Nie spiesz się z przeprosinami

Od dzieciństwa uczy się nas, że musimy prosić o wybaczenie za złe zachowanie, mądry najpierw żałuje, a szczere wyznanie łagodzi poczucie winy. Profesor psychologii Leon Seltzer kwestionuje te przekonania i ostrzega, że ​​zanim przeprosisz, rozważ możliwe konsekwencje.

Umiejętność proszenia o przebaczenie za niegodne uczynki była uważana za cnotę od niepamiętnych czasów. W rzeczywistości treść całej literatury na ten temat sprowadza się do tego, jak warto przepraszać i jak szczerze to robić.

Ostatnio jednak niektórzy pisarze mówią o wadach przeprosin. Zanim przyznasz się do winy, zastanów się, jak mogłoby się to skończyć — dla nas, naszych przyjaciół lub związków, które pielęgnujemy.

Mówiąc o odpowiedzialności za błędy we współpracy biznesowej, felietonista biznesowy Kim Durant zauważa, że ​​pisemne przeprosiny charakteryzują firmę jako uczciwą, etyczną i dobrą i generalnie odzwierciedlają jej zasady. Psycholog Harriet Lerner mówi, że słowa „przepraszam” mają potężną moc uzdrawiania. Ten, kto je wypowiada, jest nieocenionym darem nie tylko dla osoby, którą obraził, ale także dla siebie. Podkreśla, że ​​szczera skrucha dodaje szacunku do samego siebie i mówi o umiejętności obiektywnej oceny swoich działań.

W świetle tego wszystko, co powiedziano poniżej, zabrzmi niejednoznacznie, a może nawet cynicznie. Jednak bezwarunkowe przekonanie, że przeprosiny są zawsze dla dobra wszystkich, jest dużym błędem. Właściwie tak nie jest.

Jest wiele przykładów, kiedy przyznanie się do winy zniszczyło reputację

Gdyby świat był doskonały, nie byłoby ryzyka przeprosin. I nie byłyby też potrzebne, bo każdy działałby świadomie, taktownie i po ludzku. Nikt by tego nie rozwiązał i nie byłoby potrzeby odpokutowania za poczucie winy. Żyjemy jednak w rzeczywistości, w której sam fakt przeprosin nie oznacza, że ​​chęć wzięcia odpowiedzialności za własne błędy zapewni pomyślne zakończenie sytuacji.

Na przykład, kiedy szczerze żałujesz, starając się wyjaśnić, jak żałujesz, że byłeś niegrzeczny lub postępowałeś samolubnie, że nie chciałeś nikogo urazić ani rozgniewać, nie powinieneś oczekiwać natychmiastowego przebaczenia. Być może osoba nie jest jeszcze na to gotowa. Jak zauważyło wielu autorów, potrzeba czasu, aby ktoś, kto czuje się urażony, przemyślał sytuację i przyszedł do przebaczenia.

Nie zapominajmy o ludziach, których wyróżnia bolesna uraza i mściwość. Natychmiast czują, jak bezbronny staje się ten, kto przyznaje się do winy, i trudno oprzeć się takiej pokusie. Są szanse, że wykorzystają to, co powiesz przeciwko tobie.

Ponieważ poważnie myślą, że dostali „carte blanche”, aby wyrównać rachunki w pełni, mszczą się bez cienia wątpliwości, bez względu na to, jak bardzo czyjeś słowa lub czyny im zaszkodziły. Co więcej, jeśli żal jest wyrażony na piśmie, z konkretnym wyjaśnieniem, dlaczego uważałeś, że konieczne jest zadośćuczynienie, mają w swoich rękach niepodważalne dowody, które mogą być skierowane przeciwko Tobie. Na przykład, aby dzielić się ze wspólnymi przyjaciółmi, a tym samym oczerniać swoje dobre imię.

Paradoksalnie w historii jest wiele przykładów, kiedy przyznanie się do winy zrujnowało reputację. To smutne, jeśli nie tragiczne, że nadmierna uczciwość i niedyskrecja zrujnowały niejedną wysoce moralną naturę.

Zastanów się nad powszechnym i niezwykle cynicznym wyrażeniem: „Żaden dobry uczynek nie uchodzi bezkarnie”. Kiedy jesteśmy życzliwi bliźniemu, trudno sobie wyobrazić, że nasz sąsiad nie odda nam tego samego.

Niemniej jednak każdy z pewnością będzie pamiętał, jak mimo strachu i wątpliwości wziął odpowiedzialność za błędy, ale popadł w złość i niezrozumienie.

Czy kiedykolwiek przyznałeś się do jakiegoś niewłaściwego postępowania, ale druga osoba (na przykład twój małżonek) nie mogła docenić twojego impulsu i tylko dolała oliwy do ognia i próbowała boleśnie zranić? Czy zdarzyło się kiedyś, że w odpowiedzi na ciebie nasypałeś grad wyrzutów i wymieniłeś wszystkie swoje „podłe wybryki”? Być może można zazdrościć twojej wytrzymałości, ale najprawdopodobniej w pewnym momencie zacząłeś się bronić. Lub — aby złagodzić presję i powstrzymać atak — zaatakowali w odpowiedzi. Nietrudno zgadnąć, że którakolwiek z tych reakcji tylko pogorszyła sytuację, którą miałeś nadzieję rozwiązać.

Tutaj błaga o jeszcze jeden oklepany obrót: „ignorancja jest dobra”. Przeprosić tych, którzy postrzegają to jako słabość, to zranić siebie. Innymi słowy, lekkomyślna spowiedź to ryzyko kompromisu, a nawet samooskarżenia. Wielu gorzko żałowało, że okazali skruchę i narazili się na ryzyko.

Czasami przepraszamy nie dlatego, że się myliliśmy, ale po prostu z chęci zachowania spokoju. Jednak w następnej minucie może pojawić się ważki powód, aby nalegać na siebie i mocno odeprzeć wroga.

Przeprosiny są ważne, ale równie ważne jest robienie tego wybiórczo.

Poza tym, skoro wspomnieliśmy, że jesteśmy winni, nie ma sensu odmawiać naszym słowom i udowadniać czegoś przeciwnego. W końcu łatwo możemy zostać skazani za kłamstwa i hipokryzję. Okazuje się, że nieświadomie podważamy własną reputację. Utrata go jest łatwa, ale odzyskanie go jest znacznie trudniejsze.

Jeden z uczestników internetowej dyskusji na ten temat wyraził ciekawą, choć kontrowersyjną myśl: „Przyznając, że czujesz się winny, podpisujesz swoją słabość emocjonalną, że ludzie pozbawieni skrupułów wykorzystują Cię na Twoją szkodę i to w taki sposób, że nie będziesz możesz się sprzeciwić, ponieważ sam wierzysz, że dostałeś to, na co zasłużyłeś. Co sprowadza nas z powrotem do wyrażenia „żaden dobry uczynek nie pozostaje bezkarny”.

Sposób przepraszania cały czas prowadzi do innych negatywnych konsekwencji:

  • Niszczy poczucie własnej wartości: pozbawia wiary w osobistą moralność, przyzwoitość i szczerą hojność oraz sprawia, że ​​wątpisz w swoje umiejętności.
  • Ludzie wokół nich przestają szanować tego, który na każdym kroku prosi o przebaczenie: z zewnątrz brzmi to natrętnie, żałośnie, udaje, a w końcu zaczyna irytować, jak ciągłe skomlenie.

Być może można tu wyciągnąć dwa wnioski. Oczywiście ważne jest, aby przeprosić — zarówno ze względów etycznych, jak i praktycznych. Ale równie ważne jest, aby robić to selektywnie i mądrze. „Wybacz” to nie tylko uzdrowienie, ale także bardzo ryzykowne słowa.


O Ekspercie: Leon Seltzer, psycholog kliniczny, profesor Uniwersytetu Cleveland, autor Paradoxical Strategies in Psychotherapy oraz The Melville and Conrad Concepts.

Dodaj komentarz