Psychologia

Surowy dress code, zakaz fotografowania… inaczej — pełna swoboda działania, ograniczona jedynie chęcią drugiego uczestnika. Nasza korespondentka poszła na seks imprezę i podzieliła się swoimi uczuciami i odkryciami.

Mam na sobie czarne kocie uszy i kabaretki, spódnicę do połowy uda, cienkie ramiączka, przezroczysty biustonosz i szpilki. To jest moje alter ego, które od czasu do czasu wypuszczam. Ta dziewczyna ma jasne szkarłatne usta i długie strzały. Jej życie to całowanie, taniec i oczywiście seks. Podsyca moją pewność siebie.

Idę na perwersyjną Pop Porn Party w klubie Konstruktor. Opis mówi, że zagięcia — od angielskiego „kink” — dziwność, perwersja, którą osobiście lubisz. Niektórzy ludzie lubią podglądać, niektórzy lubią mieć lizane stopy. Zastanawiam się, czy znam wszystkie moje dziwactwa

Innym powodem, dla którego tu jestem, jest ciekawość, zamiłowanie do eksperymentowania i przekonanie, że najciekawsze rzeczy dzieją się, gdy odejdzie się o krok: nie ma znaczenia, czy to z utartej drogi, z reguł wymyślonych przez społeczeństwo, czy z Twoje własne pomysły. o tym, jak zachowują się «dobre dziewczyny».

Silni faceci na twarzy nadają każdemu gościowi zniewalający wygląd. Wpuścili mnie, ale facet za mną wydaje się mieć problemy: nie przemyślał porządnie kostiumu. Chociaż wszyscy zwiedzający wcześniej kupili bilety i przeszli ścisłą wstępną selekcję, nie będą mogli przejść bez kostiumu. Być może dlatego w środku jest taka piękna publiczność – głównie młode twarze, dużo skóry i lateksu, ktoś jest prawie nagi, a ktoś ma tylko oczy widoczne spod maski.

Możesz grać, co chcesz. Dlatego tu jesteśmy — na jedną noc, by zapomnieć, kim jesteśmy w codziennym życiu.

Co trzeci mężczyzna ma na sobie uprząż na białej koszuli. Wygląda brutalnie i budzi skojarzenia z gladiatorami starożytnego Rzymu. A ktoś dostrzeże w tych akcesoriach ślad munduru wojskowego. To jest piękno tego, co się dzieje — możesz grać, co chcesz. Dlatego zebraliśmy się tutaj — żeby na jedną noc trochę się przebrać, zapomnieć o tym, kim jesteśmy w zwykłym życiu.

Robienie zdjęć na imprezie jest zabronione — jeśli organizatorzy to zauważą, usuną Cię z sali i na stałe zamkną dostęp do kolejnych wydarzeń. Robią zdjęcia tylko zaproszeni fotografowie — przed zrobieniem zdjęcia proszą o pozwolenie. Jeśli nie chcesz widzieć swojego zdjęcia w sieci, możesz napisać do organizatorów, a oni natychmiast je usuną.

Chodzę po klubie, zwiedzając okolicę. W tej sali znajduje się scena i parkiet taneczny, w kolejnej strefa z barem i kanapami, nieco dalej stoły do ​​masażu i konstrukcja w kształcie krzyża, na której przywiązani są miłośnicy BDSM. Czuję, jak zmienia się mój chód, wygląd, ruchy. Nie jestem już sobą. A także ci, którzy są w pobliżu. Widzę nie tylko tłum nieznajomych — widzę ich role. Tych, których długo ukrywali pod biurowymi marynarkami lub surowymi sukienkami.

Podstawowa zasada partii: „nie” znaczy „nie”

W barze dziewczyna o ognistych włosach częstuje mnie wódką z sokiem wiśniowym. Ma ostre rysy, wyrzeźbioną sylwetkę i długie palce — ściska nimi smycz, na której zapina się facet w czerni iz kominiarką na głowie.

W sąsiedniej sali ogłaszany jest spektakl i wszyscy się tam przenosimy. Na scenie jest pełna wdzięku blondynka o imieniu Zap. Zebrała wokół siebie prawdziwy tłum, ale na krześle przed nią siedział tylko jeden młody mężczyzna. Zap głaszcze go po włosach, przytulając się do niego, poruszając biodrami jak kot, który ma skoczyć. W trakcie tańca zdejmuje ubranie i wreszcie pozostaje w pończochach, kłania się i wypuszcza młodzieńca w tłum — wydaje mi się, że jego nogi zaraz ustąpią.

Zap następnie wyjaśnia, jak zachowywać się na przyjęciu. Główna zasada (znajduje się również na stronie wydarzenia): „nie” oznacza „nie”. Jesteśmy tu po to, by zgłębiać nasze granice i poznawać naszą seksualność, a nie robić rzeczy, które są nieprzyjemne dla nas lub innych ludzi. To bardzo ważny punkt: szacunek i szacunek dla innych. Ci, którzy tego nie rozumieją, nie mają tu nic do roboty — przede wszystkim ludzie przyjeżdżają tu nie na seks w przystępnej cenie, ale na naukę samych siebie.

Nagle uświadamiam sobie, że nie mam już ochoty na zabawę. Obraz śmiertelnej kusicielki zniknął, zostałam tylko ja

Po chwili i kilka koktajli później zwracam uwagę na scenę. W tej chwili trwa pokaz shibari. Shibari to japońska sztuka niewoli. Dziewczyna składa ręce za plecami, a mężczyzna (mistrz) energicznie wiąże ją liną. Przywiązuje jej nadgarstki i kostki do pierścienia nad podłogą, a ona wisi w powietrzu. Ktoś z publiczności pyta: „Jak się masz?”. Wydycha głośno, przygryzając wargę. Wygląda na to, że jej się to podobało.

Po shibari przychodzi kolej na klapsy — kolejny mistrz przywiązuje dziewczynę za nadgarstki do wiszącego u sufitu pierścienia. Delikatne rozgrzewające akcenty zostają zastąpione mocnymi uderzeniami. Dziewczyna jęczy, wstaje na palcach i wisi na nadgarstkach. Gwizd bicza jest przerażający. Wreszcie macha ręką — mistrz natychmiast zatrzymuje się i puszcza ją. Jej kolana uginają się i leży płasko na plecach, przewracając oczami. Obserwatorzy pędzą do niej, ale uśmiecha się słabo – czuje się dobrze. Do mikrofonu mówi ochrypłym głosem: – To był najlepszy orgazm w moim życiu.

Nagle uświadamiam sobie, że nie mam już ochoty na zabawę. Obraz, który stworzyłem na początku, schodzi na dalszy plan i zamiast śmiertelnej kusicielki zostaje tylko ja. Spokojnie mówię „tak” i „nie”, w pewnym momencie tracę kocie uszy, a włosy swobodnie opadają mi na ramiona i aby poddać się energii tańca, zdejmuję spinki do włosów – jestem kim Nie jestem ani lepsza, ani gorsza, ani mniej, ani więcej.

Są pary, które przychodzą tu, aby urozmaicić sytuację.

Odwracam uwagę od siebie na innych: kto tam jeszcze jest? Oto mężczyzna w czarnych lateksowych rękawiczkach pieści blondynkę — ona wyraźnie wie, czego chce i wie, jak to osiągnąć. Ale ten facet, który usiadł obok mnie i trochę nerwowo zapytał: „Co ty, chodź tu na seks? Cóż, naprawdę? Przyszedł zobaczyć, jak to jest.

Są tacy, którzy przyszli chodzić po nowych skórzanych strojach. Są pary, które decydują się na urozmaicenie relacji. Są tacy, którzy chcą nawiązać nowe znajomości — zorganizowano dla nich sesję speed datingu. Nie ma po prostu szczerze pijanych, denerwujących lub nieprzyjemnych osobowości — wydaje się, że wszyscy przyjęli ideę, że każdy powinien czuć się tak komfortowo, jak to tylko możliwe. Większość wciąż szukała atmosfery — atmosfery otwartości, powszechnej troski i — paradoksalnie — miłości. Miłość do innych i do siebie.

Poranek przychodzi niezauważony. Czołgamy się do domu zmęczeni, szczęśliwi i wolni, z uczuciem miłości rozlanym w powietrzu.

Przychodzą mi na myśl słowa z brodatego żartu:

— Panie, powiedz mi, czy seks bez miłości jest grzechem?

— Dlaczego jesteś przywiązany do tej płci. Wszystko bez miłości jest grzechem.

Dodaj komentarz