Gastronomiczna podróż wegetarian w Hiszpanii

Jeśli szukamy narodu – mistrza w liczbie stereotypów, żartów i sarkastycznych fragmentów o cechach jego przedstawicieli, Hiszpanów wyprzedzą tylko Francuzi. Namiętni, nieskrępowani miłośnicy życia, kobiet i wina, wiedzą jak i kiedy jeść, pracować i odpoczywać. 

W tym kraju temat jedzenia zajmuje szczególne miejsce (w języku sieci społecznościowych „temat jedzenia ujawnia się tutaj nieco bardziej niż całkowicie”). Tutaj jedzenie jest osobnym rodzajem przyjemności. Nie jedzą dla zaspokojenia głodu, ale dla dobrego towarzystwa, szczerej rozmowy, tu pojawiło się powiedzenie: „Dame pan y llámame tonto”, dosłowne tłumaczenie: „Daj mi chleba, a możesz mnie nazwać głupcem. ” 

Zanurzenie się w gastronomicznym świecie Hiszpanii należy rozpocząć od omówienia słynnych „tapas” (tapas). Nikt w Hiszpanii nie pozwoli ci pić alkoholu ani prawie żadnego innego napoju bez przekąski. Tapas to około ćwierć do jednej trzeciej (w zależności od hojności instytucji, która Cię leczy) naszej zwykłej porcji, która podawana jest z sokiem piwno-winnym itp. Może to być talerz boskich oliwek, tortilla (ciasto : ziemniaki z jajkiem), miska frytek, pęczek małych bocadillos (coś w rodzaju minikanapek), a nawet kulki serowe w cieście. Wszystko to jest dostarczane bezpłatnie i jest uważane za integralną część hiszpańskiej kultury gastronomicznej. Czasami talerz darmowych tapas jest tak duży, że podwaja naszą zwykłą porcję serwowaną w kawiarni za n-tą kwotę rubli.

Śniadanie.

Śniadanie w Hiszpanii to dziwna rzecz, można nawet powiedzieć, że prawie nie istnieje. Rano zjadają wszystko, co pod ręką, wszystko, co zostało po wczorajszym obfitym obiedzie, wszystko, co trzeba gotować nie dłużej niż pięć minut: podgrzać i posypać marmoladą pomidorową (kolejny hiszpański fenomen) lub dżemem owocowym . 

Poszukiwanie twarogu, kaszy gryczanej i płatków owsianych, tak drogich rosyjskiemu sercu w Hiszpanii, to ekscytujące, ale niewdzięczne zadanie. Im dalej jesteś od stolic turystycznych, gdzie zwykle masz wszystko, tym mniej prawdopodobne jest, że natkniesz się na potrawy znane z rosyjskiego śniadania. Ale podpowiem: jeśli nadal jesteś porywany do jakiegoś odległego miejsca w Hiszpanii (np. Andaluzja), a płatki owsiane to Twoja pasja, polecam spróbować szczęścia w aptekach i sklepach ze zdrową żywnością, kaszę gryczaną można znaleźć w sklepach z karmą dla zwierząt i twarogiem w wielkomiejskich supermarketach takich jak nasz Auchan.

Smak twarogu nadal będzie inny, gryczany, najprawdopodobniej znajdziesz tylko zielony, ale płatki owsiane Cię nie zawiedzie, jego odmiany są zwykle ogromne. Nawiasem mówiąc, sklepy ze zdrową żywnością wypełnione są półkami z tofu wszelkiego rodzaju i paskami, soją w każdej postaci, mlekiem migdałowym, przyprawami, sosami, słodyczami bez cukru i fruktozy, tropikalnymi owocami i olejami wszystkich roślin zdolnych do wydalania płynów . Zazwyczaj takie cudowne sklepy nazywają się Parafarmacia (parafarmacia) i ceny w nich przewyższają ceny supermarketów dwa lub trzy razy.

Jeśli Hiszpan ma czas wcześnie rano, to idzie do „churrerrii” na churros: coś w rodzaju naszego „chrustu” – miękkie patyczki ciasta smażone na oleju, które jeszcze ciepłe trzeba maczać w filiżankach z lepką gorącą czekoladą . Takie „ciężkie” słodycze je się od wczesnych godzin porannych do południa, a potem dopiero od 18.00 do późnej nocy. Dlaczego wybrano ten konkretny czas, pozostaje tajemnicą. 

Obiad.

Na początku popołudniowej sjesty, która zaczyna się o pierwszej lub drugiej i trwa do piątej lub szóstej wieczorem, radzę udać się na kolację do… hiszpańskiego targu.

Nie zniechęcaj się wyborem tak dziwnego miejsca do jedzenia: hiszpańskie rynki nie mają nic wspólnego z naszymi brudnymi i skąpymi. Jest czysto, pięknie, a co najważniejsze, ma swój klimat. Generalnie rynek w Hiszpanii to święte miejsce, zazwyczaj najstarsze w mieście. Ludzie przyjeżdżają tu nie tylko po to, żeby kupić świeże zioła i warzywa na tydzień (świeżo z ogródka), przychodzą tu codziennie, żeby porozmawiać z wesołymi sprzedawcami, kupić trochę tego, trochę tamtego, nie za mało, ale też nie za dużo, tylko tyle, żeby starczyło do jutrzejszej wyprawy na targ.

W związku z tym, że owoce, warzywa i ryby są równie świeże na wszystkich ladach, co nikogo nie dziwi, tutaj każdy sprzedawca stara się przyciągnąć uwagę potencjalnego nabywcy kreatywnym podejściem do dekorowania okien i szerokim uśmiechem. W dziale jaj sprzedawcy budują gniazda ze słomy wokół tac na jajka i sadzą kury-zabawki; Sprzedawcy owoców i warzyw budują idealne piramidy swoich towarów na liściach palmowych, tak aby ich stragany wyglądały zazwyczaj jak mini wariacje miast Majów. Najprzyjemniejsza część hiszpańskiego rynku to część z gotowymi posiłkami. Oznacza to, że wszystko, co właśnie widziałeś na półkach, jest już dla Ciebie przygotowane i podane przy stole. Możesz zabrać ze sobą jedzenie, możesz jeść bezpośrednio przy stołach targowych. Mile zaskoczony obecnością na targu w Barcelonie działu z gotowym jedzeniem wegetariańskim i wegańskim: smacznym, niedrogim, urozmaiconym.

Jedynym minusem hiszpańskiego rynku są godziny otwarcia. W dużych miastach turystycznych targi są otwarte od 08.00:23.00 do 08.00:14.00, a w małych od XNUMX:XNUMX do XNUMX:XNUMX. 

Jeśli nie masz serca do pójścia dziś na targ, możesz spróbować szczęścia w lokalnej restauracji, ale bądź przygotowany: „szynka york» (szynka) będzie obecna w prawie każdym proponowanym Ci daniu wegetariańskim. Na pytanie, co robi mięso w warzywnej kanapce, Hiszpanie kręcą oczy i mówią głosem obrażonego narodu: „No to jamon!”. Również w restauracji na pytanie „Co masz na wegetarianina?” najpierw dostaniesz sałatkę z kurczakiem, potem coś z rybą, a na koniec spróbują nakarmić cię krewetkami lub kałamarnicami. Zdając sobie sprawę, że słowo „wegetarianin” oznacza coś więcej niż odrzucenie słodkiego hiszpańskiego serca jamon, kelner już z większą uwagą zacznie oferować Ci sałatki, kanapki, kulki serowe. Jeśli odmówisz również produktów mlecznych, biedny hiszpański szef kuchni najprawdopodobniej wpadnie w osłupienie i wymyśli dla ciebie sałatkę, której nie ma w menu, ponieważ tak naprawdę zwykle nie mają nic bez mięsa, ryb, sera lub jajek. Czy to wspomniane wyżej oliwki i niezrównane gazpacho – zimna zupa pomidorowa.

Obiad.

Wolą jadać w tym kraju w barach, a pora obiadowa zaczyna się o 9:XNUMX i może trwać do rana. Być może wina leży w zwyczaju miejscowej ludności wędrowania od baru do baru i tym samym przesiadania się z dwóch do pięciu lokali w ciągu jednej nocy. Zawsze należy być przygotowanym na to, że dania w hiszpańskich barach są przygotowywane z wyprzedzeniem i będą dla Ciebie podgrzane wraz z talerzem. 

Dla porównania: osobom o szczególnie słabym sercu nie radzę przychodzić do hiszpańskich barów, wszędzie wiszą wędzone nogi, z których tuż przed tobą wycina się półprzezroczysta warstwa „delikatnego mięsa” i mocny zapach, który przebija się przez każdą katar, niezapomniane przeżycie.

W barach, gdzie tradycje są szczególnie szanowane (a takich jest w Madrycie i trochę mniej w Barcelonie), przy wejściu znajdziesz głowę byka zabitego w walce byków przez jakiegoś słynnego hidalgo. Jeśli hidalgo miał kochankę, głowa byka prawdopodobnie nie będzie miała ucha, ponieważ nie ma nic przyjemniejszego i bardziej honorowego niż otrzymanie ucha świeżo zabitego byka od ukochanej. Ogólnie temat walk byków w Hiszpanii jest bardzo kontrowersyjny. Katalonia porzuciła to miejsce, ale we wszystkich innych częściach Hiszpanii w trakcie sezonu (od początku marca do końca października) nadal będziesz widzieć kolejki spragnione widowiska wijące się wokół aren. 

Spróbujmy na pewno:

Najbardziej egzotyczny hiszpański owoc, czeremoja, jest dla Rosjanina rzeczą niezrozumiałą i na pierwszy rzut oka nijaką. Dopiero później, po przecięciu tego „zielonego stożka” na pół i zjedzeniu pierwszej łyżki cudownej miazgi, zdajesz sobie sprawę, że nie popełniłeś błędu ani przy wyborze kraju, ani przy wyborze owocu.

Oliwki są koniecznością w tym kraju. Przed moją pierwszą wizytą na hiszpańskim targu nigdy bym nie pomyślała, że ​​jedna oliwka zmieści ser-pomidory-szparagi na raz dla nie-wegetarianki i owoce morza (wyobraź sobie wielkość oliwki, która powinna zawierać to wszystko!). Tym nadzieniem można również „nadziać” rdzeń karczocha. Na centralnym rynku stolicy Hiszpanii taka cudowna oliwka kosztuje od jednego do dwóch euro za sztukę. Przyjemność nie jest tania, ale warto.

Podsumowując, chcę powiedzieć, że trzeba jechać do Hiszpanii ze względu na jej atmosferę, kuchnię i kulturę, żadna hiszpańska restauracja na terytorium innego kraju nigdy nie przekaże ci tej energii świętowania i miłości do życie, którym mogą promieniować tylko Hiszpanie.

Podróżowałem i cieszyłem się pysznym jedzeniem: Ekaterina SHAKHOVA.

Zdjęcie: i Ekaterina Szachowa.

Dodaj komentarz