Psychologia

Dlaczego ludzie sukcesu są irytujący? A czy możliwe jest osiągnięcie znaczących rezultatów w życiu bez ranienia niczyich uczuć? Przedsiębiorca Oliver Emberton uważa, że ​​im bardziej znaczące są twoje osiągnięcia, tym większe prawdopodobieństwo rozgniewania innych. Co to oznacza i jak sobie z tym poradzić?

Cokolwiek robisz, twoje działania na pewno kogoś zdenerwują.

Czy tracisz na wadze? „Nie byłoby radości w twoim ciele!”

Ratowanie dzieci w Afryce? „Wolałbym ocalić swój kraj!”

Walczysz z rakiem? "Dlaczego tak długo?!"

Ale negatywna reakcja nie zawsze jest oznaką czegoś złego. Zobaczmy, jak dobrze jest od czasu do czasu zostać irytującym „bękartem”.

Zasada 1: Są rzeczy ważniejsze niż uczucia innych ludzi.

Ludzie sukcesu mogą czasem zachowywać się jak dranie. Jednym z powodów, dla których to robią, jest świadomość, że na świecie są rzeczy ważniejsze niż uczucia innych ludzi.

I to jest gorzka prawda. Od dzieciństwa uczymy się życzliwości, bo z obiektywnych powodów jest to bezpieczne. Miła osoba unika działań, które mogą zdenerwować innych.

Podobny uprzejmość jest zgubna dla ważnych osiągnięć.

Jeśli Twoim celem w życiu jest prowadzenie, tworzenie lub uczynienie świata lepszym miejscem, nie powinieneś zbytnio martwić się o zranienie uczuć innych ludzi: to tylko spęta cię i ostatecznie zniszczy. Liderzy, którzy nie potrafią podejmować trudnych decyzji, nie mogą przewodzić. Artysta, który boi się wywołać czyjąś irytację, nigdy nie wzbudzi u nikogo podziwu.

Nie mówię, że trzeba być łajdakiem, żeby odnieść sukces. Ale niechęć, by przynajmniej od czasu do czasu stać się nim, prawie na pewno doprowadzi do porażki.

Zasada 2: Nienawiść jest efektem ubocznym wpływu

Im więcej ludzi dotkniesz swoimi działaniami, tym mniej ci ludzie cię zrozumieją.

Wyobraź sobie taką rozmowę twarzą w twarz:

W miarę rozprzestrzeniania się ta prosta wiadomość nabiera nowych interpretacji:

I wreszcie całkowite zniekształcenie znaczenia oryginalnego przesłania:

Dzieje się tak nawet wtedy, gdy ludzie czytają te same słowa na ekranie. Tak działa nasz mózg.

Do uruchomienia „zepsutego telefonu” wystarczy wystarczająca liczba uczestników sieci. Jeśli w jakiś sposób wpłyniesz na interesy określonej liczby osób, znaczenie twoich słów zostanie zniekształcone nie do poznania w ułamku sekundy.

Tego wszystkiego można uniknąć tylko wtedy, gdy nic nie zostanie zrobione.. Nie będziesz mieć problemów z negatywną reakcją innych, jeśli w Twoim życiu nie będzie ważniejszych decyzji niż jaką tapetę wybrać na swój pulpit. Ale jeśli piszesz bestseller, walczysz z globalną biedą lub w inny sposób zmieniasz świat, będziesz musiał radzić sobie ze złymi ludźmi.

Zasada 3: Ten, kto jest zirytowany, niekoniecznie ma rację

Pomyśl o sytuacji, w której straciłeś panowanie nad sobą: na przykład, gdy ktoś odciął cię na drodze. Jak inteligentny byłeś w tym momencie?

Gniew jest reakcją emocjonalną. Co więcej, wyjątkowo głupia reakcja. Może wybuchnąć całkowicie nierozsądnie. To tylko ulotny impuls — jak lubienie osoby, którą ledwo znasz, lub lubienie jednego koloru, a nielubienie innego.

Ten impuls może powstać z powodu skojarzeń z czymś nieprzyjemnym.Niektórzy nienawidzą Apple, inni nienawidzą Google. Ludzie mogą mieć odmienne poglądy polityczne. Powiedz coś miłego o jednej grupie, a wywołasz pierwotną wściekłość w innych. Niestety prawie wszyscy ludzie zachowują się w podobny sposób.

Stąd główny wniosek: przystosowanie się do gniewu innych ludzi oznacza poddanie się najgłupszej części ich istoty.

Więc nie rób nic ważnego, a nikogo nie denerwujesz. Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy nie, Twój wybór określi, gdzie skończysz na skali „podrażnienie-wpływ”.

Wielu z nas boi się niepokoić innych. Kiedy kogoś denerwujemy, musimy znaleźć dla siebie wymówkę. Staramy się pozyskać nieszczęśników. Czekamy na powszechną aprobatę, a nawet jedna krytyczna uwaga zostanie zapamiętana znacznie więcej niż sto komplementów.

I to jest dobry znak: w rzeczywistości nie jesteś takim łajdakiem. Po prostu nie bój się być „złym”, kiedy to naprawdę ma znaczenie.

Dodaj komentarz