Prymitywne myślenie: jak nauczyć się dostrzegać znaki wszechświata

Myślenie obrazami, symboliczne działania i dziwne rytuały wydają się cywilizowanemu człowiekowi bez znaczenia, a ich skuteczność jest zbiegiem okoliczności. Ale co by było, gdyby tubylcy i starożytni ludzie po prostu wiedzieli, jak słuchać otaczającego ich świata, a on dawał im wskazówki? Może powinniśmy zrobić to samo, przynajmniej czasami wrócić do najgłębszej istoty, zaufać intuicji i wewnętrznej sile, tłumionej we współczesnym społeczeństwie?

Kiedy szamani Ałtaju wyruszyli w sierpniu 2019 r. na deszcz, by ugasić płonące lasy syberyjskie, wielu ludzi w centralnej Rosji uznało to za co najmniej śmieszne i naiwne. Ale tylko nie ci, którzy rozumieją głęboki sens tego rytuału, który na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalny. Dla nas, kierując się logiką, padający deszcz to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności. Dla szamanów jest to konsekwencja działania ukrytych sił.

„Współczesne społeczeństwo jest bardzo inteligentne intelektualnie” – mówi terapeutka sztuki i gestalt Anna Efimkina. „Ale po kilku latach pracy jako psycholog odkryłem, że umysł wcale nie pomaga rozwiązać niektórych problemów życiowych. Co więcej, czasami to przeszkadza. My, ludzie współcześni, często myślimy lewą (logiczną) półkulą. I całkowicie blokujemy się przed niestandardowymi decyzjami, za które odpowiada prawa półkula. Mieszkają z nim tubylcy. Nie potrzebują logiki w naszym rozumieniu, mają własną matematykę i fizykę. Myślą obrazami, widząc je wszędzie”.

Kiedyś wszyscy tak myśleli. Tak widzą świat dzieci – dopóki jakiś autorytatywny dorosły nie powie im, że „to niemożliwe”, a świat materialny ma ograniczenia. Rozejrzyj się: jak niewielu z nas, którzy dorośli, zachowało tę pierwotną zdolność wyłączania umysłu i podążania za intuicją, wewnętrznym przekonaniem, wołaniem duszy i natury. Ale możesz to zwrócić!

Od lewej do prawej

Etnolog Claude Levi-Strauss w swojej książce o tym samym tytule nazwał „myślenie prymitywne” myślenie uniwersalne i przedkapitalistyczne. Ten temat urzekł psychoterapeutkę, psychoanalityczkę, założycielkę Francuskiego Towarzystwa Psychogenealogii Elisabeth Orovitz. Obserwowała życie rdzennych mieszkańców Wysp Pacyfiku, Australii, Indii i Afryki. Ich działania mogą zaskoczyć i zmylić mieszkańca metropolii, ponieważ tubylcy należą do tego poziomu relacji ze światem, który został zapomniany i stłumiony we współczesnej kulturze.

W życiu zawsze dzieje się coś nieoczekiwanego. Dla osoby z lewą półkulą mózgu jest to przeszkoda, awaria systemu

„To, co Elisabeth Orovitz nazywa myśleniem archaicznym, nazwałabym myśleniem prawej półkuli mózgu” — wyjaśnia Anna Efimkina. Lewa półkula odpowiada za związki przyczynowo-skutkowe. Pewnego dnia zrobiliśmy coś takiego i coś się stało. Następnym razem tego nie zrobimy, bojąc się ponownie uderzyć w kark, blokując tym samym drogę do nowego doświadczenia – w końcu nie jest faktem, że sytuacja się powtórzy. W Academgorodoku w Nowosybirsku, gdzie mieszkam i pracuję, przychodzą do mnie na arteterapię ludzie ze stopniami naukowymi. To ich boli głowa pierwszego dnia seminarium – nie są przyzwyczajeni do innego myślenia.

Ci ludzie mogą obliczyć swoją przyszłość, zaplanować jutro. Ale w życiu zawsze dzieje się coś nieoczekiwanego. Dla osoby z lewą półkulą mózgu jest to przeszkoda, awaria systemu. Ale jeśli słuchasz prawej półkuli, to na przykład zwykłe złamanie pięty jest znakiem, że musisz zmienić plany. Nie tylko się załamał, załamał się tu, teraz, w kontekście tej sytuacji.

„Przeanalizujmy połączenia na przykładzie obcasa” – kontynuuje Anna Efimkina. – Na przykład pięta od dawna się chwieje, ale jej właściciel jest leniwy, nie chciał go na czas naprawić. Co jeszcze musi naprawić w swoim życiu, co odkłada? A może buty są tanie i zawodne, a najwyższy czas, aby ich właścicielka zmieniła segment cenowy zakupów na droższy? W czym jeszcze się „deprecjonuje”? Na co sobie nie pozwala? Takich wersji może być wiele. Historia okazuje się nie dotyczyć pięty, ale czegoś zupełnie innego.

Dorastając, oduczamy się jednakowej pracy z obiema półkulami. Ale możemy budować nowe połączenia neuronowe

Ale jak uzyskać właściwe informacje w mózgu? W terapii Gestalt jest ćwiczenie „Głos w pierwszej osobie”. Oto jak to zastosować: „Jestem piętą Katii. Do pracy zwykle nosi trampki, ale dzisiaj założyła buty i pospieszyła, a ja nie byłem przyzwyczajony do takich prędkości, więc utknąłem w szczelinie i pękłem”. Na koniec klient proszony jest o wypowiedzenie kluczowej frazy: „Tak żyję i to jest esencja mojej egzystencji”.

A teraz Katya zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę w głębi duszy cieszy się, że nie biega do obrzydliwej pracy. Ale chce czegoś innego – w szczególności chodzić w szpilkach i wreszcie ułożyć sobie życie osobiste. Złamany obcas uniemożliwił jej zobaczenie, jak ignoruje własne potrzeby, powodując u siebie dyskomfort, a nawet ból. Historia pięty ujawnia nasze głębsze wzorce.

„Dorastając, oduczamy się jednakowej pracy z obiema półkulami. Ale możemy budować nowe połączenia neuronowe, ucząc się innego myślenia” – mówi psycholog. Umiejętność dostrzeżenia związku między niepowiązanymi (z punktu widzenia lewej półkuli) zdarzeniami, ryzyko słuchania przekazów obrazów (kto przy zdrowych zmysłach przyzwyczai się do roli pięty?) – to wszystko pomaga odkryć zupełnie nieznane warstwy naszego istnienia. Na przykład nagle zaczynamy inaczej odczuwać nasze ciało i siebie w otaczającym nas świecie.

Ciało do działania

Współcześni ludzie, w przeciwieństwie do tubylców, najczęściej nie postrzegają siebie jako części czegoś wielkiego i całości. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy dochodzi do globalnych katastrof i wydarzeń – ataków terrorystycznych, pożarów, powodzi. „Jeżeli dzieje się coś, co jest większe od nas, a my jako osobna osoba nie możemy nic na to poradzić, to czujemy to na poziomie ciała – stajemy się zdrętwiali, popadamy w impotencję, a nawet chorujemy” – zauważa Anna Efimkina.

W rutynie życia my, żyjący w XX wieku, przekształcamy świat dla siebie, abyśmy czuli się w nim komfortowo, tworzymy góry plastikowych odpadów, niszczymy przyrodę, eksterminujemy zwierzęta. Z drugiej strony tubylec czuje się częścią świata i uważa każdą wyrządzoną mu krzywdę za szkodę osobistą. Ale wierzy również w retroaktywny efekt tej relacji. Jeśli coś ze sobą zrobię, świat się zmieni.

Fizycznie jesteśmy częścią większego ekosystemu. A duchowo jesteśmy częścią ogromnej zbiorowej nieświadomości

„Klienci często pytają, jak zmienić inną lub otaczającą przestrzeń, i dochodzimy do innego sformułowania: jak zmienić siebie, abym mógł wygodnie żyć na tym świecie? Tak rozumowali prymitywni ludzie – wyjaśnia Anna Efimkina. Jeśli coś jest nie tak w naszej interakcji ze światem, główny umysł – ciało – da sygnał.

„Ciało jest naszym archaicznym umysłem” – mówi psychoterapeuta. „Poinformuje nas, czy jest nam zimno i musimy się ubrać oraz czy pora jeść, gdy jesteśmy głodni. Jeśli ciało zachoruje, jest to poważny sygnał: coś jest nie tak w naszej relacji ze Wszechświatem. Myślimy zbyt wąsko. Ale fizycznie jesteśmy częścią większego ekosystemu. A duchowo jesteśmy częścią ogromnej zbiorowej nieświadomości”.

Wszyscy jesteśmy bohaterami filmu „Avatar”, w którym każde źdźbło trawy i zwierzę są połączone niewidzialnymi nićmi. Jeśli każdy jest trochę tubylcem, odkryje, że do szczęścia potrzeba o wiele mniej rzeczy niż my zdobywamy i tworzymy.

Dodaj komentarz