jak pracowałem jako listonosz (historia)

😉 Pozdrowienia dla nowych i stałych czytelników strony! Przyjaciele, chcę wam opowiedzieć zabawny incydent z mojej młodości. Ta historia wydarzyła się w latach 70., kiedy poszedłem do 8 klasy gimnazjum w mieście Taganrog.

Wakacje letnie

Nadszedł długo wyczekiwany letni urlop. Szczęśliwy czas! Rób, co chcesz: odpoczywaj, opalaj się, czytaj książki. Ale wielu uczniów szkół średnich podjęło pracę tymczasową, aby zarabiać pieniądze.

W sąsiednim progu naszego domu mieszkała ciocia Wala Polechina, która pracowała jako listonosz na poczcie nr 2 na ulicy Svoboda.

Tak się złożyło, że jeden z odcinków został tymczasowo pozostawiony bez listonosza, a ciocia Wala zaprosiła mnie i moją przyjaciółkę Lyubę Belową do wspólnej pracy nad tym odcinkiem, ponieważ w tym czasie torba listonosza była ciężka dla jednego nastolatka. Chętnie się zgodziliśmy i nabraliśmy kształtu.

Do naszych obowiązków należało: przychodzenie na pocztę przed 8.00, dla prenumeratorów kompletowanie gazet, magazynów, dystrybucja listów, pocztówek na adresy oraz dostarczanie poczty na terenie obejmującym określone ulice i zaułki naszego obszaru.

Pierwszy dzień pracy zapamiętam do końca życia. Rano Lyuba przyszła do mnie, żeby iść razem na pocztę. Zdecydowaliśmy się na herbatę, telewizor był włączony.

I nagle kolejny odcinek naszego ulubionego filmu „Czterej czołgiści i pies”! Jak pominąć?! Obejrzyjmy film i chodźmy do pracy, poczta nigdzie nie pójdzie! Zegar pokazuje 9.00. Zakończył się ósmy odcinek filmu, rozpoczął się dziewiąty. „No dobrze, jeszcze godzina…” – zadecydowali młodzi listonosze.

O 10 przybiegła ciocia Valya z pytaniem, dlaczego nas tam nie było? Wyjaśniliśmy, że nic złego by się nie stało, gdyby ludzie otrzymali gazety i listy dwie godziny później.

A Valentina jest jego: „Ludzie są przyzwyczajeni do odbierania poczty na czas, czekają na gazetę – nie każdy ma telewizor, czekają na listy od synów z wojska. Zarówno starzy ludzie, jak i kochankowie zawsze czekają na listonosza! ”

jak pracowałem jako listonosz (historia)

Och, i wstyd mi o tym pamiętać, przyjaciele. Każdy i ja zarabialiśmy 40 rubli miesięcznie. Niezłe pieniądze w tamtym czasie. Lubiliśmy pracować.

sok jabłkowy

Przez następny rok wszystkie święta pracowaliśmy w innym miejscu – w winiarni Taganrog w pięcioosobowym zespole licealistów. Umyli jabłka, wsypali je do dużego pojemnika i wycisnęli pod automatyczną prasą. Wypiliśmy sok jabłkowy. To była zabawa!

Przyjaciele, gdzie pracowałeś, gdy byłeś nastolatkami? Zostaw komentarz do artykułu „Śmieszny przypadek: jak pracowałem jako listonosz”. 😉 Dziękuję!

Dodaj komentarz