Recenzje nawilżaczy 2014

Wraz z nadejściem wiosny możesz zrezygnować z gęstych kremów do twarzy, które były tak potrzebne zimą. Teraz w biznesie są lekkie kompozycje nawilżające, które odżywią skórę po długim mrozie i przygotują na lato. Redakcja Dnia Kobiet przetestowała nowości i zdecydowała, które kremy warto zatrzymać dla siebie, a które trzymać na sklepowej półce.

Termiczny nawilżacz Vichy Aqualia

Recenzja termicznego nawilżacza Vichy Aqualia

Natalya Zheldak, redaktor naczelna serwisu Dzień Kobiet

Stało się to około lutego. Zdałem sobie sprawę, że moja raczej tłusta skóra zaczęła się bardzo łuszczyć. Dzięki kłującym wiatrom i ogrzewaniu. Musiałem szukać dobrego balsamu. Tak więc Vichy Aqualia Thermal trafiła na półkę w łazience.

Co obiecują:

Kompozycja zawiera wodę termalną i kwas hialuronowy, dzięki czemu efekt nawilżenia utrzymuje się, jak obiecują producenci, przez 48 godzin. Ponadto te same składniki koją skórę i chronią przed wpływami środowiska.

Co tak naprawdę:

Konsystencja kremu jest niezwykła – taki lekki, przezroczysty żel. Zapach dla mnie osobiście nie jest zbyt przyjemny – jak z perfumami alkoholowymi, chociaż w składzie nie ma nic takiego.

Żel jest przyjemny w aplikacji i błyskawicznie się wchłania. Ale na twarzy jakby tworzyła się cienka warstwa – wiesz, takie nieprzyjemne uczucie, jakby skóra była nawet ściągnięta. Ale to uczucie szybko mija.

Krem nakładam wieczorem. A rano skóra rzeczywiście wygląda dobrze – bez nieprzyjemnych doznań, bez łuszczenia. Kolor jest równy. Ale z jakiegoś powodu nie ma do tego entuzjazmu – mimo wszystko bardzo chcę nałożyć na skórę coś odżywczego, aby natychmiast ożyła. Podejrzewam, że Vichy Aqualia Thermal warto zostawić na lato – w upale będzie idealnie.

Krem nawilżający Patyka „Drzewo herbaciane”

Nastya Obukhova, redaktorka działu „Moda” na stronie Dzień Kobiet

Muszę powiedzieć, że moja skóra ma wiele problemów. Zapalne elementy, zaczerwienienia, siateczka naczyniowa, tłusty połysk, peeling – jednym słowem komplet kapryśnej skóry mieszanej. Przyznam się, że doszczętnie zepsułam to jednym kremem aptecznym z kwasami, a trochę później – kremami z silikonami i innymi chemikaliami. Być może dlatego za jedyną słuszną decyzję w tej sytuacji uznałem przejście na kosmetyki naturalne, które a priori nie zawierają ani silikonów, ani sztucznych konserwantów, ani siarczanów.

Jednak wybór idealnego kremu bez przykrych rzeczy okazał się niełatwym zadaniem. Na niektóre naturalne składniki stałem się uczulony, podczas gdy inne bezlitośnie zatykały mi pory i powodowały stan zapalny na twarzy. Metodą prób i błędów znalazłem kilka najbardziej odpowiednich dla siebie opcji, z których jedną był krem ​​francuskiej marki Patyka „Tea Tree”.

Co obiecują:

Przeznaczony do cery normalnej i mieszanej. Według producenta delikatnie nawilża skórę, przywraca jej równowagę i stanowi doskonałą bazę pod makijaż. Jeśli miałbym polemizować z ostatnim punktem, to z resztą zgadzam się w stu procentach.

W składzie olejek miętowy (leczy, tonizuje i dotlenia skórę), olejek z drzewa herbacianego (usuwa toksyny i przywraca równowagę), oczar wirginijski (działa ściągająco).

Co właściwie:

Z zalet tego środka: naprawdę dobrze nawilża (nawet w zimnych porach roku), matuje przez kilka godzin, leczy stany zapalne. Używałem tego kremu przez kilka miesięcy i zauważyłem naprawdę widoczny rezultat: trądzik i zaczerwienienia stały się znacznie mniejsze, prawie zniknęły; skóra stała się gładka, dobrze nawilżona. Wygląda na to, że moja skóra nawet przestała być tak reaktywna: naprawdę się uspokoiła, żeby nie powiedzieć, że stała się idealna, ale znacząco się zmieniła. Krem jest między innymi bardzo przyjemny w aplikacji. Jedna lub dwie krople wystarczą na całą twarz. Używam go tak: delikatnie rozcieram między palcami i nakładam ruchem poklepującym, omijając okolice oczu. Nie należy nawet próbować wcierać go jak zwykłego kremu – białe plamy pozostaną.

Nie bez wad. Po pierwsze, kremu trudno nazwać idealną bazą pod makijaż. Jak każdy inny produkt matujący, w kontakcie z podkładem delikatnie się roluje. I to pomimo tego, że używam tylko pudru w kompakcie. Kolejną niedogodnością jest wyjątkowo nieprzemyślana butelka. Specjaliści marki Patyka są dumni ze swoich słoików i butelek. Dzięki specjalnemu systemowi żywienia krem ​​czy serum nie mają kontaktu z atmosferą, dzięki czemu są chronione przed bakteriami. Muszę powiedzieć, że ten system nie działa, przynajmniej w przypadku kremu z drzewa herbacianego. Gdzieś pośrodku butelki dozownik nie chce wypluć balsamu, a trzeba go odkręcić i sięgnąć do butelki palcami. To prawda, że ​​ze względu na tak cudowny efekt jestem gotów uzbroić się w cierpliwość.

Sothys Energetyzujący krem ​​na dzień

Energetyzujący krem ​​na dzień od Sothys

Elina Łychagina, redaktor działu „Uroda i Zdrowie” na portalu Dzień Kobiet

Moja skóra jest skłonna do przetłuszczania się, drobnych, ale regularnych wyprysków i zaczerwienień. Poszukiwanie odpowiedniego kremu nawilżającego prawie zawsze kończyło się dla mnie niezbyt dobrze… Zbyt intensywne nawilżanie powodowało, że moja skóra była zbyt lśniąca, a przez cały dzień cierpiałam na nieprzyjemny połysk w strefie T, w dodatku często takie kremy mogły tylko pogorszyć wysypkę .

Inne kremy po prostu nie dawały żadnego efektu – czyli że istnieje, że nie istnieje – po prostu nie czułam różnicy. Chyba że przestrzegano wieczornego rytuału w łazience. Po otrzymaniu do przetestowania lekkiego kremu nawilżającego od Sothys nie miałam pojęcia, że ​​na mojej twarzy może nastąpić jakakolwiek niesamowita metamorfoza.

Co właściwie:

Trochę o konsystencji i aromacie: podobał mi się neutralny zapach bez mocnych zapachów. Nie lubię jasnych zapachów, które mogą brzmieć mocniej niż zapach moich perfum iw tym sensie Energizing Day Cream zrobił tylko pięć.

Przyjemna lekka konsystencja szybko się wchłania i nie pozostawia na twarzy efektu śliskiego i tłustego uczucia. Krem nakładałam na noc, ponieważ rano mam dość nawilżającej bazy pod makijaż, której nie chcę mieszać z innymi produktami.

O dziwo rano zauważyłam przyjemną przemianę: moja skóra stała się bardziej miękka i gładsza. Oczywiście ten produkt nie zastąpi (przynajmniej dla mojej problematycznej skóry) reszty mojego arsenału kosmetyków, ale jako krem ​​nawilżający Energizing Day Cream stał się moim absolutnym faworytem!

Galaretka rozjaśniająca Cefine Night White Gelee

Alexandra Rudnykh, zastępca redaktora naczelnego portalu Dzień Kobiet

Galaretkę dostałam przypadkiem – od tego czasu miły prezent stał się ulubioną ucztą dla mojej skóry. Przyznaję, że początkowo byłem sceptycznie nastawiony do jego cudownego działania. Zwalczaj przebarwienia, wyrównuj koloryt skóry, zwężają pory, kontroluj wydzielanie sebium, pozbądź się trądziku i potrądzików – wszystkie te rozkosze obiecywało regularne stosowanie żelu. Od dawna nie wierzę w reklamę i piękne słowa, więc pozostała tylko jedna droga – przetestować narzędzie na sobie. Czysto praktyczna chęć eksperymentu poparta była nowością prezentu: wypróbowałam wiele różnych kremów nawilżających i po raz pierwszy miałam żel do twarzy. Ciekawe było wypróbowanie niecodziennego środka, zwłaszcza że marka jest japońska (a Azjatki dużo wiedzą o zachowaniu urody).

Co właściwie:

Co prawda było jedno „ale” – galaretka się rozjaśniała, a ja mam już bladą skórę, tyle że na wiosnę pojawia się garść piegów. Tak naprawdę nie potrzebowałam efektu rozjaśnienia, ale warto byłoby popracować z porami. Chcę powiedzieć, że już po pierwszym użyciu zobaczyłam efekt – dosłownie na mojej twarzy. Wydawało mi się, że moja skóra odpoczęła i zaczęła świecić: koloryt mojej twarzy wyrównał się, wysypki zmniejszyły się, pory wyraźnie się zwęziły. Nie powiem, że skóra mocno się rozjaśniła, ale nie było nawet śladu cieni pod oczami – choć w opisie nic o tym nie powiedziano. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom: minęła tylko jedna noc – i taki efekt! Magia i nie tylko!

Nawiasem mówiąc, jest jedno zastrzeżenie – ponieważ galaretka odnosi się do ostatniego etapu pielęgnacji, należy ją nakładać na wszystkie inne produkty przed snem. Rodzaj deseru na noc: po zwykłym toniku, serum lub kremie (w zależności od tego, czego używasz), nałóż żel na te środki – i idź spać. Podczas snu japoński system cudów działa na Twoją przemianę, dzięki czemu rano Twoja skóra jest doskonale nawilżona i promienieje zdrowiem.

Galaretka stała się moją „magiczną różdżką”: jeśli kładę się późno spać lub strasznie zmęczę się w ciągu dnia (a nawet przespałam kilka godzin), a rano muszę dobrze wyglądać, zawsze używam Cefine Night White Gelee . W ciągu jednej nocy ta galaretka odświeża moją skórę tak bardzo, że nie pozostaje żaden ślad zmęczenia.

Jego konsystencja jest nie mniej przyjemna – lekka, przezroczysta galaretka, podobna do żelu, jest praktycznie niewyczuwalna na skórze i całkowicie się wchłania w kilka minut po aplikacji. Co prawda trochę przestraszył mnie kolor produktu – jasnożółty z drobinkami, ale zapach geranium przypadł mi do gustu. Wśród niewątpliwych zalet jest ekonomiczna konsumpcja. Chociaż używam go kilka razy w tygodniu, jeden słoik wystarcza na kilka miesięcy. A to ze względu na fakt, że w przeciwieństwie do wielu innych kremów nawilżających, galaretkę można nakładać na skórę wokół oczu! Mogę powiedzieć, że teraz mam swój sekret piękna – rozświetlającą galaretę od Cefine.

Dla szczególnie ostrożnych natur przedstawiam skład Night White Gelee: 3 rodzaje pochodnych witaminy C, astaksantyna – silny antyoksydant, arbutyna, białko łożyskowe, 3 rodzaje kwasu hialuronowego, ekstrakt ze skórki cytrusów unshiu, ekstrakty z ziół leczniczych – skalnica i korzeń morwy białej, ekstrakt z hauttuynia, ekstrakt z mleczka pszczelego i naturalny olejek geranium.

Payot Hydra 24 lekka emulsja nawilżająca

Victoria Balashova, redaktorka działu „Lifestyle”

Jedynym problemem mojej skóry jest brak nawilżenia. Dlatego tak ważne jest dla mnie stosowanie odżywek zimą, ale latem wolę nawilżacze.

Za każdym razem po zmyciu makijażu z twarzy nie opuszcza mnie uczucie suchości, dochodzi do złuszczania się skóry podbródka i fałdów nosowo-wargowych. Generalnie tak jak przy skórze mieszanej.

Co obiecują:

Znam markę Payot stosunkowo niedawno, zaczęłam od toniku Tonique Purifiant i byłam usatysfakcjonowana. Ale po raz pierwszy użyłam Hydra 24 Light Multi-Hidating Light Emulsion, 50 ml. Producenci tej popularnej francuskiej marki obiecują wygładzenie drobnych zmarszczek, uczucie miękkości na twarzy i świeżą, nawilżoną skórę, a nawet pewien blask twarzy, a także uczucie świeżości i komfortu skóry w ciągu dnia, ponieważ system hydro-drop pomaga kontrolować metabolizm hydrolipidów na wszystkich 3 poziomach nawodnienia. zatrzymując wilgoć nawet w głębokich warstwach skóry. Kompozycja zawiera składniki biologicznie czynne: ekstrakt z korzenia Scutellaria Baikal (reguluje przepływ wody i utrzymuje poziom nawilżenia), impregnuje (czerwony baron działa regenerująco) oraz ekstrakt z miodu (zachowuje wilgoć i nawilża przez 24 godziny).

Co właściwie:

W zasadzie producenci nie oszukują, jednak nie wiem co ze zmarszczkami – jeszcze nie zauważyłem, ale uczucie miękkości i komfortu jest obecne. Konsystencja kremu jest bardzo lekka (jest to emulsja wodna), jest również bardzo wygodna w aplikacji, krem ​​szybko się wchłania i nie ma uczucia filmu na twarzy. Jako minus jest za lekki na zimę, to narzędzie byłoby dla mnie idealne w ciepłym sezonie.

Należy zauważyć, że zapach jest bardzo przyjemny: z nutą miodu i lekko kwiatowym odcieniem. Korzystanie z samej tuby jest dość wygodne, jest małe, co idealnie nadaje się do podróży do odległych krajów: możesz zabrać ze sobą produkt do kabiny samolotu. Konieczne jest wyciśnięcie dość z tuby i nałożenie jej na twarz lekkimi ruchami, omijając okolice oczu, jak ostrzegają eksperci. Swoją drogą bardzo ważne jest, aby ta emulsja nie zatykała porów i dobrze trzymała makijaż. Dlatego na pewno będzie na moim stole przez całe lato.

Dodaj komentarz