Po kwarantannie świat nie będzie taki sam

Co nas czeka w przyszłości po kwarantannie? Świat nie będzie taki sam, piszą ludzie. Ale nasz wewnętrzny świat nie będzie taki sam. Mówi o tym psychoterapeuta Grigorij Gorszunin.

Każdy, kto myśli, że wariuje podczas kwarantanny, jest w błędzie — w rzeczywistości wracają do głowy. Jak delfiny wracają teraz do kanałów Wenecji. Tyle, że on, nasz wewnętrzny świat, wydaje nam się teraz szalony, ponieważ zbyt długo unikaliśmy tysiąca i jednego sposobu zajrzenia w głąb siebie.

Wirus jednoczy się jak każde zagrożenie zewnętrzne. Ludzie projektują swój niepokój na epidemię, wirus staje się obrazem nieznanej ciemnej siły. Rodzi się wiele paranoidalnych wyobrażeń o jego pochodzeniu, bo aż strach pomyśleć, że sama natura ze słowami „nic osobistego” postanowiła zająć się problemem przeludnienia.

Ale wirus, wpędzający ludzi w kwarantannę, paradoksalnie zachęca nas do myślenia o wewnętrznym zagrożeniu. Może groźba, że ​​nie będzie żył swoim prawdziwym życiem. A potem nie ma znaczenia, kiedy i od czego umrzeć.

Kwarantanna to zaproszenie do zmierzenia się z pustką i depresją. Kwarantanna jest jak psychoterapia bez psychoterapeuty, bez przewodnika po sobie i dlatego może być tak nie do zniesienia. Problemem nie jest samotność i izolacja. W przypadku braku obrazu zewnętrznego zaczynamy widzieć obraz wewnętrzny.

Świat nie będzie już taki sam — jest nadzieja, że ​​się nie odrzucimy

Gdy w kanale opadnie zmętnienie, trudno w końcu usłyszeć i zobaczyć, co dzieje się na dnie. Poznaj siebie. Po długim zamieszaniu, a może po raz pierwszy, naprawdę poznaj swojego współmałżonka. I dowiedzieć się czegoś, z czego jest tyle rozwodów w Chinach teraz po kwarantannie.

Jest to trudne, ponieważ śmierć, strata, słabość i bezradność nie są zalegalizowane w naszym wewnętrznym świecie jako część normalnego biegu rzeczy. W kulturze, w której przemyślany smutek jest złym towarem, siła i iluzja nieskończonej mocy dobrze się sprzedają.

W idealnym świecie, w którym nie ma wirusów, żalu i śmierci, w świecie niekończącego się rozwoju i triumfu, nie ma miejsca na życie. W świecie zwanym czasem perfekcjonizmem nie ma śmierci, ponieważ jest martwa. Wszystko tam było zamrożone, zdrętwiałe. Wirus przypomina nam, że żyjemy i możemy go stracić.

Państwa, systemy opieki zdrowotnej ujawniają swoją bezradność jako coś wstydliwego i nie do przyjęcia. Bo każdy może i powinien zostać zbawiony. Wiemy, że to nieprawda, ale strach przed zmierzeniem się z tą prawdą nie pozwala nam dalej myśleć.

Świat nie będzie już taki sam — jest nadzieja, że ​​nie odrzucimy samych siebie. Od wirusa śmierci, którym każdy jest zarażony i każdy będzie miał swój własny koniec świata. I dlatego autentyczna bliskość i troska stają się niezbędne, bez których nie można oddychać.

Dodaj komentarz