Rozładunek dla psychoterapeuty: „Grając na flecie, odnajduję wewnętrzną równowagę”

Co mają wspólnego psychoterapia i gra na flecie? Możliwość puszczenia wszystkich myśli i ponownego uruchomienia, powrotu do chwili „tu i teraz”, przywrócenia harmonii ciała i ducha – mówi psychoterapeuta i prezenter telewizyjny Władimir Daszewski.

Jakieś dwadzieścia pięć lat temu mama podarowała mi na urodziny impresjonistyczny obraz: nastoletni chłopak grający na flecie niebiesko-fioletowymi pociągnięciami. Mamy nie ma, a portret jest ze mną, wisi w moim gabinecie. Przez długi czas nie rozumiałem, czy zdjęcie ma ze mną coś wspólnego. I wygląda na to, że znalazłem odpowiedź.

Przez długi czas miałem indyjski flet bansuri leżący bezczynnie, rzeźbiony, ciężki — podarował mi go przyjaciel, który lubił orientalne praktyki. Podczas gdy ja, podobnie jak wielu innych, siedziałem w odosobnieniu, bardzo brakowało mi wolności. Co mogło mu dać? Jakoś mój wzrok padł na flet: fajnie byłoby nauczyć się na nim grać!

Znalazłem lekcje bansuri w Internecie, a nawet udało mi się z nich wydobyć dźwięki. Ale to nie wystarczyło i przypomniałem sobie nauczyciela, który pomógł mojemu przyjacielowi opanować flet. Napisałem do niego i zgodziliśmy się. Pierwsze lekcje dawał przez Skype, a kiedy skończyła się pandemia, zaczął przychodzić do mojego biura raz w tygodniu w środku dnia, uczyliśmy się przez około godzinę. Ale nawet w krótkich przerwach między klientami często biorę flet i gram.

Stan jak w transie: staję się melodią, którą śpiewam

To jak restart — odnawiam się, wydycham nagromadzone napięcie i mogę od nowa podejść do nowego klienta. Wydobywając melodię z instrumentu, nie można być nigdzie, jak tylko „tu i teraz”. Trzeba przecież pamiętać o motywie, który usłyszałeś od nauczyciela, jednocześnie słuchać siebie, nie tracić kontaktu z palcami i przewidywać, co będzie dalej.

Gra skupia w sobie wszystkie systemy performera: ciało, intelekt, percepcję zmysłową. Grając, łączę się ze starożytną energią. Tradycyjne melodie słyszano od kilku tysięcy lat na placach i świątyniach; Sufi i derwisze wirowali w ekstazie do tych zikrów w Bucharze i Konyi. Stan jest jak trans: staję się melodią, którą śpiewam.

Flet stroikowy Assam dał mi możliwość lepszego słyszenia różnych części mojej osobowości.

Jako dziecko uczyłem się gry na skrzypcach w szkole muzycznej i często odczuwałem strach: czy dobrze przygotowałem się do lekcji, czy dobrze trzymam smyczek, czy dobrze gram? Muzyka tradycyjna oznacza dużą swobodę, melodia nie należy do konkretnego autora — każdy tworzy ją na nowo, przynosząc coś własnego, jakby się modlił. I dlatego nie jest straszny. To proces twórczy, podobnie jak psychoterapia.

Flet trzcinowy Assama wniósł do mojego życia nowe głosy i pozwolił lepiej słyszeć różne części mojej osobowości, równoważąc je. Umiejętność nawiązania kontaktu ze sobą i harmonii to to, co chcę przekazać klientom jako psychoterapeuta. Kiedy odbieram bansuri, czuję się dostrojona do dziecka na obrazie w moim gabinecie i mam bezpośredni dostęp do szczęścia, które jest we mnie zawsze.

Dodaj komentarz