Ingeborga Mackintosh przez cztery lata walczyła o prawo do adopcji tego właśnie dziecka. Osiągnąłem swój cel, wychowałem faceta. A potem uderzyły ją kłopoty.

Ta kobieta wybrała sobie dziwny los. Ingeborga całe swoje życie poświęciła wychowaniu dzieci bez rodziców. Coś jak zawodowy opiekun. Ale nie każdy ma niezbędne cechy zawodowe: otchłań cierpliwości, wielkie serce, niesamowite współczucie. Ingeborga opiekowała się ponad 120 tysiącami dzieci. Oczywiście nie od razu. Wychowała wszystkich, kochała wszystkich. Ale jedno z dzieci, Jordan, stało się wyjątkowe dla kobiety.

"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak tylko wziąłem go po raz pierwszy w ramiona i od razu zrozumiałem: to jest moje dziecko, moje dziecko”, – mówią Ingeborgu.

Ale chociaż kobieta cieszyła się doskonałą opinią w organach opiekuńczych, Jordan nie został jej oddany. Faktem jest, że biologiczni rodzice chłopca chcieli, aby został adoptowany albo przez rodzinę afroamerykańską, albo, w najgorszym przypadku, przez rodzinę mieszaną. Takiej rodziny szukali przez cztery lata. Nie znaleziono. Dopiero wtedy Jordan został oddany Ingeborg.

Teraz facet jest już całkiem dorosły, niedługo skończy 30 lat. Nie zapomina jednak o kobiecie, która zastąpiła jego matkę. Lata zbierają żniwo, Ingeborga zaczęła mieć problemy ze zdrowiem. Zdiagnozowano u niej wielotorbielowatość nerek. Choroba jest bardzo poważna. Ingeborg potrzebowała przeszczepu nerki. Zwykle oczekiwanie na dawcę zajmuje miesiące. Ale nagle kobiecie powiedziano, że znaleziono dla niej odpowiedni! Operacja zakończyła się sukcesem. Kiedy się obudziłem, pierwszą osobą, którą Ingeborg zobaczyła, był jej adoptowany syn Jordan – ubrany w szpitalną koszulę, siedział obok niej. Okazało się, że to on oddał swoją nerkę swojej przybranej matce.

„Nie myślałem ani przez chwilę. Zdałem testy na kompatybilność, powiedziano mi, że pasuję – powiedział Jordan. „Przynajmniej tyle mogłem zrobić, aby moja mama pokazała, jak bardzo ją doceniam. Uratowała mnie, muszę ją uratować. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł zrobić więcej. “

Nawiasem mówiąc, operację przeprowadzono w przeddzień Dnia Matki. Okazało się, że Jordan naprawdę zrobił bardzo drogi prezent.

„Nie mogę sobie życzyć lepszego syna”, mówi Ingeborga. I trudno się z nią nie zgodzić. Rzeczywiście, nawet wśród krewnych niewielu jest ludzi zdolnych do takich poświęceń.

Dodaj komentarz