„Jestem feministką, ale zapłacisz”: o oczekiwaniach płci i rzeczywistości

Feministki są często oskarżane o walkę z pozornie nieistotnymi sprawami. Na przykład zabraniają mężczyznom płacenia rachunków w restauracji, otwierają im drzwi i pomagają włożyć płaszcze. Odłóżmy na bok wszystkie inne kwestie, na których również skupiają się feministki, i zastanówmy się nad pytaniem, które najbardziej interesuje większość ludzi: dlaczego niektóre kobiety przeciwko mężczyznom płacą za nie?

Mit, że feministki sprzeciwiają się męskiej rycerskości i standardowym rozgrywkom międzypłciowym, jest często używany jako argument, że feministki są nieadekwatne i nie mają kontaktu z rzeczywistością. Dlatego, jak mówią, poświęcają swoje życie walce z wiatrakami, procesom sądowym przeciwko mężczyznom, którzy dali im płaszcze i rosnącym włosom na nogach. A formuła „feministki zabraniają” stała się już memem i klasykiem antyfeministycznej retoryki.

Ten argument, przy całej swej prymitywności, jest całkiem funkcjonalny. Zwracając uwagę na drobne szczegóły, które przeszkadzają opinii publicznej, łatwo jest odwrócić uwagę od tego, co najważniejsze. Z czego walczy ruch feministyczny. Na przykład z nierówności, niesprawiedliwości, przemocy ze względu na płeć, przemocy reprodukcyjnej i innych problemów, których krytycy feminizmu pilnie nie chcą zauważać.

Wróćmy jednak do naszego rachunku z płaszczem i restauracji i zobaczmy, jak naprawdę mają się sprawy z rycerstwem, oczekiwaniami płci i feminizmem. Czy mamy pasjansa? Co tak naprawdę myślą o tym feministki?

Konto potykające się

Temat tego, kto dostaje wynagrodzenie na randce, jest jednym z najgorętszych tematów w każdej kobiecej dyskusji, feministycznej czy nie. I większość kobiet, niezależnie od poglądów, zgadza się z jedną uniwersalną formułą: „Zawsze jestem gotowa zapłacić za siebie, ale chciałabym, żeby zrobił to mężczyzna”. Ta formuła może różnić się od „Chciałbym to zrobić” do „Nie pójdę na drugą randkę, jeśli nie zapłaci na pierwszej”, ale zasadniczo pozostaje taka sama.

Nieco więcej kobiet o poglądach patriarchalnych zwykle dumnie i otwarcie deklaruje swoją pozycję. Uważają, że mężczyzna powinien płacić po prostu dlatego, że jest mężczyzną i dlatego, że jest to ważna część gry interseksualnej, kolejna niezachwiana zasada interakcji społecznych.

Kobiety o poglądach feministycznych zazwyczaj są nieco zakłopotane swoimi myślami, czują jakąś wewnętrzną sprzeczność i boją się kontrataku – „Co chcesz jeść i łowić, a nie wchodzić do wody?”. Spójrz, jak kupiła — i daj jej równe prawa, i zapłać rachunki w restauracji, dostała dobrą pracę.

Nie ma tu jednak sprzeczności z jednego prostego powodu. Bez względu na poglądy kobiety, nasza okrutna rzeczywistość jest bardzo daleka od postpatriarchalnej utopii, w której mężczyźni i kobiety są absolutnie równi, mają taki sam dostęp do zasobów i wchodzą w horyzontalne, a nie hierarchiczne relacje.

Wszyscy, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, jesteśmy produktami z zupełnie innego świata. Społeczeństwo, w którym teraz żyjemy, można nazwać społeczeństwem przejściowym. Kobiety z jednej strony wywalczyły sobie prawo do bycia pełnoprawnymi obywatelami, głosowania, pracy i samodzielnego życia, a z drugiej wciąż ponoszą cały dodatkowy ciężar, który spada na barki kobiety w klasyczne społeczeństwo patriarchalne: praca reprodukcyjna, opieka domowa nad osobami starszymi, praca emocjonalna i praktyki kosmetyczne.

Współczesna kobieta często pracuje i przyczynia się do zapewnienia rodziny.

Ale jednocześnie musi nadal być dobrą matką, przyjazną i bezproblemową żoną, dbać o dom, dzieci, męża i starszych krewnych, być piękną, zadbaną i uśmiechniętą. Całodobowo, bez obiadów i dni wolnych. I bez wynagrodzenia, po prostu dlatego, że «powinna». Z drugiej strony mężczyzna może ograniczyć się do pracy i wylegiwać się na kanapie, aw oczach społeczeństwa będzie już dobrym człowiekiem, dobrym ojcem, doskonałym mężem i zarabiającym.

„Co mają z tym wspólnego daty i rachunki?” - ty pytasz. I pomimo tego, że w obecnych warunkach każda kobieta, feministka czy nie, wie na pewno, że związek z mężczyzną będzie prawdopodobnie wymagał od niej dużej inwestycji środków. Dużo więcej niż od swojego partnera. A żeby te relacje były minimalnie korzystne dla kobiety, trzeba uzyskać potwierdzenie, że również mężczyzna jest gotowy do dzielenia się zasobami, przynajmniej w tak symbolicznej formie.

Kolejny ważny punkt wynikający z tych samych istniejących niesprawiedliwości. Przeciętny mężczyzna ma znacznie więcej zasobów niż przeciętna kobieta. Mężczyźni według statystyk otrzymują wyższe pensje, zajmują bardziej prestiżowe stanowiska i generalnie łatwiej im wspinać się po szczeblach kariery i zarabiać pieniądze. Mężczyźni często nie ponoszą równej odpowiedzialności za dzieci po rozwodzie i dlatego znajdują się również w bardziej uprzywilejowanej sytuacji.

Ponadto w naszych nieutopijnych realiach mężczyzna, który nie jest gotów zapłacić za kobietę, którą lubi w kawiarni, raczej nie okaże się pryncypialnym zwolennikiem równości, z poczucia sprawiedliwości, który chce się dzielić absolutnie wszystkie obowiązki i wydatki w równym stopniu.

Jednorożce teoretycznie istnieją, ale w okrutnej rzeczywistości mamy do czynienia najprawdopodobniej z całkowicie patriarchalnym samcem, który po prostu chce zjeść rybę i jeździć konno. Zachowaj wszystkie swoje przywileje i pozbądź się ostatnich, nawet najbardziej symbolicznych obowiązków, po drodze „mszcząc się” na feministkach za to, że nawet odważą się mówić o jakimś rodzaju równouprawnienia. W końcu to bardzo wygodne: właściwie niczego nie zmienimy, ale od teraz nic ci nie jestem winien, sam tego chciałeś, prawda?

Niewłaściwy płaszcz

A co z innymi przejawami galanterii? Okazuje się, że one też, feministki, aprobują? Ale tutaj wszystko jest trochę bardziej skomplikowane. Z jednej strony każdy przejaw troski ze strony mężczyzny, taki jak opłacony rachunek opisany powyżej, jest kolejnym małym potwierdzeniem, że mężczyzna jest w zasadzie gotowy do inwestowania w związki, zdolny do opiekowania się i empatii, a nie do wspomnij o duchowej hojności. I to oczywiście jest dobre i przyjemne — wszyscy jesteśmy ludźmi i uwielbiamy, gdy robią dla nas coś dobrego.

Ponadto wszystkie te gry interseksualne są w rzeczywistości rytuałem społecznym, do którego przyzwyczailiśmy się od dzieciństwa. Została nam pokazana w filmach i opisana w książkach pod przykrywką „wielkiej miłości i pasji”. Przyjemnie łaskocze nerwy, jest częścią flirtu i zalotów, powolnego zbliżania się dwojga nieznajomych. I nie najbardziej nieprzyjemna część, muszę powiedzieć.

Tu jednak kryją się dwie pułapki, z których tak naprawdę wzięła się legenda, że ​​„feministki zabraniają płaszczy”. Pierwszy kamień — wszystkie te urocze gesty grzeczności są w istocie reliktami z czasów, gdy kobietę uważano za słabe i głupie stworzenie, prawie dziecko, któremu trzeba patronować i nie należy go traktować poważnie. I do tej pory w dzielnych gestach czyta się: „Ja tu rządzę, zaopiekuję się tobą z ramienia mistrza, moja nierozsądna laleczko”.

Taki podtekst całkowicie zabija przyjemność z procesu.

Druga pułapka polega na tym, że mężczyźni często oczekują jakiejś „zapłaty” w odpowiedzi na ich gesty uwagi, często zupełnie nierówne. Większość kobiet zna tę sytuację — zabrał cię na kawę, otworzył przed tobą drzwi samochodu, niezręcznie zarzucił płaszcz na ramiona i z jakiegoś powodu uporczywie wierzy, że tymi działaniami już «zapłacił» za zgodę na seks . Że nie masz prawa odmówić, już „zaakceptowałeś” to wszystko, jak możesz? Niestety takie sytuacje nie zawsze są nieszkodliwe i mogą prowadzić do bardzo nieprzyjemnych konsekwencji.

Dlatego unikanie galanterii nie jest kaprysem wściekłych kobiet, ale całkowicie racjonalnym sposobem obcowania z daleką od równej rzeczywistości. Łatwiej samemu otworzyć drzwi i zapłacić za kawę niż tłumaczyć nieznajomej przez dwie godziny, że nie chcesz i nie będziesz z nim spać, a jednocześnie poczuć się jak kupiecka suka. Łatwiej jest założyć ubranie wierzchnie i samemu odsunąć krzesło, niż poczuć skórą, że jest się traktowana jak nierozsądna mała dziewczynka.

Jednak wiele z nas, feministek, nadal z przyjemnością (i pewną ostrożnością) gra w genderowe gry — częściowo je bawiąc, częściowo uważając je za całkowicie uzasadniony sposób istnienia w rzeczywistości, która jest bardzo daleka od postpatriarchalnego ideału.

Mogę zagwarantować, że w tym miejscu ktoś zakrztusi się z oburzenia i zawoła: „No cóż, feministki chcą walczyć tylko z tymi częściami patriarchatu, które są dla nich niekorzystne?!” I być może będzie to najdokładniejsza definicja feminizmu.

Dodaj komentarz