Psychologia

Prawdopodobnie spotkałeś ich na placu zabaw lub w sieciach społecznościowych. Ich dzieci są zawsze grzeczne, od trzeciego roku życia uczą się angielskiego i pomagają w domu. Same „idealne matki” wiedzą wszystko o wychowaniu dzieci, udaje im się pracować, opiekować się rodziną i chodzić na jogę. Wydawałoby się, że są godne podziwu. Ale zamiast tego denerwują „zwykłe” kobiety. O tym dlaczego, przekonuje pisarka Marie Bolda-Von.

Kiedy przeglądasz sieci społecznościowe i błyszczące czasopisma, masz wrażenie, że bycie normalną matką w XX wieku już nie wystarczy. Ze wszystkich stron atakują nas superkobiety, które wiedzą, potrafią i robią wszystko.

Nie tylko po prostu istnieją, ale także szczegółowo opowiadają o swojej nieskazitelności. O siódmej rano zamieszczają zdjęcie odpowiedniego śniadania dla siebie i swoich dzieci na Instagramie (organizacja ekstremistyczna zakazana w Rosji), o dziewiątej informują na Twitterze, że w pobliżu otwarto klub dla dzieci z zajęciami zgodnie z metodologią modny nauczyciel psychologa.

Dalej — zdjęcie zdrowego i zbilansowanego obiadu. Potem relacja ze szkoły piłkarskiej, akademii tańca czy wczesnych kursów języka angielskiego.

«Idealne matki» budzą w nas poczucie winy z powodu naszej przeciętnej egzystencji i naszego lenistwa

Jeśli spotkasz „idealną mamę” w prawdziwym życiu (na placu zabaw, w przychodni czy sklepie), chętnie podzieli się sprawdzonymi sekretami wychowywania dzieci, opowie, że jej maluch śpi dobrze od urodzenia, je świetnie i nigdy być niegrzecznym.

„Ponieważ zrobiłem wszystko zgodnie z zaleceniami w książkach”. I na koniec zaskoczy Cię, że nie wybrałeś jeszcze szkoły, uczelni, kursów jazdy konnej i trenera szermierki dla swojego dziecka. "Jak? Nie poślesz syna lub córki na szermierkę? To modne. Dodatkowo rozwija koordynację i obie półkule mózgu! Czy myślałeś o gimnastyce? Co Ty? To niezdrowe. Piszą o tym wszyscy eksperci!”

Tutaj pora, by zwykła mama powiedziała w swojej obronie, że „matka idealna” musiała o sobie zapomnieć, położyć kres karierze, nie musi zarabiać, a zatem może poświęcić wyłącznie 24 godziny na dobę do dzieci. Ale nie! Niestety dla nas ta „matka wersji 2.0” jest właścicielem małej agencji PR, sklepu internetowego z produktami wegańskimi lub innej firmy modowej.

Poza tym zawsze wygląda świetnie („chociaż nie była w salonie od stu lat”), jej mięśnie brzucha są przedmiotem zazdrości nawet jej trenerki fitness, a łatwo mieści się w dżinsach, które nosiła w liceum („ nie ma czasu iść do sklepu, musiałem je zabrać z antresoli»).

Dlaczego zamiast podziwu nas irytują? Po pierwsze dlatego, że „idealne matki” wywołują w nas poczucie winy za „beztalentną egzystencję”. Zamiast lekkiego, ale bogatego w witaminy obiadu dla całej rodziny, wczoraj ugotowałeś makaron. Zamówiliśmy pizzę przedwczoraj.

Zamiast jogi poszliśmy z przyjaciółmi do kawiarni i zjedliśmy tam trzy ciasta. Czasami rano nie masz siły, żeby nie tylko zrobić stylizację, ale po prostu umyć włosy. Bo dziecko nie spało całą noc. Nie zawracałeś sobie głowy czytaniem książki, która mówi ci, jak mieć idealne dziecko. Albo czytałem, ale najwyraźniej źle zrozumiałem lub zrobiłem coś złego.

A teraz zaczynasz dręczyć cię poczucie winy za lenistwo i niekompetencję. I oczywiście jesteś zły na osobę, która spowodowała samobiczowanie. Wszyscy chcemy być najlepszymi mamami dla naszych dzieci i boli nas, że nie możemy tego zrobić.

Moja rada: zrelaksuj się i uwierz, że jesteś idealną mamą dla swojego dziecka. On nie zmieni cię na innego. Kocha cię bez włosów, makijażu i zbędnych kilogramów. I jest ci wdzięczny (choć jeszcze o tym nie wie), że nie zmusisz go do zaciągania go na szermierkę i wczesne lekcje angielskiego. Zamiast tego chętnie będzie kopał w piaskownicy.

Ponadto najprawdopodobniej we wszystkich tych opowieściach o pięknym i prawidłowym istnieniu „idealnych matek” czujesz się fałszywy. I to jest drugi powód, dla którego są denerwujące.

W porządku. Te superkobiety mają asystentów, nawet jeśli tego nie reklamują. I nie każdy dzień jest jak bajka.

Rano też trudno im oderwać się od łóżka, czasem na śniadanie gotują błyskawiczną owsiankę (ale potem robią jej piękne zdjęcia z owocami — nie widać po zdjęciu), a w przyszłym miesiącu planują zacząć grać w piłkę nożną i tańczyć (ponieważ jest drogi i trener taki sobie).

Trend „matki idealnej” pojawił się w odpowiedzi na tradycyjną ideę beznadziejnego życia kobiety z dzieckiem.

Tylko dla znajomych i nieznajomych przyjemnie jest im stworzyć wyretuszowany obraz macierzyństwa bez nieprzespanych nocy i przeciekających pieluch.

Sam trend o kryptonimie „idealna matka” pojawił się w odpowiedzi na tradycyjną ideę beznadziejnego życia kobiety z małym dzieckiem. „Idealne matki” powiedziały: „Nie, nie jesteśmy tacy!” i zaproponował nowy wizerunek. Nie siedzą w czterech ścianach, ale prowadzą aktywne życie z dzieckiem. Dzięki temu niezwykłemu podejściu stały się popularne w sieciach społecznościowych. Wiele kobiet chciało odkryć swój sekret, upodobnić się do nich.

Ale w pewnym momencie było zbyt wiele „idealnych matek”. Z pewnością wśród twoich znajomych jest ich kilka. Być może nie publikują zdjęć na Instagramie (ekstremistycznej organizacji zakazanej w Rosji) ku uciesze tysięcy subskrybentów, ale w momentach rzadkich spotkań zadziwiają opowieściami o tym, jak dobrze żyją, bez żadnego wysiłku. Nigdy nie przyznają, że są zmęczeni, nie mają na coś czasu lub nie wiedzą. W końcu takie podejście nie jest modne.

A jednak w odpowiedzi na ten trend pojawił się ostatnio zupełnie odwrotny trend — „matki normcore”. Nie, nie narzekają na trudności macierzyństwa. Mówią o nim z humorem i bez większych upiększeń. Zamieszczają zdjęcie dziecka, które zostało pospiesznie wysłane na spacer w różnych butach lub szarlotkę, która została spalona, ​​ponieważ on i jego syn bawili się w Indian.

«Matki Normkor» nie dają rad i nie chcą być przykładem dla wszystkich. Mówią o tym, że w rodzicielstwie są zarówno zabawne, jak i trudne czasy. Najważniejsze to trzymać głowę na ramionach i traktować wszystko z humorem. I dlatego tak bardzo je lubimy.

Dodaj komentarz