Anna Gaikalova: „Zdałem sobie sprawę, że będę adoptować przez całe życie”

„Nie ma w życiu nic ważniejszego i cenniejszego niż odnalezienie siebie. Kiedy to zrobiłem, zdałem sobie sprawę, że zmęczenie nie istnieje. Mój 13-letni wnuk mówi do mnie: „Babciu, jesteś moim głównym duchowym mentorem”. Musicie zgodzić się, że to bardzo poważne stwierdzenie dla chłopca w tym wieku – mówi Anna Gaikalova, pisarka, pedagog i specjalista z ośrodka Pro-Mama. Opowiedziała fundacji „Zmień jedno życie” historię adopcji w jej rodzinie i tego, jak ta rodzina stała się silna i szczęśliwa. Wcześniej Anna jako specjalista podzieliła się z namiczym naprawdę jest „jakość życia” i jak adopcja może zmienić poczucie własnej wartości.

Anna Gaikalova: „Zdałem sobie sprawę, że przez całe życie idę do adopcji”

„Nie musisz być świętym, aby schronić cudze dziecko”

W wyniku mojej pracy w sierocińcu trafiły do ​​mnie dzieci zastępcze. W czasach pierestrojki miałem bardzo dobrą pracę. Gdy cały kraj był bez jedzenia, mieliśmy pełną lodówkę, a ja nawet „rozmroziłem”, przyniosłem jedzenie znajomym. Ale to wciąż nie było to samo, czułem, że to nie jest satysfakcjonujące.

Rano budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że jesteś pusty. Z tego powodu porzuciłem handel. Pieniądze tam były i mogłem sobie pozwolić na chwilową przerwę w pracy. Studiowałam angielski, angażowałam się w nietradycyjne praktyki.

A kiedyś w świątyni Kosmy i Damiana w Shubino zobaczyłem w ogłoszeniu zdjęcie dziewczyny, która jest teraz symbolem „Pro-mamy”. Pod nim było napisane: „Nie musisz być świętym, aby schronić cudze dziecko”. Zadzwoniłem na podany numer telefonu następnego dnia, powiedziałem, że nie mogę schronić, bo mam babcię, psa, dwoje dzieci, ale mogę pomóc. To był dziewiętnasty sierociniec i zacząłem tam przychodzić, aby pomóc. Szyliśmy firanki, szyliśmy guziki do koszul, myliśmy szyby, było dużo pracy.

I pewnego dnia nadszedł dzień, kiedy musiałem albo wyjechać, albo zostać. Zdałem sobie sprawę, że jeśli odejdę, stracę wszystko. Zdałem sobie również sprawę, że jeżdżę tam całe życie. A potem mieliśmy troje dzieci.

Najpierw zabraliśmy je do pieczy zastępczej — miały 5,8 i 13 lat — a potem adoptowaliśmy. A teraz nikt nie wierzy, że którekolwiek z moich dzieci jest adoptowane.

Było wiele trudnych sytuacji

Mieliśmy też najtrudniejszą adaptację. Uważa się, że do końca adaptacji dziecko powinno żyć z tobą tak samo, jak żyło bez ciebie. Okazuje się więc: 5 lat – do 10, 8 lat – do 16, 13 lat – do 26 lat.

Wygląda na to, że dziecko stało się domem i znowu coś się dzieje i „pełza” z powrotem. Nie wolno nam rozpaczać i rozumieć, że rozwój jest falujący.

Wydawałoby się, że tak wiele wysiłku wkłada się w małą osobę, aw wieku przejściowym nagle zaczyna ukrywać oczy i widzisz: coś jest nie tak. Zobowiązujemy się dowiedzieć i zrozumieć: dziecko zaczyna czuć się gorsze, bo wie, że jest adoptowane. Potem opowiedziałbym im historie o niezbawionych dzieciach, które są nieszczęśliwe we własnych rodzinach i proponują mentalną zmianę z nimi miejsca.

Było wiele trudnych sytuacji… I przyszła mama i powiedziała, że ​​ich zabierze, a oni „złamali dach”. Kłamali, kradli i próbowali sabotować wszystko na świecie. Pokłócili się, walczyli i popadli w nienawiść.

Moje doświadczenie jako nauczyciela, mój charakter i to, że moje pokolenie wychowało się w kategoriach moralnych, dało mi siłę do przezwyciężenia tego wszystkiego. Na przykład, kiedy byłam zazdrosna o matkę krwi, zdałam sobie sprawę, że mam prawo tego doświadczyć, ale nie miałam prawa tego okazywać, bo to jest szkodliwe dla dzieci.

Starałam się stale podkreślać status papieża, aby mężczyzna był szanowany w rodzinie. Mój mąż mnie wspierał, ale był niewypowiedziany warunek, że jestem odpowiedzialna za relacje z dziećmi. Ważne jest, aby świat był w rodzinie. Bo jeśli ojciec jest niezadowolony z matki, ucierpią dzieci.

Anna Gaikalova: „Zdałem sobie sprawę, że przez całe życie idę do adopcji”

Opóźnienie rozwojowe jest głodem informacyjnym

Adoptowane dzieci również miały problemy ze zdrowiem. W wieku 12 lat adoptowanej córce usunięto woreczek żółciowy. Mój syn miał poważny wstrząs mózgu. A najmniejsza miała takie bóle głowy, że po prostu zrobiła się z nich szara. Jedliśmy inaczej i przez długi czas w menu był „piąty stół”.

Oczywiście nastąpiło opóźnienie rozwojowe. Ale czym jest opóźnienie rozwojowe? To jest pouczający głód. Jest to absolutnie naturalnie obecne w każdym dziecku z systemu. Oznacza to, że środowisko nie mogło zapewnić odpowiedniej liczby instrumentów, aby nasza orkiestra mogła w pełni zagrać.

Ale mieliśmy mały sekret. Jestem przekonany, że każdy człowiek na ziemi ma swój udział w próbach. I pewnego dnia, w trudnym momencie, powiedziałem do moich chłopaków: „Dzieci, mamy szczęście: nasze próby przyszły do ​​nas wcześnie. Nauczymy się je pokonywać i wstawać. A z tym naszym bagażem będziemy silniejsi i bogatsi niż dzieci, które nie musiały tego znosić. Ponieważ nauczymy się rozumieć innych ludzi.”

 

Dodaj komentarz