Psychologia

Cały świat uczy dzieci niezależności i chce, aby dzieci były zależne od rodziców. Świat mówi o korzyściach płynących z komunikowania się z rówieśnikami, ale jego zdaniem ważniejsza jest komunikacja z rodzicami. Na czym opiera się jego pewność siebie?

Psychologia: czy twój pogląd na rodzicielstwo można uznać za nietradycyjny?

Gordon Neufeld, kanadyjski psycholog, autor Watch Out for Your Children: Może. Ale w rzeczywistości jest to tylko tradycyjny pogląd. A problemy, z którymi borykają się dziś zarówno nauczyciele, jak i rodzice, są konsekwencją niszczenia tradycji, które miało miejsce w ciągu ostatniego stulecia.

Jakie problemy masz na myśli?

Na przykład brak kontaktu między rodzicami a dziećmi. Wystarczy spojrzeć na statystyki leczenia rodziców z dziećmi przez psychoterapeutów. Albo spadek wyników w nauce, a nawet samej zdolności dzieci do nauki w szkole.

Najwyraźniej chodzi o to, że dzisiejsza szkoła nie jest w stanie nawiązać emocjonalnych relacji z uczniami. A bez tego nie ma sensu „ładować” dziecka informacjami, będzie ono słabo wchłonięte.

Jeśli dziecko ceni sobie opinię ojca i matki, nie trzeba go ponownie zmuszać

Około 100-150 lat temu szkoła wpisała się w krąg uczuć dziecka, które rodzą się na samym początku jego życia. Rodzice rozmawiali o szkole, w której będzie się uczyć ich syn lub córka oraz o nauczycielach, którzy sami ich uczyli.

Dziś szkoła wypadła z kręgu przywiązań. Nauczycieli jest wielu, każdy przedmiot ma swój własny i trudniej jest budować z nimi relacje emocjonalne. Rodzice kłócą się ze szkołą z jakiegokolwiek powodu, a ich historie również nie przyczyniają się do pozytywnego nastawienia. Ogólnie rzecz biorąc, tradycyjny model się rozpadł.

Jednak odpowiedzialność za dobre samopoczucie emocjonalne spoczywa na rodzinie. Twój pomysł, że dobrze jest, aby dzieci polegały emocjonalnie na rodzicach, brzmi śmiało…

Słowo „uzależnienie” nabrało wielu negatywnych konotacji. Ale mówię o rzeczach prostych i wydaje mi się oczywistych. Dziecko potrzebuje emocjonalnego przywiązania do rodziców. To w nim gwarancja dobrego samopoczucia psychicznego i przyszłego sukcesu.

W tym sensie przywiązanie jest ważniejsze niż dyscyplina. Jeśli dziecko ceni sobie opinię ojca i matki, nie trzeba go ponownie zmuszać. Zrobi to sam, jeśli poczuje, jak ważne jest to dla rodziców.

Czy uważasz, że relacje z rodzicami powinny pozostać najważniejsze. Ale do kiedy? Życie po trzydziestce i czterdziestce z rodzicami również nie jest najlepszą opcją.

To, o czym mówisz, to kwestia separacji, separacji dziecka od rodziców. Po prostu mija, im bardziej pomyślnie, im bardziej pomyślny związek w rodzinie, tym zdrowsze przywiązanie emocjonalne.

W żaden sposób nie utrudnia niezależności. Dwuletnie dziecko może nauczyć się wiązać własne sznurowadła czy zapinać guziki, ale jednocześnie być emocjonalnie zależne od rodziców.

Przyjaźń z rówieśnikami nie może zastąpić uczucia do rodziców

Mam pięcioro dzieci, najstarszy ma 45 lat, mam już wnuki. I wspaniale, że moje dzieci wciąż potrzebują mnie i mojej żony. Ale to nie znaczy, że nie są niezależne.

Jeśli dziecko jest szczerze przywiązane do rodziców, a oni wspierają jego niezależność, będzie dążyło do tego z całych sił. Oczywiście nie mówię, że rodzice powinni zastąpić cały świat swojemu dziecku. Mówię o tym, że rodzicom i rówieśnikom nie trzeba się sprzeciwiać, zdając sobie sprawę, że przyjaźń z rówieśnikami nie może zastąpić uczucia do rodziców.

Tworzenie takiego przywiązania wymaga czasu i wysiłku. A rodzice z reguły są zmuszani do pracy. To błędne koło. Równie dobrze można by powiedzieć, że kiedyś powietrze było czystsze, bo nie było tam zakładów chemicznych.

Relatywnie mówiąc nie wzywam do wysadzenia w powietrze wszystkich zakładów chemicznych. Nie próbuję zmieniać społeczeństwa. Chcę tylko zwrócić jego uwagę na najbardziej podstawowe, fundamentalne kwestie.

Dobrostan i rozwój dziecka zależą od jego przywiązań, od jego emocjonalnych relacji z dorosłymi. Nawiasem mówiąc, nie tylko z rodzicami. I z innymi bliskimi, iz nianiami, z nauczycielami w szkole lub trenerami w dziale sportowym.

Nie ma znaczenia, którzy dorośli opiekują się dzieckiem. Mogą to być rodzice biologiczni lub adopcyjni. Liczy się to, że dziecko musi się do nich przywiązać. W przeciwnym razie nie będzie mógł się pomyślnie rozwijać.

A co z tymi, którzy wracają do domu z pracy, kiedy ich dziecko już śpi?

Przede wszystkim muszą zrozumieć, jak to jest ważne. Kiedy jest zrozumienie, problemy są rozwiązywane. W tradycyjnej rodzinie dziadkowie zawsze odgrywali ogromną rolę. Jednym z głównych problemów postindustrialnego społeczeństwa jest redukcja rodziny nuklearnej do modelu mama-tata-dziecko.

Internet staje się substytutem relacji. Prowadzi to do atrofii naszej zdolności do tworzenia emocjonalnej intymności.

Ale często możesz zaprosić do pomocy tych samych dziadków, wujków i ciotki, po prostu przyjaciół. Nawet z nianią możesz budować sensownie relacje, aby dziecko postrzegało ją nie jako funkcję, ale jako znaczącą i autorytatywną osobę dorosłą.

Jeśli oboje rodzice i szkoła w pełni rozumieją wagę przywiązania, wówczas środki zostaną znalezione w taki czy inny sposób. Wiesz na przykład, jak ważne jest jedzenie dla dziecka. Dlatego nawet jeśli wrócisz do domu zmęczony z pracy, a lodówka jest pusta, i tak znajdziesz możliwość nakarmienia dziecka. Zamów coś w domu, idź do sklepu lub kawiarni, ale nakarm. Tutaj jest tak samo.

Człowiek jest pomysłowym stworzeniem, na pewno znajdzie sposób na rozwiązanie problemu. Najważniejsze jest uświadomienie sobie jego znaczenia.

Jak Internet wpływa na dzieci? Sieci społecznościowe przyjęły dziś główne role — wydaje się, że chodzi tylko o przywiązanie emocjonalne.

Tak, Internet i gadżety coraz częściej służą nie informowaniu, ale łączeniu ludzi. Plusem jest to, że pozwala nam częściowo zaspokoić naszą potrzebę uczucia i relacji emocjonalnych. Na przykład z tymi, którzy są daleko od nas, których fizycznie nie możemy zobaczyć ani usłyszeć.

Ale minusem jest to, że Internet staje się substytutem relacji. Nie musisz siedzieć obok mnie, nie trzymać się za rękę, nie patrzeć w oczy – po prostu postaw „lajka”. Prowadzi to do atrofii naszej zdolności do tworzenia psychologicznej, emocjonalnej intymności. I w tym sensie relacje cyfrowe stają się puste.

Dziecko zbyt zaangażowane w relacje cyfrowe traci zdolność do nawiązywania prawdziwej bliskości emocjonalnej.

Dorosły, zbyt porwany przez pornografię, w końcu traci zainteresowanie prawdziwymi związkami seksualnymi. Podobnie dziecko, które jest zbyt zaangażowane w relacje cyfrowe, traci zdolność do nawiązywania prawdziwej bliskości emocjonalnej.

Nie oznacza to, że dzieci muszą być chronione wysokim ogrodzeniem przed komputerami i telefonami komórkowymi. Ale musimy upewnić się, że najpierw tworzą przywiązanie i nauczą się utrzymywać relacje w prawdziwym życiu.

W jednym niezwykłym badaniu grupa dzieci otrzymała ważny egzamin. Niektórym dzieciom pozwolono wysyłać SMS-y do swoich matek, podczas gdy innym pozwolono dzwonić. Następnie zmierzyli poziom kortyzolu, hormonu stresu. I okazało się, że dla tych, którzy pisali wiadomości, ten poziom w ogóle się nie zmienił. A dla tych, którzy przemawiali, wyraźnie się zmniejszyła. Ponieważ słyszeli głos swojej matki, wiesz? Co można do tego dodać? Nic nie myślę.

Odwiedziłeś już Rosję. Co możesz powiedzieć o rosyjskiej publiczności?

Tak, przyjechałem tu trzeci raz. Ci, z którymi się tu komunikuję, są oczywiście zainteresowani moimi występami. Nie są zbyt leniwi, by myśleć, starają się zrozumieć pojęcia naukowe. Występuję w różnych krajach i wierzcie mi, nie wszędzie tak jest.

Wydaje mi się również, że rosyjskie wyobrażenia o rodzinie są bliższe tradycyjnym niż w wielu rozwiniętych krajach. Myślę, że dlatego ludzie w Rosji lepiej rozumieją, o czym mówię, jest im bliżej niż tam, gdzie strona materialna jest na pierwszym miejscu.

Być może mógłbym porównać publiczność rosyjską z meksykańską — w Meksyku silne są również tradycyjne wyobrażenia o rodzinie. I jest też wielka niechęć do upodabniania się do Stanów Zjednoczonych. Niechęć, którą mogę tylko powitać.

Dodaj komentarz