Dzień Zwycięstwa: dlaczego nie można przebierać dzieci w mundury wojskowe

Psychologowie uważają, że jest to niestosowne i wcale nie patriotyczne – zasłona romansu na najstraszliwszą tragedię ludzkości.

Niedawno mój siedmioletni syn wziął udział w regionalnym konkursie czytelniczym. Tematem przewodnim jest oczywiście Dzień Zwycięstwa.

„Potrzebujemy obrazu” – powiedział z niepokojem nauczyciel-organizator.

Obraz tak obraz. Co więcej, w sklepach z tymi obrazami – zwłaszcza teraz, na świąteczny termin – na każdy gust i portfel. Potrzebujesz tylko czapki garnizonowej, idź do dowolnego hipermarketu: tam właśnie jest produkt sezonowy. Jeśli chcesz mieć pełnowartościowy kostium, tańszy i gorszej jakości, udaj się do sklepu z kostiumami karnawałowymi. Jeśli chcesz droższe i prawie jak prawdziwe – to jest w Voentorg. Dowolne rozmiary, nawet dla rocznego dziecka. Kompletny zestaw też do wyboru: ze spodniami, z szortami, z płaszczem przeciwdeszczowym, z lornetką dowódcy…

Ogólnie ubrałem dziecko. W mundurze moja pierwsza równiarka wyglądała odważnie i surowo. Ocierając łzę, wysłałem zdjęcie do wszystkich krewnych i przyjaciół.

„Co za bystry dorosły” – wzruszyła jedna babcia.

„To mu odpowiada” – docenił kolega.

I tylko jedna przyjaciółka szczerze przyznała: nie lubi mundurków na dzieciach.

– W porządku, kolejna szkoła wojskowa albo korpus kadetów. Ale nie te lata ”- była kategoryczna.

W rzeczywistości nie rozumiem też rodziców, którzy przebierają dzieci za żołnierzy lub pielęgniarki, aby 9 maja spacerować wśród weteranów. Jako kostium sceniczny – tak, jest to uzasadnione. W życiu – wciąż nie.

Dlaczego ta maskarada? Dostać się w obiektywy aparatów fotograficznych i wideo? Zdzierać komplementy od seniorów, którzy kiedyś słusznie nosili ten mundur? Aby okazać szacunek dla święta (jeśli oczywiście zewnętrzne manifestacje są tak potrzebne), wystarczy wstążka św. Chociaż to bardziej hołd dla mody niż prawdziwy symbol. W końcu niewiele osób pamięta, co właściwie oznacza ta taśma. Czy wiesz?

Nawiasem mówiąc, psychologowie też są temu przeciwni. Wierzą, że w ten sposób dorośli pokazują dzieciom, że wojna jest zabawą.

„To romantyzacja i upiększenie najgorszej rzeczy w naszym życiu – wojny – napisał tak kategoryczny post na Facebooku psycholog. Elena Kuzniecowa… – Przekaz edukacyjny, jaki dzieci otrzymują dzięki takim działaniom dorosłych, że wojna jest wielka, to jest święto, bo wtedy kończy się zwycięstwem. Ale to nie jest konieczne. Wojna kończy się nieżywym życiem po obu stronach. Groby. Braterski i oddzielny. Do którego nawet czasami nie ma kogo upamiętnić. Bo wojny nie wybierają, ilu ludzi żyjących z jednej rodziny weźmie jako zapłatę za niemożność życia w pokoju. Wojny wcale nie są wybrane – nasze i nie nasze. Po prostu ładuj bezcenne. Należy na to zwrócić uwagę dzieci. “

Elena podkreśla: mundury wojskowe to ubrania na śmierć. Dokonanie przedwczesnej śmierci to spotkanie z nią samemu.

„Dzieci muszą kupować ubrania o życiu, a nie o śmierci”, pisze Kuznetsova. – Jako osoba pracująca z psychiką bardzo dobrze rozumiem, że uczucie wdzięczności może być przytłaczające. Może istnieć pragnienie wspólnego świętowania. Radość jedności – zgoda na poziomie wartości – jest wielką ludzką radością. Po ludzku ważne jest, abyśmy wspólnie przeżywali coś… Przynajmniej radosne zwycięstwo, przynajmniej żałobne wspomnienie…. Ale żadna społeczność nie jest warta płacenia za to przez dzieci odziane w pośmiertne szaty. “

Jednak po części z tą opinią można również polemizować. Mundur wojskowy to wciąż nie tylko śmierć, ale także obrona Ojczyzny. Godny zawód, do którego można i należy zaszczepić dzieciom szacunek. Zaangażowanie w to dzieci zależy od ich wieku, psychiki, wrażliwości emocjonalnej. Kolejne pytanie brzmi: jak się komunikować.

To jedno, gdy ojciec, który wrócił z wojny, zakłada czapkę na głowę syna. Drugi to nowoczesny remake z rynku masowego. Założyli go raz i rzucili w róg szafy. Do następnego 9 maja. To jedno, kiedy dzieci bawią się w wojnę, bo wszystko wokół nich jest wciąż przesiąknięte duchem tej wojny – to naturalna część ich życia. Druga to sztuczna implantacja nawet nie pamięci, ale pewnej idealizacji obrazu.

„Ubieram mojego syna tak, aby czuł się jak przyszły obrońca Ojczyzny” – powiedział mi w zeszłym roku przed paradą mój przyjaciel. „Uważam, że to patriotyzm, szacunek dla weteranów i wdzięczność za pokój”.

Wśród argumentów „za” jest forma, jako symbol pamięci o strasznych kartach historii, próba pielęgnowania tego właśnie „poczucia wdzięczności”. „Pamiętam, jestem dumny” i dalej w tekście. Przyznajmy. Załóżmy nawet, że proszą o przybycie w strojach w szkołach i przedszkolach, które biorą udział w uroczystych procesjach. Możesz zrozumieć.

Tylko tutaj pojawia się pytanie: co w tym przypadku zostało zapamiętane i z czego dumne są pięciomiesięczne maluchy, ubrane w maleńki kształt dla kilku zdjęć. Po co? Dodatkowe polubienia w mediach społecznościowych?

Wywiad

Co sądzisz na ten temat?

  • Nie widzę nic złego w dziecięcej tunice, ale sama jej nie ubieram.

  • I kupujemy dziecku garnitury, a weterani są przez niego poruszani.

  • Lepiej po prostu wyjaśnić dziecku, czym jest wojna. A to nie jest łatwe.

  • Nie ubiorę dziecka i sama go nie założę. Wystarczy wstążka – tylko na piersi, a nie na torbie czy antenie samochodu.

Dodaj komentarz