Dzieciak przeszedł już trudną operację i 11 sesji chemioterapii. Przed nami jeszcze trzy. Pięcioletni chłopiec jest strasznie zmęczony wiecznymi mdłościami, bólem i nie rozumie, dlaczego to wszystko się z nim dzieje.

George Woodall ma raka. Rzadka forma. Co tydzień trafia do szpitala, gdzie igły i rurki ponownie wbijają się w jego małe ciałko. Potem chłopiec poczuje się chory, zmęczy się najmniejszym wysiłkiem, nie będzie mógł bawić się z bratem. George nie rozumie, dlaczego mu to robią. Jego rodzice bezlitośnie wyciągają Joe z kręgu przyjaciół i zabierają go do lekarzy, którzy dają mu lekarstwo, które sprawia, że ​​żołądek mu się skręca i wypadają mu włosy. Za każdym razem chłopiec musi być zmuszony do pójścia do szpitalnego łóżka – George jest trzymany przez czterech z nich, kiedy wyrywa się i krzyczy, wiedząc, że teraz będzie go bardzo bolało. W końcu za nami 11 sesji chemioterapii. W sumie potrzebujesz 16. Przed Tobą jeszcze trzy.

Według matki George'a, Vicki, dziecko myśli, że jego rodzice celowo go torturują.

„Musimy to zatrzymać. Georgie płacze. I w tym czasie trzeba zrobić wszystko, aby powstrzymać własne łzy” – dodaje w rozmowie z reporterem. Lustro James, tata chłopca.

W wieku pięciu lat nadal nie rozumie, czym jest rak i że wszystkie te procedury są potrzebne, aby uratować mu życie. I nie tylko oni. Blizna, która pozostała na jego ciele po dziesięciogodzinnej operacji, w której usunięto mu guz i część kręgosłupa, jest również częścią jego zbawienia.

Koszmar rodziny Woodallów zaczął się pod koniec zeszłego roku, kiedy George miał zaledwie cztery lata. Kiedy mama kładła syna do łóżka, zauważyła guza na jego plecach. Nie zniknęła następnego ranka. Mama złapała syna i pobiegła do szpitala. George został wysłany na USG. Tam, w prawie pustej izbie przyjęć, Vicki miała swój pierwszy atak paniki: czy naprawdę było coś poważnego z jej synkiem? W końcu zawsze był taki zdrowy, taki energiczny – rodzice żartobliwie porównywali go nawet do szczeniaka, który w ciągu dnia musi być odpowiednio zmęczony, żeby zasnął. Po skanowaniu pielęgniarka położyła rękę na ramieniu Vicki i kazała jej przygotować się na najgorsze. – Uważamy, że twój syn ma raka – powiedziała.

„Rozpłakałam się, a George nie rozumiał, co się ze mną dzieje: „Mamo, nie płacz”, próbował otrzeć łzy z mojej twarzy – wspomina Vicki.

Od tego momentu życie George'a się zmieniło. Życie jego rodziny też. Nowy Rok i Boże Narodzenie minęły jak koszmar. Dokładna diagnoza zajęła nieco ponad miesiąc. Na początku stycznia potwierdzono diagnozę: mięsak George'a Ewinga. To złośliwy nowotwór szkieletu kostnego. Guz uciskał kręgosłup chłopca. Niezwykle trudno było go usunąć: jeden zły ruch i chłopiec już nigdy nie będzie mógł chodzić. Ale on tak lubił biegać!

Aby pomóc George'owi zrozumieć, co się z nim dzieje, nadali jego guzowi imię – Tony. Tony stał się największym wrogiem chłopca, który był winien wszystkich swoich kłopotów.

Kłótnia George'a trwa już 10 miesięcy. Dziewięć z nich spędził w szpitalu: za każdym razem między sesjami chemioterapii na pewno dostaje jakąś infekcję. Odporność ginie wraz z przerzutami.

„Teraz wiemy, że dzieci moralnie łatwiej znoszą poważne choroby. Nie mają „psychicznego kaca”, jak dorośli. Kiedy George czuje się dobrze, chce żyć normalnym, rodzinnym życiem, chce wybiec na zewnątrz i bawić się ”- mówią rodzice.

Starszy brat George'a, Alex, również się boi. Jego jedynym skojarzeniem z rakiem jest śmierć. Ich dziadek zmarł na raka. Dlatego pierwszym pytaniem, jakie zadał, gdy dowiedział się, że jego brat jest chory, było: „Czy umrze?”

„Próbujemy wyjaśnić Alexowi, dlaczego Georgie czasami nie może jeść. Dlaczego na śniadanie może zjeść lody i czekoladę. Alex bardzo się stara, aby pomóc George'owi poradzić sobie z tym, co się dzieje – powiedzieli Vicki i James. „Alex poprosił nawet o ogolenie głowy, aby wesprzeć brata”.

A kiedy Vicki zobaczyła, jak chłopcy grają w taką grę, jakby Alex miał raka – walczyli z nim. „To za bardzo bolało” — przyznaje kobieta.

Leczenie George'a dobiega końca. "On jest bardzo zmęczony. Pomiędzy sesjami był wesoły i energiczny. Teraz po zabiegu ledwo może stać na nogach. Ale to fenomenalny chłopak. Nadal próbuje biegać ”- mówi Vicki.

Tak, George to prawdziwy fenomen. Udało mu się zachować niesamowity optymizm. A jego rodzice zorganizowali fundusz”George i Wielkie Ślubowanie„- zbieraj pieniądze, aby pomóc wszystkim dzieciom chorym na raka. „Ani grosza z tych pieniędzy nie trafia do George'a” – mówią James i Vicki. „W końcu pomocy potrzebują nie tylko dzieci z mięsakiem, ale także wszyscy inni”.

Dzięki urokowi i wesołości chłopca kampania przyciągnęła uwagę prawdziwych celebrytów: aktorki Judy Dench, aktora Andy'ego Murraya, a nawet księcia Williama. Fundacja stworzyła charakterystyczne płaszcze przeciwdeszczowe, aby zwrócić uwagę ludzi na problem, a książę William wziął cztery z nich: dla siebie, Kate Middleton, księcia George'a i księżniczkę Charlotte. W tych superbohaterskich płaszczach przeciwdeszczowych odbył się również wyścig wspierający kampanię antyrakową rodziny George'ów. Nawiasem mówiąc, pierwotnym celem było zebranie 100 tysięcy funtów. Ale zebrano już prawie 150 tysięcy. I będzie ich więcej.

… Rodzice mają nadzieję, że ich dziecko wróci do normalnego życia w styczniu. „Nie będzie się niczym różnił od innych dzieci. Żyj wspaniałym, normalnym życiem, jak wszystkie dzieci. Chyba że będzie musiał uważać ze sportem. Ale to bzdura ”- na pewno mama i tata George'a. W końcu chłopcu pozostały tylko trzy sesje chemioterapii. Zwykły drobiazg w porównaniu z tym, czego mały George już doświadczył.

Dodaj komentarz