Psychologia

Ile wielkich czynów nie zostało dokonanych, nie napisano książek, nie odśpiewano pieśni. A wszystko dlatego, że twórca, który jest w każdym z nas, z pewnością zmierzy się z „wydziałem wewnętrznej biurokracji”. Tak mówi psychoterapeutka Maria Tichonowa. W tym felietonie opowiada historię Dawida, znakomitego lekarza, który spędził 47 lat tylko na próbach swojego życia, ale nie mógł się zdecydować, by nim żyć.

Departament biurokracji wewnętrznej. Dla każdej osoby system ten rozwija się przez lata: w dzieciństwie wyjaśniają nam, jak prawidłowo wykonywać podstawowe rzeczy. W szkole uczą, ile komórek trzeba wycofać przed rozpoczęciem nowej linii, które myśli są słuszne, a które błędne.

Pamiętam scenę: mam 5 lat i zapomniałam jak założyć spódnicę. Przez głowę czy przez nogi? W zasadzie nie ma znaczenia jak – założyć i tyle… Ale zamarłem w niezdecydowaniu i narasta we mnie uczucie paniki – katastrofalnie boję się zrobić coś złego…

Ten sam strach przed zrobieniem czegoś złego pojawia się w moim kliencie.

David ma 47 lat. Utalentowany lekarz, który zbadał wszystkie zawiłości najbardziej niejasnej dziedziny medycyny — endokrynologii, David w żaden sposób nie może zostać „właściwym lekarzem”. Przez 47 lat swojego życia przygotowywał się do właściwego kroku. Mierzy, przeprowadza analizy porównawcze, czyta książki z zakresu psychologii, filozofii. Odnajduje w nich zupełnie przeciwne punkty widzenia, co wprowadza go w nieznośny stan niepokoju.

47 lat swojego życia przygotowuje się do właściwego kroku

Dziś mamy bardzo nietypowe spotkanie. Sekret ujawnia się w niezwykle niezwykły sposób.

— David, dowiedziałem się, że oprócz mnie przechodzisz terapię z innym analitykiem. Przyznam się, że bardzo mnie to zdziwiło, wydaje mi się ważne, aby omówić tę okoliczność w ramach naszej terapii — rozpoczynam rozmowę.

Powstaje wtedy jakaś psychologiczno-optyczna iluzja: mężczyzna naprzeciwko mnie kurczy się dwukrotnie, staje się malutki na tle rozkładającej się sofy. Uszy, które wcześniej nie zwracały na siebie uwagi, nagle jeżyją się i płoną. Chłopiec naprzeciwko ma osiem lat, nie więcej.

Mimo dobrego kontaktu ze swoim terapeutą, mimo oczywistych postępów, wciąż wątpi, że to właściwy wybór i rozpoczyna terapię ze mną, nie mówiąc już o tym, że nie jestem jedynym terapeutą, okłamującym pytania, które zwykle zadaję na pierwszym spotkaniu.

Dobry terapeuta ma być neutralny i akceptujący, ale w tym przypadku te cechy mnie opuszczają: niezdecydowanie Davida wydaje mi się przestępstwem.

— David, wydaje ci się, że N nie jest wystarczająco dobrym terapeutą. I ja też. I żaden inny terapeuta nie będzie wystarczająco dobry. Ale tu nie chodzi o nas, przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, hipotetycznych terapeutów. To jest o Tobie.

Mówisz, że nie jestem wystarczająco dobry?

— Myślisz, że tak jest?

- To wygląda jak…

„Cóż, nie sądzę. Myślę, że jesteś niesamowitym lekarzem, który tęskni za prawdziwą praktyką medyczną, ciasno w warunkach laboratorium farmaceutycznego. Mówisz mi to na każdym spotkaniu.

— Ale brakuje mi doświadczenia w praktyce klinicznej…

— Obawiam się, że eksperyment zacznie się od początku… Tylko ty myślisz, że dla ciebie jest za wcześnie.

Ale to obiektywnie prawda.

„Obawiam się, że jedyną rzeczą, której jesteś pewien w tym życiu, jest twoja niepewność.

Sprytny David nie może dłużej ignorować faktu, że problem niemożności wyboru po prostu odbiera mu życie. Zamienia to w wybór, przygotowanie, rozgrzewkę.

„Mogę wspierać cię w ruchu, którego tak pragniesz. Mogę wesprzeć decyzję o pozostaniu w laboratorium i szukaniu odpowiedniego momentu. To tylko twoja decyzja, moim zadaniem jest pomóc ci zobaczyć wszystkie procesy ochronne, które wstrzymują ruch. I odejść czy nie, to nie ja decydować.

David oczywiście musi się zastanowić. Jednak moja wewnętrzna przestrzeń została oświetlona snopami reflektorów i hymnami zwycięstwa. Wychodząc z biura, David otworzył drzwi zupełnie nowym gestem. Pocieram dłonie: „Lód pękł, panowie sędziowie. Lód pękł!

Niemożliwość wyboru pozbawia go życia i zamienia je w sam wybór.

Kilka kolejnych spotkań poświęciliśmy pracy z pewnym segmentem wiekowym życia Dawida, potem miało miejsce kilka znaczących wydarzeń.

Najpierw, gdy miał 8 lat, jego babcia zmarła z powodu błędu lekarskiego.

Po drugie, był żydowskim chłopcem w robotniczym regionie ZSRR w latach 70-tych. Musiał przestrzegać zasad i formalności znacznie bardziej niż reszta.

Oczywiście te fakty z biografii Davida położyły tak potężny fundament pod jego „departament wewnętrznej biurokracji”.

Dawid nie widzi w tych wydarzeniach związku z trudnościami, które w tej chwili przeżywa. Chce tylko teraz, kiedy jego narodowość jest raczej pozytywnym punktem dla lekarza, aby stać się odważniejszym i wreszcie żyć prawdziwym życiem.

Dla Davida znaleziono zaskakująco harmonijne rozwiązanie: objął stanowisko asystenta lekarza w prywatnej klinice. Był to duet stworzony w niebie: tryskający wiedzą i chęcią pomocy ludziom Dawid oraz młody, ambitny lekarz, który z przyjemnością uczestniczył w programach telewizyjnych i pisał książki, formalnie powierzając całą praktykę Dawidowi.

David dostrzegł błędy i niekompetencję swojego przywódcy, co zainspirowało go do wiary w to, co robi. Moja pacjentka po omacku ​​szukała nowych, bardziej elastycznych zasad i zyskała przeuroczy, chytry uśmiech, w którym wyczytano już zupełnie inną, ugruntowaną osobowość.

***

Istnieje prawda, która dodaje skrzydeł tym, którzy są na to gotowi: w każdej chwili masz wystarczającą wiedzę i doświadczenie, aby zrobić kolejny krok.

Ci, którzy pamiętają w swojej biografii kroki, które doprowadziły do ​​błędów, bólu i rozczarowań, będą się ze mną kłócić. Zaakceptowanie tego doświadczenia jako niezbędnego i cennego dla twojego życia jest ścieżką do wyzwolenia.

Zarzucono mi, że w życiu zdarzają się potworne wydarzenia, które w żaden sposób nie mogą stać się cennym doświadczeniem. Tak, rzeczywiście, nie tak dawno temu w historii świata było wiele grozy i ciemności. Jeden z największych ojców psychologii, Viktor Frankl, przeszedł najgorszą rzecz — obóz koncentracyjny i stał się nie tylko promykiem światła dla siebie, ale do dziś nadaje sens każdemu, kto czyta jego książki.

W każdym, kto czyta te słowa, jest ktoś, kto jest gotowy na prawdziwe, szczęśliwe życie. I prędzej czy później wydział wewnętrznej biurokracji postawi niezbędną „pieczęć”, być może właśnie dzisiaj. I nawet teraz.


Nazwiska zostały zmienione ze względu na ochronę prywatności.

Dodaj komentarz