Tatiana Michałkowa i inne gwiazdy, które zaczynały jako modelka

Jak czuli się na podium i jak im pomógł?

Tatyana Mikhalkova, prezes Fundacji Charytatywnej Russian Silhouette:

– W latach 70. wszyscy marzyli o byciu kosmonautami, nauczycielami, lekarzami, a o zawodzie modelek niewiele było wiadomo. Teraz nazwy modeli są znane całemu światu, ale wtedy Związek Radziecki żył za żelazną kurtyną, mieliśmy jeden magazyn o modzie, kraj ubierał się według wzorów, chociaż działały fabryki, produkowano tkaniny i ubrania były szyte. Do All-Union House of Models trafiłem przypadkiem. Szedłam wzdłuż Kuznetsky Most, zdenerwowana, że ​​nie zostałam zatrudniona jako nauczycielka angielskiego w MAI, powiedzieli, że jestem bardzo młoda, wyglądam jak studentka, moja spódniczka jest za krótka – wszystko w moim wyglądzie im nie odpowiada. Po drodze zobaczyłem reklamę zestawu modelek w House of Models. Odbywała się tam comiesięczna rada artystyczna. Obecni byli dyrektor artystyczny Turchanovskaya, czołowi artyści i początkujący Slava Zaitsev. Nie wiem, jak zdecydowałem się pojechać, bo nie rozumiałem, co robić. Ale Slava, widząc mnie, natychmiast powiedział: „Och, jakie nogi, włosy! Obraz młodej piękności Botticellego. Bierzemy! ” Chociaż przyszły tam takie modne, wysokie dziewczyny. A ja nie byłam nawet wysoka – 170 cm, a moja waga to tylko 47 kilogramów. Chociaż idealny wzrost dla modelki to 175–178, podczas gdy dziewczęta Sławy nawet poniżej jednego metra i osiemdziesięciu stanęły na podium. Ale potem obraz Twiggy, delikatnej dziewczyny, stał się rozchwytywany na wybiegach i podszedłem. Potem dali mi przydomek „instytut”, a Leva Anisimov, nasz jedyny męski model, drażnił się „ryczy”, ponieważ ważyła bardzo niewiele.

Później zdałem sobie sprawę, że kiedy dostałem się do Ogólnounijnego Domu Modelek, wyciągnąłem szczęśliwy bilet. To był wypadek, ale dostałem szansę, z której skorzystałem. Dom mody jako jedyny wyjeżdżał za granicę, reprezentując Związek Radziecki, pracowali tam wybitni artyści z dyplomami z wyróżnieniem, dzięki którym cały kraj ubierał się i zakładał buty, na podium pojawiły się najlepsze modelki. Ubierały się tam aktorki i baletnice, liderzy partyjni i ich żony, małżonkowie dyplomatów, a nawet głowy obcych państw.

Wydano mi zeszyt ćwiczeń, wpis w nim brzmiał „Model”. Praca zaczęła się ściśle o 9 rano, przy wejściu spotkała nas kobieta z działu personalnego, a często wychodziliśmy o 12 w nocy. Braliśmy udział w przymiarkach, w codziennych pokazach, wieczorami chodziliśmy do Sali Kolumnowej, do Domu Kina, do WOGN-u, do ambasad. Nie można było odmówić. Z zewnątrz wydaje się, że wszystko jest pięknym obrazem, łatwa praca, ale w rzeczywistości przytłacza. Do wieczora skurcze Ci się w nogach od tego, że ciągle jesteś na obcasach, poza tym wtedy nie było armii wizażystek i stylistów, my sami się wymyśliliśmy, zrobiliśmy nasze fryzury.

Praca modelki została uznana za niewykwalifikowaną. Wynagrodzenie – 70-80 rubli miesięcznie, jednak dopłacali osobno za filmowanie. Mieliśmy swoje zalety. Po pokazaniu kolekcji mogliśmy kupić rzeczy, które były pokazane na podium, lub uszyć rzecz według wzorów. Pamiętam, że tak bardzo spodobała mi się spódniczka midi, jak tylko ją założyłam, zawsze biły mi brawo na wybiegu, a jak ją kupiłam, wysiadłam w niej, zjechałam metrem i nikt nawet ich nie odwrócił głowa. To chyba efekt sceny, wizerunku, makijażu. Później zostałem przeniesiony do warsztatu eksperymentalnego na bardziej uprzywilejowaną pozycję bez codziennych pokazów. Rozwijano tam kolekcje na zagraniczne pokazy, otwierały się możliwości wyjazdów za granicę.

Oczywiście wszyscy o tym marzyli. Aby stać się miejscem wyjścia, potrzebowaliśmy nieskazitelnej reputacji. W końcu reprezentowaliśmy kraj, byliśmy jego twarzą. Nawet demonstrując ubrania na podium, całym swoim wyglądem, uśmiechem musieli promieniować szczęściem. Teraz modelki chodzą z ponurymi twarzami. Przed wyjazdem za granicę wezwano nas do KGB i zadawaliśmy pytania. Na zagranicznych wyjazdach bardzo nam zabroniono – komunikowania się z obcokrajowcami, samodzielnego chodzenia, a nawet wypicia jednej kawy w hotelowym lobby. Musieliśmy siedzieć razem w pokoju. Pamiętam, że dziewczyny szły wieczorem spać, ułożyły się w łóżku, w ubraniach, a kiedy inspektor zrobił wieczorną obchód, pobiegły na dyskotekę. Nie pojechałem z nimi, czekałem na wieści od Nikity (przyszły mąż, reżyser Nikita Michałkow. – ok. „Antena”), który wtedy służył w wojsku, a listy za granicę nie docierały.

Moje życie osobiste rozwinęło się po części dzięki podium. Kiedyś mieliśmy mały pokaz w Sali Białej Domu Kina, a wtedy w sąsiedniej sali pokazywany był film „Telegram” Rolana Bykowa, wtedy zobaczyła mnie Nikita… Cały Dom Modelek zebrał mnie na pierwszą randkę . Chociaż zarząd nie przyjął tego związku z zadowoleniem, nasz reżyser Wiktor Iwanowicz Jagłowski powiedział nawet: „Tanya, dlaczego potrzebujesz tego Marshaka (jak z jakiegoś powodu nazywał się Nikita), nie musisz pojawiać się z nim publicznie”. Nie byliśmy jeszcze małżeństwem, a planowano wyjazd do Ameryki.

Później Nikita często przedstawiał mnie jako nauczycielkę, a nie modelkę. Nie lubił mojego zawodu. Wydawało się, że kiedy trafiłem do Domu Modelek, zmieniałem się biologicznie. Sama atmosfera tak na mnie działa. Nie chciał, żebym malował. Kazał mi nawet zmyć cały makijaż, kiedy przyszłam na pierwszą randkę. Byłem zaskoczony: „Twoi artyści nakładają makijaż w filmach”. Ale kiedy zajmowałem się tłumaczeniami, nauczałem w Stroganowce, nie miałem nic przeciwko temu. Cóż, jaki mężczyzna chciałby, aby wszyscy zwracali się do swojej ukochanej, patrzyli na nią? Tym razem jest teraz inaczej – niektórzy są gotowi zapłacić za pojawienie się żony w czasopiśmie lub na pokazie, pomóc jej zrobić karierę w filmie i telewizji.

W House of Models dziewczyny rzadko dzieliły się danymi osobowymi, ponieważ mogły zostać użyte przeciwko tobie, gdy decydowano o tym, kto wyjedzie za granicę. Niektórzy dołączyli do imprezy, aby wyjechać. Czasami zauważyłem, że niektóre modelki są ciągle zabierane na zagraniczne pokazy, ale dużo później dowiedziałem się, że, jak się okazuje, mają patronów. Nie miałem o tym pojęcia, nie wtajemniczyli się w takie rzeczy.

Na wybiegu w latach 70. modelki królowały po 30. roku życia. Przede wszystkim dlatego, że opracowali modele dla pracujących kobiet, które mogły sobie pozwolić na zakup takich strojów. To jest teraz replika obrazu nastolatki. I mieliśmy też starsze modelki, które długo pracowały w House of Models, nawet przeszły na emeryturę. Oto Valya Yashina, kiedy tam pracowałem, pokazała stare ubrania.

Poznałem prima Reginę Zbarską, kiedy po raz kolejny opuściła szpital i została ponownie zabrana do Domu Modeli. Jej los był tragiczny, cierpiała już za swoją miłość (Regina świeciła na podium w latach 60., po zdradzie męża kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo. – Ok. „Antena”). Wcześniej na wybiegu była gwiazda, ale kiedy wróciłam, zobaczyłam, że nadszedł inny czas, nowe zdjęcia, młodsze dziewczyny. Regina zdała sobie sprawę, że nie może dwa razy wejść do tej samej rzeki i nie chciała być taka jak wszyscy inni. I znowu poszła do szpitala. Później pracowała dla Zajcewa w jego Domu Mody.

W zespole przyjaźniłem się głównie z Galyą Makuszewą, pochodzi z Barnauł, potem wyjechała do Ameryki. Wielu rozproszyło się po świecie, gdy otworzyła się żelazna kurtyna, a niektórzy musieli opuścić Unię jeszcze wcześniej. Galya Milovskaya wyemigrowała, gdy magazyn opublikował jej skandaliczne zdjęcie, na którym siedzi na chodniku plecami do Mauzoleum, rozstawionymi nogami. Mila Romanovskaya zamieszkała we Francji z artystą Jurijem Kupermanem, Ellochka Sharova – do Francji, Augustina Shadova – do Niemiec.

Pracowałam jako modelka przez pięć lat i nosiłam na podium zarówno Anię, jak i Temę (Annę i Artem Michałkow. – w przybliżeniu „Antena”). A potem odeszła. I z jednej strony byłam szczęśliwa, bo widziałam jak dzieci rosły, z drugiej jakaś stagnacja już się zaczęła, stało się nieciekawe. Tak, i byłem zmęczony taką pracą. To teraz model zawiera umowę z agencją, może pracować w dowolnym miejscu na świecie, inna kolejność opłat, a potem nie było sensu trzymać pracy.

Jestem wdzięczna, że ​​był taki okres w moim życiu. My, modelki, czuliśmy się pionierami: pierwsze mini, szorty. Miałam szczęście pracować z wybitnymi artystami, podróżować po kraju, reprezentować kraj za granicą, uczestniczyć w wyjątkowych pokazach m.in. dla pierwszej damy Stanów Zjednoczonych Pat Nixon i żony sekretarza generalnego KC KPZR Wiktorii Breżniewej. Żyliśmy w tak twórczej atmosferze, że później długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego nawet jadąc za granicę z Nikitą, nie mogłem nic dla siebie zdobyć. Kupowanie gotowych ubrań wydawało mi się nieprzyzwoite. Musisz być kreatywny, najpierw zainspirować się, wybrać tkaninę, wymyślić styl, działać jako artysta. W końcu na pokazach demonstrowaliśmy rzeczy haute couture.

Kiedy dziesięć lat temu kręciliśmy program „Jesteś supermodelką” (byłem tam przewodniczącym jury), nigdy nie męczyło mnie zastanawianie się, jaką mamy niesamowitą pulę genów: dziewczyny z Rosji pracowały na wybiegach w Paryżu, Mediolanie i Nowy Jork. Ale nawet wtedy sytuacja się zmieniła, czasy takich modelek, jak Claudia Schiffer i Cindy Crawford, które od dziesięcioleci odnosiły sukcesy w karierze, minęły. Teraz potrzebujemy nowych twarzy, w wieku 25 lat jesteś już starą kobietą. Projektanci mają różne wymagania, ważne jest dla nich, aby ludzie przyszli oglądać ubrania, a nie gwiazdy modelek.

Zaangażowanie w świat mody w młodości wiele mi dało i po latach postanowiłam wrócić do tej branży, ale w innym charakterze. W 1997 roku zorganizowała Fundację Russian Silhouette, która pomaga młodym projektantom zaistnieć. Czas postawił wszystko na swoim miejscu. Teraz Nikita nie uważa, że ​​zajmuję się błahym biznesem, wspiera mnie. Slava Zaitsev pomógł mi znaleźć nowe nazwiska w świecie mody, z którym przyjaźnimy się od pół wieku, jest moim talizmanem w życiu. Czasami na pokazy „Rosyjskiej sylwetki” jedzie nawet 200 modeli. Dzięki doświadczeniu z poprzedniej pracy od razu widzę te dziewczyny, które mogą mieć wspaniałą przyszłość…

Elena Metelkina, zagrała w filmach „Przez trudy do gwiazd”, „Gość z przyszłości”:

Po szkole przez jakiś czas pracowałem jako bibliotekarz, uczęszczałem na kursy, miałem zamiar wejść, ale jakoś zobaczyłem reklamę filmowania w magazynie o modzie, który został opublikowany przez dom modelarski na Kuznetsky Most, i zabrali mnie tam. Miałem 174 cm wzrostu, ważyłem 51 kg i w wieku 20 lat wyglądałem młodziej, dali mi 16. To było dobre na magazyn, ale nie na pokazy w House of Models. Poradzono mi skontaktować się z salonem GUM. Dostałem się do rady artystycznej i zostałem przyjęty. Celowo niczego nie nauczyli i dopiero po kilku tygodniach przestałem bardzo bać się stanąć na podium.

Salon mieścił się w pierwszej linii trzeciego piętra, z oknami wychodzącymi na Kreml i Mauzoleum. Posiadaliśmy szwalnię oraz pracownię dla projektantów, działów tkanin, obuwia i mody. Ubrania zostały wykonane z tkanin oferowanych przez GUM. Mieliśmy własny magazyn o modzie, fotografa, artystów. Jako modelki pracowało 6-9 osób. Ubrania były szyte osobno dla każdego, nie wszystkie rzeczy z innego modelu można było na siebie założyć. W zwykłe dni były dwa pokazy, w sobotę trzy, w czwartek i niedzielę odpoczywaliśmy. Wszystko było jakby rodzinne, proste i bez konkurencji. Nowoprzybyłych witano uprzejmie, dano im czas na przyzwyczajenie, a następnie przyjmowano. Niektóre kobiety pracują tam od 20 lat.

Sala demonstracyjna służyła również jako miejsce spotkań, zbierali się tam członkowie Komsomołu, więc hasło „Naprzód, do osiągnięć partii i rządu!” Zawieszony powyżej. A gdy nadeszła nasza godzina, wysunął się „język” na kołach – podium, które rozciągało się przez całą halę. Parkiet skrzypiał, były pluszowe zasłony, zasłony markizowe, wielki kryształowy żyrandol, który potem sprzedano do jakiegoś prowincjonalnego teatru… W czasie pracy nabyłem umiejętności pokazywania ubrań. Publiczność mnie kochała, bo wszystko znosiłam we własnym nastroju. Nałożył się na to komentarz spikera, byli to nasi koledzy, modele starszego pokolenia. Ich rady wiele mnie nauczyły. Zarówno dla nas, jak i dla publiczności 45-60 minut pokazu było szkołą kultury ubioru.

Wpis w księdze pracy figurował jako „demonstrator modeli odzieży, pracownik V kategorii”. Stawka wynosiła 84–90 rubli plus stawka progresywna, uzależniona od funkcji hali, sprzedaży biletów i zbiórki. Miesięczna składka mogła osiągnąć 40 rubli, ale wtedy koszt utrzymania wynosił 50 rubli. Ser kosztuje 3 ruble. 20 kopiejek, szwajcarskie – 3 ruble. 60 kopiejek Bilet na przedstawienie kosztuje 50 kopiejek.

Rok po przyjeździe do GUM pojechałam z nową kolekcją do Czechosłowacji i Polski. Przez lata pracy jako modelka 11 razy gościła za granicą, m.in. na Węgrzech i w Bułgarii. GUM przyjaźnił się z dużymi domami towarowymi w tych krajach. Mogliśmy kupić ubrania, które były pokazywane na wybiegu, ale pierwszeństwo mieli sławni ludzie. Kupiliśmy Tatianę Szmygę, śpiewaczkę operetkową, aktorów, żony dyrektorów sklepów. Długo nosiłam te rzeczy, pasowały do ​​mnie, potem oddałam je moim bliskim. Jako relikwie nie przechowuję już niczego, a nawet nie oderwałem białych szmat na moich ubraniach, gdzie było napisane, jaki rodzaj kolekcji, rok wydania, jaki artysta i jakie rzemieślniczki szyły.

Salon GUM jest w moim wieku, został zorganizowany w 1953 roku, przyjechałem tam w 1974 roku i pracowałem przez pięć lat z przerwą w kręceniu filmu Przez ciernie do gwiazd (pisarz Kir Bulychev i reżyser Richard Viktorov zobaczyli zdjęcie Eleny w modzie magazyn i zdał sobie sprawę, kto może zagrać kosmitę Niya – ok. „Antena”) i narodziny dziecka. Wróciła ponownie i stanęła na podium do 1988 roku. Kiedy mój syn Sasha miał dwa lata, zagrała w „Gość z przyszłości”, a potem nie pozwolili mi odejść. Podium zamknięto kilka lat po rozpoczęciu pierestrojki, bo pojawiły się inne wymagania, potrzebni byli młodzi ludzie, a 60-letnie modelki też kiedyś pracowały w GUM. 

Pomimo wielkiego sukcesu filmu „Przez ciernie do gwiazd” (w pierwszym roku jego premiery przyciągnął 20,5 mln widzów. – ok. „Antena”), nie miałem ochoty wchodzić na VGIK: wyraźnie Zrozumiałam, że w filmie mój występ zabrzmiała tylko jakaś cecha. Taki start dla prawdziwego aktora byłby świetną odskocznią w zawodzie, ale skoro się o to nie ubiegałem, to nie mogło mi pomóc. Musisz płonąć aktorstwem. Co więcej, nie miała do tego dobrej pamięci. Jako modelka również pokazywałam każdy obraz w pewnym nastroju, ale po cichu. Miałam dobry kobiecy zawód, nierozsądnie byłoby wszystko brać i rezygnować.

Później usłyszałem, że „Przez ciernie do gwiazd” otrzymał nagrodę we Włoszech (na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Science Fiction w Trieście w 1982 roku Metelkina została uznana za najlepszą aktorkę. – Przypis „Anteny”). Nie było nikogo z naszego zdjęcia, co wzbudziło duże zainteresowanie. A nagrodę przyznano Donatasowi Banionisowi, który był tam jako aktor Solaris, ale nikt nie wie, dokąd trafiła nagroda.

W latach 90. pracowałem jako asystent biznesmena Iwana Kivelidi (uważany za jednego z najbogatszych ludzi w Rosji. – ok. „Antena”), po jego zabójstwie zostałem w jego biurze, byłem zarówno sekretarzem, jak i sprzątaczem. Potem zaczęło się kolejne życie – zaczęła chodzić do kościoła, pomagała też sprzątać, zaprzyjaźniła się z parafianami. Potem zabrali mnie jako nauczyciela do dzieci z opóźnieniami rozwojowymi. Chodziliśmy z nimi, nawiązywaliśmy przyjaźnie, piliśmy herbatę, przygotowywaliśmy lekcje. Później pracowała w sklepie odzieżowym. Przyjechałam tam z zapowiedzią, że modelki są wymagane. Pokazywała ubrania, uczyła dziewczyny, jak to robić, wygłaszała zapowiedzi, bo dyrektor sklepu wierzyła, że ​​mój głos budzi zaufanie. Wtedy przypomniałem sobie GUM, jak działali nasi spikerzy i rozdawałem klasyki mojej młodości. Zdobyłem również umiejętność pracy jako sprzedawca. Aby to zrobić, musisz umieć poczuć życzenia kupującego, poznać asortyment, zapytać, co kobieta ma w swojej garderobie, i pomóc ją uzupełnić, aby była piękniejsza. Potem przeniosłem się do sklepu obuwniczego, bliżej domu. Wciąż czasami spotykam kogoś na przystanku, już go nie pamiętam, ale ludzie dziękują: „Jeszcze go noszę, dzięki za pomoc”.

Przydarzyły mi się różne rzeczy. Sam nie angażowałem się w żadne historie. Ale jeśli mi się to przydarzyło, można to nazwać szkołą życia. Przyprowadzając do domu małżeńskiego poszukiwacza przygód i osiedlając go w moskiewskim mieszkaniu rodziców, skarciła się za to (na planie filmu „Przez ciernie do gwiazd” Elena poznała swojego przyszłego męża, później próbował ją pozwać o mieszkanie – ok. „Antena”). Teraz możesz po prostu zarejestrować osobę, ale po zarejestrowaniu miał prawo do przestrzeni życiowej. Element absolutnie kryminalny, kryminalny. Walczyliśmy z nim przez cztery lata. Pozbawiło mnie to szczególnego zaufania do płci męskiej i wstrzymało tworzenie rodziny, chociaż widziałam przed oczami dobre przykłady: moja siostra była mężatką od 40 lat, moi rodzice byli razem całe życie. Wydawało mi się: albo dobrze, albo wcale. Przyjaźnię się z mężczyznami, nie wstydzę się ich, ale żeby pozwolić im się zamknąć, nie jestem. W parze przede wszystkim powinno być zaufanie i szacunek, nie wysłali mi takiej sytuacji.

Teraz służę w kościele wstawiennictwa Najświętszej Bogurodzicy w Pokrovsky-Streshnevo. Znajduje się w lesie, w pobliżu stawów, obok posiadłości księżnej Shakhovskoy. Mamy tam swoje własne życie: zoo, zjeżdżalnie, imprezy dla dzieci. Teraz moja komunikacja z klientami odbywa się w sklepie w kościele na tematy: księgi kościelne, prezenty na ślub, na dzień anioła, ikony, świece, notatki, które nazywam listami miłosnymi. Gdy klient pyta mnie: „Gdzie mogę dostać dokumenty?” Odpowiadam: „Formy. Za listy miłosne. ” Uśmiecha się i modli się z uśmiechem.

Mój syn kiedyś naprawiał samochody, ale teraz prowadzi ze mną także piekarnię i sklep spożywczy w kościele. Ma 37 lat, jeszcze się nie ożenił, chce znaleźć dziewczynę, ale z biegiem lat stał się wymagający. Jakoś z księżmi jesteśmy z nim dobrzy, to są zrozumiałi ludzie.

Pięć lat temu miałam taką samą wagę jak w młodości, a teraz wyzdrowiałam, ważę 58 kg (Elena ma 66 lat – ok. „Antena”). Nie przestrzegam diet, ale poszcząc moja waga jest znormalizowana. Post ogranicza bezmyślne korzystanie z jedzenia i przyjemności. A apetyt gaśnie, a emocje opadają.

Anastasia Makeeva, aktorka:

– Jako nastolatka, w wieku 11 lat bardzo się wyciągnęłam, wstydziłam się swojego wzrostu i dlatego pochyliłam się. To był powód, dla którego moja mama wysłała mnie na studia do modelki, chociaż, szczerze mówiąc, chciałam poćwiczyć taniec. Nigdy nie lubiłem zawodu modelki, nigdy nie marzyłem o tym, aby zostać modelką, ale konieczne stało się korygowanie postawy i chodu, ponieważ nie byłem po prostu zgarbiony, ale prawie garbaty. W szkole nauczyli mnie trzymać plecy, poprawnie się poruszać – nie jak precel, ale jak młoda piękna dziewczyna. Kiedy jesteś przyzwyczajony do zginania, a potem wkładają ci na głowę książkę, która zawsze spada, dobrze kładą ci linijkę na plecy, żebyś zrozumiał, że nie możesz tak chodzić… Mieliśmy zajęcia z etyki, strzelanie w studio fotograficzne, studiowaliśmy style, powiedziałbym, że w sumie jest to całkiem rozwijające i interesujące wydarzenie dla dziewczyny. A w latach studenckich modelowanie stało się pracą w niepełnym wymiarze godzin. Nie pogrążyłem się w tym zawodzie, aby osiągnąć w nim coś znaczącego. Dla mojego pływania jest to początkowo za mały basen. Występowałam w reklamach, chodziłam po wybiegu, brałam udział w konkursach piękności, bo jest fajnie i lubiłam wygrywać prezenty: suszarkę do włosów, czajnik, czekoladki. Kiedy przyjechałem z Krasnodaru do Moskwy, nadal brałem udział w podobnych wydarzeniach, ale nie po to, by pokazać wszystkim, jaka jestem piękna, ani żeby zostać modelką na poziomie międzynarodowym. Po prostu szybko zdałem sobie sprawę, że cały ten segment modelingu, show-biznesu i kina jest ze sobą ściśle powiązany. Musiałem wejść do tego społeczeństwa. A na podium nudziłem się i dlatego chuligani, uśmiechali się, zrzucali buty i wrzucali je do sali, śpiewali piosenki i dlatego wszystkie zabawne tytuły jak „Miss Charm”, „Miss Charm” były dla mnie.

Czy czułem wzmożoną uwagę mężczyzn? To jest jakoś małe dla mojej osoby w życiu. Nie dlatego, że nie jestem ładna, po prostu nigdy nie interesowała mnie płeć przeciwna jako łatwa zdobycz, na mojej twarzy było wypisane, że nie jestem tym owocem. Dlatego ani wtedy, ani później nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Wiele osób myśli, że aktorki wspinają się po szczeblach kariery przez łóżko. Ale czy wiesz, kto tak myśli? Nie mężczyzn, ale kobiety, które nie osiągnęły tego, o czym marzyły, a Ty urzeczywistniłeś ich pragnienia. To wszystko. Takie zazdrosne osoby wierzą, że po prostu chodzimy po scenie, wypowiadamy tekst, nie robimy nic specjalnego, jesteśmy z nimi tacy sami, ale oni są uczciwi i dlatego pracują w biurze, a nasz sukces to tylko łóżko. Mężczyźni tak nie myślą. W zasadzie boją się kobiet sukcesu. Jeśli jesteś taki, masz inteligencję i jest to widoczne na twojej twarzy, natychmiast się boją. Co można nękać? Sto razy zastanowią się, co powiedzieć, zanim się zbliżą, aby nie czuć się upokorzonym i nie zostać odrzuconym.

Moje doświadczenie w modelingu pomogło mi w młodości. A potem nie było to w żaden sposób przydatne. Po pierwsze, to, co wtedy studiowałem, nie jest już aktualne, a po drugie, dla dalszego posuwania się naprzód, program staje się bardziej skomplikowany. Dowcip, ciężka praca, ciekawość i zaangażowanie w poprawę swojego ciała i umiejętności są już wymagane. Najpierw musisz być oraczem.

Swietłana Chodczenkowa, aktorka

Svetlana rozpoczęła karierę modelki, gdy była jeszcze w liceum. Już w tym czasie udało jej się pracować we Francji i Japonii. A po ukończeniu studiów kontynuowała współpracę z agencją i wyobrażała sobie, jak w przyszłości podbije Europejskie Tygodnie Mody. Dziewczyna postanowiła rzucić ten zawód między innymi dlatego, że wielokrotnie wysłuchiwała nieprzyzwoitych propozycji mężczyzn. Brudna strona tego biznesu okazała się zbyt nieatrakcyjna i zniechęciła Swietłanę do wszelkiej chęci uczestniczenia w niej. Branża modowa niewątpliwie wiele straciła, gdy Khodchenkova pożegnała się z nią, ale znalazła kino. Po wejściu do teatru Svetlana natychmiast zaczęła grać jako studentka. A za swoją debiutancką rolę w filmie Stanislava Govorukhina „Bless the Woman” w 2003 roku została nominowana do nagrody „Nika”. Zauważyłem aktorkę i Hollywood. Zagrała w filmach „Szpieg, wynoś się!” oraz „Wolverine: Immortal”, gdzie zagrała głównego złoczyńcę – Żmiję, wroga bohatera Hugh Jackmana. Dziś Svetlana jest jedną z najbardziej poszukiwanych artystek naszego kina, w wieku 37 lat ma na swoim koncie ponad 90 prac. Modelująca przeszłość jest do pewnego stopnia obecna w jej życiu, Khodchenkova jest ambasadorką włoskiej marki biżuterii Bulgari.

Ścieżka przyszłej gwiazdy w zawodzie aktorskim nie była szybka. Najpierw Julia ukończyła Wydział Języków Obcych Moskiewskiego Uniwersytetu Pedagogicznego i przez pewien czas uczyła nawet dzieci angielskiego. Ale dziewczyna znudziła się tą pracą. Poszukiwania ciekawszej sprawy doprowadziły Julię do agencji reklamowej. Tam zauważono jej naturalną fotogeniczność i wkrótce nieudany nauczyciel stał się odnoszącym sukcesy modelem i zaczął pojawiać się w błyszczących magazynach. Na jednym z castingów los sprowadził Snigira wraz z asystentką słynnego reżysera Valery'ego Todorovsky'ego, Tatiany Talkovej. Zaprosiła dziewczynę na przesłuchanie do filmu „Hipsters”. Rola piękna nie została powierzona ze względu na jej brak doświadczenia, jednak Todorovsky poradził jej, aby spróbowała wejść do teatru, o którym dziewczyna nigdy nie marzyła, ale postanowiła słuchać. Tak więc, dzięki przypadkowemu spotkaniu, życie Julii zmieniło się diametralnie. W 2006 roku ukazał się pierwszy film „Ostatnia rzeź” z jej udziałem. A teraz aktorka ma w swojej skarbonce ponad 40 filmów, w tym Szklana pułapka: dobry dzień na śmierć, w której grała z Brucem Willisem, oraz niedawno wydany serial telewizyjny The New Dad, w którym rosyjscy partnerzy gwiazd Jude Law i John Malkovich… Kto wie, może nic z tego by się nie wydarzyło, gdyby Snigir nie zamienił zawodu nauczyciela na karierę modelki.

Dodaj komentarz