Psychologia

W naszym zabieganym wieku osiągnięć i nieustannej pogoni sama idea, że ​​niedziałanie może być postrzegane jako błogosławieństwo, brzmi wywrotowo. A jednak to bezczynność jest czasem konieczna dla dalszego rozwoju.

„Kto nie zna tych beznadziejnych dla prawdy i często okrutnych ludzi, którzy są tak zajęci, że zawsze nie mają czasu…” Spotkałem się z tym okrzykiem Lwa Tołstoja w eseju „Nie robić”. Spojrzał w wodę. Dziś dziewięć na dziesięciu pasuje do tej kategorii: na nic nie ma czasu, wieczne kłopoty z czasem, a we śnie opieka nie odpuszcza.

Wyjaśnij: czas jest. Cóż, czas, jak widzimy, był taki półtora wieku temu. Mówią, że nie wiemy, jak zaplanować nasz dzień. Ale nawet najbardziej pragmatyczni z nas wpadają w kłopoty z czasem. Jednak Tołstoj definiuje takich ludzi: beznadziejny dla prawdy, okrutny.

Wydawałoby się, jaki jest związek? Pisarz był przekonany, że to nie ludzie o podwyższonym poczuciu obowiązku, jak się powszechnie uważa, są wiecznie zajęci, ale przeciwnie, nieprzytomne i zagubione osobowości. Żyją bez sensu, automatycznie, inspirują się wymyślonymi przez kogoś celami, tak jakby szachista wierzył, że przy szachownicy decyduje nie tylko o swoim losie, ale także o losach świata. Partnerów życiowych traktują jak figury szachowe, bo chodzi im tylko o wygraną w takim zestawieniu.

Człowiek musi się zatrzymać… obudzić się, opamiętać, spojrzeć wstecz na siebie i świat i zadać sobie pytanie: co ja robię? Dlaczego?

Ta ciasnota wynika częściowo z przekonania, że ​​praca jest naszą główną cnotą i znaczeniem. To zaufanie zaczęło się wraz z twierdzeniem Darwina, zapamiętanym jeszcze w szkole, że praca stworzyła człowieka. Dziś wiadomo, że jest to złudzenie, ale dla socjalizmu i nie tylko dla niego takie rozumienie pracy było pożyteczne iw umysłach zostało ugruntowane jako prawda niepodważalna.

W rzeczywistości jest źle, jeśli poród jest tylko konsekwencją potrzeby. To normalne, gdy służy jako przedłużenie służby. Praca jest piękna jako powołanie i twórczość: wtedy nie może być przedmiotem skarg i chorób psychicznych, ale nie jest wychwalana jako cnota.

Tołstoja uderza „ta zdumiewająca opinia, że ​​praca jest czymś w rodzaju cnoty… Przecież tylko mrówka w bajce, jako istota pozbawiona rozumu i dążąca do dobra, mogła myśleć, że praca jest cnotą, i mogła być z niej dumna to."

A w człowieku, aby zmienić swoje uczucia i działania, które wyjaśniają wiele jego nieszczęść, „najpierw musi nastąpić zmiana myślenia. Aby nastąpiła zmiana myślenia, człowiek musi się zatrzymać… obudzić się, opamiętać, spojrzeć wstecz na siebie i świat i zadać sobie pytanie: co ja robię? czemu?"

Tołstoj nie chwali bezczynności. Dużo wiedział o pracy, widział jej wartość. Właściciel ziemski w Jasnej Polanie prowadził duże gospodarstwo rolne, uwielbiał pracę chłopską: siał, orał i kosił. Czytaj w kilku językach, studiował nauki przyrodnicze. Walczyłem w młodości. Zorganizował szkołę. Uczestniczył w spisie. Codziennie przyjmował gości z całego świata, nie mówiąc już o przeszkadzających mu Tołstojach. A jednocześnie pisał, jak opętany, to, co cała ludzkość czyta od ponad stu lat. Dwa tomy rocznie!

A jednak to do niego należy esej „Nie-działanie”. Myślę, że warto posłuchać starego.

Dodaj komentarz