Psychologia

Kilka dni temu sieci społecznościowe zostały zmiecione przez falę kolejnego flash moba. Użytkownicy opowiadają historie o swoich niepowodzeniach i porażkach, dołączając do nich tag #mnie nie zostałem zatrudniony. Co to wszystko oznacza z punktu widzenia psychoterapii? Nasz ekspert Władimir Daszewski jest kategoryczny: to krzyk duszy urażonych ludzi, a sam flash mob jest samolubny i infantylny.

W psychoterapii najważniejsze jest słuchanie. Jeśli nie jesteś Sherlockiem Holmesem ani doktorem Housem, jeśli nie masz trzeciego oka i nie możesz „zajrzeć w duszę” i skanować myśli, wystarczą ludzkie oczy, uszy i doświadczenie. Ludzie mówią o sobie. Bezpośrednio w czoło, wytrwale i dużo.

Tyle, że nie mówią słowami, ale tym, co jest pomiędzy: powściągliwością, aluzjami, dorozumianymi. Naukowo nazywa się to „implikacją”. Każda fraza coś implikuje, a komunikacja między ludźmi jest budowana za pomocą takich wiadomości. To samo dzieje się w tekstach. Zwłaszcza w tekstach sieci społecznościowych. Zwłaszcza na Facebooku (organizacja ekstremistyczna zakazana w Rosji).

Na przykład, jeśli przeczytałeś do tych wierszy, jaki wniosek byś wysnuł na temat mnie jako autora? Na przykład autor jest snobem, frajerem i «kujonem», który postanowił przejechać się na smażonej, z przerażeniem uznał, że może załadować czytelników głupią implikacją, «zaprzęga się na długi czas, gdy flash mob zaczyna.» I tak dalej i tak dalej. To wszystko, co czytasz między wierszami tekstu.

Dlatego to nie to, co ludzie mówią lub piszą, jest interesujące, ale to, co rozumieją przez swoje przesłanie. W końcu to właśnie człowiek naprawdę odczuwa na poziomie nieświadomości, coś, czego nie może kontrolować.

W dzisiejszych czasach to wstyd się nie powieść. Zwłaszcza w mediach społecznościowych

Więc jeśli chodzi o flash mob, to #nie zabrali mnie. To niesamowite, jak szybko podbił Facebooka (organizację ekstremistyczną zakazaną w Rosji). Niesamowita moc infekcji! Przez dwa dni — tysiące, dziesiątki tysięcy artykułów, listów, żartów, linków, cytatów i repostów. Jestem pewien, że urodzili się już badacze, którzy opiszą nowe prawa psychologii mediów społecznościowych na przykładzie zachowań ludzi w sieciach społecznościowych.

Co jest na powierzchni i o czym wielu już pisało: flash mob # nie zabrali mnie — 90% z nich to historie sukcesu. „Niech mnie nie zatrudnia firma X, ale teraz jestem w firmie Y („założyłem własny biznes” / „ogrzewam brzuch na Bali”) i w pełnej czekoladzie”. Nazwijmy to hipokryzją społeczną.

W dzisiejszych czasach to wstyd się nie powieść. Zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ukazuje się tu tylko śmietanka codzienności. Uczestniczą w nim dziennikarze, scenarzyści, pisarze, czyli ludzie, których potocznie nazywa się klasą kreatywną. I oczywiście na podstawie tych postów nie da się wyciągnąć wniosków co do przyczyn niepowodzeń. Jest coś takiego — „błąd ocalałego”, kiedy na podstawie śladów po kulach na kadłubie samolotu powracającego do bazy próbują wyciągnąć wnioski na temat przyczyn niskiej „żywotności” samolotu. Samoloty, które zostały trafione przez silnik lub zbiornik gazu, ulegają awarii i nie wracają. Nic o nich nie wiadomo.

Ci, którzy #tak naprawdę nie biorą udziału we flash mobie. Albo boli, albo nie ma czasu.

Ego autora chłonie pochwalne soki, rośnie samoocena, cel zostaje osiągnięty

Teraz o tym, co jest ukryte, o implikacjach.

Łzy autorów wyschły, ale uraza pozostała. Uraza do tych, którzy są #samifools, #nie wzięli mnie pięknie, #ugryź się w łokcie, #nuisabogus nie bierz w tym udziału. Pod postami od razu pojawiają się komentarze: „niech teraz zazdroszczą”, „ponoszą winę”, „jesteś fajny”. Ego autorów chłonie pochwalne soki, rośnie samoocena, cel zostaje osiągnięty. Co więcej, z reguły sytuacje są stare, resentyment jest dziecinny, a resentyment dziecinny jest najbardziej obraźliwy.

Dużo urazy. Z małej kuli śnieżnej wystrzelonej dwa dni temu z góry Facebooka (ektremistycznej organizacji zakazanej w Rosji) spływa bryła tłumionych skarg. Coraz więcej warstw przykleja się do tego, różne media przejmują pałeczkę, teraz ogromna lawina przetacza się przez Internet, zmiata czytelników, zmiata wiadomości i inne tematy. To proste, bezpieczne i skuteczne. Wygląda na to, że biorę udział w zabawnym flash mobie, a jednocześnie otrzymuję leczenie.

Cóż za zniewaga, taki flash mob — samolubny i infantylny. Już samo sformułowanie „nie zostałem zabrany” sugeruje, że jestem obiektem, który ktoś silny, obdarzony mocą może wziąć lub nie wziąć. Autor automatycznie przyjmuje pozę ofiary i nie może „w dorosły sposób”, świadomie patrzeć na sytuację.

Odrobina urazy jest dobra, jak uwolnienie ropy z rany. Ale wolę stać w tym czasie z boku, żeby nie zostać zraniony przez falę uderzeniową.

Szybkość dystrybucji i masowość procesu mogą wskazywać na jego skuteczność. Zauważyłem, że największe flash moby w mediach społecznościowych (takie jak niedawne #Boję się powiedzieć) są zawsze psychoterapeutyczne. Z reguły pod koniec flash moba mieszają się tu narcystyczne efekty.

Ważne jest, aby to obserwować, patrząc na jasną żarówkę — spod przymkniętych powiek, aby przepuścić słowa i skupić się na tym, co się naprawdę dzieje.

Dodaj komentarz