Psychologia

Nic dziwnego, że mówią, że wychowanie dzieci zaczyna się od wychowania ich rodziców.

Wyobraź sobie sytuację, w której jesteś bardzo namiętny. Na przykład chcesz dokonać naprawy w domu. A teraz myślisz o szczegółach, wnętrzu, meblach. Jaką tapetę będziesz mieć, gdzie postawisz sofę. Chcesz zamieszkać w mieszkaniu z wymarzonym remontem. I jesteś zainteresowany robieniem wszystkiego sam. A potem ktoś przylatuje, zabiera wszystkie twoje szkice, wyrzuca je do kosza i mówi:

— Wszystko zrobię sam! Mogę to zrobić znacznie lepiej! Postawimy tu sofę, tapeta będzie taka, a ty usiądziesz i zrelaksujesz się, albo jeszcze lepiej, zrób to lub to.

Co poczujesz? Pewnie rozczarowanie, że nie będziesz już musiał mieszkać w mieszkaniu TWOICH marzeń. Zamieszkasz w KIMŚ wymarzonym mieszkaniu. Całkiem możliwe, że jego marzenia też są w porządku, ale Ty nadal chciałeś spełnić swoje.

Tak postępuje wielu rodziców, zwłaszcza tych, którzy wychowują dzieci w wieku przedszkolnym. Uważają, że wszystko należy zrobić dla dziecka. Że mają obowiązek uwolnić dziecko od wszelkich zmartwień. Muszą rozwiązać za niego wszystkie trudności. I tak niepostrzeżenie odciążają go od troski o kreowanie własnego życia, czasem nie zdając sobie z tego sprawy.

Przyłapałam się na tym, że sama robię wszystko dla dziecka, kiedy zabierałam ją do grupy seniorów w przedszkolu. Pamiętam, że ten dzień zachowywałem się jak zwykle. Ubrałem córkę w domu, przyniosłem ją do przedszkola, posadziłem i zacząłem zdejmować jej wierzchnie ubranie, potem włożyłem jej ubrania do przedszkola, obkułem ją. I w tym momencie w drzwiach pojawił się chłopiec z ojcem. Tata przywitał się z nauczycielem i powiedział do syna:

— Do.

I to wszystko!!! Odszedł!!

Tutaj myślę, co za nieodpowiedzialny tata, wepchnął dziecko nauczycielowi, a kto go rozbierze? Tymczasem syn zdjął ubrania, powiesił je na baterii, przebrał się w T-shirt i spodenki, założył buty i poszedł do grupy… Wow! Więc kto jest tutaj nieodpowiedzialny? Okazuje się — ja. Ten tata nauczył swoje dziecko przebierania się, a ja sama przebieram się dla mojej córki, i dlaczego? Bo myślę, że mogę to zrobić lepiej i szybciej. Zawsze nie mam czasu czekać, aż zacznie kopać, a to zajmie trochę czasu.

Wróciłem do domu i zacząłem myśleć o tym, jak wychować dziecko, aby stało się niezależne? Moi rodzice stopniowo uczyli mnie samodzielności. Byli w pracy przez cały dzień, wieczory spędzali stojąc w kolejce do sklepu lub wykonując prace domowe. Moje dzieciństwo przypadło na trudne lata sowieckie, kiedy w sklepach nic nie było. A w domu też nie mieliśmy żadnych towarów. Mama myła wszystko ręcznie, nie było kuchenki mikrofalowej, nie było też półproduktów. Nie było czasu na zadzieranie ze mną, jeśli chcesz — jeśli nie chcesz, bądź niezależny. To była cała edukacja przedszkolna w tym czasie. Minusem tego „badania” był brak uwagi rodziców, której tak bardzo brakowało w dzieciństwie, nawet płaczu. Wszystko sprowadzało się do przerobienia wszystkiego, zasypiania i zasypiania. A rano znowu.

Teraz nasze życie jest tak uproszczone, że mamy dużo czasu na zajęcia z dziećmi. Ale wtedy pojawia się pokusa, aby zrobić wszystko dla dziecka, jest na to mnóstwo czasu.

Jak uniezależnić dziecko od nas? Jak wychować dziecko i nauczyć je dokonywania wyboru?

Jak nie wpaść w marzenia dziecka swoimi zamówieniami?

Po pierwsze, uświadom sobie, że popełniasz takie błędy. I zacznij pracować nad sobą. Zadaniem rodziców jest wychowanie dziecka, które do dorosłości jest gotowe do samodzielnego życia. Nie błagał o dobro innych, ale potrafił sam się utrzymać.

Nie wydaje mi się, żeby kot uczył kocięta jak mówić miau, żeby właściciel dał kawałek mięsa i więcej. Kotka uczy swoje kocięta samodzielnego łapania myszy, nie polegania na dobrej pani, ale na własnej sile. Tak samo jest w ludzkim społeczeństwie. Oczywiście bardzo dobrze, jeśli nauczysz swoje dziecko prosić w taki sposób, aby inni (rodzice, bracia, siostry, przyjaciele) dawali mu wszystko, czego potrzebuje. A co, jeśli po prostu nie mają mu nic do zaoferowania? Musi być w stanie zdobyć niezbędne rzeczy.

Po drugie, przestałam robić dla dziecka to, co mogła zrobić sama. Na przykład ubieranie i rozbieranie. Tak długo kopała i czasem miałam ochotę ją szybko ubrać lub rozebrać. Ale przezwyciężyłem siebie i po dość krótkim czasie zaczęła się ubierać i rozbierać, i to dość szybko. Teraz przyprowadziłem ją do grupy, przywitałem się z nauczycielem i wyszedłem. Podobało mi się, taki ciężar spadł z moich ramion!

Po trzecie, zacząłem ją zachęcać, żeby wszystko robiła sama. Jeśli chcesz oglądać sowieckie bajki, sam włącz telewizor. Kilka razy pokazała jej, jak go włączyć i skąd wziąć kasety, i sama przestała go włączać. A moja córka się nauczyła!

Jeśli chcesz zadzwonić do kobiety, sam wybierz numer. Zobacz, co naprawdę Twoje dziecko może zrobić samodzielnie, pokaż mu i pozwól mu to zrobić.

Wychowując dzieci w wieku przedszkolnym, spróbuj porównać je ze sobą, co mógłbyś zrobić w danym wieku. Gdybyś mógł, to on też. Powstrzymaj swoje pragnienia, aby pomóc w odrabianiu pięknych prac domowych. Na przykład dziecko otrzymało zadanie w przedszkolu, aby coś narysować lub uformować. Niech zrobi to sam.

W sekcji aerobiku odbył się noworoczny konkurs na najlepszy rysunek. Rodzice starali się jak mogli. Bardzo, bardzo piękne, prawdziwe arcydzieła. Ale, drodzy rodzice, jaka jest zasługa Waszego dziecka? Sam zrobiłem swoją, krzywą — ukośnie, dla dziecka w wieku 4 lat — to normalne. W końcu wszystko zrobiła sama! A jednocześnie dumna z siebie: „ja sama”!

Co więcej, nauczenie się, jak sobie służyć, to połowa sukcesu. Musisz się uczyć i myśleć samodzielnie. I daj czas na wejście w dorosłość.

Oglądanie kreskówki MOWGLI i płacz. Pytam:

- O co chodzi?

Wilczyca wykopała młode z domu. Jak mogła? W końcu jest mamą.

Świetna okazja do rozmowy. Teraz, gdy mam doświadczenie życiowe, widzę, że samodzielności można uczyć „w zły sposób” lub „w dobry sposób”. Rodzice nauczyli mnie samodzielności „w zły sposób”. Zawsze mi mówiono, że w tym domu jesteś nikim. Kiedy masz własny dom, zrobisz tam, co chcesz. Weź to, co jest dane. Wtedy jesteś dorosły, kup sobie to, czego chcesz. Nie ucz nas, to jak masz własne dzieci, wtedy wychowasz je jak chcesz.

Osiągnęli swoje cele, mieszkam sam. Ale drugą stroną tego wychowania był brak ciepłych relacji rodzinnych. Mimo to nie jesteśmy zwierzętami, które wychowując dziecko, natychmiast o nim zapominają. Potrzebujemy krewnych i przyjaciół, potrzebujemy wsparcia moralnego, komunikacji i poczucia bycia potrzebnym. Moim zadaniem jest więc nauczyć dziecko „w dobry sposób” i powiedziałem tak:

— Dziecko w domu rodziców jest gościem. Przychodzi do domu rodziców i musi przestrzegać reguł stworzonych przez rodziców. Polub to lub nie. Zadaniem rodziców jest nauczenie dziecka poruszania się w życiu i posłanie go do samodzielnego życia. Widzisz, jak tylko wilczyca nauczyła swoje dzieci łapać zwierzynę, wyrzuciła je. Bo widziała, że ​​sami już wszystko wiedzą, a matki nie potrzebują. Teraz muszą zbudować własny dom, w którym będą wychowywać swoje dzieci.

Dzieci doskonale rozumieją, kiedy zwykle wyjaśnia się je słowami. Moja córka nie błaga o zabawki w sklepach, nie wpada w napady złości przed półkami z zabawkami, bo tłumaczyłam jej, że rodzice nie powinni kupować wszystkiego, czego dziecko chce. Zadaniem rodziców jest zapewnienie dziecku niezbędnego minimum do życia. Dziecko będzie musiało zrobić resztę. To jest sens życia, budowanie własnego świata.

Wspieram wszystkie marzenia mojego dziecka o jej przyszłym życiu. Na przykład rysuje dom z 10 piętrami. I wyjaśniam jej, że dom trzeba konserwować. Aby utrzymać taki dom, potrzebujesz dużo pieniędzy. I musisz zarabiać swoim umysłem. Aby to zrobić, musisz się uczyć i dążyć do tego. Temat pieniędzy jest bardzo ważny, na pewno porozmawiamy o tym innym razem.

I bardziej obserwuj swoje dziecko, powie ci, jak je usamodzielnić.

Kiedyś kupiłem córce lody na patyku z zabawką. Usiedliśmy na podwórku, żeby mogła coś zjeść. Lody stopiły się, spłynęły, cała zabawka stała się lepka.

— Wyrzuć to do kosza.

— Nie, mamo, czekaj.

Po co czekać? (Zaczynam się denerwować, bo już sobie wyobrażam, jak wejdzie do autobusu z brudną zabawką).

— Zaczekaj, odwróć się.

Odwróciłem się. Odwracam się, patrzę, zabawka jest czysta i wszystko świeci radością.

„Widzisz, chciałeś to wyrzucić!” I wymyśliłem lepszy.

Jak fajnie, a ja byłam gotowa, żeby dziecko zrobiło to po swojemu. Nawet nie pomyślałam, że wystarczy po prostu dobrze wytrzeć zabawkę serwetką. Wpadłem na pierwszą myśl: „Śmieci trzeba wyrzucić”. Mało tego, pokazała mi, jak pomóc jej się usamodzielnić. Wysłuchaj jej opinii, zachęć do szukania innych rozwiązań.

Życzę Wam, abyście spokojnie przeszli ten okres wychowywania dzieci w wieku przedszkolnym i potrafili budować przyjazne i ciepłe relacje z Waszymi dziećmi. Jednocześnie wychowując niezależne, szczęśliwe i pewne siebie dzieci.

Dodaj komentarz