«Babciu, usiądź!»: niech dzieci dorosną

Czy chcesz, aby Twoje dzieci dorastały pomyślnie i były szczęśliwe? Następnie daj im szansę na usamodzielnienie się! Każdy dzień daje ku temu wiele możliwości. Pozostaje tylko zauważyć takie sytuacje i, co najważniejsze, monitorować własną motywację, mówi Ekaterina Klochkova, systemowa terapeutka rodzinna.

„Babciu, usiądź” — pod koniec szkolnej wycieczki trzecioklasistka najpierw radośnie opadła na jedyne puste siedzenie w metrze, a potem wyskoczyła przed zbliżającą się babcię. Ale kobieta kategorycznie się temu sprzeciwiła. Niemal zmusiła wnuka do siedzenia, a ona sama, także zmęczona pieszą wycieczką, stanęła naprzeciwko niego.

Oglądając tę ​​scenę zauważyłem, że decyzja chłopca nie była dla niego łatwa: chciał zaopiekować się babcią, ale trudno było się z nią spierać. A kobieta ze swojej strony opiekowała się swoim wnukiem… jednocześnie mówiąc mu między wierszami, że jest mały.

Sytuacja jest dość typowa, sam nie raz spotkałem się z nią w relacjach z moimi dziećmi. Wspomnienia z dzieciństwa i dzieciństwa są tak atrakcyjne, że trudno zauważyć, jak każde z nich dorasta i jak stopniowo, z dnia na dzień, rosną jego możliwości i zmieniają się potrzeby. I wyrażają się nie tylko w dostaniu iPhone'a na urodziny zamiast zwykłego zestawu Lego.

Celem jest nie tylko wychowanie silnego fizycznie i szczęśliwego dziecka, ale także nauczenie go budowania zdrowych relacji.

Najprawdopodobniej pojawiła się już potrzeba uznania i do pewnego stopnia świadoma chęć wniesienia możliwego wkładu w dobrobyt rodziny. Ale dziecko nie ma jeszcze zdolności, wglądu i doświadczenia życiowego dorosłego, aby szybko zrozumieć, co się z nim dzieje i uzyskać to, czego chce. Dlatego rola rodzica w tym procesie jest bardzo ważna. Może zarówno wspierać zdrowy proces dorastania, jak i go zniekształcać, spowolnić lub na jakiś czas go uniemożliwić.

Wielu rodziców twierdzi, że ich celem jest nie tylko wychowanie silnego fizycznie, pięknego i szczęśliwego dziecka, ale także nauczenie go budowania zdrowych relacji z otaczającymi go ludźmi. A to oznacza możliwość wyboru dobrych przyjaciół iw tej przyjaźni dbać nie tylko o siebie, ale także o tych, którzy są w pobliżu. Tylko wtedy relacje z innymi rozwijają dziecko i otwierają przed nim (i jego otoczeniem) nowe możliwości.

Wydawałoby się, co ma z tym wspólnego babcia z opowiadania na początku tekstu? Wyobraź sobie inny rozwój sytuacji. Widząc, jak wnuk z trzeciej klasy wstaje, by zrobić dla niej miejsce. Babcia mówi do niego: „Dziękuję, kochanie. Cieszę się, że zauważyłeś, że ja też jestem zmęczona. Chętnie zajmę miejsce, z którego chcesz zrezygnować, bo widzę, że jesteś na tyle dorosła, żeby się mną opiekować.

Znajomi zobaczyliby, że ten facet jest uważnym i opiekuńczym wnukiem, że babcia szanuje go jako dorosłego

Zgadzam się, że wymowa takiego tekstu jest nierealistyczna. Tak długie gadanie, skrupulatne wyliczanie wszystkiego, co zauważysz, uczy się psychologów na szkoleniach, aby później komunikowali się ze swoimi klientami prostymi słowami, ale z nową jakością. Niech więc nasza babcia w naszej wyobraźni ma szansę po prostu przyjąć propozycję wnuka i usiąść i szczerze mu podziękować.

W tym momencie koledzy z klasy chłopca również zobaczyliby, że chłopiec jest uważny na swoją babcię, a babcia chętnie przyjmuje jego opiekę. I być może zapamiętają udany przykład społecznie akceptowanego zachowania. Ponadto prawdopodobnie wpłynęłoby to na ich relacje z kolegą z klasy. Przecież znajomi zobaczyliby, że ten facet jest uważnym i opiekuńczym wnukiem, że babcia szanuje go jako dorosłego.

Z takiej codziennej mozaiki powstają relacje rodzic-dziecko i wszelkie inne relacje. W takich chwilach albo zmuszamy ich do pozostania niedojrzałymi, infantylnymi i ostatecznie nieodpowiednio przystosowanymi do życia w społeczeństwie, albo pomagamy im wzrastać i szanować siebie i innych.

Dodaj komentarz