Michaił Hruszewski i Evgenia Guslyarova zostali rodzicami, dom fotograficzny

Rok temu artysta poznał bizneswoman Jewgienij Guslyarovą, w styczniu byli już małżeństwem. I z dnia na dzień czekają na uzupełnienie w rodzinie. Antena odwiedziła parę.

19 maja 2015

Od razu poczuliśmy, że potrzebujemy siebie nawzajem. Oboje są dojrzałymi, dobrze ukształtowanymi osobowościami – dlatego u nas wszystko wydarzyło się szybko. Spotkaliśmy się, poznaliśmy, spojrzeliśmy na siebie, a dwa miesiące później Misha ogłosiła, że ​​wyjdę za niego. Od razu wybraliśmy dzień ślubu i właściwie zabraliśmy się do pracy nad dzieckiem – to było dla nas bardzo ważne. A w trakcie przygotowań do ślubu wiedzieliśmy już, że nie jesteśmy sami. Oczywiście nowe życie zaczęło się dla nas nie w moim mieszkaniu, nie w Mishinie, ale w nowym.

Nie mieliśmy tego, mówią, przez rok lub dwa będziemy żyć cywilnym małżeństwem, a potem zobaczymy. Jesteśmy gotowi dać sobie nawzajem maksimum. Kiedy ludzie zdają sobie sprawę, że układanka się ułożyła i wiedzą, czego chcą od związku, po co się wahać? Zaczęliśmy mieszkać razem latem, w moim kawalerskim mieszkaniu, kilka miesięcy po naszym spotkaniu. Czuliśmy się tak dobrze, że chcieliśmy razem zacząć coś nowego. Postanowiłem więc kupić to mieszkanie. Od razu zrozumiałem, że na pewno będzie to okolica Serebrian Boru. Znam go dobrze, jest czyste powietrze, dogodna infrastruktura, przyjemne otoczenie. Zhenya poparł ten pomysł.

Obejrzeliśmy wiele mieszkań w okolicy. Coś mi się nie podobało: albo widok z okna, albo układ, albo nie czułem, że to „to samo”. Pojawiła się pokusa, aby kupić mieszkanie już z gotowym remontem, w pełni umeblowane – przyjdź i zamieszkaj. Postanowiliśmy jednak, że wszystko chcemy robić sami, aby metry kwadratowe stały się częścią naszej historii. Kiedy weszliśmy do tego mieszkania, od razu nas zainspirowało. Przestronne okna sięgające od podłogi do sufitu, dużo światła i malowniczy widok z 8. piętra.

Mieszkanie, tak jak chcieliśmy, było puste, z wyjątkiem kuchni, w której znajdował się afirmujący życie, jasny, pomarańczowy apartament. Podobała nam się ta niezwykłość; Od razu zaczęły napływać pomysły, jak możemy go pokonać. W efekcie dodaliśmy drewno, marmur i wyszło świetnie. Cała reszta została kupiona w sklepach internetowych, sklepach z artykułami dekoracyjnymi, salonach meblowych i butikach. Bardzo pomocne było to, że przyszli do mieszkania na krótko przed ślubem – goście wiedzieli o tym i obdarowali domem wiele pięknych i przydatnych prezentów.

Oczywiście nadal musisz kupić trochę drobiazgów, ale ogólnie mieszkanie jest gotowe na narodziny syna. Poradziliśmy sobie szybko, umeblowane w zaledwie trzy miesiące. Co więcej, ciąża wpływa tylko pozytywnie na moją aktywność – to najbardziej owocny okres w moim życiu, dosłownie i w przenośni. Pomagam w organizacji wakacji w agencji Dream Podano, którą mój mąż i partner uruchomili na początku roku, więc nie rozstaję się z zawodem marketera. Bez zatrucia, bez wahań nastroju. To jest fantastyczne! Myślę, że to dlatego, że obok Miszy czuję się bardzo pewnie i spokojnie. Ma większe doświadczenie w rodzeniu dzieci. I neutralizuje wszystkie moje obawy. Na przykład, gdy myślę, że wraz z nadejściem dziecka mniej będziemy wychodzić, podróżować, nie spać, uspokaja mnie i mówi, że tak nie jest. Wyjaśnia, że ​​nie ma potrzeby zamieniać się w szaloną matkę, zafiksowaną na dziecku, że trzeba pamiętać o sobie i mężu, a podróże nie znikną z naszego życia. To wspaniale, kiedy możesz zadać wszystkie pytania swojemu mężowi, a nie swoim dziewczynom i Internetowi.

Obiecuję Zhenyi, że będziemy podróżować z dzieckiem i bez niego. Dziadkowie zawsze mogą pomóc, a jest już niania. Znalazłem ją na zaleceniach. Już zaczęliśmy z nią „pracować”. Wszyscy moi przyjaciele z Żeńki są zszokowani: nie widzieli tak pozytywnej kobiety w ciąży! A lekarze twierdzą, że w ich praktyce żona jest najbardziej odpowiednią kobietą rodzącą. Tutaj jest taka fenomenalna. Nigdy się nawet nie kłóciliśmy. Ciągle się śmiejemy, z przerwami na lunch.

Chociaż dla mnie to też pierwszy poród, nie boję się. Sam proces jest oczywiście nieprzyjemną rzeczą, ale jestem pewien, że jestem w dobrych rękach. Ciążę prowadzimy w klinice Lapino u Marka Arkadievicha Kurtsera (słynnego profesora, położnika-ginekologa – ok. „Antena”). Urodzili go wszyscy moi przyjaciele i wszyscy są zachwyceni.

A moja córka Dasha (dziecko Michaiła z pierwszego małżeństwa. – w przybliżeniu „Antena”) urodziła się z Markiem Arkadjewiczem. Osobiście urodził dziecko. A ponieważ byłem obecny przy tym procesie i sam wszystko widziałem, bezgranicznie ufam temu lekarzowi. Teraz też chciałbym być z Zhenyą przy porodzie, ale nie jest zachwycona tym pomysłem. Jeśli nagle jej decyzja się zmieni, wejdę od razu – opowiem kilka dowcipów…

Anegdoty wzmacniające skurcze od śmiechu? To już koniec, kuszące, ale i tak mąż podczas porodu jest zbędny.

Po narodzinach naszego syna urządzimy wielką imprezę z Żeńką – po co inaczej otwierać własną agencję wakacyjną! A potem niektórzy znajomi zaskakują: cóż, pewnie nie będziecie mieli czasu na świętowanie… A jak będzie! I zapraszamy Anteny. W tym samym czasie powiemy Ci nazwę, już ją wymyśliliśmy. Ciekawa historia! Ale na razie to tajemnica.

Salon okazał się w stylu skandynawskim, pozostałe pomieszczenia – z elementami Prowansji. Wybraliśmy spokojne kolory, aby czuć się spokojnie. Starali się też wykorzystać jak najwięcej naturalnych materiałów – drewna, skóry, wełny, kamienia. Na ścianach kolekcja rycin z początku XX wieku autorstwa awangardowego artysty Kałmykowa, prezent od moich rodziców. Nawiasem mówiąc, stolik kawowy można łatwo rozbudować – wygodne, jeśli chcesz zjeść obiad podczas oglądania filmu. Na naszych sofach zawsze mamy co najmniej dwa koce – uwielbiamy je! Naszym znaleziskiem jest żyrandol. Wygląda jak pływające kosmiczne kamienie. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.

Nie było wątpliwości, czy być biurem w mieszkaniu: Zhenya i ja jesteśmy blisko jego pomysłu. Tutaj wszystko jest tak, jak być powinno – biurko w stylu antycznym, miękka sofa do myślenia o wieczności. Wkrótce pojawi się szafka, którą wypełnimy pięknymi oprawami książkowymi. Na parapecie znajdują się portrety bliskich – mamy, córki Daszy.

W sypialni dominuje styl klasyczny. Chcieliśmy w nim również jak najwięcej naturalnych materiałów – aż do drewnianego panelu za łóżkiem. Wykonaliśmy nawet na zamówienie drewniany parapet. Staramy się kupować meble tak, aby spełniały funkcję ozdobną i były wygodne. Szczególnie podoba mi się to, że w sypialni zastosowano nietypowe kolory, które wydawałoby się, że nie pasują do siebie. Na przykład turkusowe i czarne poduszki. Wyjątkowy ton nadała sofa Art Deco – wybraliśmy do niej kolor ścian, narzutę, tapetę, dodatki.

W aranżacji sypialni pomogła nam doskonała dekoratorka – znaleźliśmy ją we francuskim salonie. Co więcej, można to zrobić zarówno drogo, jak i po rozsądnych cenach. Na przykład obniżyliśmy szacunki pięciokrotnie.

Misha musi przestać kupować mieszkanie – wszystko może kupić w salonie dekoracyjnym! Pójdzie po poduszkę i kupi komodę. Zdarzyło się to więcej niż raz. W tym przypadku działam jako środek odstraszający, w przeciwnym razie można by otworzyć własny sklep meblowy w mieszkaniu.

Zwykle teleskop znajduje się w biurze, ale przy bezchmurnym niebie najlepszy widok otwiera się właśnie z kuchennego okna. Trzeba się pocić, aby ustawić go poprawnie, ale wysiłek zostanie nagrodzony – na przykład możesz dość wyraźnie zobaczyć kratery księżyca. Fascynuje nas. To jak medytacja poprzez kontemplację.

Dodaj komentarz