Psychologia

Czasami rozumiemy, że nadszedł czas, aby iść dalej, ale boimy się coś zmienić i znajdujemy się w ślepym zaułku. Skąd bierze się strach przed zmianą?

„Za każdym razem, gdy znajdę się w ślepym zaułku i rozumiem, że nic się nie zmieni, od razu pojawiają się w mojej głowie możliwe powody, dla których nie powinnam go opuszczać. Wkurza to moje koleżanki, bo jedyne, co mogę powiedzieć, to jaka jestem nieszczęśliwa, ale jednocześnie nie mam odwagi odejść. Jestem mężatką od 8 lat, w ostatnich 3 latach małżeństwo stało się udręką. O co chodzi?"

Ta rozmowa mnie zainteresowała. Zastanawiałem się, dlaczego ludziom trudno jest odejść, nawet jeśli są całkowicie nieszczęśliwi. Skończyło się na napisaniu książki na ten temat. Powodem jest nie tylko to, że w naszej kulturze ważne jest wytrwanie, kontynuowanie walki i nie poddawanie się. Ludzie są biologicznie zaprogramowani, aby nie wychodzić wcześnie.

Chodzi o postawy pozostawione w spadku po przodkach. O wiele łatwiej było przetrwać jako część plemienia, więc starożytni ludzie, obawiając się nieodwracalnych błędów, nie odważyli się żyć samodzielnie. Nieświadome mechanizmy myślowe nadal działają i wpływają na podejmowane przez nas decyzje. Prowadzą do ślepego zaułka. Jak się z tego wydostać? Pierwszym krokiem jest ustalenie, jakie procesy paraliżują zdolność do działania.

Boimy się utraty „inwestycji”

Naukowa nazwa tego zjawiska to błąd dotyczący kosztów utopionych. Umysł boi się utraty czasu, wysiłku, pieniędzy, które już wydaliśmy. Takie stanowisko wydaje się wyważone, rozsądne i odpowiedzialne – czy dorosły człowiek nie powinien poważnie traktować swoich inwestycji?

Właściwie tak nie jest. Wszystko, co wydałeś, już minęło, a „inwestycji” nie zwrócisz. Ten błąd w myśleniu Cię powstrzymuje — „Już zmarnowałem dziesięć lat mojego życia na to małżeństwo, jeśli teraz odejdę, cały ten czas będzie zmarnowany!” — i nie pozwala ci myśleć o tym, co możemy osiągnąć za rok, dwa lub pięć, jeśli nadal zdecydujemy się odejść.

Oszukujemy się, widząc trendy do poprawy tam, gdzie ich nie ma.

Można za to „podziękować” dwóm cechom mózgu — tendencji do postrzegania „prawie wygranej” jako prawdziwej wygranej i ekspozycji na sporadyczne wzmacnianie. Te właściwości są wynikiem ewolucji.

Badania pokazują, że „prawie wygrana” przyczynia się do rozwoju uzależnienia od kasyn i hazardu. Jeśli 3 identyczne symbole z 4 padły na automacie, nie zwiększa to prawdopodobieństwa, że ​​następnym razem wszystkie 4 będą takie same, ale mózg jest pewien, że trochę więcej i jackpot będzie nasz. Mózg reaguje na „prawie wygraną” w taki sam sposób, jak na prawdziwą wygraną.

Oprócz tego mózg jest podatny na tzw. przerywane wzmocnienie. W jednym eksperymencie amerykański psycholog Burres Skinner umieścił trzy głodne szczury w klatkach z dźwigniami. W pierwszej klatce każde naciśnięcie dźwigni podało szczurowi pokarm. Gdy tylko szczur zdał sobie z tego sprawę, zabrała się do innych rzeczy i zapomniała o dźwigni, dopóki nie zgłodniała.

Jeśli czyny dają rezultaty tylko czasami, to budzi to szczególną wytrwałość i daje nieuzasadniony optymizm.

W drugiej klatce naciśnięcie dźwigni nic nie dało, a gdy szczur się o tym dowiedział, natychmiast zapomniał o dźwigni. Ale w trzeciej klatce szczur, naciskając dźwignię, czasami dostawał jedzenie, a czasami nie. Nazywa się to przerywanym wzmocnieniem. W rezultacie zwierzę dosłownie oszalało, naciskając dźwignię.

Przerywane wzmocnienie ma taki sam wpływ na ludzki mózg. Jeśli czyny dają rezultaty tylko czasami, to budzi to szczególną wytrwałość i daje nieuzasadniony optymizm. Jest wysoce prawdopodobne, że mózg przyjmie indywidualny przypadek, wyolbrzymi jego znaczenie i przekona nas, że wpisuje się on w ogólny trend.

Na przykład współmałżonek postąpił kiedyś tak, jak prosiłeś, i natychmiast znikają wątpliwości, a mózg dosłownie krzyczy: „Wszystko będzie dobrze! Polepszył się.» Następnie partner podejmuje stare i znowu myślimy, że nie będzie szczęśliwej rodziny, wtedy bez powodu nagle staje się kochający i opiekuńczy, a my znowu myślimy: „Tak! Wszystko się ułoży! Miłość wszystko zwycięża!"

Bardziej boimy się utraty starego niż nowego.

Wszyscy jesteśmy tak zaaranżowani. Psycholog Daniel Kahneman otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za udowodnienie, że ludzie podejmują ryzykowne decyzje, kierując się przede wszystkim chęcią uniknięcia strat. Możesz uważać się za zdesperowanego śmiałka, ale dowody naukowe sugerują coś innego.

Oceniając możliwe korzyści, jesteśmy gotowi na niemal wszystko, aby uniknąć gwarantowanych strat. Nastawienie „nie trać tego, co masz” dominuje, ponieważ w głębi duszy wszyscy jesteśmy bardzo konserwatywni. A nawet gdy jesteśmy głęboko nieszczęśliwi, z pewnością jest coś, czego naprawdę nie chcemy stracić, zwłaszcza jeśli nie wyobrażamy sobie, co nas czeka w przyszłości.

A jaki jest wynik? Myśląc o tym, co możemy stracić, to tak, jakbyśmy założyli na stopy kajdany z 50-kilogramowymi ciężarkami. Czasami sami stajemy się przeszkodą, którą trzeba pokonać, aby coś zmienić w życiu.

Dodaj komentarz