Skąd wiemy, że jesteśmy kochani?

Paradoksalnie nikt nie potrafi jasno zdefiniować uczucia, które rządzi światem. Miłość nie ma obiektywnych kryteriów, racji, uniwersalnych form. Wszystko, co możemy zrobić, to czuć lub nie czuć miłości.

Mała dziewczynka przytulająca mamę i dziecko krzyczące ze złości, że mama jest zła. Mężczyzna, który przynosi ukochanej kwiaty i ten, który w złości uderzył żonę. Kobieta zazdrosna o męża o koleżankę i ta, która czule przytula ukochanego. Wszyscy mogą szczerze i prawdziwie kochać, bez względu na to, jak piękny lub wręcz obrzydliwy może być sposób wyrażania tego uczucia.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, że na świecie jest wielu ludzi, którzy nie potrafią kochać, statystyki mówią wręcz przeciwnie. Psychopatia, przejawiająca się niemożnością odczuwania empatii i współczucia, a w konsekwencji miłości, występuje tylko u 1% populacji świata. A to oznacza, że ​​99% ludzi jest po prostu zdolnych do miłości. Po prostu czasami ta miłość wcale nie jest tym, do czego przywykliśmy. Więc jej nie rozpoznajemy.

„Wątpię, czy on/ona naprawdę mnie kocha” to zdanie, które często słyszę od małżonków, którzy szukają pomocy. Spotykając osobę o innym sposobie wyrażania uczuć, chcąc nie chcąc zaczynamy wątpić — czy on naprawdę kocha? A czasami te wątpliwości prowadzą do ślepego zaułka.

Wczoraj miałam konsultację z parą, w której partnerzy dorastali w bardzo różnych warunkach. Jest najstarszym dzieckiem w rodzinie, od którego od wczesnego dzieciństwa oczekiwano, że samodzielnie poradzi sobie ze swoimi problemami i pomoże młodszym. Nauczył się nie okazywać bolesnych przeżyć, nie przeszkadzać bliskim i „wchodzić w siebie” w sytuacjach stresowych.

I jest jedyną córką w rodzinie „typu włoskiego”, gdzie relacje wyjaśniano podniesionym głosem, a reakcja impulsywnych rodziców była absolutnie nieprzewidywalna. Jako dziecko mogła w każdej chwili być zarówno życzliwie traktowana, jak i za coś ukarana. To nauczyło ją słuchać z uwagą na emocje innych i być zawsze czujnym.

Los ich połączył! A teraz, w sytuacji najmniejszego napięcia, ze zgrozą spogląda na jego odległą twarz i próbuje „wybić” przynajmniej jakąś zrozumiałą (czyli emocjonalną) reakcję znanymi im impulsywnymi metodami. I coraz bardziej zamyka się na wszelkie wybuchy jej emocji, bo czuje, że sobie nie radzi, a niepokój sprawia, że ​​staje się coraz bardziej kamieniem! Każdy z nich szczerze nie rozumie, dlaczego drugi tak się zachowuje i coraz mniej wierzy, że naprawdę go kocha.

Wyjątkowość naszego dziecięcego doświadczenia decyduje o wyjątkowości tego, jak kochamy. I dlatego czasami tak bardzo różnimy się od siebie w przejawach tego uczucia. Ale czy to oznacza, że ​​wszyscy jesteśmy skazani na miłość według schematu, jaki został w nas ustanowiony w dzieciństwie? Na szczęście nie. Nawykowe, ale bolesne sposoby relacji można zmienić, niezależnie od dziedzictwa rodzinnego. Każdy dorosły ma możliwość przepisania swojej formuły miłości.

… I w tej parze, pod koniec naszej trzeciej sesji, zaczęła kiełkować nadzieja. – Wierzę, że mnie kochasz – powiedziała, patrząc mu w oczy. I zdałem sobie sprawę, że zaczynają tworzyć nową, własną historię miłosną.

Dodaj komentarz