Dokładniej, próbując grać. Byłoby zbyt głupie wpuścić dziecko do klatki króla zwierząt.

„Nasz mały lew” – tak jego rodzice czule nazywają Arie. I nie jest to pseudonim, ale imię: Arie w tłumaczeniu z hebrajskiego oznacza króla zwierząt. Nic dziwnego, że ma w swojej szafie kostium małego lwiątka. A kiedy matka chrzestna Arie i jej przyjaciółka postanowiły zabrać dziecko do zoo w Atlancie, zabrały ze sobą ten kostium.

„Dzień był chłodny, a garnitur był ciepły” – powiedział Kami Flamming. – A jego mama spakowała garnitur, żeby ubrać Aryę na wypadek, gdyby się przeziębił.

Według Kami, kiedy przybyły do ​​zoo, lwy nie opuściły jeszcze wybiegu. Rodzina obeszła prawie wszystkie zwierzęta i na koniec wróciła do swojej klatki.

„Widziałem, jak wychodzą lwy i postanowiłem ubrać Arye'a w garnitur, aby sfotografować go na ich oczach” – wyjaśnił Kami.

Kobieta liczyła na dobry strzał, ale nie spodziewała się, co będzie później. Początkowo lwy obserwowały dziecko z daleka. Potem podeszli bliżej. Arye spokojnie oglądał duże zwierzęta przez grube szkło i próbował dotknąć „kociaka”. I wydaje się, że wzięli go za siebie! Lew próbował nawet pogłaskać go łapą. W pewnym momencie maleńka dłoń Arye'a i gigantyczna łapa lwa jednocześnie przycisnęły się do szkła po obu stronach.

„Słuchaj, Arie, on jest taki jak ty, tylko duży” – głos Kami słychać poza ekranem.

Kobieta jest pewna: to będzie najlepsze wspomnienie pierwszego spaceru z chrześniakiem.

„Zrobiliśmy kilka zdjęć i szybko wyszliśmy, żeby zwierzęta się nie podnieciły” – wyjaśnia matka chrzestna. „Ale to było niesamowite”.

Dodaj komentarz