Koty chowają się przed weterynarzem, śmieszne zdjęcie

Starają się jak najbardziej wtopić w sytuację, byle tylko nie wpaść w szpony tego, który dręczy ich szczepieniami.

Lubisz chodzić do lekarza? Prawdopodobnie nie. Koty też nie lubią, ale też nie mają wyboru: chwycili je, wepchnęli do transportera i zabrali. A jest jakiś nieznajomy o twardych dłoniach, który robi zastrzyki, czołga się do uszu, wykonuje różne upokarzające zabiegi.

Pisarka Ashley Perez postanowiła udostępnić zdjęcie swojego kota, który tak bardzo martwił się wizytą u weterynarza, że ​​próbował się ukryć. Próbował oczywiście naiwnie – uznał, że jeśli nic nie zobaczy, to sam nie zostanie odnaleziony. Ogólnie wyszło tak.

Ta sztuczka nie uratowała kota przed inspekcją. A post Ashley zrodził flash mob na Twitterze: okazało się, że wiele kotów zachowuje się w podobny sposób. Przestraszone zwierzęta wspinają się do zlewów, kulą się w szczelinach, chowają za monitorem działającego komputera weterynarza, próbują dostać się do dziur, które wyraźnie nie są dla nich odpowiednie.

Na ogół robią wszystko, aby być poza zasięgiem wzroku lekarza. A tam, widzisz, zapomną o zwierzaku…

Niektórzy próbują nawet uśmiechać się sztucznie. Jak, doktorze, nie dotykaj mnie, jesteś atrakcyjna, ja jestem cholernie atrakcyjna, umówmy się.

Ktoś stara się jak najlepiej ignorować nieprzyjemną rzeczywistość. Nie ma mnie tutaj, to tylko ciemność w kącie.

Wydaje się, że niektórzy zgadzają się nawet na mycie pod bieżącą wodą, byle tylko nie dotykać rękami w gumowych rękawiczkach.

Wydawało ci się. To tylko stół, pod spodem nic nie ma. Nie ma tu nic do oglądania, nie zgadzajmy się, panowie.

„Och, tu jest ciemno i fajnie, na pewno nikt mnie tu nie znajdzie.” A potem coś poszło nie tak…

Cóż, nie widzę cię, ty mnie też, to dobrze, w porządku. Panienko, czas byśmy wracali do domu, nie wyłączyłaś żelazka.

Co mi zrobisz, jeśli będę w szafie? Z szafy zgadzam się tylko nosić i wracać do domu. Możesz użyć uchwytów, ale nadal wracaj do domu.

Ale rudowłosy prawie się udało. Gdyby nie jedno „ale”, to wyraźnie łączy go z Kubuś Puchatek: ktoś je za dużo.

Ten puszysty przystojny mężczyzna praktycznie udowodnił, że koty są płynne. Ale to nadal nie uchroniło go przed badaniem.

Nie, proszę, nie to! I pozwól mi teraz otworzyć oczy, a to wszystko okaże się tylko nieprzyjemnym snem?

Czarny kot o imieniu Archie starał się wtopić w krajobraz. Ale gdzie jest! Czy w tym lśniącym piekle można ukryć czarne truchło…

„Wcale nie jestem kotem. Dobra, jeśli dowiesz się, gdzie jest moja głowa, wygrałeś. “

A oto nasz bohater. Jest zrelaksowany i imponujący. Wygląda na to, że wcale nie boi się okropnego lekarza. „Niech tak będzie, oczyść mi uszy, człowieku”.

Dodaj komentarz