«Kraina nomadów»: stracić wszystko, aby się odnaleźć

„Najlepszym sposobem na znalezienie wolności jest stanie się tym, co społeczeństwo nazywa bezdomnym” — mówi Bob Wells, bohater książki Nomadland i nagrodzonego Oscarem filmu o tym samym tytule. Bob nie jest wynalazkiem autorów, ale prawdziwą osobą. Kilka lat temu zaczął mieszkać w furgonetce, a następnie założył stronę z poradami dla tych, którzy tak jak on postanowili wyjść z systemu i rozpocząć swoją drogę do wolnego życia.

„Pierwszy raz doznałem szczęścia, kiedy zacząłem mieszkać w ciężarówce”. Historia Nomada Boba Wellsa

Na skraju bankructwa

Van odyseja Boba Wellsa rozpoczęła się około dwudziestu lat temu. W 1995 roku przeszedł trudny rozwód z żoną, matką jego dwóch małych synów. Żyli razem przez trzynaście lat. Był, jak sam powiedział, „na haczyku zadłużenia”: dług na maksymalnie wykorzystanych kartach kredytowych wynosił 30 dolarów.

Anchorage, w którym mieszkała jego rodzina, jest największym miastem na Alasce, a mieszkania tam są drogie. A z 2400 dolarów, które mężczyzna przynosił do domu każdego miesiąca, połowa szła na jego byłą żonę. Trzeba było gdzieś spędzić noc, a Bob przeniósł się do miasta Wasilla, siedemdziesiąt kilometrów od Anchorage.

Wiele lat temu kupił tam około hektara ziemi z zamiarem budowy domu, ale do tej pory na działce był tylko fundament i podłoga. A Bob zaczął mieszkać w namiocie. Uczynił z tego miejsca coś w rodzaju parkingu, skąd mógł jechać do Anchorage — do pracy i przyglądania się dzieciom. Codziennie jeżdżąc między miastami, Bob marnował czas i pieniądze na benzynę. Liczył się każdy grosz. Prawie popadł w rozpacz.

Przeprowadzka do ciężarówki

Bob postanowił przeprowadzić eksperyment. Aby zaoszczędzić paliwo, zaczął spędzać tydzień w mieście, śpiąc w starym pickupie z przyczepą, a w weekendy wracał do Wasilli. Pieniądze stały się trochę łatwiejsze. W Anchorage Bob zaparkował przed supermarketem, w którym pracował. Menedżerowie nie mieli nic przeciwko, a jeśli ktoś nie przychodził na zmianę, dzwonili do Boba — w końcu zawsze tam jest — i tak zarabiał nadgodziny.

Bał się, że w dole nie ma gdzie spaść. Powiedział sobie, że jest bezdomny, nieudacznik

W tym czasie często się zastanawiał: „Jak długo mogę to wytrzymać?” Bob nie mógł sobie wyobrazić, że zawsze będzie mieszkał w maleńkiej ciężarówce i zaczął rozważać inne opcje. W drodze do Wasilla minął zrujnowaną ciężarówkę z napisem WYPRZEDAŻ zaparkowaną przed sklepem elektrycznym. Pewnego dnia pojechał tam i zapytał o samochód.

Dowiedział się, że ciężarówka jest na pełnej prędkości. Był po prostu tak brzydki i pobity, że szef wstydził się wysyłać go na wycieczki. Poprosili o 1500 dolarów za to; dokładnie ta kwota została zarezerwowana dla Boba, a on stał się właścicielem starego wraku.

Ściany ciała miały nieco ponad dwa metry wysokości, z tyłu znajdowały się podnoszone drzwi. Podłoga miała dwa i pół na trzy i pół metra. Mała sypialnia zaraz wyjdzie, pomyślał Bob, kładąc w środku piankę i koce. Ale spędzając tam po raz pierwszy noc, nagle zaczął płakać. Bez względu na to, co powiedział do siebie, sytuacja wydawała mu się nie do zniesienia.

Bob nigdy nie był szczególnie dumny z życia, które prowadził. Ale kiedy w wieku czterdziestu lat przeniósł się do ciężarówki, zniknęły resztki szacunku do samego siebie. Bał się, że w dole nie ma gdzie spaść. Mężczyzna ocenił siebie krytycznie: pracujący ojciec dwójki dzieci, który nie mógł uratować swojej rodziny i upadł do tego stopnia, że ​​mieszka w samochodzie. Powiedział sobie, że jest bezdomny, nieudacznik. „Płacz w nocy stał się nawykiem” — powiedział Bob.

Ta ciężarówka stała się jego domem na kolejne sześć lat. Ale wbrew oczekiwaniom takie życie nie ściągnęło go na dno. Zmiany zaczęły się, gdy osiadł w swoim ciele. Z arkuszy sklejki Bob zrobił piętrowe łóżko. Spałem na parterze i używałem najwyższego piętra jako szafy. Wcisnął nawet wygodne krzesło do ciężarówki.

Kiedy wsiadłem do ciężarówki, zdałem sobie sprawę, że wszystko, co mówiło mi społeczeństwo, było kłamstwem.

Przymocowane plastikowe półki do ścian. Przy pomocy przenośnej lodówki i dwupalnikowej kuchenki wyposażył aneks kuchenny. Wziął wodę w łazience sklepu, właśnie wziął butelkę z kranu. A w weekendy odwiedzali go jego synowie. Jeden spał na łóżku, drugi w fotelu.

Po pewnym czasie Bob zdał sobie sprawę, że nie tęskni już za dawnym życiem. Wręcz przeciwnie, na myśl o pewnych sprawach domowych, które go teraz nie dotyczyły, zwłaszcza o rachunkach za czynsz i media, prawie podskoczył z radości. A dzięki zaoszczędzonym pieniądzom wyposażył swoją ciężarówkę.

Uszczelnił ściany i dach, kupił grzejnik, żeby nie zamarzać zimą, gdy temperatura spadała poniżej zera. Wyposażony w wentylator w suficie, by nie cierpieć z powodu upału w lecie. Po tym nie było już trudno prowadzić światło. Wkrótce dostał nawet kuchenkę mikrofalową i telewizor.

«Po raz pierwszy doświadczyłem szczęścia»

Bob był tak przyzwyczajony do tego nowego życia, że ​​nie myślał o ruchu, nawet gdy silnik zaczął wariować. Sprzedał swój dział w Wasilla. Część wpływów poszła na naprawę silnika. „Nie wiem, czy miałbym odwagę prowadzić takie życie, gdyby okoliczności nie zmusiły mnie do tego”, przyznaje Bob na swojej stronie internetowej.

Ale teraz, patrząc wstecz, cieszy się z tych zmian. „Kiedy wprowadziłem się do ciężarówki, zdałem sobie sprawę, że wszystko, co mówiło mi społeczeństwo, było kłamstwem. Podobno mam obowiązek wyjść za mąż i mieszkać w domu z ogrodzeniem i ogrodem, iść do pracy i być szczęśliwym pod koniec życia, ale do tego czasu pozostawać nieszczęśliwy. Po raz pierwszy doznałem szczęścia, kiedy zacząłem mieszkać w ciężarówce”.

Dodaj komentarz