Psycholog Larisa Surkova o reformie edukacji: Musisz zacząć od toalet

Larisa Surkova, praktykująca specjalistka, kandydatka nauk psychologicznych, matka czwórki dzieci i popularna blogerka, poruszyła problem, który dosłownie wszystkich wciągnął.

Wróć myślami do swoich czasów szkolnych. Jaka była najbardziej nieprzyjemna rzecz? Cóż, poza paskudnym chemikiem, sprzątaniem w klasie i nagłymi testami? Być może nie pomylimy się, jeśli założymy, że były to wypady do toalety. Na przerwach, kolejka, na lekcji, nie za każdym razem nauczyciel puści, a nawet w samej toalecie – kłopoty to kłopoty… Brudne, żałosne, brak budek – prawie dziury w podłodze, drzwi szeroko otwarte, a toalety brak papier oczywiście. I od tego czasu sytuacja niewiele się zmieniła.

„Czy wiesz, od czego zacząć reformę edukacji? Ze szkolnych toalet! ” – powiedziała emocjonalnie Larisa Surkova, znana psycholog.

Według specjalisty nie można mówić o jakościowej edukacji i rozwoju dzieci, dopóki szkoły nie będą miały normalnych toalet – z budkami, papierem toaletowym i koszami na śmieci. I żadne elektroniczne podręczniki i pamiętniki, żadne technologie nie rozwiążą tego problemu. Psychologowie nadal leczą osoby z obrażeniami w szkolnych toaletach.

„Dorosła kobieta, około 40 lat. Pracujemy od czterech miesięcy. Historia nieudanego życia osobistego; niezdolność do znoszenia ciąży i kilka samobójstw w okresie dojrzewania (nie pamiętałam przyczyn, pamięć i leczenie na oddziale psychiatrycznym były zablokowane) – podaje przykład Larisa Surkova. – Do czego doprowadziła nas terapia? Szósta klasa, toaleta szkolna, brak zamykanej kabiny i koszy na śmieci. A dziewczyna zaczęła miesiączkować. Poprosiła przyjaciół, żeby patrzyli, ale te krytyczne dni jeszcze się nie zaczęły i nie wiedzieli, co to jest. Zobaczyli to i rozbili wszystkim. “

I nie myśl, że teraz nie ma takich problemów. Wśród pacjentów psychologa jest uczeń, który cierpi na poważne zaparcia psychiczne – wszystko z powodu brudnej toalety bez możliwości zamknięcia. Takie przypadki, według Surkovej, nie są odosobnione. A problem jest głębszy, niż się wydaje. Około trzy lata temu w kraju przeprowadzono badanie, według którego około 85 procent uczniów przyznało, że w ogóle nie chodziło do toalety w szkole. I z tego powodu starają się nie jeść śniadania, nie pić i nie chodzić do jadalni. Ale wracają do domu – i wychodzą w kuchni w całości.

Dla bezpieczeństwa dzieci ich osobiste granice są brutalnie naruszane

„Czy myślisz, że stają się zdrowsze? A jeśli pewnego dnia nie powstrzymują się i nie zgłaszają do domu? Co się stanie? Jaka chwała? ” – pyta Larisa Surkova. Psycholog radzi, wybierając szkołę dla dziecka, koniecznie spójrz na toaletę. A jeśli to straszne, poszukaj innej szkoły. Lub nawet przenieść dziecko do nauki w domu. W przeciwnym razie istnieje duże prawdopodobieństwo wychowania osoby z psychosomatycznie chorym jelitem.

W związku z tym administracja szkolna twierdzi, że robi się wszystko dla bezpieczeństwa dzieci: aby się nie zachowywały niewłaściwie, nie paliły, aby w razie potrzeby mogły wyciągnąć dziecko z budki. Jednak psycholog jest pewien: takie środki od palenia jeszcze nikogo nie uratowały. Ale demonstracja skrajnego braku szacunku dla osobowości dziecka jest oczywista.

Nawiasem mówiąc, czytelnicy bloga Surkovej zgodzili się z nią prawie jednogłośnie. „Przeczytałem to i zrozumiałem, dlaczego staram się nie jeść ani nie pić po drodze. Aby nie chodzić do publicznej toalety ”- pisze w komentarzach jeden z czytelników. „A co, jeśli on tam jest, za zamkniętymi drzwiami, zaaranżuje samobójstwo, albo zdarzy się atak serca lub cukrzyca” – argumentują inni.

Jak myślisz, czy potrzebujesz budek z zatrzaskami na drzwiach w szkole?

Dodaj komentarz