Psychologia

Zmęczeni czekaniem na księcia na białym koniu i zdesperowani, by spotkać „tego samego człowieka”, podejmują gorzką i trudną decyzję. Psychoterapeutka Fatma Bouvet de la Maisonneuve opowiada historię swojego pacjenta.

Nie dlatego, jak mówi piosenka, „tatusiowie wyszli z mody”, ale dlatego, że nie mogą ich znaleźć. Wśród moich pacjentek jedna młoda kobieta przestała stosować antykoncepcję ze swoją „jedną nocną przygodą”, aby zajść w ciążę, a inna zdecydowała się na dziecko bez wiedzy partnera, który nie chciał się zaangażować. Te kobiety mają coś wspólnego: odnoszą sukcesy, poświęciły ważne momenty życia towarzyskiego na rzecz pracy, są w tym „krytycznym” wieku, kiedy można urodzić.

Moja klientka Iris nie może już znieść widoku ciężarnych kobiet na zewnątrz. Próby jej rodziców, aby dowiedzieć się, jak jej życie osobiste zamieni się w tortury. Dlatego unika ich i spotyka Święta sama. Kiedy jej najlepsza przyjaciółka rodziła, musiała zażyć środek uspokajający, aby nie załamać się, gdy zobaczyła dziecko w szpitalu. Ta przyjaciółka stała się „ostatnim bastionem”, ale teraz Iris też nie będzie mogła jej zobaczyć.

Chęć zostania matką pochłania ją i zamienia się w obsesję

„Wszystkie kobiety wokół mnie mają partnerkę” — zawsze czekam na to stwierdzenie, które dość łatwo jest obalić. Opieram się na liczbach: liczbie osób samotnych, zwłaszcza w dużych miastach. Wokół nas jest prawdziwa emocjonalna pustynia.

Podajemy listę wszystkich przyjaciół Iris po imieniu, dyskutujemy z kim są teraz i która jest godzina. Jest wielu nieżonatych ludzi. W rezultacie Iris zdaje sobie sprawę, że jej pesymizm oznacza jedynie niską samoocenę. Chęć zostania matką pochłania ją i przeradza się w obsesję. Rozmawiamy o tym, jak jest gotowa na spotkanie z „właściwą osobą”, czy może poczekać, jakie są jej potrzeby. Ale na każdym naszym spotkaniu czuję, że czegoś nie kończy.

W rzeczywistości chce, żebym zatwierdził plan, który wykluwa od miesięcy: urodzenie dziecka przez skontaktowanie się z bankiem nasienia. Dziecko „z szybkiego pociągu”. To da jej, jak mówi, poczucie, że znów ma kontrolę i nie jest już uzależniona od mało prawdopodobnego spotkania z mężczyzną. Będzie tą samą kobietą co inne i przestanie być samotna. Ale czeka na moją zgodę.

Kiedy myśleliśmy o emancypacji kobiet, zapomnieliśmy zastanowić się, jakie miejsce zajmuje dziecko

Często spotykamy się z podobnymi sytuacjami, w których dokonano już niejednoznacznego wyboru. Nie powinniśmy narzucać pacjentowi naszych wartości, a jedynie mu towarzyszyć. Niektórzy z moich kolegów w takich przypadkach szukają defektu w wizerunku ojca lub dysfunkcji rodziny w osobistej historii pacjenta. Iris i pozostali dwaj nie wykazują tego.

Stąd konieczność wszechstronnego zbadania tego narastającego zjawiska. Przypisuję to dwóm czynnikom. Po pierwsze, kiedy myśleliśmy o emancypacji kobiet, zapomnieliśmy zastanowić się, jakie miejsce zajmuje dziecko: macierzyństwo wciąż jest przeszkodą w karierze. Drugi to narastająca izolacja społeczna: spotkanie z partnerem bywa utożsamiane z wyczynem. Mężczyźni również narzekają na to, obalając tym samym konwencjonalną mądrość, że mają tendencję do unikania zaangażowania.

Prośba Iris o pomoc, jej gorzka decyzja zmusza mnie do obrony jej przed moralizatorstwem i drwinami, z którymi się spotka. Przewiduję jednak, że konsekwencje będą trudne — zarówno dla niej, jak i dla dwóch innych moich pacjentów, którzy nie chcą mieć dziecka bez mężczyzny, ale są mu bliskie.

Dodaj komentarz