Wnętrza hotelu: ciekawy wystrój i design

Hotel jest jak w domu – dobra tradycja i najświeższy trend. Zapraszamy do wypróbowania na własnych ścianach 12 genialnych pomysłów „skradzionych” przez nas z pokoi hotelowych.

Wnętrza hotelu

Pomysł 2: łazienka w ogrodzie

Pomysł 1: niska przegroda między łazienką a sypialniąSypialnia połączona z łazienką to efektowne, ale niepraktyczne rozwiązanie. Rozsądniej jest oddzielić je przegrodą, która nie sięga sufitu, jak w austriackim Mavida Balance Hotel & Spa. Niestety ta opcja jest odpowiednia tylko dla domów wiejskich: w budynkach mieszkalnych połączenie przestrzeni życiowej z łazienką, niestety, bezprawnie.

Pomysł 2: łazienka w ogrodzieKąpiel, cieszenie się słońcem, zielenią i świeżym powietrzem to słuszny przywilej dla właścicieli wiejskich domów. A do tego nie trzeba myć się na trawniku przed zdumionymi sąsiadami! Możesz czerpać z doświadczenia Antonio Citterio – projektując hotel Bvlgari na Bali osiągnął dobry kompromis między otwartością a prywatnością. Przeszklone drzwi łazienki wychodzą na ogród otoczony dzikim kamiennym murem. Przy dobrej pogodzie możesz otworzyć drzwi i wpuścić letnią bryzę do pokoju.

Pomysł 3: palenie kominka na ekranie telewizora

Pomysł 4: znak Nie przeszkadzać

Pomysł 5: łóżko połączone z biurkiem

Pomysł 3: palenie kominka na ekranie telewizoraKominek – uznany symbol domowego komfortu. A nawet jeśli nie stać Cię na ten luksus, jest wyjście. Właściciele niemieckiej sieci hoteli Motel One wyraźnie udowodnili, że relaksowi sprzyja nie tylko prawdziwy ogień, ale także płomień uchwycony na wideo. Włóż płytę do odtwarzacza DVD, a telewizor w holu lub salonie zamieni się w wirtualne palenisko! Oczywiście takie oszustwo nie sprawdzi się w klasycznym wnętrzu, ale w nowoczesnym wygląda dość ekologicznie. Duży wybór dysków z ogniem strzelającym – w sklepie internetowym amazon.com (wyszukaj je według słów kluczowych „pożar otoczenia”).

Pomysł 4: znak Nie przeszkadzaćTen prosty przedmiot gospodarstwa domowego przyda się również w domu: może zapobiec wielu rodzinnym kłótniom. Od czasu do czasu każdy chce być sam – i nie jest to powód do obrazy. Możesz wymyślić inne sygnały: na przykład „nie wchodź bez prezentu”, „wszedłem w siebie, niedługo nie wrócę” – i powiesić je na drzwiach wejściowych przed przybyciem gości.

Pomysł 5: łóżko połączone z biurkiemMeble łączące kilka funkcji to idealny wybór do małego pomieszczenia. W tym pakiecie Foxa podążaj za przykładem projektantki Masy z Wenezueli. Łóżko połączone jest z biurkiem, które może służyć jako stolik kawowy i kawowy. Podobne hybrydy można kupić w IKEA lub zamówić według własnego szkicu z firmy Projekt AM.

Pomysł 6: szklana ściana między sypialnią a łazienką

Pomysł 7: murale przesuwające się od ściany do sufitu

Pomysł 6: szklana ściana między sypialnią a łazienkąAby zapewnić naturalne światło w łazience, zastąp ścianę szklaną przegrodą. Aby móc przejść na emeryturę podczas zabiegów wodnych, powielaj szybę z zasłonami lub żaluzjami, jak w Faena Hotel & Universe. Inną opcją jest zamontowanie przegrody wykonanej z tzw. Smart-glassu – o zmiennym poziomie przezroczystości.

Pomysł 7: murale przesuwające się od ściany do sufituTo jedna z najskuteczniejszych technik zdobienia. Jeśli masz niskie sufity – wykorzystaj to! Dekorować pokój gigantyczne rysunkiktóre zdają się nie pasować do ściany i „chlapać” na suficie, jak w tym pokoju w hotelu Fox w Kopenhadze.

Pomysł 8: obracający się telewizor w nogach łóżka

Pomysł 9: kino na suficie

Pomysł 10: łóżko zawieszone pod sufitem

Pomysł 8: obracający się telewizor w nogach łóżkaOglądasz telewizję leżąc w łóżku lub siedząc na krześle? Wybór nalezy do ciebie. W przypadku apartamentu typu studio lub dużej sypialni rozwiązanie zastosowane w tym „apartamencie” moskiewskiego hotelu Pokrovka Suite jest idealne. Telewizor wbudowany w przegrodę z matowego szkła obraca się na swojej osi. Równie wygodnie jest patrzeć zarówno z łóżka, jak iz salonu.

Pomysł 9: kino na suficieChcesz zobaczyć coś przyjemnego każdego ranka po przebudzeniu? Co powiesz na ujęcie z Twojego ulubionego filmu na suficie? Weźmy przykład Jeana Nouvela, który ozdobił pokoje szwajcarskiego hotelu The Hotel ramami z kultowych taśm Felliniego, Bunuela, Wendersa itp. Zdjęcia w wysokiej rozdzielczości można zamówić w banku zdjęć Eastnews, wydruk wielkoformatowy – maximuc.ru. Aby sufit wyglądał wieczorem dobrze, będziesz musiał porzucić żyrandol i zainstalować reflektory skierowane w górę.

Pomysł 10: łóżko zawieszone pod sufitemJeśli Twoja sypialnia jest niewielka, możesz stworzyć iluzję przestronności, zastępując zwykłe łóżko łóżkiem bez nóg podwieszonym pod sufitem. Tak jak miało to miejsce w hotelu New Majestic w Singapurze, tutaj również „unoszące się w powietrzu” łóżko jest podświetlane od dołu. To świetny sposób na wizualne „rozładowanie” ciasnego pokoju.

Pomysł 11: pokoje dziecięce zaprojektowane przez dzieci

Pomysł 12: pokrycie górnej części ścian lustrami

Pomysł 11: pokoje dziecięce zaprojektowane przez dzieciEnergia u nastolatków jest w pełnym rozkwicie, ale jak skierować ją w spokojny kanał? Niech zaprojektują własne sypialnie. Weźmy przykład od hotelarzy, którzy powierzali dekorację pokoi geekom nie obciążonym wiedzą na temat dekorowania. Fox Hotel w Kopenhadze został przekazany ambitnym projektantom: wynik jest oczywisty!

Pomysł 12: pokrycie górnej części ścian lustramiNie trzeba nikomu tłumaczyć, że lustra wizualnie powiększają przestrzeń. Jednak większość ludzi nie czuje się komfortowo, będąc cały czas twarzą w twarz z własnym odbiciem. (Obywatele cierpiący na ciężką postać narcyzmu nie są liczeni!) Ponadto lustro bezlitośnie podwaja nie tylko powierzchnię pokoju, ale także liczbę rzeczy porozrzucanych wokół niego w artystycznym nieładzie. Skorzystaj z doświadczenia projektanta Davida Collinsa, autora londyńskiego hotelu w Nowym Jorku: odzwierciedla on tylko górną część ścian, tak że ani bałagan w pokoju, ani jego mieszkańcy nie odbijają się w nich. Jednocześnie pozostaje iluzja przestronności.

Dla jednych hotel jest domem, dla innych cudzym terytorium. Daliśmy słowo obu stronom!

Julia Wysocka, aktorka

Kiedyś ja i mój mąż trafiliśmy do hotelu przez przypadek i nie żałowaliśmy. To było w Londynie. Przeprowadziliśmy się z jednego mieszkania do drugiego. Na środku wąskiej uliczki stała już ciężarówka z naszymi rzeczami. A potem okazało się, że właściciel mieszkania, do którego mieliśmy się wprowadzić, po prostu zniknął. Jego telefon nie odpowiadał, a zdezorientowany agent nieruchomości powiedział, że nie ma pojęcia, jak nam pomóc. Stałem obok wściekłego kierowcy ciężarówki, który nie wiedział dokąd jechać i nie mógł nawet płakać z rozpaczy. Ale mój mąż, nie tracąc opanowania, zarezerwował pokój w Dorchester i powiedział: „Wielka sprawa! Noc spędzimy w hotelu, wypijemy szampana! Rzeczywiście wszystko się udało, następnego dnia znaleźliśmy cudowne mieszkanie, w którym mieszkaliśmy przez półtora roku. Ale niespodziewanie dla siebie spędziliśmy niesamowity romantyczny wieczór w jednym z najlepszych hoteli na świecie!

Aleksander Malenkow, redaktor naczelny magazynu MAXIM

Pierwszy raz przyjechałem do Włoch w 1994 roku. Wraz z przyjaciółmi przyjechaliśmy do Rimini, zostawiliśmy nasze rzeczy w hotelu i pojechaliśmy do miasta na zwiedzanie. Aby się nie zgubić, specjalnie zapamiętałam nazwę hotelu. Znak głosił Albergo ***. Dobra, pomyślałem, wszystko jasne, hotel Albergo. Spojrzałem na nazwę ulicy – ​​Traffico a senso unico – i poszedłem na spacer. Oczywiście jesteśmy zgubieni. W jakiś sposób za pomocą rozmówek zaczęli pytać okolicznych mieszkańców: „Gdzie jest tu hotel Albergo?” Wskazano nam najbliższy budynek. Szukamy – na pewno Albergo! A nasza ulica to Traffico a senso unico. Ale hotel na pewno nie jest nasz. A co najważniejsze, gdziekolwiek się nie obrócisz, na każdej ulicy jest napis Traffico a senso unico, a na każdym hotelu jest Albergo. Uznaliśmy, że wariujemy… W końcu okazało się, że Traffico a senso unico to ruch jednokierunkowy, a Albergo to hotel. Cały kurort Rimini był usiany hotelami z napisem Albergo. W ogóle włóczyliśmy się po ośrodku cały tydzień, spaliśmy na plaży… Żartowałem. Szczerze mówiąc, po prostu w pewnym momencie zupełnie przypadkowo, sami nie rozumiejąc jak, wylądowaliśmy w pobliżu drzwi naszego Albergo.

Elena Sotnikova, wiceprezes i dyrektor redakcji wydawnictwa ASF

Projekt hotelu bardzo mnie kiedyś przerażał. Dzięki Bogu, że mój mąż i ja przypadkiem byliśmy w tym słynnym hotelu w Dubaju, w formie wycieczki. Obfitość białych „Mercedes” przy wejściu i szejków w ogóle nam nie przeszkadzała: wręcz przeciwnie, nie mogliśmy się doczekać obiecanego „arabskiego luksusu”. Zawsze wydawało mi się, że ten koncept obejmuje antyczne dywany, rzeźbione panele, zakurzone ręcznie robione płytki cementowe – a wszystko to w jasnych mozaikowych kolorach. Jednak już przy wejściu czekały na nas pogrzebowe kompozycje ze świeżych kwiatów, nowoczesne chińskie dywany malowane świecącymi abstrakcjami, rozciągające się na nieskończone wysokości atrium z nadmuchanymi celuloidowymi balkonami pokrytymi złotymi liśćmi. „Mogliśmy tu pomieścić Statuę Wolności” – chwaliła się miejscowa PR-owiec. „Cóż, już sami przymierzają Statuę Wolności” – pomyśleliśmy ponuro. Zostaliśmy zabrani na 50 piętro windą kulową, gdzie trzymając się ścian, aby nie mieć najmniejszej szansy zajrzeć w głąb „studni” (w tym momencie byliśmy mniej więcej na poziomie głowy Posągu Wolności, gdyby go tam wsadzili), poszliśmy do królewskich komnat. Przyciemniane szkło pomieszczenia, zajmujące powierzchnię prawie 800 metrów kwadratowych, stworzyło ponurą atmosferę w kiczowatej marmurowo-jedwabnej przestrzeni. Podczas gdy na zewnątrz świeciło słońce, a ciepłe, zielone fale uderzały o brzeg, w mieszkaniu dominowała centralna klimatyzacja i zasłodzony halogenami zmierzch. Mój mąż źle się czuł. Praktycznie usiadł na dywanie pośrodku jednej z sypialni i trzymał się go rękami, próbując przekonać samego siebie, że ma jakiś grunt pod stopami. PRowiec nacisnął ukryty przycisk, a łóżko Disneylandu, stojące wśród złoconych kolumn, zaczęło powoli obracać się wokół własnej osi. Na dole poproszono o zjazd panoramiczną windą, a my już było tak źle i nie obchodziło nas to, że się zgodziliśmy. Z prędkością światła do oceanu wpadało szklane pudło z obojętnymi Hindusami, którzy jeszcze zdążyli na coś wskazać palcem. Nie wyjechaliśmy tam – uciekliśmy stamtąd. A wieczorem upiliśmy się ze stresu.

Aurora, aktorka i prezenterka telewizyjna

Jesienią cała nasza rodzina – ja, mój mąż Aleksiej i moja mała córeczka Aurora – spędzaliśmy wakacje na Malediwach. Specjalnie wybrano tam czas na świętowanie urodzin Aleksieja. Szczerze mówiąc nie planowałam niczego specjalnego – myślałam, że wieczorem pójdziemy do jakiejś egzotycznej restauracji, może dostaniemy butelkę szampana i kosz owoców w prezencie od hotelu… Ale dzień zanim podszedł do mnie kierownik i konspiracyjnym tonem powiedział: „Nic na jutro nie wyznaczam”. Zdecydowałem, że chodzi o Halloween, które obchodzone jest 31 października. Ale następnego dnia do naszych drzwi zapukała niania (której nie zamówiliśmy) i stanowczo powiedziała, że ​​kazano jej siedzieć z małą Aurorą. Aleksiej i ja wsadzono mnie do łodzi i zabrano na odosobnioną wyspę, na której został już nakryty wspaniały stół. Wypiliśmy szampana, zjedliśmy coś bardzo smacznego i egzotycznego… A gdy zrobiło się ciemno, zaczęło się niesamowite show z zapalonymi pochodniami. I tylko dla nas dwojga! Sami z mężem pracujemy w showbiznesie, ale doceniliśmy ten spektakl – był taki spektakularny. Aleksiej powiedział wtedy, że były to jedne z najlepszych urodzin w jego życiu. „Czy sam wymyśliłeś to wszystko?” – próbowały się dowiedzieć koleżanki po naszym powrocie do Moskwy. Po prostu nie mogli uwierzyć, że to naprawdę prezent od hotelu.

Tina Kandelaki, prezenterka telewizyjna

Kiedyś mieszkałem w luksusowym hotelu w Szwajcarii. Proszę mi wierzyć, to była najwyższa klasa – moim zdaniem nawet nie pięć, ale sześć gwiazdek. Zostałem odprowadzony do luksusowego pokoju, opowiadając mi po drodze, że historia hotelu sięga ponad stu pięćdziesięciu lat. A przez te wszystkie lata personel dzień i noc myśli tylko o tym, jak zaspokoić wszelkie zachcianki swoich wyrafinowanych klientów. Słuchałem tego wszystkiego z należytym szacunkiem. Rozpakowałem swoje rzeczy i wyjąłem laptopa. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że w moim ekskluzywnym pokoju z antycznymi meblami nie ma Wi-Fi. Musiałem zadzwonić do recepcji. „Nie martw się, madame! – odpowiedział radośnie administrator. „Proszę zejdź na pierwsze piętro i skorzystaj z naszych doskonałych komputerów”. Oczywiście byłam oburzona, że ​​aby wejść do sieci i wysłać list do domu, muszę iść gdzie indziej. Ale kiedy wszedłem do pokoju, prawie zemdlałem: były jednostki, które można bezpiecznie oddać do muzeum techniki komputerowej. Oczywiście „starzy” jęczeli, ale jakoś zadziałali… „To ciekawe” – pomyślałem później. – Czy właściciele hoteli nie rozumieją, że złote miksery są być może ważne dla niektórych gości. Ale technologia musi być aktualna. A oto kolejne pytanie, które mnie dręczy: dlaczego w niektórych hotelach wodospad Niagara leje się spod prysznica, co dosłownie powala z nóg, podczas gdy w innych trzeba łapać każdą kroplę, żeby się umyć. A takie historie mają miejsce w hotelach, które pozycjonują się jako luksusowe.

Andrey Malakhov, prezenter telewizyjny i redaktor naczelny magazynu StarHit

Postanowiłem świętować moje 30 urodziny na Kubie. Mój kolega ze studiów Andrei Brener przysiągł, że to jedyne miejsce na ziemi, gdzie tłumy rosyjskich telewidzów nie zaatakują mnie i że czeka nas całkowity relaks. I tak my, wraz z naszą przyjaciółką Svetą, 2 stycznia 2002 roku znaleźliśmy się na Liberty Island w jednym z najlepszych hoteli na wybrzeżu, Melii Varadero. Szybko usadowiliśmy się i pobiegliśmy na plażę. Kiedy do wody było zaledwie kilka metrów, trzy korpulentne panie zablokowały mi drogę. „Trzy pochekati, Andri, jesteśmy z Połtawy”, powiedział starszy i wyłowił aparat Sony z ogromnego bagażnika. Najpierw jako szefowa studia fotograficznego zbudowała swoich przyjaciół, potem sama weszła w kadr, potem podjechali do nas turyści z Woroneża, a potem… W ogóle zaczęła się reszta. Dwa dni później, rozpaczliwie ziewając (podchmieleni turyści, którzy odlecieli o świcie z Chabarowska, chcieli się ze mną pożegnać osobiście i stukali w drzwi przez pół godziny), postanowiliśmy napluć na hotelowy „raj” i udać się na plażę miasta Varadero. Przechodząc nad spiżowymi ciałami aborygenów, prawie znaleźliśmy upragniony skrawek wolnego piasku, gdy nagle usłyszeliśmy głośne „Wow!” Ze słowami „Andryukha! I jesteś tutaj! Dziennikarz MK Artur Gasparyan podbiegł do mnie. Następna była fanka z Petersburga z tatą, potem barman z Saratowa, który zdradził mi tajniki robienia koktajlu mojito (przyleciał na seminarium, żeby podzielić się doświadczeniami). Potem okazało się, że dziś jest Krwawa Niedziela i nie mam prawa nie świętować jej z ludźmi… Dziesiątego dnia tego „pełnego relaksu” zasnąłem na leżaku przy najdalszym basenie naszego hotelu. Mój przyjaciel też drzemał. Obudził nas entuzjastyczny szept Svety: „Panie! Tylko spójrz na kogo ta pani nakłada krem! Zastępując szeroki, wyszkolony powrót do piękna eleganckiego wieku, spojrzał na nas najlepszy James Bond na świecie – aktor Sean Connery! Szczerze mówiąc, nigdy nie wyciągnęliśmy aparatu z torby. Sądząc po kolorze jego skóry, był to pierwszy dzień wolny Connery'ego.

Dodaj komentarz