Wegetarianizm i etyczne traktowanie zwierząt… w Hollywood

Główny przemysł filmowy na świecie – Hollywood – stopniowo przestawia się na komputery w celu wyeliminowania twierdzeń o nieetycznym traktowaniu zwierząt i uproszczenia ich życia.

Hollywood ma długą i złożoną historię okrucieństwa i niezbyt traktowania zwierząt… Jedną z pierwszych nieprzyjemnych historii z „naszymi mniejszymi braćmi” w kinie można uznać za scenę kaskaderską w filmie „” z 1939 roku z supergwiazdą tamtych czasów , w którym kowboj rzekomo skacze w przepaść na koniach. Sam „kowboj” nie odniósł obrażeń, ale aby sfilmować tę scenę, konie miały zawiązane oczy i… naprawdę zostały zmuszone do skoku z wysokiego urwiska. Koń złamał kręgosłup i został postrzelony. Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach taka dzikość jest niemożliwa, ale nie wszystko jest takie proste…

Utworzenie American Association for the Humane Treatment of Animals (AHA) w latach 1980. umożliwiło dodanie kojącej linii „Żadne zwierzę nie zostało skrzywdzone podczas kręcenia tego filmu” na końcu i napisach początkowych. Ale w rzeczywistości niektórzy obserwatorzy zauważają, że tworzenie tej organizacji jest czasami tylko przykrywką dla nieludzkiego traktowania zwierząt, ponieważ. pociąga za sobą szereg poważnych ograniczeń odpowiedzialności, nawet jeśli zwierzę zginęło na planie! Porozumienie między hollywoodzkimi szefami a ANA przewidywało, że na planie musi być obecny tylko jeden przedstawiciel tej organizacji – „za to” ANA dała prawo do postawienia pięknej kreski w napisach końcowych! A czy samotnemu obserwatorowi udało się prześledzić proces filmowania, a co zrobił, „zaprezentował” na planie i jaki rodzaj relacji ze zwierzętami pasował do definicji „człowieka” – to wie tylko ANA. Nietrudno zgadnąć, jakie nadużycia mogły być – a czasami były! (patrz niżej) – na sumieniu takiego małego i samotnego „auditora”.

W dzisiejszych czasach zwierzęta nie umierają przed kamerą, tak jak w przypadku Jesse Jamesa – ANA ma na to oko. Poza tym właściwie nic więcej. Jak wyjaśniła ANA po śmierci 27 zwierząt na planie filmu „Hobbit” dziennikarzom hollywoodzkiej prasy, piękne sformułowanie „Żadne zwierzęta nie zostały skrzywdzone podczas kręcenia tego filmu”, ponieważ. nic nie jest gwarantowane. Oznacza to tylko, że zwierzęta nie cierpiały i nie umierały, gdy kamera je filmowała! Jest jeszcze jedno ograniczenie – zwierzęta mogą umrzeć z powodu zaniedbań ekipy filmowej, nieumyślnie – i w tym przypadku również nie znika piękny slogan na końcu filmu. W ten sposób organizacja ta pośrednio przyznała, że ​​wiele hollywoodzkich filmów, „przetestowanych i zatwierdzonych” przez ANA, zostało nakręconych z umierającymi zwierzętami. Jednak jest już w domenie publicznej.

Tak więc na przykład w 2003 roku po czterech dniach plenerowego kręcenia filmu „” na brzegu było dużo martwych ryb i ośmiornic. Przedstawiciele ANA po prostu odmówili publicznego komentowania tego wydarzenia.

Na planie filmu dla dzieci o zwierzętach „” (2006) zginęły dwa konie. Próba prywatnego dochodzenia w sprawie incydentu przez adwokata Boba Ferbera. Konie miały też pecha na planie serialu HBO „” (2012) – po 4 koniach na planie i poza nim (tajemnicza historia) i kolejnych skargach (m.in.) drugi sezon został odwołany.

W 2006 roku Disney nakręcił wzruszający i uwielbiany przez wiele rodzin film o psiej wierności „” z supergwiazdą Paulem Walkerem. Nie wszyscy wiedzą, że jeden z psów na planie został brutalnie skopany. W odpowiedzi na reakcję obrońców praw człowieka ANA stwierdziła, że ​​trener miał w ten sposób oddzielić walczące psy, a tytułów w filmie nie trzeba było zmieniać.

Na planie komedii z 2011 roku „” zginęła żyrafa (mimo obecności przedstawiciela ANA). A na planie filmu „” (2011) trenerzy pokonali… kogo jeszcze? – słonia (jednak reżyseria filmu temu zaprzecza). Dlatego nie wszystkie filmy dla dzieci są równie etyczne.

Jak się okazało, tworząc popularny film „” (2012) – okrutnie traktowali też zwierzęta! W tym podczas strzelanin w pawilonie w basenie tygrys prawie utonął. Niektórzy uważają, że tygrys w tym filmie to produkt całkowicie „cyfrowy”, postać z animacji komputerowej, ale tak nie jest. W niektórych odcinkach nakręcono prawdziwego wytresowanego tygrysa o imieniu King. Pracownica ANA Gina Johnson o haniebnej sprawie z tygrysem, kiedy na skutek zaniedbań ekipy filmowej tygrys omal nie utonął, cudem udało się go uratować – ale ona poinformowała nie swoich przełożonych i nie władze, tylko koleżankę w osobistym e-mailu. „Nie mów o tym nikomu, trudno mi było zaciągnąć tę walizkę na hamulce!” napisał obserwator praw człowieka ANA na końcu tego prywatnego listu wielkimi literami. List stał się przedmiotem publicznego wglądu po wycieku informacji z filmu. W wyniku dalszego śledztwa okazało się, że obserwatorka miała romans z głównym przedstawicielem kierownictwa tego filmu – przymknęła więc oko na tę sprawę (i kto wie, może inne). I w końcu nawet nie przeprosino „dzieci i rodziców”, a napisy filmowe z dumą stwierdzają, że „ani jedno zwierzę nie zostało skrzywdzone”. „Życie Pi” przyniosło swoim twórcom 609 mln dolarów i otrzymało 4 „Oscary”. Wielu widzów nadal jest ogólnie przekonanych, że tygrys, a nawet wszystkie zwierzęta w filmie, to grafika komputerowa XNUMX%.

Później nieetyczne traktowanie zwierząt na planie Life of Pi otrzymało drugi oddech, gdy do Internetu wyciekło nagranie brutalnego pobicia tygrysa przez tego samego trenera, który dostarczył jego tygrysa do Life of Pi. Trener, który w odpowiedzi na powstałą aferę powiedział, że podobno biczem bił nie samego tygrysa, ale ziemię przed nim. Jednocześnie nagranie wyraźnie pokazuje, jak raz po raz klika biczem leżącego na plecach tygrysa i słychać go, jak prawdziwy sadysta: „Uwielbiam go bić w twarz. A na łapach… Kiedy kładzie łapy na kamieniu, a ja go uderzam – to jest piękne. Bo to boli jeszcze bardziej” i tak dalej. (Rekord jest teraz, ale nie zaleca się oglądania go podatnego na wpływy!).

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że na planie kolejnego megaprzeboju – pierwszego trylogii „” opartej na książce JRR Tolkiena – w jednym incydencie, gdy ekipa filmowa była bezczynna: kucyki, owce, kozy. Niektórzy z nich zmarli z odwodnienia, inni utonęli w rowach wodnych. Szkolenie zwierząt odbywało się na farmie w Nowej Zelandii bez obserwatora ANA. Co więcej, gdy sam główny trener filmu (Jan Kowalski) próbował zbadać przyczyny tej nieprzyjemnej dla niego tragedii, kontaktując się z ANA, odmówiono mu, dodając, że z powodu braku dowodów nadal nie jestem w stanie niczego udowodnić. Dopiero po tym, jak Smith poinformował, że zakopał martwe zwierzęta własnymi rękami w pobliżu tej farmy i był gotów osobiście wskazać policji lokalizację ich szkieletów, ANA zmieniła zwykłe „… żadne zwierzęta nie zostały skrzywdzone” w zasługi tego filmu do innego, uproszczonego sformułowania – że sceny z udziałem dużej liczby zwierząt w tym filmie były kręcone pod okiem ich przedstawicieli. Nawet to stwierdzenie okazuje się fałszywe…

Oczywiście, przynajmniej ANA, ale wykonują swoją pracę. Tak więc, na przykład, podczas kręcenia ostatniego przeboju „” (2011) z amerykańskim supergwiazdą Mattem Damonem, według wielu obrońców praw człowieka, nawet pszczoły były traktowane z najwyższą etyką i ostrożnością. Ale potem niektórzy mają pytania dotyczące etyki samej idei tego filmu, w którym bogaci ludzie z wyobraźnią… otwierają zoo?! Czy naprawdę nie można było wymyślić czegoś, co nie było związane z trzymaniem zwierząt w klatkach dla zysku? wielu zachodnich wegan komentuje. W końcu, jak rozumie każdy dorosły, zoo to nie jest doskonały biznes, jeśli chodzi o etyczne traktowanie zwierząt…. Słowem – jakiś dziwny „amerykański sen” wśród autorów filmu, zauważają niektórzy świadomi widzowie.

Na szczęście filmy ze zwierzętami powstają… bez udziału zwierząt! Na komputerze. Według głównych reżyserów – m.in. kto rozwiązał problem kręcenia walk ze zwierzętami w filmie „” (2009) za pomocą grafiki komputerowej. W tym filmie nie tylko „żadne zwierzęta nie zostały skrzywdzone”, ale nawet nie brał udziału w kręceniu… Scenariusz był gotowy w połowie lat 1990., ale Cameron czekał na rozwój technologii komputerowej, aby całkowicie wdrożyć sceny na dużą skalę wykonane na komputerze. W efekcie do stworzenia filmu wykorzystano potężną farmę superkomputerów o powierzchni około kilometra, z 35.000 procesorów, której szereg klastrów zaliczano do 200 najpotężniejszych komputerów na świecie w czasach filmowanie. Nad animacją komputerową do filmu pracowało ponad 900 osób na całym świecie. Każda minuta filmu w źródle „waży” ponad 17 gigabajtów miejsca na dysku – to przy długości cięcia reżyserskiego 171 minut (!). A strzelanie w sumie kosztowało około 300 milionów dolarów. Ale, jak wiadomo, „Avatar”, delikatnie mówiąc, opłacił się – stał się najbardziej dochodowym filmem wszechczasów na całym świecie. I to też jest triumf etycznego traktowania zwierząt!

Ostatni film „” (2016) ponownie, zdaniem obserwatorów, przeniósł animację komputerową na nowy poziom, kiedy możliwe jest osiągnięcie albo pełnego realizmu – albo ładnej „kreskówki” – już nie ze względu na możliwości techniczne, ale z woli. reżysera. W Księdze dżungli nawet dziecko może zobaczyć, jak duży postęp poczyniła animacja w ciągu 7 lat od premiery Avatara.

Oczywiste jest, że dzikie zwierzęta najwięcej zyskują na wykorzystaniu grafiki komputerowej = wszak tak naprawdę należą one do natury, a nie na planie! Ale podczas pracy z grafiką komputerową cieszy się reżyser, który nie cierpi z powodu swoich nierozgarniętych podopiecznych. Czasami problem z nakłonieniem nawet udomowionego zwierzęcia do zrobienia tego, co jest potrzebne według scenariusza, dosłownie doprowadza reżysera do szału. Tak więc reżyser filmu „” (2009) Skype Jones nakręcił… krótki film o tym, jak na próżno próbował sprawić, by pies na planie szczekał w biegu! Pies robił wszystko, oprócz tego, co chciał dyrektor: biegał, ale nie szczekał, albo biegł – a potem szczekał, albo szczekał, ale nie biegł …. i tak dalej, w nieskończoność! Krótki film o udręce reżysera otrzymał tytuł egzystencjalistyczny „Absurdalna niemożność zaszczekania psa w biegu”.

Czy więc zwierzęta niedługo zostaną same, a dla animatorów powstaną nowe miejsca pracy? Tak, rzeczywiście, wiele filmów „o zwierzętach” aktywnie wykorzystuje grafikę komputerową, na przykład poczynając od filmu „” (2001) Stevena Spielberga, co nie byłoby możliwe bez komputerowych „dubbingów”.

A o stosunkowo nowym epickim przeboju „” (2014) słynnego reżysera Darrena Aronofsky'ego żartują, że w nim Noah… nie uratował ani jednego zwierzęcia – tylko grafika komputerowa została „załadowana” do arki. Ekscentryczny reżyser, który nie, para gołębi i jeden kruk na zdjęciu były prawdziwe. Ponadto zwrócił uwagę nieuważnej publiczności, że film nie pokazuje ani jednego prawdziwego dzikiego zwierzęcia – które wciąż można spotkać np. w Afryce! Rzeczywiście, fani filmu potwierdzają, że na prośbę Aronowskiego informatycy nieco „zredagowali” stworzenia, które ratuje Noe – tworząc nowe typy nieistniejących zwierząt. Próbujesz bawić się w boga? Czy nowy poziom etycznego traktowania zwierząt? Kto wie.

Jest jeszcze jedna kwestia: wiele osób zauważa, że ​​wraz z zastąpieniem zwierząt kreskówkowymi „garfieldami” z filmów… odchodzi jakiś szczególny urok, odchodzi życie. Szkoda więc, że coraz częściej Hollywood po prostu nie jest w stanie traktować zwierząt – tak samo jak ludzi – w 100% etycznie! Smutek z powodu stopniowego odchodzenia z kina czworonożnych aktorów na żywo dobrze wyraziła Julie Totman: główny trener brytyjskiej firmy Birds and Animals UK, która pracowała przy filmach z serii o Harrym Potterze i niedawnym hicie kinowym „” ( 2015), powiedział, że wraz z zastąpieniem zwierząt ręcznie rysowanymi postaciami „magia zniknie z filmów: w końcu można odróżnić, gdzie jest prawdziwe, a gdzie jest fałszywe”.  

Dodaj komentarz