na poziomie konkretnych działań. W pierwszym przypadku bardzo ważne jest, aby zaakceptować partnera takim, jakim jest. Oznacza to, że nie próbuje zmieniać swojego charakteru, sposobu życia, wartości i pragnień.

Każdy ma prawo być sobą i tutaj chęć bycia zaakceptowanym jest całkowicie naturalna. Na przykład twój mąż lubi relaksować się grając w strzelanki, ale ty uważasz, że nie jest to najlepsza forma relaksu. Jednak to jego prawo i wybór, jak się zrelaksować. I ten wybór należy uszanować. O ile oczywiście nie przeszkadza to w spaniu. A potem, na poziomie konkretnych działań, to wcale nie jest coś, co należy zawsze akceptować.

Czy to możliwe, że te cechy, które mnie w nim odpychają, są mi rzeczywiście trudne do zaakceptowania w sobie?

Jeśli działania twojego partnera naruszają twoje granice lub sprawiają, że czujesz się niekomfortowo, musisz o tym porozmawiać i zgodzić się na to. Dzieje się tak w zdrowych relacjach, gdzie budowana jest otwarta i adekwatna komunikacja.

Na przykład, gdy dochodzi do konfliktu interesów, ważne jest, aby nie atakować osobowości drugiego: „Jesteś egoistą, myślisz tylko o sobie”, ale mówić o konkretnym wpływie jego działań na Ciebie: „ Kiedy grasz w „strzelanki” z dźwiękiem, nie mogę spać.» A jak chciałbyś rozwiązać to pytanie: «Chodź, założysz słuchawki podczas gry.»

Ale co zrobić, jeśli trudno jest zaakceptować partnera jako osobę? W tym miejscu warto zadać sobie kilka pytań. Jeśli nie lubię go jako osoby, to dlaczego z nim zostaję? I czy to możliwe, że te cechy, które mnie w nim odpychają, są mi rzeczywiście trudne do zaakceptowania w sobie? Jak wpływają na mnie niektóre z jego cech? Może warto opowiedzieć o momentach, które są dla mnie niewygodne i spróbować rozwiązać wszystko na poziomie konkretnych działań?

Ogólnie rzecz biorąc, jest o czym pomyśleć i porozmawiać ze sobą przed podjęciem radykalnych decyzji lub obwinianiem partnera za wszystkie grzechy śmiertelne.

***

Być może czas przypomnieć sobie słynną „modlitwę” założyciela terapii Gestalt, Fritza Perlsa: „Ja jestem ja, a ty jesteś TOBĄ. Ja robię swoje, a ty robisz swoje. Nie jestem na tym świecie, aby sprostać twoim oczekiwaniom. A ty nie jesteś na tym świecie, by dorównać mojemu. Ty jesteś sobą, a ja jestem mną. A jeśli zdarzy się, że się odnajdziemy, to świetnie. A jeśli nie, to nic na to nie poradzę.

Dodaj komentarz