Dlaczego ludzie przechodzą do władzy?

Dlaczego niektórzy zadowalają się stanowiskami średniego szczebla, podczas gdy inni z pewnością osiągają wyżyny kariery? Dlaczego niektórzy zajmują się polityką, a inni jej unikają? Co kieruje tymi, którzy chcą być wielkim szefem?

„Ostatnio zaproponowano mi kierowanie wydziałem. Wytrzymałem miesiąc, a potem nie mogłem tego znieść — to taka odpowiedzialność, przyznaje 32-letnia Galina. Wszyscy czekają na jakąś brzemienną w skutki decyzję ode mnie. I ten szept za moimi plecami!... I zmieniło się nastawienie do mnie ze strony kierownictwa najwyższego szczebla — zaczęli surowo wymagać ode mnie realizacji zadań. I zdałem sobie sprawę, że ten styl komunikacji jest dla mnie całkowicie nie do przyjęcia. Nie, nie jestem gotowy na bycie liderem. Lubię pracować w obszarze, w którym rozumiem i rozumiem. Tam, gdzie jestem, czuję się jak profesjonalista.”

34-letni Andrei ma zupełnie inny stosunek do propozycji kierowania działem w dużej firmie. „Dość długo pracowałem jako menedżer średniego szczebla, rozumiałem mechanizm interakcji w firmie i czułem, że mogę go poprawić i podnieść poziom jednostki na inny poziom. Sam zgłosiłem swoją kandydaturę dyrektorowi. Dla mnie są to ambitne zadania i mnie to interesuje.”

Dlaczego mamy tak różne uczucia do władzy i dlaczego ją nabywamy?

40-letni Siergiej, według kolegów z klasy, bardzo się zmienił — wstąpił do partii politycznej i brał udział w wyborach samorządowych w swoim mieście. „Ogólnie byliśmy bardzo zaskoczeni: zawsze był cichy, nie wykazywał cech przywódczych. A potem dowiadujemy się, że celuje w zastępców. Dostał samochód, sekretarkę i inne atrybuty władzy. Teraz komunikuje się z nami niezwykle rzadko – o czym rozmawiać z mechanikiem samochodowym i inżynierem IT? — skarży się jego wciąż niedawna przyjaciółka Ilya.

Dlaczego mamy tak różne uczucia do władzy i dlaczego ją nabywamy?

Kompensacja i lęk przed samotnością

„Psychoanalityczka, neofreudowska Karen Horney, w swoich pismach podzieliła pragnienie władzy na normatywne i neurotyczne. Dzięki normatywnemu wszystko jest jasne. Ale neurotyków kojarzyła ze słabością, wierząc, że ludzie szukają rekompensaty w pragnieniu dominacji — wyjaśnia ekspresyjny psychoterapeuta Marik Khazin. — Dużo pracowałem z menedżerami różnych szczebli i mogę powiedzieć, że wszyscy kierują się różnymi motywami. I rzeczywiście, jest wielu, którzy poprzez stanowisko lub status rozwiązują problem kompleksu niższości – konsekwencji niepełnosprawności fizycznej, nienawiści do samego siebie, lęku, choroby.

Historia Horneya jest interesująca. Uważała się za brzydką, nawet brzydką i zdecydowała: skoro nie może być piękna, stanie się mądra. Osoba, która podjęła taką decyzję, jest zmuszona do ciągłego bycia w dobrej formie, ukrywania swojej bezradności, słabości i niższości oraz udowadniania światu, że jest lepszy niż myśli o sobie i o tym, co świat o nim myśli.

Niektórzy ludzie starają się zrekompensować poczucie niższości poprzez seksualność, o czym pisał Alfred Adler. Ale nie tylko. Władza, według Adlera, to także sposób na kompensację i konsolidację dzięki niej własnej wartości. Z kolei pełna wartość powstaje w okresie dojrzewania.

„Uważał, że nastolatek powinien się buntować, a zadaniem rodzica jest wspieranie jego protestu. W społeczeństwach totalitarnych, w rodzinach autorytarnych rodzice powstrzymują protest — wyjaśnia Marik Khazin — i tym samym wzmacniają jego kompleksy. W rezultacie nasila się „mania nieistotności”, jak ją nazywam. Moim zdaniem wszyscy dyktatorzy wyrośli na drożdżach kompleksu niższości, ponieważ zabroniono im się pokazywać i wyrażać. Sensem buntu nastolatków jest właśnie protestowanie i ogłaszanie swojej niepodległości — „Mam prawo żyć tak, jak chcę i mieć własne zdanie”. A oni mu mówią: „Nie krzycz na tatę. Nie możesz podnieść głosu na matkę.

Co kryje się za słabością? Czasami — strach przed samotnością

A nastolatek tłumi swój bunt i pewnego dnia, znacznie później, przebije się w zupełnie nieprzewidywalnej, czasem patologicznej formie. A potem obsesyjna potrzeba dominacji eliminuje możliwość rozmawiania z innymi na poziomie oczu, mówi Marik Khazin. Nie pozwala zaakceptować drugiego z jego różnymi opiniami i potrzebami.

Co kryje się za słabością? Czasami — strach przed samotnością, jak pisał Erich Fromm w swojej teorii władzy. „Uważał, że pragnienie władzy wynika ze strachu i unikania samotności, izolacji społecznej” – wyjaśnia Marik Khazin. — To trafna myśl: człowiek boi się samotności. Jeśli będę nieśmiały, będę samotny. Musisz być liderem, rozwijać swoją silną stronę — zostać mówcą, osiągnąć swój cel na scenie lub w parlamencie. W tym pragnieniu zwrócenia na siebie uwagi jest sadystyczny motyw. Drugiego zamienia w funkcję, każe mu służyć swoim interesom i włącza kontrolę — jedną z najpotężniejszych manipulacji.

Czasami pragnienie władzy rozwija supermoce, które pozwalają ci zostać liderem (na przykład sławni przywódcy polityczni). Ale całe pytanie dotyczy tego, do czego te hiper-jakości są używane.

„Zamiast szukać sukcesu, wieszać zamówienia i pasy naramienne, zdobywać nowe statusy, kupować nowe samochody, mieszkania, trzeba mieć świadomość, że w końcu zostanie nam nic” – mówi Marik Khazin. Jung wierzył, że stajemy się neurotyczni, ponieważ zadowalają nas niepełne odpowiedzi na pytania, jakie stawia nam życie. Uważał, że potrzebujemy duchowości. I całkowicie się z nim zgadzam.

Siła i moc to nie to samo

Wróćmy do Karen Horney, która uważała, że ​​normatywne pragnienie władzy implikuje świadomość i posiadanie zasobów do osiągnięcia jakiegoś celu. Przypadek opisany przez naszego bohatera Andreya właśnie ilustruje takie świadome podejście do stanowiska jako narzędzia do osiągnięcia nowego poziomu rozwoju osobistego i sukcesu firmy jako całości. On oczywiście mógł iść ścieżką Siergieja.

„Jak powiedział Carl Jung, każdy z nas ma swoją ciemną stronę: gniew, zazdrość, nienawiść, pragnienie dominacji i kontrolowania innych dla własnej afirmacji” – wyjaśnia Marik Khazin. „I możesz to rozpoznać w sobie i nie pozwolić, by cienie wchłonęły nasze światło.

Na przykład feminizm w swoim skrajnym wyrazie jest przejawem niepewności, chęcią przezwyciężenia wieków męskiej dominacji. A czego innego można oczekiwać od charyzmatycznych kobiet, jeśli władzę przejmą mężczyźni?

A kobiety są zmuszone przebić się przez tę potężną blokadę. Chociaż kobiety są znacznie lepszymi politykami i liderami. Są bardziej otwarci i chętni do dzielenia się swoimi zasobami. Na przykład w ostatnich wyborach w Izraelu głosowałam na kobietę, która była ciekawsza i silniejsza niż kandydaci płci męskiej. Ale niestety nie zdała.

Ten, kto uświadamia sobie swoją siłę, rozumie, że trzeba się rozwijać

W rzeczywistości kobiety już rządzą światem, tylko mężczyźni o tym nie wiedzą. Jest żydowski żart. Rabinowicz wiezie w samochodzie żonę i teściową.

Żona:

- Prawidłowy!

Teściowa:

- W lewo!

- Szybciej!

— Wolniej!

Rabinowicz nie może tego znieść:

„Słuchaj, Tsilya, nie rozumiem, kto prowadzi samochód – ty czy twoja matka?”

Erich Fromm rozróżnił dwie koncepcje — moc i siłę. Możesz być silny i nie szukać władzy. Kiedy czujemy się sobą, nie potrzebujemy mocy. Tak, w pewnym momencie cieszy nas brawa i pochwały, ale pewnego dnia nadchodzi nasycenie. I pojawia się to, o czym pisał Viktor Frankl — uświadomienie sobie sensu własnego istnienia. Dlaczego jestem na tej ziemi? Co przyniosę światu? Jak mogę się duchowo wzbogacić?

Każdy, kto zdaje sobie sprawę ze swojej siły, rozumie, że musi się rozwijać, doskonalić. Na przykład jak Galina. Ludzi ciągnie do władzy. „Prawdziwy przywódca w swojej sile musi okazywać miłość i troskę. Ale jeśli posłuchasz przemówień znanych polityków, przywódców krajów, nie usłyszysz nic o miłości — komentuje Marik Khazin. „Miłość to pragnienie dawania. Kiedy nie mogę dać, zaczynam brać. Prawdziwi liderzy, którzy kochają swoich pracowników, są gotowi oddać. I nie chodzi tu tak bardzo o stronę materialną”.

Amerykański psycholog David Clarence McClelland zidentyfikował trzy składniki udanego biznesu: osiągnięcia, władzę i przynależność (pragnienie nieformalnych, ciepłych relacji). Najbardziej stabilne i odnoszące sukcesy są te firmy, w których wszystkie trzy są rozwinięte.

„Władza to nie zarządzanie ludźmi. Dominować oznacza dominować, dowodzić, kontrolować — wyjaśnia Marik Khazin. — Jestem za kontrolą. Spójrz na kierowców na drodze. Kierowcy kontrolujący są uszczypnięci, chwytając kierownicę, pochylając się do przodu. Pewny kierowca potrafi jeździć jednym palcem, może puścić kierownicę, nie boi się drogi. To samo dotyczy biznesu i rodziny. Prowadzić dialog, zarządzać, a nie kontrolować, dzielić się funkcjami, negocjować. O wiele bardziej zaradne jest pielęgnowanie tych cech w sobie przez całe życie, ponieważ nie rodzimy się z nimi.”

Dodaj komentarz